PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10044970}

Brzask

Sunrise
2024
3,5 195  ocen
3,5 10 1 195
Brzask
powrót do forum filmu Brzask

Krukcenzja

ocenił(a) film na 6

Proste opowieści o wampirach są czymś, co zazwyczaj potrafi sprawić mi sporo przyjemności. Ponadczasowy motyw można wykorzystać na rozmaite sposoby, nie zawsze oczywiste. W przypadku tegorocznego „Sunrise” nie ma raczej mowy o niczym szczególnie oryginalnym, niemniej wciąż jest to dość przyzwoite filmidło na raz.

Niewielkie amerykańskie miasteczko, w którym mundur nic nie znaczy, a rasizm szerzy się na niebywałą skalę. Takie życie nie jest łatwe dla rodziny Loi, których azjatyckie korzenie są nie w smak zacietrzewionym mieszkańcom, starającym się walczyć o „prawdziwą amerykańskość”. W okolicy krążą jednak legendy o tajemniczym leśnym demonie zwanym Red Coat (eng.: Czerwony Płaszcz), który to potrafi uczynić człowieka nieśmiertelnym, gdy tego zapragnie. Po tym, jak rodzina Fallona zostaje zamordowana, zostaje on przemieniony w wampira przez tę niezwykłą istotę. Zemsta zostanie dokonana za wszelką cenę…

Szczerze powiedziawszy, niemal ironią wydaje się, że natrafiłam na ten film niewiele po seansie serii „Kruk”, bo koncepcja jest tak naprawdę ta sama. Z tym, że zamiast Kruka, do życia przywraca Red Cloak i mścicielem jest wampir. Oprócz tego ramy opowieści są w zasadzie identyczne. Ogląda się to przyjemnie, nawet jeśli klimat jest miejscami aż zanadto poważny. Cóż, historia jest tu dość sztywna, co wypada naprawdę różnie. Pewnym utrudnieniem mogą wydać się przeskoki czasowe, trzeba uważać, by połączyć ze sobą wątki dotyczące Fallona – a nawet, gdy już się to zrobi, to trudno wyjaśnić oczekiwanie przez aż dziesięć lat na zemstę. Z pewnością nie jest tu strasznie, nie ma jumpscare’ów ani nawet typowego wampirycznego krwiopijstwa. Obraz zdecydowanie woli pokazać mniej niż więcej. Aspekt dramatu ma się tu odrobinę lepiej i szczerze powiedziawszy, jakby wyjąć stąd wampira, to nadal miałoby to wszystko sens.

Dość udanie wypadają zdjęcia, które utrzymane są w bardziej szaroburym nastroju – nawet jeśli za sprawą tego, całość jest jeszcze „poważniejsza”. Najbardziej zaskoczyła mnie naprawdę udana muzyka, która świetnie budowała klimat. Nie zdarza się to często w równie niszowych tytułach, więc ode mnie duży plus za całe udźwiękowienie. Aktorsko jest dość przyzwoicie, może i nie ma tu szczególnych wyżyn, a każda kolejna postać jest tylko bardziej poważna… Dość nieźle wypada jednak główny antagonista, czyli Guy Pearce w roli Reynoldsa – naprawdę czuć u niego emocje. Oprócz niego reszta prezentuje raczej dość przeciętny poziom.

„Sunrise” jest udaną opowieścią, jednak klimat nijak nie pasuje mi do tak prostej opowieści u wampirach. W niektórych momentach można się było poczuć jak na jakiejś stypie, na której wszystko musi być ekstremalnie poważne. Problem w tym, że podjęta tematyka i sama fabuła nie są aż tak wzniosłe, jak usiłuje wmówić cała otoczka. Czuć więc lekkie zaburzenie między formą, a treścią. Sprawdzić się może co najwyżej jako film na raz i to chyba tylko, gdy ktoś lubi wampiry. Z mojej strony 6/10 – przyznam przy tym, że ta historia sprawdziłaby się lepiej jako sequel „Kruka” niż niektóre faktyczne kontynuacje tej franczyzy.