PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=712896}

Nowy początek

Arrival
7,3 189 849
ocen
7,3 10 1 189849
6,8 44
oceny krytyków
Nowy początek
powrót do forum filmu Nowy początek

Wszyscy piszą o zaletach ( i słusznie), to ja trochę poszukam dziury w całym.

Ciężko wywnioskować to z filmu samemu nie będąc lingwistą, ale twist fabularny związany z rozkodowaniem języka obcych jest oparty na hipotezie naukowej https://pl.wikipedia.org/wiki/Hipoteza_Sapira-Whorfa.
Skoro decydują się na zastosowanie elementu hard s-f, to wydaje się, że powinni trochę podbudować temat. Tymczasem w filmie pada tylko jedna zdawkowa wymiana zdań zahaczająca o ten temat i to w momencie, w którym jeszcze nie za bardzo daje się z ją z czymkolwiek połączyć. Bez tego ten zwrot akcji zajeżdża trochę deus ex machiną.
To trochę tak, jakby w Interstellar te wszystkie zawirowania czasowo-grawitacyjne miały miejsce "bo tak" bez odpowiedniego komentarza ze strony postaci z założeniem, że przecież jak ktoś się interesuje astrofizyką, to zrozumie.

Wydaje mi się, że ten brak podbudowy pod kluczowe dla filmu rozwiązanie jest jedną z rzeczy, które wynikają z zasadniczego problemu scenariusza, czyli złego rozłożenia akcentów.
Szerokie zagadnienie, z którego spokojnie można by zrobić miniserial, zostaje wciśnięte w 110 minut, z których połowa jest zarezerwowana na wojsko-polityczne banały ze sztampowym ściskiem dupy u.s. army, stereotypowymi reakcjami na kryzys poszczególnych nacji i robieniem z Chińczyków skrajnie agresywnych kretynów.
Ja rozumiem, że to jest podkład pod przesłanie o konieczności porozumienia między narodami, ale w takim układzie trzeba było albo wydłużyć film o godzinę, albo zepchnąć te banały na dalszy plan i zostawić więcej "czasu antenowego" na to, na co wszyscy przyszli do kina.
Przez takie, a nie inne rozłożenie akcentów w tak krótkim filmie, proces budowania komunikacji między bohaterką a obcymi zostaje potraktowany mocno skrótowo. Od etapu zupełnych podstaw bardzo szybko przeskakujemy do pełnej translacji, a już po chwili do płynnej komunikacji na nie do końca jasnych zasadach. Za szybko, za bardzo "po łebkach"

Odnośnie koncepcji, która stoi za rozszyfrowaniem "pisma" Heptapodów - sama idea powiązania sposobu komunikacji z brakiem linearności czasu jest bardzo ciekawa, natomiast sposób, w jaki to zostało zaprezentowane, prowokuje niewygodne dla scenariusza pytania :)
Pomijając już dziwaczną z punktu widzenia logiki i moralności decyzję bohaterki o podążaniu scenariuszem ukazanym w wizjach, mimo świadomości ile bólu będzie to kosztowało ją samą i jej najbliższych. Czy ta koncepcja nielinearności zakłada pełen determinizm i tylko jedną możliwą wersję przyszłości? Jeśli tak, to co jeśli, wiedząc to co wie, Louise jednak zdecydowałaby się odpuścić sobie tę rodzinną "sielankę"? Niepokalane poczęcie ? ;D
Natomiast jeśli ukazana bohaterce wizja jest tylko jednym z wielu możliwych wariantów przyszłości, to tu już wchodzimy na bardzo śliski grunt zahaczający o teorie światów równoległych, więc może lepiej się w to nie zagłębiać. Tak jak scenarzysta, który każe widzowi przyjąć finałowe rozwiązania "bo tak" ;)

Zastanawiający jest też koncept, w którym obcy naprowadzając, w ich mniemaniu, ludzkość na właściwe tory harmonii i współpracy, zadowoleni z siebie odlatują pozostawiając w naszych rękach "technologię", która w jakiś niesprecyzowany przez film sposób, pozwala zajrzeć w przyszłość, być może na nią wpływać. Możecie nazwać mnie cynikiem, ale Heptapody podchodzą do naszego gatunku chyba ze zbyt dużym optymizmem. Już widzę te wszystkie państwa rezygnujące ze służb wywiadowczych i grające ze sobą w otwarte karty bez ukrytej agendy. Wizja może i piękna, ale jak dla mnie nazbyt naiwna.
Przesłanie filmu słusznie zakłada, że konflikty często biorą się z barier komunikacyjnych, natomiast zdaje się nie dostrzegać innego istotnego czynnika - kompletnie sprzecznych interesów różnych grup.

