Film bardzo dobrze się ogląda, świetna scenografia, kostiumy, sceny walk. A jak było naprawdę? Otóż załoga zamku Rochester liczyła nie 20 (lol) a 95-140 osób. Prace nad podkopem prowadzono prawie od początku olbężenia. Ale to nie spryt inżynierów, czy siła żołnierzy zmogła obrońców, tylko głód. W rezultacie załoga Rochester poddała się. Ludzie zostali wzięci do niewoli, a historycy odnotowali jedną egzekucję. No ale to nie nadawałoby się na film ;) I jeszcze jedno. Po jaką cholerę ten wątek romantyczny!?
i te głupie gadki tej laski, że niby ona nie jest grzechem i takie tam paplanie.... O wiele lepiej by było, gdyby sam odjechał na koniu i w ogóle obeszło się bez bzykania żony właściciela zamku Rochester
bo twórcy filmu chcieli przedstawic rozdarcie biednego templariusza pełnego zwątpienia itp, który ostatecznie odnajduje drogę życia w miłości do kobiety i walce o sprawiedliwośc, a nie ślubom dla Boga itp itd i inne pierdy...
popisano się nieznajomością realiów średniowiecznych. Wszystko wrzucone na kanwy XX/XXI wieku,
"Wszystko wrzucone na kanwy XX/XXI wieku,"
To bolesne, ale raczej nie znajdziesz obecnie filmów rekonstruujących jakiekolwiek realia przed początkiem XX wieku (przeważnie są to jakieś niskobudżetówki). Zauważ, że niemal zawsze patrzy się na dane wydarzenie historyczne z perspektywy naszych, współczesnych zwyczajów, kultury, itd. Żadnego nawet podjęcia próby zrozumienia dawnych czasów. Nawet najlepsze pozycje stronią od tego, taki np. Rzym (choć tam niektóre elementy są nieźle odwzorowane), nie mówiąc o Spartakusach, Robin Hoodach czy innych Agorach.
Ehem, no nie róbmy sobie jaj. Ten przejaskrawiony pseudosurrealistyczny film w żaden sposób nie odzwierciedla tamtych czasów - ani mentalności, ani tym bardziej zwyczajów :P
Zburzyłeś mój świat. Sądziłem że Rzymianie byli hedonistycznymi maniakami i sztyletowali się w pałacu przy każdej okazji.
W takim razie poczytaj trochę źródeł historycznych, poza Spartakusami i Rzymami :)
Owszem, były okresy dekadencji (za Nerona i Kaliguli, żeby daleko nie szukać), ale Rzym na ogół był bardziej cywilizowany niż my dziś jesteśmy. Obecna wizytówka Wiecznego Miasta jest mitem popkulturowym.
A co do Kaliguli to tak, wspominałem przed chwilą, że to okres dekadencji i tam faktycznie na jego dworze były orgie, itd. ale to, co pokazali w filmie, było wyolbrzymione i przesadzone do granic możliwości.
P.S. A jeżeli to, co pisałeś, to był sarkazm, bo i to biorę pod uwagę, to niepotrzebny.
I to mnie właśnie najbardziej przeraziło - ignorancja i wtórny debilizm się rozprzestrzeniają :D
no właśnie, dziękuję za tego posta. ten wątek z laską totalnie pokpił całą sprawę. żeby choć ta laska miała jakiś charakter, a tak, mdła jak przesłodzony budyń. Straciła jeszcze więcej, kiedy okazało się, że jej mąż to całkiem odważny człowiek. (swoją drogą, średnio przeżyła męczeństwo barona) A rycerz też klucha, skoro poleciał na pierwszą podkasana kieckę. A te gadki o miłości....to już wolę obcinanie rąk:)
Bo niestety (lub też stety) jest to film dla ogółu i musi zadowolić zarówno amatorów sieczki, jak i rządnych romansu:) Jak dla mnie to da się znieść, jednak miejscami jakoś tak robi się naiwnie... W zasadzie to film mi się podobał, tylko zastanawia mnie jedna sprawa - jak taka pałacowa księżniczka wymachuje tak ogromnym i ciężkim krzyżackim mieczem? Ciekawe...
Cud :)
Sam Jan Skrzetuski w Ogniem i Mieczem miał problem z utrzymaniem krzyżackiego miecza ale widoczniej angielki dają radę...
