Dziecięce strachy powracają. Znany z części pierwszej Terry, wyrósł na nastoletniego nerda. Aby uchronić swego ojca od dalszego pogrążania się w alkoholowym nałogu, chłopak przyzywa demony z ogródkowych czeluści...
"The Gate 2" to produkt o tyle specyficzny, że ciężko w zasadzie określić, do jakiego rodzaju widza miałby być skierowany. Jak na typowy horror dla nastolatków, obraz Takácsa jest zbyt naiwny, dla nieco młodszego odbiorcy może z kolei być nadto krwawy i przerażający. O ile w przypadku części pierwszej, udział dziecięcych bohaterów uzasadniał do pewnego stopnia infantylizm fabularny, o tyle tutaj zaobserwować możemy swoisty regres. Postaci, miast wzorem innych dojrzewających osobników swego gatunku i swoich czasów, koncentrować się na prywatkach i próbach uwolnienia się z jarzma dziewictwa, żyją w świecie niepokojących fantazji. Nie zamierzam się tutaj bawić w psychoanalizę, niemniej ktoś najwyraźniej powinien pomyśleć o terapii: marzenia zamienione w g..wno, to nie przelewki! Od strony technicznej sprawa również wydaje się dwuznaczna: niby poziom wykonania efektów, charakteryzacja, itp. stoją na wyższym poziomie niż uprzednio, sama realizacja jednak (zdjęcia, montaż, aktorstwo), nie odbiega już znacząco od niskich standardów produkcji tworzonych z myślą o rynku video. Więcej, straszniej, ale i głupiej.