Postać kobiety-partnerki głownego bohatera (kreowanego przez takiego aktora jak AL Pacino!) w tego rodzaju filmach gangsterskich powinna być namiętna, pełna polotu, powinna wyróżniać się od innyach kobet, ja nie zauważyłam nic szczególonego, w kreacji Penelope Ann Miller, momentami sposób w jaki grała był irytujący i ten jej niby fantastyczny taniec... Generalnie nie było w niej nic czym mogłaby mnie ująć. O wyglądzie nie wspomne, bo to pojęcie względne, ale ona była w tym filmie po prostu zwyczajna. Niczym nie przypominała partnerek gangsterów takich jak Elviry z "Człowieka z blizną" czy Ginger z "Kasyna" którymi to człowiek był oczarowany mimo brudu i gangsterskiego syfu jaki oferował im ten półświatek. Film dobry, alenietrafnie obsadzony.