A co w tym dziwnego??..film jest dobry a uzasadnienie ze filmn jest słaby
tylko dlatego że istoty posługiwały się innym jezykiem..to można paść..

Dlatego przywódca im kazał, żeby nie przemieniali innych w wampiry - nowi raczej nie daliby rady nauczyć się tego języka ;)

film jest naprawdę dobry i należy do moich ulubionych, twoje uzasadnienie jest idiotyczne, według mnie posługiwanie się przez wampiry innym językiem jest dużą zaletą i podkreśleniem innego pochodzenia tych istot, one niezupełnie były wampirami

Mnie film się podobał. Język wampirów był również jakimś urozmaiceniem i dość ciekawym pomysłem. Twoja wypowiedź mnie w ogóle nie przekonuje, nie podałeś żadnych argumentów które potwierdzałyby twoją tezę, iż film jest `do dupy`.Dla mnie 7/10 ;)

Film może nie nudny, ale irracjonalny. Nawet ciekawie się go oglądało, ale nie jest do końca przemyślany.
Najbardziej mnie zirytowało, to że ten sam wampir, który został zmielony w maszynie (w Utilidor?), pojawia się w końcowej scenie walki z przywódcą.
Jeżeli "wampiry" czy co to tam było wyczuwają zapach krwi ofiary, to dlaczego nic nie poczuł wampir przechadzający się po dachu, kiedy ukrywali się na dachu? Oraz nie wyczuli Billego, który ukrywał się w domu w ciągłym szoku, a ponoć przeszukiwały każdy dom z osobna.
Takich nieścisłości można mnożyć. Jeżeli wstało słońce pod koniec filmu, to gdzie zdążyły się podziać pozostałe "wampiry"?
Trudno również uwierzyć w to, że w całym miasteczku nie było więcej lamp ultrafioletowych, w miejscu gdzie przez 30 dni nie ma słońca, a wiadomo, że człowiek nieźle wariuje przez takie warunki.
Dlatego dziwie się głosom, które uważają ten film za świetny horror, ale cóż o gustach się nie dyskutuje :)

Niestety film bardzo ograniczony, zbyt dużo nieścisłości - zachowanie postaci nienaturalne. Eben dał radę walczyć z wampirami, natomiast Carter Davies zamieniając się, nawet o tym nie pomyślał - mi od razu to przeszło przez myśl.

Teraz jedna, z grona irytujących rzeczy:
Scena w której Eben biegnie i krzyczy 'Hey! Come on, motherfuckers!'. To było tak oczywiste, że odwraca uwagę, a elita tak po prostu zbiegła się, jak banda bezmózgów. Nie rozumiem o co chodziło z tamtą blond wampirzycą w tej scenie. Ołączyła się od grupy i złapała tylko jedną osobę. Łowca zanim zje, powinien upolować - najwyraźniej tutaj lepszy ryc, niż nic.

Głowa mnie boli od tego typu rzeczy. Nie będę oceniać czegoś co nie powinno zostać obejrzane.

Carter Davies zmienił się w wampira naturalnie i był bardzo wycieńczony więc potrzebował krwi a Eben sam sobie wstrzyknął krew wampira by sie zmienić "nienaturalnie".Zresztą zanim się zmienił w wampira bardzo chciał zniszczyć wampiry i dużo o tym myslał więc myśle że po zmianie w wampira zostało w jego psychice pragnienie zniszczenia wampirów.

to powiedz mi co ty uznajesz za "świetny horror"? Nudny "Sierociniec" czy może mało straszny "Resident Evil"?

"świetny horror" - czyli uwaga skierowana do mnie :)
Hym, ciężko powiedzieć. Świetny, to dosyć dużo powiedziane. Biorąc pod uwagę kategoryzacje zastosowaną na filmwebie, i filmy należące do gatunku "Horror", to np. dobrze mi się oglądało "I Am Legend". Za dobre horrory uważam takie, które mają ciekawą fabułę i nie straszą tylko krwią i rozlanymi mózgami lub innymi flakami. Czyli "Lśnienie", będzie dla mnie dobrym horrorem, tak samo jak "Jeździec bez głowy" czy "Thing", no i oczywiście "Obcy".

Moim zdaniem "30 dni mroku" jest lepszym horrorem od "I Am Legend" tamto
jest też filmem fantastycznym,podobnie jak "Obcy" więc nie porównywał bym tak tego z "30 dni mroku".

Oj prosze Pana jesli mowa o irracjonalnosci to wymienionym przez Pana filmom tez daleko do idealu. A poza tym to te filmy nie strasza az tak bardzo, no moze "Thing" daje rade.
"Za dobre horrory uważam takie, które mają ciekawą fabułę i nie straszą tylko krwią i rozlanymi mózgami lub innymi flakami" - cyt
No dobrze ale skoro ja lubie takie rzeczy to znaczy ze ja jestem plytki, ze lubie proste kino i mam slaby gust. Ciekawa fabula to tez kwestia gustu.

Zawsze mnie ciekawiło dlaczego niektóre osoby piszą tytuł z angielskiej wersji,jesteśmy w Polsce a tutaj film "Thing" ma tytuł "Coś".
Nie wiem co wszyscy widzą w tym "Coś",kiedyś go obejrzałem bo często natrafiałem na pochlebne komentarze na jego temat.Po obejrzeniu stwierdziłem że wcale nie był taki dobry i ciekawy,jakieś śmieszne stworki wyłaziły z ludzi...i czym sie tu podniecać? 1000 razy wole film
"30 dni mroku" który moim zdaniem był znacznie ciekawszy i straszniejszy od "Coś" lub "Thing",a przede wszystkim wywarł na mnie duże wrażenie.

Oczywiście nikomu nie zarzucam płytkości, czy też braku gustu. Jak powiedziałem na początku "o gustach się nie dyskutuje" i przy tym zostanę :)
Panom się podobał film "30 dni w mroku", a mi nie. Każdy ma swoje racje i bardzo dobrze! Dzięki temu świat nie jest nudny :D
Co do podawania angielskich nazw filmów. Masz rację, że są nazwy Polskie na większość tytułów, jednakże ja używam naprzemiennie angielskiego czy też polskiego tłumaczenia w zależności od trafności tytułu. I nie ukrywam, że łatwiej mi zapamiętać angielską nazwę, niż polską, często dziwną (słynny "Elektroniczny morderca" :D). Używając angielskiej nazwy zazwyczaj precyzyjnie określamy o jaki film chodzi. Myślę, że to kwestia gustu i przyzwyczajenia jakiej nazwy użyjemy.
Również uważam, że nie dojdziemy do porozumienia. Wam podoba się "30 dni w mroku", a mi bardzo się nie podoba. I chyba na tym pozostanie, bo nie przekonamy się nawzajem :D
Pozdrawiam!