PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=641}

Co się wydarzyło w Madison County

The Bridges of Madison County
7,6 80 682
oceny
7,6 10 1 80682
7,5 21
ocen krytyków
Co się wydarzyło w Madison County
powrót do forum filmu Co się wydarzyło w Madison County

A wy dziewczyny?

użytkownik usunięty

Co byście zrobiły na miejscu Francesci?
Jestem facetem, ale zdziwiło mnie, że można jeszcze zrobić dobry dramat o charakterze romantycznym. Brawa dla Eastwooda!

ocenił(a) film na 7

Ja zrobiłabym to samo, co Francesca. Nie zostawiłabym męża i dzieci. To nie było tak, że mąż jej nie kochał. On ją bardzo kochał, ale na swój sposób. Po prostu nie umiał tego okazać.

ocenił(a) film na 2
esperantystka

Umiał, ale szmacie się egzotyki zachciało.

użytkownik usunięty
dance_macabre

Skąd ocena 2? Nawet gniotom się takich ocen nie daje, a to przecież rewelacyjny film...

ocenił(a) film na 2

Tia, rewelacyjny film, bo jest rewelacyjny. Lepiej nie próbuj jakoś logicznie argumentować, bo zwichniesz sobie mózg.

użytkownik usunięty
dance_macabre

Nie zamierzam argumentować filmu osobie, która nie posiada na tyle inteligencji, aby te argumenty sobie przyswoić.

ocenił(a) film na 2

Gdybyś tylko je miał, towarzyszu.

ocenił(a) film na 10
dance_macabre

Gościu co cię napadło ?? Film jest rewelacyjny, możesz mieć inne zdanie, okey ale jeśli masz takie dziwne rzeczy wypisywać to lepiej sb oszczędź.

ocenił(a) film na 2
Rasumi

Czy ktoś z fanowskich troglodytów jest w stanie napisać cokolwiek poza "film jest świetny, bo jest świetny"? No ja wiem, Eastwood i Streep, i polaczki mają swoje arcydziełko, co to jest wspaniałe, bo jest wspaniałe.

ocenił(a) film na 8
dance_macabre

'polaczki' dobre sobie.. ;/ nic mnie tak nie denerwuje, jak używanie tego słowa.
Stary/a nie podoba ci się troglodyta, to po co obejrzałeś/aś ten film?

dance_macabre

kolegę chyba dziewucha kantem puściła, skoro tak agresywnie się wypowiada :) bawią mnie tacy mali, smutni ludzie.

Rasumi

Ja również spodziewałem się lepszego filmu, ale w przeciwieństwie do pana powyżej wiem, czym jest kultura wypowiedzi. Dziwne, że innych od troglodytów wyzywa...

Ostrzegam, poniżej mogą znaleźć się spoilery. Post tylko dla tych, którzy widzieli film.

Moim zdaniem film się broni, dopóki jest to film o konieczności wyboru, przed którym zostaje postawiona główna bohaterka. I sam dylemat moralny oraz wykreowanie obu postaci są ciekawe. Gorzej, że tak mało jest dobrych dialogów. Rozumiem, miłość, ludzie rozumieją się czasem i bez słów, ale są jakieś granice, relacja zostaje tu maksymalnie uproszczona i sprowadzona do tego, że ona jest nim zafascynowana, ponieważ ma duszę romantyka (tak, wysiadł z pociągu w Bari, bo było ładnie!) i stanowi pewne oderwanie od codzienności kury domowej, na jaką jest skazana. Ona z kolei jest wyjątkowa, bo jest wyjątkowa. A dialogi na wysokim poziomie, które wprowadzały to na inną płaszczyznę były może ze dwa, głównie te konfrontujące ich odmienne podejścia do rzeczywistości wynikające z odmiennego trybu życia.
Momentami za dużo patosu. Niektóre sceny nakręcone bardzo ładnie, z wysoką kulturą reżyserii, ale Clinta ociekającego deszczem przy tej nachalnej fortepianowej muzyce już nie przetrawię.
Końcówka nie wiadomo o czym. Główna bohaterka dokonała ostatecznego wyboru i pozostała z rodziną. OK. Można ładnie wypunktować jej motywy i tak dalej. Tylko po co jeszcze do tego scena śmierci męża i ta przesyłka od Roberta? Scena rozklejenia się Franceski, gdy ją otrzymała (nakręcona chyba do tego bodaj w slow motion) zapachniała już banałem. Ona go kochała przez te wszystkie lata, on ją niewątpliwie też. Ale widz nie jest głupi i o tym wie i bez tego.

