To ma być film w stylu since-fiction z oklepanym i marnym wątkiem miłosnym.Denzel chyba gra agenta FBI,który ma uratować kobiete,w której się zakochuje i wraca do przeszłości aby to ucznić.Myśle,że stać go na więcej.
kurcze.....sience-fiction?? to czemu w gatunku nie ma tego wpisanego?? a ten gatunek mi sie nie uśmiecha.... :(
no nie jestem pewien czy to jest science fiction o podróżach w czasie...
z tego co widziałem w zwiastunie kilka godzin temu w kinie to raczej film akcji - kryminał... z tym że ktoś z bohaterów (chyba Danzel jako agent FBI widzi sceny z przyszlości - stąd tytuł filmu;)
wydaje mi sie że film może byc zbliżony klimatem do "Człowieka w ogniu"
Na pewno nie będzie to żadne Science-Fiction. Przecież to film Tony'ego Scotta, a jak wiadomo facet nie przepada (delikatnie mówiąc) za takim kinem. Nie wykluczam jednak lekkiego wątku z gatunku "strefy 11" :)
Akcja filmu rozgrywać się będzie w Nowym Orleaanie - w trailerze więc mogliśmy uświadczyć charakterystyczne łodzie motorowe. Produkcja po serii huraganów w tamtej części USA została zawieszona, ale Scott powrócił do pracy zaraz po zakończeniu (i klapie finansowej) "Domino". Tak więc po dwóch filmach stworzonych poza skrzydłami Bruckheimera znów reżyser powraca do współpracy z tym producentem.
Montażem tym razem zajmie się Lebenzon - odpowiedzialny m.in. za "Wroga Publicznego". Zmęczonych roztrzęsioną narracją wizualną dwóch ostatnich filmów Scotta powinna ta wiadomość ucieszyć. Zresztą, będąc wielkim fanem Tony'ego i znając każdy kadr jego filmów myślę, że szykuje się kolejne bardzo dobre kino sensacyjne. Bez żadnych ambitnych pierdół. Powinno być w klimacie "Wroga Publicznego", choć z trailera wynika, że będzie bardziej tajemniczo. Napisano tu wcześniej, że Denzel będzie przepowiadać przyszłość - chyba raczej nie. Jest scena w trailerze, gdzie jakiś policjant (grany przez Bruce'a Greenwooda) mówi do Denzela: "zabił ją cztery dni temu". Tak więc fabuła będzie bardziej wykręcona :)
Nie wiem zbyt dużo o tym filmie, ale Tony Scott + Denzel Washington= dobry film:-) Pójdę na niego na pewno.
Oops! Zapomniałam o Kilmerze. Ale dla mnie Kilmer to już zawsze będzie Doc Holliday z "Tombstone." Genialnie w tym zagrał.
Kilmer IMO zagral genialnie w kazdym filmie ;-). I nie da sie go zaszufladkowac Holliday'em bo mimo, ze zagral bosko to zagral wspaniale tez w wielu innych filmach, ktorych nie trzeba dlugo szukac ;).
Ale to nie temat o Valu, wiec zostawmy go narazie w blogim spokoju. Jednak Val + Washington = super film na ktorego napewno wybiore sie do kina ;)
Tudziez w jednym z "Batmanów",hehehe.Kilmer nigdy nie był i mpim zdaniem nie jest wybitnym aktorem.Za to Denzel bardzo:-)
Zgadzam się, Kilmer genialnym aktorem nie jest. Ale za to w "Tombstone" pokazał klasę.
A Denzel niemal w każdym filmie jest świetny(piszę "niemal", bo chyba nie wszystkie jego filmy widziałam).