PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1252}
7,6 28 tys. ocen
7,6 10 1 28445
8,0 33 krytyków
Barton Fink
powrót do forum filmu Barton Fink

Bracia Coen to już znana i pewna marka na zachodnim rynku filmowym. Duet ten od kilkunastu lat pokazuje na co go stać, tworząc filmy niepospolite i wyjątkowe. Swoimi produkcjami udowadniają, że potrafią się obracać zarówno w sferze dramatu jak i komedii, jak mało kto. Tak jak rok temu ich „To nie jest kraj dla starych ludzi” królował na oskarowej gali, tak samo 16 lat wcześniej „Barton Fink” zgarniał laury na canneńskim festiwalu.

Barton Fink jako pisarz z misją tworzenia o i dla „zwykłego” człowieka, w swojej megalomanii nie dostrzega wyjątkowości i inspiracji w ludziach, którzy go otaczają. Prostolinijny i dobroduszny sąsiad z hotelu, agent ubezpieczeniowy kierujący się w swoim życiu prostymi zasadami. Albo żona popularnego i poczytnego pisarza, który zatracił się w swoim artystyczno-pijackim postrzeganiu świata. Kiedyś jego sekretarka, teraz towarzyszka jego niedoli – musi nieść ciężar tej trudnej „miłości”. A przy tym pisze za niego jego wielkie powieści.
Ich historie są genialnym materiałem na scenariusz filmowy (sic!), jednak Fink całkowicie skupiony na swoim wnętrzu zdaje się ich nie słuchać. Zamiast tego opowiada im o swoich rozterkach artysty i jego niezrozumiałej przez innych potrzeby tworzenia.

Ale Hollywood nie chce emocjonalnych i głębokich wynurzeń Finka. Karykaturalny producent filmowy zleca pisarzowi napisanie scenariusza do filmu klasy B, do tego o zapasach. Fink ma niemały orzech do zgryzienia. Swój tekst zaczyna od wstępu ze sprzedawcą ryb i na tym kończy. Z przerażeniem spogląda na pustą kartkę, która jakby odbijała stan jego wyobraźni. Obskurny, ponury i rozpadający się pokój potęguje jego stan nerwicowy, a panująca w hotelu duchota, odgłosy kochającej się za ścianą pary i inne zagadkowe dźwięki doprowadzają Finka do szaleństwa. No i ten kuriozalny obraz kobiety nad morzem, wprowadzający do posępnej aury pokoju coś zarówno tajemniczego, jak i niepokojącego. Stopniowo narastający obłęd ma swoje apogeum pod koniec, gdy hotel, w którym rezyduje Barton, okazuje się być prawdziwym piekłem.
Nagrody za kreację świetnego Johna Turturro jak najbardziej zasłużone. Choć i pozostali aktorzy w niczym mu nie ustępują. Scenografia i zdjęcia – bogate i interesujące – odegrały dużą rolę w tym filmie.

Zapraszam na całość recenzji na http://gibber-twice.net/?p=391