może nawet naszkicowany... nie jednak nie, to dobra komedia, swojska. Angole mają swój specyficzny humor, amerykanie swój, my własny, osobisty. I mnie akurat on się podoba. Że przaśny? Że dosadny? Nie do końca. Że drwiący tylko z przywar i wad ludzkich? A z czego śmieje się cały świat? Z siebie. Więc usiądźmy na 2 godzinki przed ekranem, kinowym, telewizyjnym i zapomnijmy o "bożym świecie" na ten czas. Po to właśnie twórcy stworzyli ten obraz, a jak są wartości dodatkowe, w postaci lustrzanych odbić nas samych, no cóż nie zżymajmy się, weźmy to na klatę, z rechotem i uśmiechem na twarzy. Tacy jesteśmy.