Na pierwszy rzut oka wszystko jest idealnie. Scenariusz - historia ma dobry rytm i dynamikę, jest kulminacja, jest przemiana w bohaterach. Reżyser wszystko ładnie poskładał i poprowadził film pomiędzy rafami na które mógł wpaść. Aktorzy dobrani idealnie robią swoje. Wizualnie wygląda to więcej niż dobrze. Scenografia (ach te samochody...) i kostiumy przenoszą nas w amerykańskie lata 60-te. Na szczególna uwagę zasługuje charakteryzacja. Connely najpierw młoda, potem podniszczona, następnie zliftowana i na końcu stara, wszystko wiarygodne. A Mc Gregor w końcówce to charakteryzatorski Oskar i mistrzostwo świata.
A więc dlaczego tylko 7? Coś w tym filmie nie zagrało. Jest za poprawny. Zbyt bezpiecznie prowadzony. Nie ma w nim pazura. Tęskniłem za emocjonalnym przesterem gitary od czasu do czasu. Wszystko jakby pociągnięte lekka warstwą plastiku. Uczesane, ułożone i uprasowane. Nawet nora Dakoty jest ładnie zrobiona przez rekwizytorów i scenografa. No i nie oszukujmy się, Ewan wielkim aktorem nie jest…
Ale koniec końców to solidne, dobre i poruszające kino. Polecam.
Zgadzam się w pełni z tą opinią.
Wyszedłem z seansu i stwierdziłem, że film nie był jakiś szczególnie dobry... Zadałem sobie pytanie, co mi się w nim nie spodobało? Trudno było mi znaleźć jakąkolwiek odpowiedź. Na pierwszy rzut oka wszystko było DOBRE. No... raczej POPRAWNE. Właśnie kiedy sobie to uświadomiłem, zrozumiałem, dlaczego film nie wywarł na mnie takiego wrażenia - brakowało odwagi, mocnej sceny, dokończenia jakiegoś wątku w sposób zdecydowany, bezkompromisowy - zabrakło trochę jazdy po bandzie. Film jest zbyt "grzeczny", pomimo smutnej i nostalgicznej historii - płynie spokojnym, powolnym tempem i nie zaburza go ani na chwilę - każda kolejna scena wydaje się być naturalna. No i chociaż porusza emocjonalnie, to nigdy nie przełamuje pewnej granicy, gdzie widz autentycznie czuje uścisk w sercu i łączy się w jakiś sposób z bohaterem. Stąd uznaję film za NIEZŁY. Jestem jednak świeżo po seansie, więc ocena może się jeszcze zmienić w najbliższych dniach.
....prawdziwy....
Jestem ojcem trojga: 33,32 i 15.
Film dla mnie idealnie pokazuje co trzeba - nie są konieczne fajerwerki i dosadnie zarysowane zakręty.... może to kwestia doświadczenia?
Dla mnie to 9/10 - warto,,,!
Mam dwie córki. 21 i 22. Za 2 lata stuknie mi pięćdziesiąty krzyżyk.
Prawdziwe są też pasące się krowy, na które dziś na spacerze patrzyłem. Po 7 minutach się znudziłem. Dobra sztuka jest koncentratem rzeczywistości. Ni wystarczy wziąć kamerę i kręcić. Prawda to za mało.
Pozdrawiam.