Zdumiewające, jak niewiele się tu dzieje i jakimi drobnymi rzezimieszkami są bohaterowie filmu. Zajmują się okradaniem ciężarówek i handlem... papierosami. Czasem kradną futra. Gdy tylko zabierają się za grubszy numer (narkotyki), niemal natychmiast ładują się w tarapaty. A gdy podskakują mafii i to naprawdę gościowi z najniższego szczebla, od razu zostają załatwieni. To film o płotkach. Jeśli coś faktycznie zasługuje na wyróżnienie to czołówka Saula Bassa (napisy przelatujące jak z okna pociągu) i aktorstwo, zwłaszcza RAYA LIOTTY i PAULA SORVINO, zupełnie za swe indywidualne występy niedocenionych na rzecz wyjątkowo nudnego Roberta De Niro i faktycznie rewelacyjnego Joe Pesci.
Ale co w tym złego, że to płotki? Dla nich mega szefem jest Paulie, który jest "zaledwie" capo w rodzinie Lucchese. Zresztą podobnie było np w Donnie Brasco, gdzie gangster Pacino był zwykłym żołnierzem, a prawdziwego szefa to widział jak wsiada do limuzyny i nawet z nim słowa nigdy nie zamienił. To właśnie te pionki zarabiają kasę, grube ryby wszystko mają podane na tacy.