Niesamowity film! Psychodeliczny, nie tak obfity w przerażające, czy krwawe sceny, bardziej uderzający w czuły punkt wewnątrz głowy. Najbardziej przeraził mnie tekst w stylu: "Nawet jeśli opuścisz ten pokój i tak nie opuścisz tego pokoju". Można uznać, że 1408 to metafora naszego życia pełnego rozterek i problemów, nawet jeśli rozwiążesz jakiś problem i tak nie rozwiążesz żadnego problemu. Koło się zamyka.
Albo jeśli rozwiążesz problem, to pojawi się następny, tak jak bohatera nękały coraz to nowe zjawy
Ogólnie jest to jeden z fajniejszych horrorów, które oglądałem i które rzeczywiście mają w sobie to coś. Z krókiego opowiadania Kinga trio Alexander, Greenberg & Karaszewski odpierdzielili kapitalny scenariusz. Bohater nie jest tylko imieniem i nazwiskiem, jak to miało miejsce w pierwowzorze, ale naprawdę zgorzkniałym poniekąd kolesiem, który po śmierci córki chce zaprzeczyć wszystkiemu, co nadprzyrodzone.
Do każdego filmu każdy poniekąd moze sobie dorobić daną interpretację. "Metafora życia" bla, bla, bla i inne takie... Lubię rozkminiać filmy, ale lubię też, kiedy reżyser zostawia widzom pewne wskazówki, tak jak Aster robił to w "Hereditary". Wg mnie "1408" dla Mike'a jest odtrutką na jego odrzucenie wiary w pozazmysłowe rzeczy, co dobitnie pokazuje kinowe zakończenie (to w którym Mike przeżywa, i puszcza żonie nagranie z nadpalonego dyktafonu, gdzie słychać jego rozmowę z córką co potwierdza wydarzenia, tkórych Mike doświadczył). Jest to paradoksalnie najciekwaszy finał, jakie nakręcił Hafstrom (te alternatywne zakończenia są raczej słabe i nie pasują trochę do historii). Ogólnie film polecam, pomimo 12 lat na karku wciąż robi dobrą robotę.
Czy aby na pewno przeżył bo masz na myśli, że poza pokojem? Czy nie jest to nadal pokój z opanowanym przez zło Mike'm to jego spojrzenie na żonę, którą sprowadził do pokoju na życzenie córki żeby mogła być z nimi razem. Dyktafon jest w takim stanie, że nie mógł by działać a i taśma musiałaby być odkształcona pod wpływem temperatury. Może działać tylko w pokoju.
SPOJLER
(mój poprzedni komentarz to też spojler ale sam wątek powinien być tak oznaczony)
w scenie z córką nie pojawia się dyktafon, niczego wtedy nie mógł nagrywać czyli w końcowej scenie nagranie "odtwarza" pokój a Mike znów ale już z żoną są w tym pokoju, żeby być razem Kate...
Zauważ, że w tym finale, gdzie bohater przeżywa, strażacy wchodzą "z realnego świata" do pokoju, podobnie jak monter który został wezwany przez Mike'a do naprawy uszkodzonego termostatu. Kluczową chwilą w tej kwestii jest moment otwierania drzwi (w wypadku strażaków - ich wyważenie). Moja teoria jest taka, że gdy ktoś otworzy drzwi z zewnątrz, pokój z powrotem "podpina" się do realnego świata i czeka aż jakaś osoba się w nim zamknie i zostanie jego kolejną ofiarą. Można to porównać do zachowania drapieżnika czekającego aż potencjalna ofiara sama się pojawi (np. rosiczka czekająca, aż jakaś mucha da się złapać na jej pułapkę).
Inny istotny detal potwierdzający wydostanie się protagonisty z pokoju w tzw. dobrym zakończeniu: gdy Mike'owi wydawało się za pierwszym razem, że wydostał się z pokoju po wypadku surferskim, drzwi pokoju pozostawały cały czas zamknięte (nikt z zewnątrz ich nie otworzył). Co więcej, w tej iluzji wydostania się z pokoju widział jedną z ofiar pokoju jako np. kelnerkę w restauracji czy obsługę hotelu "Dolphin" jako pracowników poczty.
Dodatkowo po wywołaniu przez niego pożaru mamy przecież sceny z zewnątrz np. właśnie ta ze strażakami, którzy wyważając drzwi, poniekąd "podpięli" pokój z powrotem do zwykłej rzeczywistości i dzięki temu uratowali bohatera.
PS. Żona Mike'a nie weszła przecież do hotelu, eksplozję i pożar widziała z ulicy, więc w zakończeniu "z dyktafonem" gdy upuszcza pudła po usłyszeniu głosu zmarłej córki, to na bank nie była to wykreowana iluzja :) Co zaś do samego nadpalonego dyktafonu, bohater miał go cały czas przy sobie (gdzieś tam go kitrał trochę w kieszeni czy tam marynarce :) ) więc taśma miała jakieś szanse na przetrwanie.
To oczywiście tylko film, więc prawda ekranu to nie realny świat, ale "1408" przynajmniej w kwestii nadpalonego dyktafonu w pożarze ma jakąś tam dozę prawdopodobieństwa, tym bardziej że cały pokój przynajmniej do momentu uratowania bohatera przez strażaków nie uległ zniszczeniu przez ogień. To chyba tyle, ale z tej racji, że film ma aż cztery zakończenia, można sobie wybrać to właściwe, jakie pasuje nam do naszej interpretacji. Mnie to kinowe jednak najlepiej pasuje do całości, bo pokazuje zaakceptowanie przez bohatera faktu śmierci córki, ale też poniekąd przywraca mu wiarę w "życie po życiu" oraz daje nadzieję na to, że jeszcze kiedyś spotka się ze swoim dzieckiem. To tak na szybko moje subiektywne spostrzeżenia. Pozdrawiam :)