PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=208060}
7,2 57 tys. ocen
7,2 10 1 57052
7,2 43 krytyków
Broken Flowers
powrót do forum filmu Broken Flowers

Wiem z całą pewnością, która z postaci jest synem głównego bohatera ... mam też swoją teorię na wskazanie matki ... :) Wszyscy zachwycają się filmem a nikt nie wspomina o pełnym zrozumieniu go .. i znalezieniu rozwiązania - to trochę dziwne ... :)

A więc - w najlepszych powieściach kryminalnych mordercą okazuje się najmniej podejrzewana osoba - moim zdaniem, w przypadku Broken Flowers jest podobnie w przypadku pytania "która z kobiet jest autorką anonimu" ...

Najmniej podejrzewana o napisanie listu jest zmarła kilka lat wcześniej kobieta, której nagrobek Don Johnston "odwiedza" pod koniec filmu. Murray płacze (człowiek wyzbyty uczuć? a z pewnością nie płaczący nad sobą) - zakładam, że była dla niego kimś ważnym (a przez śmierć jeszcze bardziej dla widza wyidealizowanym).

Na początku filmu mamy nieprzypadkowe ujęcie z rozdzielaniem listów - wszystkie listy przesyłane są w jednym kierunku ale jedna paczka zostaje nagle wypchnięta poza standardowy tor. Uważam, że właśnie ta porcja korespondencji nie dotarła na czas ... i Murray otrzymał swój anonim z kilkuletnim opóźnieniem ... co stawia tę zmarłą kobietę jako najbardziej prawdopodobną matkę dziecka ...

Syn:
Na zakończenie filmu mamy podaną na tacy chińską filozofię (ludzie rozpamiętują przeszłość i snują plany na przyszłość - a tylko niewielu żyje teraźniejszością) wyłożoną przez Murraya (prostymi słowami :) "Przeszłość jest nieważna, przyszłość jest niepewna - liczy się tylko teraźniejszość" i po tych słowach widzimy nadjeżdżający samochód, z chłopakiem wpatrującym się w .... ojca.

i koniec filmu.

Ostatnie teraźniejsze ujęcie jest właśnie tym fragmentem ...


W kinie zostałem jednak dłużej aby poszukać odpowiedzi w napisach :) i faktycznie odpowiedź się tam znajduje ... ponieważ osoba grająca "chłopaka z ostatniego ujęcia" jest PRAWDZIWYM SYNEM AKTORA Billa Murraya.

!!!

Później upewniłem się na:
http://www.imdb.com/name/nm1979743/ [www.imdb.com/name/nm197 ...]

A jak wiadomo powszechnie wiadomo - poszukiwania biologicznego ojca również mogą zająć kilka lat ... więc już chyba wszystko jasne ... ? :)

ocenił(a) film na 9
Jaromaz

Suuuuper!

Ale to już było :)
http://www.filmweb.pl/Syn,Billa,%3A%29,%5Buwaga%21,spoiler%5D,temat,Topic,id=348 942 [www.filmweb.pl/Syn,Bill ...]

ocenił(a) film na 7
pracus

a - nie zauważyłem :)

ale było tylko w kontekście "pokręcenia Jarmuschowego" :) a nie "próby rozwiązania zagadki" :)

Pozdrawiam
Jarek

ocenił(a) film na 9
Jaromaz

co do matki sie zgadzam... stawiałam na nia od początku... ale synem jest absolutnie ten przystojniak pokazany na samym początku, bo ja tak chcę...;). swoją drogą też zostałam na napisach, żeby posłuchac muzyki, ale o spr nazwisk aktorów nie pomyslałam (a przeciez wiedziałam, że gra tam prawdziwy syn murraya..). gratuluje zmysłu detektywistycznego;)

ocenił(a) film na 9
ares_maskot

a ja co do matki zgodzic sie nie mogę! Byłm pewna twojej tezy przez ...5 godzin, ale ludzie pamietacie tresc listu? Syn ma lat 19, oni sie znali 20 lat temu a matka zgineła 5 lat temu, Jesli by bylo tak jka mowicie to syn 5 lat temu musial by miec lat 19 wiec teraz 24, OK tylko, że wtedy by nie mogl byc synem Dona bo to by bylo 24 lata temu. Coż, zawalila arytmetyka. A co do syna to to jets ten na komcu bo... ma taki sam dres jak Don (tez z auta jest synem!).

