Po spektakularnym, i mocno na wyrost, sukcesie sagi Zmierzch powstała kolejna wariacja na temat wampiryzmu. Wybuchające na strzępy wampiry, odrywane ludziom członki, nietoperzopodobne mutanty i fatalny scenariusz. To wszystko sprawia, że Daybreakers jest zwykłym filmem klasy B, tylko z wysokim budżetem i dobrą obsadą. Tandeta aż się wylewa z ekranu. Już pierwsza scena jest wtórna. Mała dziewczynka, która nienawidzi tego, że jest wampirem, nie mogąca się pogodzić z tym, że nigdy nie dorośnie. Skądś to znamy? Tak, to "Wywiad z wampirem". Ogólnie film wygląda jakby ktoś chciał zrobić horror, ale mu nie wyszło. Od początku do końca nieporozumienie.