Gej w kiblu proponuje Kubie 100 Marek za numerek.
Kuba: Za tyle to mnie możesz w dupę pocałować.
Gej: Zgoda.
Śliski (torturując Kubę): No i ch... ci z tego, że pracujesz w reklamie.
Śliski: To może usiądź.
Fronczewski (zgwałcony wcześnie przez gejów w kiblu): A dziękuję, dupa mnie boli.
Reklamowiec-gej zaciąga Kubę do wc w firmie, żeby poczęstować go kreską. Kuba dziękuję i odmawia, wychodząc z WC natyka się na Grubego i Łysego i chwilę z nimi rozmawia. W tym momencie z WC wychodzi reklamowiec-gej, który uporał się już z wciaągnieciem kreski.
Reklamowiec-gej (do Grubego i Łysego): Cześć.
Gruby (po pauzie, w ciągu której wymienił z Łysym porozumiewawcze spojrzenie, jako że przed chwilą widzieli jak z tego samego WC wychodził Kuba): Cześć.
Znienacka pojawia się Żyła, który nadchodzi dziarsko ze strzelbą, w szale zemsty.
Żyła: Pozdrowienia od Serdla.
Złol: Dziękuję, ale nie strzelaj.
Żyła (radośnie): Dobra.
I w tym samym momencie wali ze strzelby do Złola.
Żyła z Serdlem dorwali Kubę i tłuką go na klatce schodowej kamienicy. Nagle z mieszkania wychodzi chłopczyk i przygląda się sytuacji. Żyła przerywa tłuczenie Kuby i przyjacielsko zwraca się do chłopca:
Żyła: Chcesz sobie uderzyć pana? Chodź, podsadzę cię.
Chłopczyk (grzecznie): Dziękuję, nie mogę, muszę szukać Żabci [pieska].