ocenił(a) film na 9
carl_ina

tez o tym myślałam... ale przecież Don mógł nie być pewny, kiedy dokładnie z którą był. (przeciez chyba nie odwalił czterech w jeden rok? chyba, że ja nie znam mozliwości facetów... ale mi sie wydaję, że z każda 'chodził' chociaż tak z pół roku.) a teraz, po latach, naprawdę trudno sobie przypomnieć, czy pani A była przed panią B, czy po

ares_maskot

nie no ogolnie to troszkem sie ze soba gryzie
przecierz na koncu dostal list
taki sam (rozowy) pisany tym samym harakterem pisma co 1 list
co wyklucza Pania ktora zmarla 5 lat temu
no bo niby jak?
po 5 latach doszedl list
a potem znalezli jeszcze jeden i tez postanowili go dostarczyc (poczta)
no i...2 list chyba nie mial znaczka
moim zdaniem to ta laska co na samym poczatku opuszcza Don'a wszystko za zoorganizowala

ocenił(a) film na 7
luzi

drugi list wcale nie musi być związany z pierwszym ... to tylko kolor (z tego co pamiętam innymi szczegółami się różni :)

Przecież od początku bezsensowne (czy inaczej: groteskowe/prześmiewcze) jest traktowanie koloru różowego i maszyny do pisania jako DOWODÓW :)

pozdrawiam
Jarek

Jaromaz

Widzę tutaj wiele domniemywań, ale czy wszystko musi być tylko białe i czarne?
Sama nieźle się nagłowiłam która Pani to owa mama, no i przyznam, że pozostawiłam to niewiadomej, ale...

...Pani, która zmarła, może i nią jest tylko że wcale nie wiązałabym tego z ckliwym płaczem Dona. Tu właśnie wydaj mi się, że jest to płacz nad sobą. Zaraz wytłumaczę...
Dona z każdą z tych Pań wiązały uczucia. Każda z nich jest inna, ale każdą z nich kochał tak samo, bo zawsze był sobą - nigdy się nie dostosowywał do żadnej z nich, a wiemy to bo żadna z nich nie reaguje na niego ze zdziwieniem zauważonej zmiany, a wręcz przeciwnie...”stary Don”. Dlatego każda z nich była dla niego w równym stopniu ważna.

Zatem dlaczego tak płacze?
Tu się zgadzam z Jaromaz...Pani została wyidealizowana, a co za tym idzie wyidealizowany został też jego związek ze zmarłą Panią. Don płacze, bo zdaje sobie sprawę, że może gdyby został z kobietą to teraz żyłby w krainie szczęśliwości... Spotkania z wszystkimi pozostałymi Paniami są dowodem na to, że żadna z nich ów szczęścia by mu nie dała, a ów zmarłej Pani nie spotkał i pamięta ją taka jak była kiedyś...zapewne młoda, piękna i wspaniała...

No i jeszcze syn...
Tu mam podobną teorię zapewne do większości – to ten chłopak z samochodu. Pamiętajmy, że kobieta pisała w pierwszym liście, że chłopak wyruszył w drogę...PODOBNO (ona się tylko tak domyśla)...na poszukiwanie ojca. Ale chłopak studiuje zdaje się filozofię, lub cos powiązanego, więc może rzeczywiście szuka tylko swojego JA. O ojcu nie myśli, nie ma ochoty poznać kogoś kto zostawił jego matkę wieki temu...właśnie dlatego ucieka kiedy słyszy jak jakiś „nawiedzony” chce go prawie adoptować... (no dobrze tu mnie poniosło)

....albo to po prostu żaden ze spotkanych chłopaków...bo jak już zostało to wspomniane: „Przeszłość jest nieważna, przyszłość jest niepewna – liczy się tylko teraźniejszość”, co wskazuje na to, że Don powinien zabrać się za naprawę swojego obecnego związku, a nie jak młodzik ruszać w krucjatę za czymś co jest nieważne, a wynik wyprawy i tak nie da mu pewności co dalej...

ps. fajnie się czyta jak inny główkują...:)

Roxana_3

Od razu zaznaczę, że moim zdaniem absolutnie nieważne jest "kto zabił", ECHEM... kto jest matką. O to właśnie chodzi, że sprawa jest nierozwikłalna. Jest to swoista "kara" Dona. Podróżując wraz z nim, zaczynamy niejako przyglądać się światu z jego perspektywy. Nie dziwne więc, że zaczynamy podejrzliwie spoglądać na tych przechodniów, na których on w zamyśleniu patrzy.

