To nie jest film o malarstwie. Ani o śmietance artystycznej na czele z Andy Warholem (rewelacyjny Dawid Bowie !!). Ani o naturszczyku, który ze slumsów trafia na salony. W każdym razie nie tylko...
Bo to film o różnych rodzajach samotności i o różnorakich sposobach radzenia sobie z nią. Schnabel nie męczy nas sentymentalną wycieczką w kierunku upadku, czy śmierci, on tylko odmalowuje w różnych barwach radość, zwątpienie i zagubienie bohatera. Jest malarska poetyka, są pytania odnośnie tego, co daje prawdziwe szczęście i jak łatwo zagubić się w świecie, do którego nie potrafimy się dopasować. Jest dobre kino. Warto !!
Moja ocena - 7/10
Czy to już tylko biografia, czy jednak aż biografia? Czy reżyser nakręcił film tylko o zapomnianym malarzu i jego przyjaźni z Andym Warcholem (David Bowie!), czy jednak skupił się na nim samym: tym, czym żył i oddychał? Zdecydowanie to drugie. Kino przesiąknięte liryką (scena jazdy na rowerze na haju) i tym tajemniczym czymś, w postaci Jeana Michela, jego pokrętnym uśmiechu. Ciekawe to kino, zajmujące. Po seansie poczułem, że poznałem Basquiata. A to najważniejsze.
6/10.
szkoda,że tego filmu nie wyreżyserował Majewski.
pewnie otrzymalibyśmy portret na miare Wojaczka,tyle że obraz byłby wtedy nieznany i leżał teraz zakurzony w wypożyczalni.
co poradzisz ? życie.
zawiodłem się nieco na tym,jak nam reżyser przedstawił życie Basquiata.
pierwsze początki,zapoznanie się z kim trzeba,śmierć.
czyli schemat przedstawiany w każdym <płospłolitym> filmie biograficznym. żal jednak,że Schabel nie pomyślał o tym że można by dać do filmu co tam nasz Basquiat sobie myśli,przeżywa,co go prowadzi do brania. albo po prostu wziąśc manewr z "krwii poety" Cocteau.
poza tym film jest o godzine za krótki no i mamy troche za mało scen z Warholem.
naciągane 8.
jakim cudem to się wysłało z tego konta,to kurwa pojęcia nie mam.
no, w końcu żadna różnica...