Nie ma co dywagować jaki film by nakręcił Kubrick. Spielberg utopił intelektualny chłód swojego kolegi po fachu w komercyjno-bajkowym „ciepełku” uczuciowym. Efekt jest po prostu nieznośnie mdły i nadaje się do obejrzenia tylko na jeden, jedyny raz.
Więcej o filmie na:
http://komet.blox.pl/2010/04/Sztafeta-mechanicznych-rozczarowan.html
Muszę cię zaskoczyć, bo Spielberg wiernie odtworzył plany Kubricka. To właśnie Kubrick był odpowiedzialny nie tylko za pierwsze pół godziny filmu, ale również za zakończenie (oczywiście nie bezpośrednio - ale te sceny powstały według jego pomysłów). Pomysły Spielberga znajdują się gdzieś pośrodku i zawierają większość najbardziej ponurych scen, m.in. tą na Targach Mięsa.
Po latach nagonki na Spielberga i jego cukierkowe zakończenie, i biadoleniu że Kubrick by to zakończył inaczej, Ian Watson powiedział, że tak właśnie wyglądała koncepcja Kubricka i wszystko, co jest na filmie, było jego zamierzeniem. Spielberg dodał, że po premierze wszyscy zachowywali się, jakby znali Kubricka na wylot, a tymczasem nikt nie ma pojęcia o tym człowieku.