Czy nie wydaje wam się, że tytuły filmów o Batmanie (z trylogią Nolana łącznie) są trochę nie
właściwie dopasowane? Pominę pierwszy film Burtona, ponieważ tam nie ma do czego się
przyczepić:
-Powrót Batmana- Dlaczego powrót? To Batman wcześniej gdzieś zniknął, przepadł... ten tytuł
pasował by chociaż by do ewentualnej kontynuacji ostatniego filmu Nolana. Batman faktycznie
zniknął (oficjalnie zginął), więc w takim przypadku Powrót był by na miejscu.
-Batman Forever- nie wiem jak w tym przypadku słowo Forever odnosi się do filmu. Najlepiej
było by gdyby pozamieniał się z tytułem następnego filmu o Batmanie. W trzeciej części już
pojawia się Robin, więc nie wiem dlaczego słowo Robin pojawia się dopiero w tytule
następnego filmu. A Forever pasował by do czwartej części- ostatnie, "epickie" (zdaniem
twórców) zakończenie serii, Batman Na wieki! Poza tym słowo Forever kojarzy się po angielsku
z cyfrą 4. Podsumowując trójka powinna nazywać Batman i Robin, a czwórka Forever,
-Batman i Robin- jak powyżej,
-Batman: Początek- ten tytuł jest wg mnie bardzo mylący. Kiedy powstał ten film to sądziłem, że
jest to prequel filmu Burtona, a nie początek zupełnie nowej serii. Tym bardziej ten tytuł nie
pasuje, ponieważ w tytułach następnych części nie pada słowo Batman, tylko Mroczny Rycerz.
Może jedynka powinna nazywać się Rycerz, tak żeby kolejne sequele były by rozwinięciem tego
tytułu (Rycerz, Mroczny Rycerz i Mroczny Rycerz Powstaje)?
Tytuły dalszych filmów są akurat w porządku, chociaż wydaje mi się, że dla niektórych widzów
mogą być mylące. Nie każdy od razu musi utożsamić Batmana z Mrocznym Rycerzem (mówię o
nazwie samego bohatera). A wy co sądzicie o nazwach filmów o Batmanie?