W całości popieram. Przez większość filmu, moje myśli krążyły wokół tego, dlaczego zdecydowałem się to w ogóle obejrzeć. 2/10 za muzykę podczas czołówki i Hannah Murray. Eva Green zagrała słabo jak na nią. A sama tematyka warta śmiechu. I głupota głównej bohaterki warta jeszcze mniej - kopiować własnego kochanka, a potem sie jeszcze z nim przespać ? Człowieka kształtują inne czynniki niż sama genetyka (choćby otoczenie), więc to Tommy później był kompletnie inną osobą. No, już nawet szkoda pisać o głupocie Tommego- przespał się ze swoją matką w dzień po tym, jak się dowiedzial, że jest sklonowany. Co za niedorzeczność. I ocena na filmwebie to absurd, ten film nie powinien wykraczać poza średnią 4. Napisałbym tutaj wiele minusów filmu, ale aż mi się nie chcę, bo cały film jest jednym wielkim dnem, które zostało zrobiony w taki sposób, aby niektórzy ludzie robili sobie pseudointerpretacje, jak to klonowanie może być zagrożeniem dla przyszłości lub jaki to ciężko los kobiety, bo chyba temu mają służyć dziesięciokrotnie wydłużone sceny. No i brak muzyki- gdyby ona była podczas całego filmu, to byłoby pewnie lepiej, a przynajmniej nie tak rozpaczliwie tragicznie. Nie rozumiem reżysera, nie rozumiem idei powstania tego filmu, zwłaszcza, że żadna kobieta nie zrobi czegoś takiego jak główna bohaterka, nawet gdy będzie to ogólnodostępne, co już jest raczej wątpliwe.

Wyzywam.

Przyjmuje na klate

jestes gimbusem z gejzerami na ryju !

Wzieliście to zbyt do siebie ;P

:)

padłam :D łapka!

Nie karmić trolla !
(to o autorze tematu rzecz jasna:))

ok, jesteś hejterem, niedorosłym gimbusem z gejzerami na ryju i wiejskim robolem. pozdrawiam

Jeszcze coś od siebie i będę spełniony :D

Nie dam ci tej satysfakcji ;)

Pomysł na film mnie zachwycił, ale realizacja jest tak strasznie kiepska, tak strasznie mierna, że aż przykro się robi.

przyzwyczaiłeś się do szybkich klipów, a ten film odstaje do miażdżącej większości i to go wyróżnia. Podobały mi się zdjęcia i samo ujęcie problemu klonowania

szufladkowanie, szufladkowanie... nie chodzi o to, że jestem przyzwyczajona do wartkiej akcji hollywodzkich filmów aka shit i dlatego tzw. kino AMBITNE mnie odstrasza. Ten film dla mnie został na siłę wykreowany właśnie na "ambitny", a w rezultacie wyszła akcja, która się sączy w nieznośnie wolnym tempie. Jak dla mnie - zupełnie niewykorzystany potencjał świetnej fabuły

fakt akcja jest dość wolna :P

Film jest wyjatkowy,piekny,jedyny w swoim rodzaju. Nic tam nie jest na sile,kazde slowo wypowiedziane przez bohaterow ma znaczenie, a wolne tempo,przedluzajace sie sceny to ogromny atut tego dziela,ktory tworzy ten niepowtarzalny klimat.

No fakt, w jakiś sposób go wyróżnia ale to nie oznacza tego, że film odrazu musi być świetny. Dla niektórych kompletny świr może być geniuszem. Dla mnie nudny świr jest nudnym świrem, i tyle. Sam problem jest dobrze ujęty pod względem etycznym, ale film liczy się jak całokształt, reżyser powinien COKOLWIEK zrobić żeby on zaciekawił widza. Z tego co widziałem to reżyser chce chyba uzyskać kompletnie odwrotny efekt...

hmm trudno powiedzieć co kto miał na myśli.. choć arcydziełem dla mnie film nie jest ale skłania do myślenia długo nawet po seansie, a to już jest atut -film czy dobry czy zły jest to film o czymś, a takie lubię :)
Ciebie jak i innych przekonywać nie chcę, są różne gusta i jednym przypadnie do niego a drugim nie