ale są w nim pewne nieścisłości.

Przede wszystkim miłość Boża jest doskonała i nieskończona - to się w filmie zgadza. Prawda o cierpieniach i odpowiedzialności Boga za to wszystko - też. Ale tak czy inaczej niewierzący i ateiści będą mieli i tak swoje wytłumaczenia i poglądy więc nie sądzę że ten film sprawi że staną się nagle wierzący itp.

Natomiast film delikatnie przekoloryzowuje sprawę zbawienia człowieka - oglądając go można w pewnym momencie odnieść wrażenie, że zbawionych jest/będzie cała masa - jeśli nie zdecydowana większość - ludzi. Tymczasem Biblia wyraźnie mówi że ani pijacy, ani rozpustnicy ani złodzieje nie odziedziczą królestwa Bożego. Takich ludzi na świecie jest mnóstwo i oczywiście każdy się może zmienić ale to raczej jest rzadsze zjawisko. Tak więc jeśli ktoś nie zmieni złego postępowania (np. kradzież, pijaństwo) i umrze, wg Biblii nie może liczyć na zbawienie i czeka go piekło. Biblia przytacza wypowiedzi Jezusa który co najmniej kilka razy mówił o grzechu, zatraceniu, śmierci wiecznej czy piekle (np. przypowieść o bogaczu i łazarzu). Pismo Święte mówi, że droga do zbawienia jest drogą wąską i wielu będzie chciało wejść ale nie zdoła. Zbawienie człowieka nie jest sprawą prostą. Potwierdzają to także ojcowie kościoła, zeznania osób które były w śmierci klinicznej oraz katechizm kościoła katolickiego. Oczywiście ostatecznie sądzi Bóg ale ja tylko przytaczam to co mówi Biblia.

Takie odniosłem wrażenie gdy oglądałem ten film, choć może to jest tylko wrażenie. Natomiast obraz uosobienia Trójcy Świętej - pokazania jej jako postaci ludzkich nie jest jeszcze najgorszy, widocznie reżyser chciał to tak akurat pokazać. Natomiast pokazywanie mądrości jako postaci może nie było tutaj konieczne. Zamiast mądrości mógł być tam Bóg Ojciec lub Jezus, tym bardziej że główny bohater miał wystąpić w roli sędziego zamiast Boga.