Żeby matką była zmarła kochanka - to mi się zupełnie nie zgadza, bo w liście wymieniony jest wiek syna, a ona zginęła kilka lat przed doręczeniem listu. Jej syn musiałby być sporo starszy, a zapewne romans Dona z nią trwał przelotnie, więc poczęty musiałby być zanim się poznali te 20 lat temu.
Scena na cmentażu była zupełnie po co innego - i była chyba kluczowa w drodze Dona. Naprawdę poruszająca.

Jeśli już kogoś miałbym wskazać - to panią psycholog zwierzęcą. W jej pracowni, za jej plecami wisi portret jej ukochanego psa. Za Donem z kolei (czego on nie może widzieć) zdjęcie tego samego psa, z przytulonym do nim dzieckiem! Co to za dziecko - HA!...

Ale jak napisałem - wydaje mi się to nieważne. Przypuszczam nawet, że Jarmusch mógł celowo nie ustalać tego, kto jest matką. On lubi takie ostentacyjne, zdystansowane zabiegi.
Pozdrawiam detektywów!

ocenił(a) film na 10
Jaromaz

mysle ze Jarmusch spadlby krzesla gdyby dowiedzial sie ze probujesz dociec kto byl matka.
po pierwsze, dlatego ze on sam krecac film nie wiedzial i nie mial pomyslu
po drugie, po usilujesz znalezc 'watek' nie zastanawiajac sie ze moze Jarmusch umyslnie 'wyrzucil' wszelki watek aby ogladajacy zastanowil sie nad czyms ponadczasowym, a nie nad tym kto jest matka?

wydaje mi sie ze do filmow Jarmuscha trzeba dojrzec w sensie kinematograficznym. np ogladajac inne jego wczesniejsze filmy.

zreszta, Jarmusch, nigdy nie powie o co chodzilo w filmie. zaprzeczy jesli powiesz mu ze chodzilo o X, ale nie powie o co chodzilo naprawde, jaki byl zamiar. przyzna jedynie, ze przeslanie filmu nie lezy w jego watku i ze celem jest zmuszenie ludzi do myslenia.

borken flowers dal mi duzo do myslenia. bo znalazlem sie w podobnej sytuacji co Don (co nie znaczy, ze szukam matki swojego syna, heh).

ocenił(a) film na 9
Jaromaz

Ja bym sie tu zgodzil z przedmowcą, że nie ma co szukac matki i syna. Film mial byc, i jest, mocno "niedomowiony". Jakkolwiek, dlugo po senasie chodzilo mi po glowe która to mogla byc poszukiwaną, ale podczas odwiedzin kazdej z nich mozna zauwazyc tak samo błahe różowe dowody. Zachowanie kazdej w jakis sposob mogloby sugerowac ze ona jest matką (no moze poza pierwsza;), choc kto wie... ) . Jestem jednak przekonany ze matką nie jest zmarla kochanka. daty wykluczają ją, co z reszta bylo juz poruszone we wczesniejszych postach.
A co do syna to mysle, ze podązanie za nazwiskiem Murray byloby zbyt proste i banalne. Moze to taka Jarmuschowa zmyłka...

