Fabuła strasznie mizerna, typowa miłość na ekranie, zbuntowany bohater of course z 'Merica
który ratuje świat. Po za efektami ograniczającymi się tak naprawdę do dwóch typów broni
obcych, strojów wzorowanych na Halo obraz ratuje może jeszcze tylko muzyka AC/DC.
Strasznie drażni natomiast wszędobylska propaganda, powiewające fagi, bohaterscy
marynarze, śmierć przez zniknięcie (i nic nie było, nikt nic nie pamięta choćbym nie wiem kto
zginął), nawet seniorzy wkraczają do akcji i ładują pół tonowe pociski jakby nigdy nic, a 70 letni
okręt robiący za muzeum spokojnie konkuruje z obcymi statkami wyprzedzającymi nas w
rozwoju o setki lat. Nie spodziewałem się realizmu ani porywającej fabuły, tak jak po obiedzie
się nie spodziewam dania z restauracji, ale dostałem coś co ładnie wygląda, a strasznie
zalatuje amerykańską propagandą, smaku nie ma w ogóle, a na koniec tylko zostaje myśl - po
co ja to jadłem? Daję 4 za efekty, muzykę i dobrą tematykę.