Wątpliwe - to fizycznie niemożliwe w przypadku kobiety, która nigdy nie poslugiwała się bronią. To już prędzej tamten miecz by ją podniósł :P
Ten miecz panie kolego waży całe 2,5 kg :), więc sądzę , że taka drobna angielka da radę go unieść. energia to masa x prędkość, do przebicia kolczugi to nie starczy ale do połamania kości jest idealnie, zresztą zwróć uwagę, ze marek antoniusz walczy tu głównie z ludźmi ubranymi tylko w czarne przeszywanice.
te cięższe, ważą nawet i 5kg... Nie mówie, że nie potrafiłaby podnieść go, a nawet walczyć, wydaje mi sie jednak, że przychodzi jej to zbyt łatwo:P
Te cięższe były pokryte złotem i miały znaczenie symboliczne w XVI w. i żadnej praktyczności na polu bitwy. Zresztą filmy rządzą się swoimi prawami( w nocy zawsze jest niebiesko, prześcieradła zakrywają mężczyzn do pasa a kobiety do szyi, a murzyn ginie pierwszy)
No i jeszcze sprawa, że w momencie trwania oblężenia król Jan zmarł po wypiciu zbyt dużej ilości wina w Newark, więc nijak nie mógł odrąbać ręki barona ;)
Szukacie drobnych niezgodności, a cała fabuła nijak się ma do historii. Najbardziej rozbrajający są Duńczycy, którzy marzą o zaniechaniu papieskiej ekspansji na tereny ich kraju... sęk w tym że trochę po fakcie się obudzili, bo ich kraj ochrzczony został kilka wieków wcześniej :P
Dodajmy bardzo dziwne imię dowódcy wikingów, a mianowicie "Tyberiusz". Rozumiem że aby przyjąć chrzest trzeba było wziąć łacińskie imię, ale Tyberiusz nie był żadnym popularnym świętym tylko rzymskim cesarzem. Za Wikipedią: "Kościół katolicki notuje kilku świętych patronów tego imienia". Dodajmy jeszcze żart wypowiedziany przez jednego z obrońców: "Z Jana taki król jak z mojej dupy armata". Dziwne że znał to urządzenie, która w Europie wpierw nazywana była bombardą i pojawiła się w 1326 r.
Dlatego nie lubię filmów o średniowieczu. Zawsze jakaś independent laska, co gada jak dr Phil i Oprah razem wzięci, nieadekwatne kiecki, miecze z jednej fabryki, smutny bohater z niejasną przeszłością, król z zaburzeniami psychicznymi... Ale od czasu do czasu skuszę się, co tam, niech będzie, ktoś chwalił, że film dobry... Drugi raz na pewno nie będę tego oglądać. Duńczycy byli naprawdę żałośni.
Moim zdaniem film jest akcją kostiumową osadzoną w realiach bliżej niesprecyzowanego średniowiecza, zainspirowaną częściowo prawdziwymi wydarzeniami.
Jan bez Ziemi, a Film bez Sensu.
No niestety, więcej dobrych filmów historycznych dzieje się w epoce renesansu np. "Oto głowa zdrajcy". nawet seriale są znakomite: Borgias czy The Tudors.
Z armatą, to nie popisał się tłumacz, bo w wersji angielskiej nie ma o niej słowa. Albany mówi: "Nie jesteś królem bardziej, niż wrzód na moim tyłku."
Gdzie tu jest napisane , że to jest film historyczny albo dokumentalny. Nie czepiajmy się szczegółów . Jest podkoloryzowany bo bez tego byłby nudny i tyle .
Oglądałem i jestem wielkim fanem ale to jest dyskusja na temat "Żelaznego Rycerza " nawet filmy oparte na faktach trzeba podkoloryzować żeby nie było nudno. A poza tym je bym nie nazwał Braveharta dramatem historycznym ale to niestety nie zależy ode mnie .
Tak, wiem, ale Bravehartowi choćby pod względem pokazania walk jest bliżej realizmu niż "Żelaznemu".
I jak film jest dobrze zrobiony, to broni się nawet jeżeli nie jest w ogóle podkoloryzowany. Nuda to jest pojęcie względne, zależy co kto lubi.
Naturalnie tylko, że Bravehart to w dużej mierze bajka :P Oczywiście nie ma co porównywać tych dwóch produkcji , bo Bravehart jest dużo lepszym filmem :) A niepodkoloryzowane są praktycznie tylko filmy dokumentalne.