A przynajmniej ja biję czołem o posadzkę i wiję się z ekstazy przed tą produkcją.
Kawał dobrego kina.
Cóż mogę powiedzieć - wybrano jedną z najlepszych staroangielskich (+ silne naleciałości Skandynawskie) legend. Dołożono do niej to i owo. Podrasowano graficznie i oto mamy efekt.
Powieść była epicka - i w filmie ta epickość jest widoczna gołym okiem. Typowa opowieść dla tego rejonu - walka z olbrzymami, smokami i innymi monstrami. Jest i morał i naukę można czerpać jak się chce. A jak ktoś lubi czystą akcję to też będzie szczęśliwy.
Brutalna, dość "rycerska" walka. Dzięki animacji komputerowej można było ładnie ją ukazać, te wszelkie nabijanie na włócznie, rzut o słup, rozrywanie. Bitwy i smoka. Postać Grendela. A te fantastyczne wyskoki. No miodzio.
Czuć ten klimat północy. Honor, drakkary, ostre topory, swoiste pragmatyczne podchodzenie do wiary, uczty i pieśni o wielkich czynach. To jest piękne. Mało takich produkcji ostatnio niestety, a szkoda.
Film widziałem dwa razy, za każdym się świetnie bawiłem i bez cienia nudy śledziłem akcję i podziwiałem widoki.
A muzyka - po prostu bomba. Świetnie pomaga w budowie tego "barbarzyńskiego" klimatu.