ale gdzie mu do klasyków niemego kina. nie dorasta do pięt takim
Światłom miasta
Właśnie to w nim powinno zachwycać: prostota. Wszystkie klasyki kina niemego są oczywiście genialne, ale wątki w nich występujące nie potrafią, moim zdaniem, przyciągnąć normalnego widza.
myślę że dużo osób nie ogląda ich z samego faktu że to filmy nieme. A artysta? myślę że gdyby powstał 80 lat temu nikt by o nim dzisiaj nie pamiętał.
Nie mógłby powstać 80 lat temu, bo niby jak przedstawić wtedy ten temat, który przestawili? :)
Dałem ocenę 10, chcę więcej tak zrobionych filmów,
ale
no właśnie jedno ALE: Bérénice Bejo nie pasowała mi tutaj. Zwłaszcza w pierwszej połowie filmu, była sztywna, sztuczna, przesadne gesty, jakby wymuszone, nie pasujące do niej. (To żona reżysera filmu.) Hazanavicius wg mnie powinien jednak obsadzić w tej roli kogoś innego. Muzyka też za bardzo "nie leży" z obrazem, jest ciągła, zbyt monotonna, w wielu momentach aż się prosiło by zwolnić/przyspieszyć, zmienić ton czy wyciszyć/zakończyć i zmienić nutę.
Być może zbyt długo czekałem na ten film, zbyt duże oczekiwania...
Najgorsze było mi przetrwać pierwsze 20 minut, a potem - im dalej, tym lepiej się oglądało.
Pod wszystkim się podpisuje ze wszystkim się zgadzam, chociaż ja dałem 7 i jednak mój niedosyt i wątpliwości co do wszelkich zachwytów jest większy.
Zwlekałem bardzo długo z obejrzeniem, jakość odstrasza mnie to nieme kino i czarno białe kolory, ale w końcu będzie na ence od przyszłego tygodnia więc obejrzę....
W pewnym sensie były już dwa wielkie stare filmy czarnobiałe o przemijaniu sławy "Wszystko o Ewie" i "Bulwar..."
Oba z 1950 :)