Z ciekawości przed seansem postanowiłem obejrzeć Rockiego Balboe i mimo średniego filmu oglądając ostatni pojedynek(na ringu) pomyślałem sobie - cholera, chyba jedna z lepszych walk jakie widziałem na ekranie! Koncepcja prezentacji jej jako transmisji telewizyjnej była naprawdę spoko, ciosy nie wydawały się aż tak "grane" jak często to widzimy.
No i poszedłem na seans i przy walce Creeda z Leo(?) doznałem zauroczenia.
Zmontowanie tego w jedno ujęcie, trochę ociężałe jak waga zawodników, bliskie ujęcia... miód na moje oczy!
No i do tego wyjście Creeda z szatni na finał - można było poczuć się częścią drużyny o nazwie "Rocky" :)
(Nie wiem na ile te rozwiązania są nowatorskie i może było to już w innym filmie, ale naprawdę mi się podobało)