Ale można obejrzeć z czystym sumieniem :-) Brawurowa obsada (Crowe i Bale, nie spodziewałem się, że zobaczę ich razem w jednym filmie), dobry scenariusz i niezłe podejście do westernu (czyli akcja i dobre podłoże psychologiczne). Ogólnie ciekawy. Ale czegoś mi w nim brakowało...
Moim zdaniem (zaznaczam : MOIM) lepsze jest "Bezprawie" reżyserii Kevina Costnera.
Dobrze że zaznaczasz "moim", bo "Open range" Kostnera jest filmem kiepskim, strasznie stereotypowym, nawet jak na western. Mnie wyraźnie znudziło i odniosłem wrażenie, że sam Kostner męczył się z tym filmem, usiłując jeszcze raz eksploatować sukces "tańczącego z wilkami".
Gust to gust :-) Nie mam zamiaru się kłócić ani za wszelką cenę udowadniać, czy taki a taki film jest lepszy od remake'u "15:10 do Yumy". Po prostu wyraziłem swoje zdanie :-) Mi "Bezprawie" przypadło do gustu nie scenariuszem (bo fakt faktem nic nowego w nim się nie znalazło czego nie było wcześniej), mimo że był w porządku, ale aktorstwem i świetną muzyką. A to, czy był nudny... To już naprawdę sprawa indywidualna :-) Bo przecież fani kina akcji zasnęliby na każdym filmie podobnym do "Tańczącego z wilkami".
A co do "Tańczącego z wilkami" - to dla mnie arcydzieło tego gatunku filmowego :-) "Bezprawie" nie ma z nim szans. Ale daje radę.