w sumie nic ciekawego i nowego nie napisalem, ale film mi sie bardzo podobal i musialem sie dolozyc:)

użytkownik usunięty
Jaromaz

A ja uważam że autorką listu była pani listonosz, którą widzieliśmy na początku filmu. Zapewne Don Johnston, miał wiele kobiet (ukazane w filmie są tymi najważniejszymi), jednak nie dostrzegał tego iż może w nim być zakochana Pani listonosz. Z biegiem lat, tracąc wszelkie nadzieje, postanowiła zrobić mu głupi kawał... Oczywiscie nie traktujcie tej wypowiedzi powaznie. Co do wpisu z początku wątku: Nie mogły minąć lata, list przez przypadek nie mógł być wypchnięty z półki, (przecież przyjaciel Dona napewno by na to wpadł, iż list ma kilka lat.) to było tylko ujęcie z załadunku listów. Bardzo podobne widzielismy juz w filmie Cast Away z Tomem Hanksem. Po prostu zabieg artystyczny. Nie ma sensu doszukiwać się rozwiązania tego filmu, ponieważ mozna snuć wiele podejrzeń. Jak dla mnie, ten film napewno nie skupia swojej siły na "szukaniu syna" ( to tylko fabuła wyjściowa) , tylko na czyms o wiele głębszym... Nad czyms co niektórzy z nas za pare lat dostrzegą. Pewnie nie macie pojęcia o czym mowie... nie martwcie sie, kiedys to zrozumiecie;)

ocenił(a) film na 9
Jaromaz

Ludzie wy nawet drugiej skarpetki po praniu byście nie znaleźli.
Mózg wykorzystujecie w jakiś dziwny sposób.
Po pierwsze jak się prowadzi 'śledztwo' to trzeba obejrzeć film kilka razy.
Po drugie matką nie mogła byćzmarła kobieta. Ponieważ na nagrobku jest napis siostra i córka (czyli nie miała syna).
Po trzecie skupiacie się na jakiś dziwnych rzeczach.
W zmechanizowanym procesie nie ma takiej opcji, jak 'zagubienie' listów.
Po za tym, list ów jedzie w pierwszej skrzynce ...podkreślam RÓŻOWY ... dla daltonistów to bez znaczenia...a druga skrzynka zostaje odrzucona.
Proponuje wszystkim którzy niepotrzebnie marnują energię na 'dziecinne' analizy, żeby poszli do piaskownicy. Aby odkryć który kot n...rał do piaskownicy.

ocenił(a) film na 9
Jaromaz

Ludzie wy nawet drugiej skarpetki po praniu byście nie znaleźli.
Mózg wykorzystujecie w jakiś dziwny sposób.
Po pierwsze jak się prowadzi 'śledztwo' to trzeba obejrzeć film kilka razy.
Po drugie matką nie mogła byćzmarła kobieta. Ponieważ na nagrobku jest napis siostra i córka (czyli nie miała syna).
Po trzecie skupiacie się na jakiś dziwnych rzeczach.
W zmechanizowanym procesie nie ma takiej opcji, jak 'zagubienie' listów.
Po za tym, list ów jedzie w pierwszej skrzynce ...podkreślam RÓŻOWY ... dla daltonistów to bez znaczenia...a druga skrzynka zostaje odrzucona.
Proponuje wszystkim którzy niepotrzebnie marnują energię na 'dziecinne' analizy, żeby poszli do piaskownicy. Aby odkryć który kot n...rał do piaskownicy.

ocenił(a) film na 10
Jaromaz

moim zdaniem nikt nie dojdzie do tego kto byl autorem listu, tak jak i kto byl synem...tylko setki domyslen. skojarzylo mi sie z Lost in translation jak Charlotte szepce cos do ucha Bob-owi...tez nikt nie wie co dokladnie...poprostu moim zdaniem nie chodzi w tych filmach o wyjasnienie "kto, co i jak". Ja osobiscie bym sie skoncetrowal na uczuciach jakie darzyl Don Johnston kazda z kobiet... mimo ze z zadna sie nie zwiazal na stale ale napewno uswiadomil sobie pozniej, ze do kazdej cos czul wyjatkowego.

ocenił(a) film na 8
lysolek7

HeHe oj Boże Boże pseudo intelektualiści\krytycy\detekt ywi bleah.

ocenił(a) film na 9
QQryK

nie rozumiem czemu szukanie matki/ syna powoduje taką krytykę z waszej, strony. Jasne, że w tym filmie chodzi o coś więcej, ale czemu nie można sie pobawić, zeby nie zostać wyzwanym od dzieciaków? A może właśnie są jakieś poszlaki wskazujące na to, kto jest matką? Skąd wiecie, ze Jarmusch nie wiedział, pisząc scenariusz i sie nad tym nie zastanawiał, skoro ponoć nie udziela takich informacji? (Tylko zaprzczecza. Jak Sokrates;)). Jak dla mnie, to wasze zachowanie jest niepoważne... ale naturalnie nie mi krytykować dojrzałą intelektualną elitę XXI wieku.

