Uwielbiam film. Uwielbiam książkę. Dziwię się tylko dlaczego obsadzili Depardieu jako kucharza.
Cały film według mnie powinien skupiać się na Suraj Sharmie (PI) i na historii PI, a nie na
sławnym aktorzynie...
A w jakiej przesadnej formie, twoim zdaniem ten film skupiał się na postaci i historii kucharza?
Chodzi mi o to, że w ogóle jest. Część widzów przy jego scenie myśli "O! To Depardieu!" zamiast skupiać się dotychczas mało rozpoznawalny Sharmie i akcji filmu.
Żartujesz...nawet przez głowę mi nie przeszło,że z tym rosyjskim grubasem moze być związany taki mechanizm.
Nie przesadzasz?
Tu nie o filmie dyskutujemy tylko roli Depardieu.
Recenzja kiepska.Toporna i wręcz infantylna.Przynajmniej jeżeli chodzi o "Życie Pi".Reszty nie obejrzałem.
Trzeba być naprawdę nieźle powalonym żeby w tym samym króciutkim temacie zamieścić dwa razy tą samą i przy tym bardzo kiepską recenzję.
Też zareagowałam podobnie: "co tu robi Depardieu?", ale zaraz przypomniałam sobie, że w książce z postacią kucharza związany był jeszcze jeden epizod (dość istotne, że miał francuski akcent, etc.) i pomyślałam, że dlatego obsadzili właśnie Depardieu w tej roli. Czekałam wytrwale aż pojawi się ponownie na ekranie i niestety się zawiodłam. Szkoda, że reżyser pominął dalszy wątek z kucharzem, bo dodawał on smaczku historii i dodatkowo sprawiał, że jeszcze trudniej ocenić jest, która wersja jest prawdziwa.
Gdyby nie grał w nim Depardieu znacznie mniej ludzi by się nim zainteresowało. Ja trafiłem na ten film (i wielu moich znajomych) śledząc filmografię Depardieu, gdyby on w nim nie grał prawdopodobnie bym go nigdy nie obejrzał, choć zdawałem sobie sprawę, że grał w nim tylko epizod, choć bardzo charakterystyczny. Oczywiście film jest znakomity choć początek był troszkę nudnawy, ale potem się znakomicie rozkręcił i trzymał w napięciu. A zdjęcia i montaż ciężko wyrazić słowami. Wielki ukłon dla reżysera i całej ekipy.