Bardzo plytkie podejscie do tytulowego tematu ktory jest tu wlasciwie tylko epizodem. Glowna bohaterka ma od razu "Asa" w rekawie i jakos nie bardzo sie przejmuje tym, ze zalega ze splata. Przeplatajace sie losy bohaterow gdzie kazdy jest z innej bajki moga dawac nadzieje na jakas konkretna pointe na koncu czy jakiekolwiek zaskoczenie ale wszystko przebiega na jednej prostej lini emocji.
Nie ma w tym filmie za duzo zycia, jak gdyby byl robiony dla publicznosci ktora przedawkowuje leki nasenne i przeciwbolowe sniac na jawie. Moze rezyser powinien zrobic sobie detox?