Jaromaz

Może zamiast odpowiadać na pytanie kto jest matką syna, zadać pytanie czy ten syn w ogóle istnieje?

Jaromaz

:) wasze sledztwo ma zabawny posmak zwazywszy na sposob w jaki przyjaciel detektyw ;) zostal w filmie przedstawiony :)
nie wiem czy byl jakis syn, ani dlaczego najprawdopodobniej napisala go kobieta ktora na poczatku opuszcza Dona ;) (bo co jak co, ale dwa rozowe lisciki pod rzad to w tej sytuacji cos wiecej niz rozowe wstazki czy maszyny do pisania :)
odnioslem tez wrazenie ze z powodzeniem Don mogl nie pamietac wszystkich swoich dziewczyn ;)
a scena na cmentarzu byla zwyklym uczlowieczeniem pana 'whats with the straight face' :p

thee_majesty

a ja obejrzałem film jeszcze raz i wiem kto jest nadawcą listu, nie wiadomo kto jest synem i czy ten syn w ogóle istniał, a właściwie istnieje (bo sam bohater mówi że najważniejsza jest teraźniejszość ;)) ale wiadomo kto jest autorem listu i w jakim celu został użyty.

tekumy

i oczywiscie ta wiedza z nikim sie nie podzielisz? ;)

thee_majesty

a więc fakty:
- wiadomo że żadna z pierwszych 3 kobiet z przeszłości nie ma syna, każda w miarę ustabilizowane życie więc w jakim celu miałyby wysyłać list
- piąta oczywiście nie wchodzi w grę bo zmarła 4 lata wcześniej
- najbardziej podejrzana jest czwarta, mieszkąjąca w obskórnym domu z jakimiś żulami, z różową maszyną do pisania, ale na samym początku filmu widzimy elegancko ubraną kobietę wrzucającą list w skórzanych rękawiczkach, czyli czwarta też odpada
- poza tym Don sam nie mógł wytypować która z nich mogła wysłac list.

Oczywiście list wysłała Sherry:
- jej najbardziej zależało na tym aby Don się ustatkował i założył rodzine, dlatego też list nawiązuje do dziecka którego oczywiście nie było
- Sherry ogląda listy i przekłada różowy list na wierzch, oczywiście wybrała moment rozstania akurat wtedy gdy nadeszła poczta
- Sherry jest cała na różowo w momencie rozstania ;)
- przyjaciel-detektyw typuje że oba listy pisała ta sama osoba
- ta sama cięzarówka która przywiozła list ze skrzynki, zabiera go z powrotem do tego samego okręgu pocztowego, a przecież wszystkie kobiety z przeszłości mieszkają daleko
- "liczy się tylko teraźniejszość" - Don Johnston

tekumy

to ze wyslala sherry jest najbardziej prawdopodobne, ale gdzie dowod? :)
dlaczego nasi filmowi szerlocy o tym nie pomysleli? wydawalaby sie przeciez pierwszym podejrzanym.
nie bylo pokazane bylo takze zeby list trafil spowrotem do ciezarowki. zreszta byla tam tez scena odlatujacego samolotu. :)

ocenił(a) film na 10
Jaromaz

Kluczowe wg mnie jest to co mowi Sherry: czy ty wlasciwie wiesz czego chcesz / czego oczekujesz? No i stwierdzenie liczy sie terazniejszosc?

List prawdopodobnie wyslala Shery, jednak nie to jest sprawą kluczową jak i nie jest istotne istnienie syna, ktorego zreszta pewnie nie ma.

Dzieki podrozy czlowiek, ktorego na poczatku sprawa listu i zagadki nijak nie interesowala mial okazje cofnac sie o kilka lat w przeszlosc i mial czas zastanowic sie jak spedzil zycie i co po nim zostalo. Przelamanie moglo nastapic na cmentarzu? Jego byla dziewczyna nie zyje co po sobie zostawila?