Nie można powiedzieć, że film jest zły, bo nie jest. Ale moim zdaniem rewelacyjnym też nie można go nazwać. Momentami poprowadzony po najmniejszej linii oporu, czasem jakby nie do końca świadomie. Kręcił już Clint lepsze, powstały też lepsze o miłości. Ode mnie 5/10.

ocenił(a) film na 8
Horlan

Po części, Panie Horlan, zgodzę się z pewnymi przedstawionymi przez Pana punktami, aczkolwiek miałabym pewne zastrzeżenia. Przede wszystkim, czterodniowy romans bohaterów był nieco sztywny, jakby "na siłę", choć wszystko było przedstawione pięknie i ładnie, to czegoś brakowało. Historia przedstawiona jest w miarę realnie (do tego momentu przynajmniej), a w rzeczywistości fotograf z National Geografic nie zdążyłby w cztery dni poważnie zakochać się w kurze domowej. Zwłaszcza scena, w której niemal płacze po tym, gdy Franchesca oskarżyła go o zaliczenie jej do gromadki swoich "koleżanek", które ma rozsypane po całym świecie. Jakoś postać poddającego się uczuciu kochasia nie pasuje mi do twardziela, jakim zazwyczaj jest Eastwood. Ciężko było na to patrzeć (również na scenę w deszczu, o której Pan wspomniał). Dopiero te faktycznie niemal banalne scenki pod koniec przekonały mnie, że może i jednak naprawdę byli w sobie zakochani. Nie wiem, podejrzewam, że są to zbyt dobrzy aktorzy, zbyt specyficzni do tak ckliwego filmu.
Film ostatecznie bardzo mi się podobał, bo niby romans ale nie romansidło. Można było niektóre rzeczy zrobić lepiej, niektóre przeciągające sprawę scenki uciąć, no i również te dialogi. Jednak nic nie zmieni tego, że ogromny szacun dla Eastwooda się należy za zmierzenie się z rolą w tym filmie, tak odmienną od tego, do czego nas przyzwyczaja.

ocenił(a) film na 8
Horlan

Drodzy przedmówcy, nie rozumiem dlaczego czepiacie się dialogów. Miłość bez słów? Wybacz Horlan, ale nie w tym filmie. Fotograf to chyba pierwsza osoba z którą Francesca mogła się podzielić swoim bólem i goryczą, gromadzoną przez lata. On okazał się wart zaufania, przyjął jej wyznanie, a przede wszystkim umiał wysłuchać i zrozumieć. Taki rozmówca to największy skarb dla zrezygnowanej kobiety. Fascynował ją owszem, był furtką do nieznanego świata, do którego tęskniła przecież przez lata. Ale prócz tego okazał się mądrym człowiekiem. A na czym polegała jej wyjątkowość? Jak na przeciętną kurę domową była niezwykle świadoma własnych uczuć. Wiedziała czego chce, za czym tęskni i dlaczego z tego zrezygnowała. Potrafiła o tym mówić.
To mało? Jeśli tak to najwyraźniej żyjemy na dwóch różnych planetach, bo ja takich ludzie spotkałam dosłownie kilku. A kury domowej - żadnej.
Sceny o których wspominasz w zakończeniu - śmierć jej męża i jego słowa - wydają mi się bardzo potrzebne. Eastwood pozwolił wypowiedzieć się także drugiej stronie, prostemu mężowi który jak się okazuje był świadomy z czego żona musiała dla niego zrezygnować. A przesyłka od Roberta dowodzi po prostu , że te 4 dni nie były snem, ale i dla niego wiele znaczyły. To taki namacalny dowód dla Franceski i jej dzieci. Któż w jej sytuacji nie chciał by go mieć? :)

Horlan

* linii najmniejszego oporu

Padło pytanie co bym zrobiła na jej miejscu. Na jej miejscu pewnie wsiadłabym do tego samochodu, ale sama jestem mężatką, więc nie byłoby dnia, żebym tej decyzji nie żałowała - o porzuceniu męża i dzieci. Ona była mądrzejsza.

Mogę poprosić o spoiler i zdradzenie zakończenia? Bardzo bym prosiła.

ogladałam go kilkanaście razy i za każdym razem tak samo przeżywam ten film.W przypadku Franceski nie było słusznego rozwiązania, wlaciwego wyboru, ponieważ zawsze coś traciła i krzywdziła osoby które kocha....
Jeszcze nie raz wrócę do tego filmu.

ocenił(a) film na 10

Co masz na myśli pytając o to co byśmy zrobiły? O który wybór Franceski Ci chodzi??? O to, że nie pojechała na wystawę, o to dlaczego pojechała z Robertem na most, czy o to, że gość działał na Nią jak afrodyzjak, któremu nie mogła się oprzeć, a jednak... musiała znaleźć w sobie taką siłę... O to, że dopiero po śmierci mogła sobie pozwolić na to aby "zrobić COŚ dla siebie" i podążyć za swoim marzeniem...?

ocenił(a) film na 10

osobiście miałam podobny dylemat tyle tylko że nie byłam żonata ani nie miałam dzieci. ale cieszę się że w jakimś stopniu dzięki temu filmowi zrozumiałam że muszę wybrać dobrze i tak zrobiłam. co prawda postąpiłam odwrotnie niż Franceska ale nie żałuję :P

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones