Dzisiaj ok. 10 godz. bo o tej zbudził mnie sen, miałem straszny koszmar otóż: Godziny wieczorne, nie wiem jaki dzień, na tzw. placu grunwaldzkim w Gorzowie Wlkp. siedziałem na ławkach z kumplami i w pewnym momencie na niebie zauważyłem pomarańczowo-czerwono-żółty rozbłysk wyglądał jak żar, powiedziałem o tym parę sekund później koleżkom, ale oni mi nie wierzyli w to co widziałem...mineło jakieś 5-10 minut i po chwili widziałem coś lecącego w naszą stronę z zostawiającym za sobą płomieniem i czarną smugą, 1,2,3 sek. wbiło się w ziemię, myślę uciekamy, ale po co nie ma szans przecież to było jakieś 100 metrów, ale i tak odruchowo biegłem w stronę budynku w którym zamieszkiwała moja koleżanka, patrzę brama i koniec snu, szkoda że nie był dłuższy...
to był proroczy sen o ataku z kosmosu albo to leciała rakieta wystrzelona przez Talibów
hehe może i tak kolejna czesc wojny swiatow:)hahahaha ale tak naprawde to snilo mi sie to...
To z tego,że różnie jest przepowiadany koniec świata i akurat mi się tak przyśniło, a to był mój sen raz na jakiś dłuższy czas. A rzeźni to raczej nie przepowiadają że będzie...
Ja tez miałam porąbany sen.
Z dnia na dzień a raczej nocy księżyc zrobił się taki wielki ze mało co nieba było widać.
A później w tv mówili ze grawitacja zanika, wszystko zaczęło się przechylać jakoś, dokładnie nie pamiętam.
Wszyscy gdzieś zaczęliśmy powoli spadać a raczej się zsuwać, to było po prostu straszne i bardzo dziwne.
Chyba musiałam przedawkować postapokaliptyczne filmy:)