Spotykajac chlopaka z rozowa wstazka zwraca sie do niego mowiac, wiem ze cie sie WYDAJE, ze jestem Twoim ojcem.... i jak ten ucieka nagle zdaja sobie sprawe, ze tak naprawde to jest sam i tak naprawde to bardzo chcialby zeby ten syn na prawde istnial.... a moze to ten w przejezdzajacym samochodzie, ktory tez odjezdza.

Zakonczenie jest genialne, zostaje sam na pustym skrzyzowaniu drog...

A kto jest matka czy matka w ogole istnieje, to nie jest wazne. Wazny jest on i jego terazniejszosc.

ocenił(a) film na 5
Jaromaz

No wiesz twoja teoria się wali, wystarczy przeczytać co jest napisane na pomniku zmarłej kobiety: "Od kochającej córki i siostry". Podkreślam słowo "córki". nie wydaje ci się że jak by miała jeszcze syna to było by napisane cos innego?

ocenił(a) film na 10
simonbolivar

A może to jest troche tak jak z Lynchem interpretujcie sobie jak chcecie i fajnie .. tylko, że tu chyba nie o to chodzi i właściwie to nie ma żadnego znaczenia.Nie ma znaczenia kto napisał list ani czy ma on faktycznie syna czy też nie bo chodzi tu o niego samego o jego życie o to co w nim zrobił robi i co będzie robić..i widzimy w filmie coś jakby przemiane bohatera walczącego z samym sobą .. niby nie interesuje go ten temat ale jednak zgadza się na w poszukiwania..w trakcie zdaje sobie sprawe z tego co miał w rękach i co przepuścił np stwierdzenia czy to 'perły ode mnie' albo 'to ja zrobiłem to zdjęcie'. Myślę, że list równie dobrze mógł napisać jego przyjaciel, który coś tam przecież wiedział o jego ekscesach z kobietami..jak i każda z tych kobiet .. pozatym jakby się uprzeć to mogłabyć jeszcze jakaś zupełnie inna o której nie pamiętał .. list mógł zostać napisany właśnie w takim celu jak nam się wszystkim wydaje żeby Don ogarnął się troche i zastanowił nad sobą .. a mógł to być poprostu faktyczny list nie mający z tym związku, a przypadkiem uwikłujący bohatera w taki tok wydarzeń i rozważań. Myślę, że oglądając ten film poraz kolejny należy się raczej skupić na głównym bohaterze i tym co z nim się dzieje i w jego głowie, a nie na kolorze różowym. Możę Jarmush zrobił to tak specjalnie żeby film się latami nie nudził :)

ps. jako że to wątek detektywistyczny to jeszcze coś dorzuce od siebie .. Gdy Don dostaje w twarz .. ma przy sobie jakieś inne kwiaty niż miał wcześniej .. można to pod tytuł podpiąć ? po tym jak leżał na nich w samochodzie zapewne były 'broken' :)

Jaromaz

a propos "wypchniętej" serii listów - została ona wypchnięta przez jakieś specjalne urządzenie. Kto na poczcie montowałby urządzenie do wypychania listów, żeby nie dotarły do adresatów?? A właściwie po co?? No i wypchnięta została seria jadąca po taśmie PRZED serią z różowym listem.

Jaromaz

KOLEŚ Z SAMOCHODU JEST SYNEM DONA TYLKO ZE W TYM SAMOCHODZIE JEDZIE DWÓCH KOLESI.MYSLE ZE KOLES KTOREMU DON KUPOWAŁ KANAPKI TO JEGO KOLEGA KTORY PROWADZIŁ TO AUTO,MIAŁ ZA ZADANIE SPRAWDZIC DONA,PRAWDZIWY SYN NIE MIAŁ ODWAGI POROZMAWIAC Z "NIEDOSZŁYM" OJCEM!!!!!WYSTARCZYŁO MU KROTKIE SPOJRZENIE Z AUTA.POZDRO DLA WSZYSTKICH KTORZY SIE NAD TYM ZASTANAWIAJA:p

ocenił(a) film na 10
maxim_4

Samochód prowadzi sam Jarmusch wiec twoja teoria odpada ;)

