Jeden z najgorszych i najbardziej wysilonych sequeli lat 90-tych. Poziom nijak nie umywa się do pierwszej, rewelacyjnej i przezabawnej w swojej anarchii części. Wprawdzie John Goodman to dobry aktor charakterystyczny, ale Johna Belushiego nie można po prostu zastąpić. Jeśli Blues Brothers, to tylko duet Aykroyd-Belushi, choć prywatnie nie byli spokrewnieni;) A zamiast wydawać kase na obejrzenie filmu, lepiej zaopatrzec się w jego soundtrack - przynajmniej piosenki są tu dobre.