Po obejrzeniu filmu wpadłem, jak zwykle raczej z głupoty, poczytać komentarze. Żeby był jeden,
czy dwa takie teksty... ale co druga osoba pisze coś klasy "historia o tym jak wróg staje się
przyjacielem, nic nowego", "banalna historyjka o pokonaniu przeciwności". Po prostu szok.
Gdyby film był trudny, z sensem opowieści ukrytym przed widzem, zrozumiałbym, że szary
obywatel nie wyłapał. Tu jednak nie ma miejsca na pomyłki, bo ostatni kwadrans główny bohater
tłumaczy co znaczyła cała historia. Każdy kto wypisuje głupoty o jakiejś przyjaźni albo poprzestał
na trailerze, albo przegapił końcówkę, albo jest najzwyklejszym imbecylem.