Niestety mimo udziału Douglasa, film jest strasznie nieciekawy. Nie pozostawia żadnych ciekawych wrażeń czy przemyśleń, może poza jednym - "dlaczego znowu dałem się nabrać na dobrego aktora ?"
Kilka nieco śmiesznych sytuacji nie jest w stanie zrekompensować pustki jaką zieje scenariusz.
Starzejący się pisarz, któremu brakuje historii do opowiedzenia Grady (Douglas),James jego utalentowany uczeń, chłopak zagubiony i neurotyczny (Maguire), Terry wydawca gej i oryginał (Downey Jr.), to trzy główne charaktery nowego filmu Hansona, który odebrałam przede wszystkim jako obraz o poszukiwaniu inspiracji,...
Dawno nie spotkała mnie sytuacja,żeby "pomieszanie z poplątaniem " przynosiło katharsis .I to aktorstwo...Gorąco polecam
Za ta role szczerze polubilam Michaela Douglasa, do ktorego jak dotad nastawiona bylam zupelnie neutralnie. Fanstastyczna, komiczna, bezpretensjonalna. Świetnie zaadoptowana na potrzeby srebrnego ekranu powiesc. Film pełen jest interesujacych postaci , kazda opowiada swoja krotka histore bez zbednego moralizatorstwa....
więcejZagrał genialnie w tym filmie. Zresztą Michael Douglas także fantastycznie. Chyba nigdy nie zapomne sceny gdy Terry Crabtree grany przez Robert Downey Jr zgubił dzieło sztuki nad którą Grady pracował tak długo. To jakby mieć 30 lat i stracić pamięć na zawsze, nie pamiętać przeszłości.
Na film "Cudowni chłopcy" wybrałam się ze względu na obiecująca obsadę z M. Douglasem na czele, Katherine Noelle Holmes( którą bardzo lubię), oraz osobę reżysera Curtisa Hansona, którego wcześniejszy film, "Tajemnice Los Angeles" uważam za skończone arcydzieło w swoim gatunku.
Od razu powiem że nie zawiodłam się...
Cudowna dziewczyna w towarzystwie cudownych wiecznych chłopców: Douglasa, Downeya, Maguire'a, Torna.
Kolejny film z polecenia. Kolejna pozycja, która pojawiła się przypadkiem w rozmowie o Michaelu Douglasie. Kolejny strzał w dziesiątkę. No, może w siódemkę, ale nadal - warto zobaczyć.
Wspomniany Douglas gra tutaj Grady'ego Trippa, profesora na uczelni, wykładowcę literatury angielskiej. Pięć lat temu...