...w którym Bóg jest kilkuosobowym tworem - murzynką, arabem, indianką i indianinem.
Zabrakło jeszcze tylko wegańskiego Żydo-geja i transseksualnej feministki.
Zgadzam się!!! Za trzecim podejściem udało mi się dotrwać do końca! Nigdy, nigdy więcej!!!
To w takim razie napiszę tak:
Bo gdyby Bóg był białym europejczykiem, to książka byłaby rasistowska.
To nie oburzenie, ale stwierdzenie masowej mody na kochanie wszystkich i wszystko, i ogólne oburzanie się i płacz o byle gówno.
Rozumiem inwencję twórczą autora książki (i nie mam nic do tego, bo to jego wola), ale niestety twórczość musi zmierzyć się z krytyką, którą właśnie przedstawiłem.