Kolejny raz wielki Bruce ratuje nasz biedny świat. Biedny dlatego, że już drugi raz w ciągu roku "namierzyła" nas jakaś skała i potrzeba wezwać było samego Bruce'a (wcześniej asteroid zakłócił nasz spokój w filmie "Dzień zagłady' - na którego tle Armageddon wypadł wręcz znakomicie - ale to nie znaczy że jest to wielkie kino, co najwyżej 7/10). W filmie oczywiście najlepsze są efekty oraz... muzyka (zwł. kawałek Aerosmith - nominowany zresztą do Oscara). Demolka Paryża to absolutne mistrzostwo świata, a i wcześniejsze "próbne" bombardowanie Nowego Jorku tez niczego sobie. Podobno ten efekt z Paryżem zrobiono najprostrzymi metodami, ale i tak wygląda to wspaniale. Reszta filmu to już historia , no może tylko to że jednak Bruce'owi znów się udało (nie udało mu się tylko przeżyć - ale nie martwcie się, gdy będzie trzeba on znów uderzy). Samej Akademii Filmowej ten film (a może jedynie efekty) dość się spodobał (aż 4 nominacje), ale i tak chyba szybko się o nim zapomni...