Mnostwo mieszanych uczuc, mnostwo plusow i pare istotnych minusow. Po pierwsze, film ktory moim zdaniem bardzo trudno ogladac w kinie ze wzgledu na dlugosc jak i tematyke. Film ktory w pewnym momencie zanudza ale i trzyma w napieciu jak jakis thriller.
Swietnie zagrane postacie, mnostwo dramatyzmu, wzruszen, film o tematyce ktora jest malo ukazywana w kinach a bardziej w niszowym niezaleznym kinie.
Temat bardzo ciekawy, bo film jest o Bogu i niesie w sobie niesamowite przeslanie dotyczace przebaczania, wiary w ludzi i w dobro oraz co jest najistotniejsze, wiele madrych mysli ktore z pewnoscia bardziej pomoga ludziom niz zaszkodza jesli zrozumieja ich przeslanie.
Bardzo podobalo mi sie kilka z nich, niestety nie pamietam szczegolow bo ogladalem film w wersji angielskiej, ale pamietam kilka wyrywkowo.
Np., gdy Mack powiedzial z gorzkim slowem do Jesusa ze ty jestes Bogiem Wszechmogacym, jestes wszedzie, masz nieograniczona power ale jakos pozwolilem mojej corce umrzec i opusciles ja..... prosta odpowiedz Jesusa byla I never left her. Proste i mocne.
Podobalo mi sie stwierdzenie czym sa sny, sa otwartym oknem i droga gdzie zle powietrze moze uciec od nas.
Na koniec utkwilo mi gdy ktos powiedzial ze milosc ma najwieksze znaczenie gdy potrafisz szybciej wybaczyc niz prosic o przebaczenie. MOCNE.
Kurcze, mnostwo bylo fajnych tekstow ktore gdzies tkwia w glowie ale nie potrafie ich wyrazic......
Ten film ma moc, aby go zrozumiec trzeba chyba troche miec doswiadczenie zyciowe w cierpieniu