Jaromaz

ta zagadka nie ma zadnego znaczenia... ten film to luzne refleksje na temat zycia, a kto jest synem sie tak na prawde nie liczy... jarmusch pokazuje za to wiele innych rzeczy:)

ocenił(a) film na 4
Jaromaz

... ogladajac film zastanawialem sie na rozwiazaniem ale ... jak na "scene" wkroczyła Lolita (Alexis Dziena) wszystko gdzies prysło i zostal żal ze siedze w kinie a nie w domu i nie mogę cofnąć filmu :)

Jaromaz

Co do syna- zgadzam sie :) Tez mialem takie refleksje, swiezo po obejrzeniu. Co do matki- patrzylem zbyt plytko... niezyjaca kobieta- bardzo sprytne rozwiazanie, teraz tez tak sadze . Z tym odrzuceniem listu i opoznieniem z tym zwiazanym- zbyt hipotetyczne, ale co do syna to sadze jak autor tematu.

ocenił(a) film na 9
Jaromaz

A może tym "synem" jest młoda kwiaciarka, która opatruje Donowi ranę?Ma na imię Son(albo Sun, nie wiem-proszę mnie poprawić), może o nią chodziło w liście?

Jaromaz

Każdy kto oglądał ten film wie iż Don poszukuje swojego syna. Na grobie nie żyjącej kochanki pisze natomiast: "Beloved Daughter, Sister" co wskazuje że nie miała ona syna. Według mnie w grę wchodzą dwie osoby. Winston (mniej prawdopodobne) - mógł sam go wysłać i zorganizować całą wycieczkę. Drugą osobą jest Carmen (pani od zwierząt). Przyjrzujcie się pierwszej scenie, w której ktoś wrzuca ten felerny list. Przez rękawiczkę widać w wycięciu ręke. Należy ona wyraźnie do murzyna bądź do osoby o ciemnej karnacji (taką ma właśnie Carmen).
Druga sprawa to ten portret chłopca z psem wiszący za Donem podczas ich rozmowy. Kidy zaś Don pyta Carmen o dzieci ta odpowiada że ma córkę co oznacza mniej więcej że kłamie.
Poza tym jest bardzo tajemnicza, nie chce spotkać się z Donem. W jednym momencie mówi do niego że ukrywa motywy swojego przybycia. Chociaż podobno wie to od kota to skąd biedne zwierze miałoby o tym wiedzieć??
Uważam też że Jarmush mógł nie pozostawić rozwiązania tej zagadki w swoim filmie aby rozbudzić naszą ciekawość. Jeśli ktoś ma jakieś inne trafne uwagi to piszcie: phismack@wp.pl. To tyle... MARCI

ocenił(a) film na 10
phismack

Poszukiwania odpowiedzi na pytania z filmu nie jest zlem. Owszem Jarmuschowi chodziło zapewne, by każdy z oglądających skupił się na czymś ważniejszym, niż rozwikłanie zagadni "kto jest matką, a kto synem", ale dzięki analizie wydarzeń, zachowań, postaw każdego z bohaterów dowiadujemy się więcej o nich samych i ...o samych sobie! Więc całe to śledztwo (jak dla mnie całkiem interesujące wyniki) nie jest bezcelowe!!!! Dlaczego mamy się NIE skupiac na zagadnce, skoro wyraźnie zagadka jest głównym motywem filmu??
A jeśli chodzi o syna...to chłopak w samochodzie jest "rekwizytem", którym Jarmusch macha nam przed nosem! Bawi się widzem, sprawdzając jego reakcje, spostrzegawczość! Bo przecież widzimy na twarzy Dona niesymaptyczny gryzmas, kiedy spogląda w stronę młodzieńca: "tylko nie on"...
Uwielbiam te Jasmuschowe zabawy ;]

magulia

A ja chciałabym powiedzieć, że prawdopodobnie Jarmush specjalnie "dał" te różne wskazówki, które interpretujecie jako dowody, że akurat ta kobieta jest matką, a ten chłopak synem. O to właśnie chodziło. Każdy zauważy inny szczegół i wyrobi sobie inne zdanie. I poza tym że film ma głębsze przesłanie, które większość dostrzeże, rozwinie się również taka dyskusja jak tu. I o to - prawdopodobnie reżyserowi chodziło. Na tym polega właśnie geniusz.