Margot Robbie jest piękna, ale widowni już się znudziła bo jest tylko atrakcyjna fizycznie. Wystarczy poczytać opinie w komentarzach zagranicznych ludzie tęsknią za dobrymi aktorkami, z charyzmą. A Brad Pitt do niego nikt nie ma pretensji o porażkę tej produkcji mimo, iż jest większa gwiazdą niż Robbie.
Pozostałej obsady nie znam... prócz Tobeya M., ale on był znany jakieś 20 lat temu i tego nie utrzymał.
Ludzie narzekają na słaby temat i trailer, który nic nie mówi o fabule.

Fabuła to ru...nie, ćpanie, hazard z typami spod ciemnej gwiazdy i kręcenie filmów. Palec w d..., fontanny rzygów - film jest obsceniczny. Jeszcze nigdy nie widziałam tylu osób wychodzących z kina. Dodam, że części widzów podobało się tak, że klaskali na koniec, hahahah.

Recenzje na wp są krytyczne- coś na design że to raczej film erotyczny. Polecasz czy raczej nie?

Jedynie impreza (miejscami lekko obrzydza) na początku filmu to takie soft-porno. Potem to już normalny dramat z komediowymi wstawkami. A Tobey jako ćpun z lekkim oderwaniem od rzeczywistości pasuje idealnie :D

To nie jest film erotyczny, bo fabuła nie opiera się na scenach erotycznych i nie jest nakręcana przez sceny seksu. Nie polecam, chyba że ktoś lubi takie dość obleśne klimaty. Akcja jest dynamiczna, gna na oślep, zatem mimo trzygodzinnego metrażu nie nudziłam się w ogóle. Montaż naprawdę sprawny, nie mogę powiedzieć nic złego o stronie wizualnej filmu - technicznie wszystko stało na najwyższym poziomie, nie mam nic do zarzucenia ani zdjęciom, ani montażowi, ani scenografii, ani kostiumom, ani dźwiękowi. Naprawdę uwielbiam przerysowaną estetykę, ocierającą się wręcz o kicz, dlatego byłam jednym z niewielu entuzjastów filmu House of Gucci, filmy Luhrmanna to też moja bajka, ale tutaj wystąpił po prostu przerost formy nad treścią. Postaci są bardzo słabo zarysowane, nikt, dosłownie nikt nie budził mojej sympatii. Sam scenariusz składa się z ciągu dość banalnych i przewidywalnych scen, które w sumie prowadzą do niczego. Dialogi kiepskie. Nawet aktorstwo mnie rozczarowało - Margot Robbie przedobrzyła w szaleństwie i obrzydliwości, Brad Pitt gra w podobnie karykaturalny sposób, co w Bękartach wojny i wg mnie się powtarzał w swej roli. Z kolei Manny jest mdły, przezroczysty i jego jedyną cechą jest bycie zakochanym w jednej dziewczynie. Mam w zasadzie dość kina traktującego o kinie, taki autotematyzm uważam za męczący, jeśli nie ma się czegoś sensownego do opowiedzenia. Jeszcze w Fabelmanach ten element zagrał, tutaj kompletnie zawiódł. Jeśli chodzi o epokę kina niemego i przejście do udźwiękowienia, to już naprawdę lepszy pod tym względem jest Artysta, mimo że ani wówczas ani obecnie nie jest to wg mnie jakiś wyjątkowo dobry film.

Wg Ciebie Margot Robbie, jest tylko atrakcyjna, nic więcej???? Ty tak na poważnie?? Ona jest fantastyczną aktorką i nie raz już to udowodniła, że gdy tylko ma wyrazistą postać do zagrania to wyciąga ją na bardzo wysoki poziom swoją grą. Jak można tego nie widzieć.
Ja się tylko diabelnie cieszę że nie zagrała tu Emma Stone, bo absolutnie nie podołałaby tej postaci, z resztą jest dużo słabsza od Margot jako aktorka.

Słabo chyba z twoją przygodą z kinematogrsfią, skoro skojarzyłaś tylko trzech aktorów. U mnie licznik tych znanych zatrzymał się na 13.

Po reklamie w radiu wszedłem tu sprawdzić, o czym w ogóle jest ten film. No i masz rację - marketing zerowy. Reklama sugeruje komedię, a tymczasem to dramat z "R-ką". Więc nie dziwi mnie to, co napisałeś.

Typowa maruda której w życiu nic sie nie uda