Ostatnia porcja czepialstwa dotyczy faktu, że przez większość czasu filmowi udaje się unikać uderzania w zbyt ckliwe nuty, a pod koniec gubi tę konsekwencję. Najpierw naiwna scena, w której chiński generał turbodebil, który chciał koniecznie atakować obcych bez żadnego konkretnego powodu i nie mając pojęcia na co się w ogóle porywa, rezygnuje pod wpływem słów swojej zmarłej żony na trzy sekundy przed daniem rozkazu do ataku. Natomiast ostatnie sceny to już tani sentymentalizm po całości - płaczące skrzypce, ujęcia slow motion. Zastanawiam się jaki był w ogóle cel takiej końcówki. Czy to było wbijanie szpadlem do głowy dla szczególnie mało domyślnych i spostrzegawczych tego, że z tą córka to nie flasbacki, a flashforwardy? Nie wiem, ale niesmak pozostał ;)

No to tyle z mojej strony. Z tonu tej wypowiedzi można by wywnioskować, że film mi się nie spodobał. Absolutnie tak nie jest. Doceniam bodaj pierwsze od czasu Moon kameralne, stonowane s-f dotykające bardzo ciekawej tematyki, doceniam reżyserię i bardzo udaną kreację Adams. Natomiast jeśli lepiej rozłożono by akcenty, jeżeli podbudowano by jakoś i rozbudowano główny twist fabularny, to mogłoby być jeszcze lepiej, niż jest.

ocenił(a) film na 10
nazgul_nazgul

Nie tyle w jednym momencie, co osoba widzi "cały czas".

spo

chodzi o inne postrzeganie czasu-nieliniowe i sciezka louise ktora obral jej mozg dzieki poznaniu jezyka byla taka Louise w bazie przed tel -> Louise na przyjeciu -> Louise dzwoni do generala i z punktu widzenia jej mozgu to Louise dzwoniaca jest w przyszlosci w stosunku do Louise na przyjeciu.

To wydaje sie nielogiczne ale w rzeczywistosci czas wlasnie tak wyglada.jest on jeziorem a nasz mozg determinuje sciezke jako linie.

Wisnia88PL

Noo nie patrzyłem na to w ten sposób, dobre!

ocenił(a) film na 10
Wisnia88PL

Niezupełnie.
Nie ma tu zmiany percepcji liniowości, zamiany przyszłości z przeszłością, czy ustawiania biegu wydarzeń w rezultacie dostępu do informacji z przyszłości.
Wszystkie wydarzenia są uporządkowane w czasie, nie można ich zmienić w żaden sposób.
Ted Chiang w opowiadaniu porusza ten wątek, mówiąc, że heptapody realizują po prostu wydarzenia, nie zmieniając ich biegu. Louise - znając całą przyszłość - nie chce ich zmienić, chce się w nie "zanurzyć". W filmie reżyser podkreślił czas bardziej jako czynnik wpływający na wolę, niż czas jako bezduszny bieg następstw... ;)
Zapraszam do mojego filmu na ten temat, może komuś trochę rozjaśni? https://www.youtube.com/watch?v=BFk9RoLkx2k

ocenił(a) film na 10
Tanatofobik

bardzo fajną opinię nakręciłeś :)

ocenił(a) film na 10
Artog_7

Bardzo dziękuję!

ocenił(a) film na 7
omaa_kaan

Nie pozostaje mi nic innego jak przybić Ci piątkę. Sf nie ma tu większego znaczenia, liczy się dramat kobiety.

ocenił(a) film na 8
DLoN92

Przybijam : ) Miło mi, tym bardziej, że wychodzenie widzów z kina podczas końcowych scen tego filmu (ponoć dosyć częste w polskich kinach) jest nieludzkie.

ocenił(a) film na 10
omaa_kaan

mnie srogo rozbawil komentarz gosci wychodzacych za mna ze film byl plytki :)

ocenił(a) film na 8
plone

U mnie ludzie uprawiali regularną konwersację w trakcie scen, które najwyraźniej uznawali za zbędne "dłużyzny".
Już od dawna nie obserwowałem w kinie takiego rozminięcia widowni z filmem. Ciekawe, co zawiniło? Pomysł dystrybutora na promocję obrazu? Ludzie ewidentnie oczekiwali pełnego akcji esefa i nie dawali rady w starciu z dramatem psychologicznym ; )

ocenił(a) film na 10
omaa_kaan

Trafne spostrzeżenie.

ocenił(a) film na 7
omaa_kaan

Rzeczywiście od początku do końca to film o Louise... O tym jak znajduje sens... O tym jak zaczyna rozumieć swoje życie...

ocenił(a) film na 9
omaa_kaan

Dokładnie! To właściwie dramat z elementami sci-fi: czy znając koniec, zdecydujemy się na początek? Poruszający, przepiękny film.

ocenił(a) film na 10
omaa_kaan

zgadzam się z ta interpretacją i bardzo mi się ona podoba

ocenił(a) film na 9
omaa_kaan

Tez to tak w duzej mierze zrozumiałam, ze to film o niej i o jej wyborach.

ocenił(a) film na 9
omaa_kaan

Dokładnie! Bardzo wiele osób tego nie zrozumiało i zamiast rozpatrywać film w kategoriach rozmyślań o "ludzkiej kondycji", to szuka tam hardcorowego S-F, które ma się bronić nauką i wyjaśnianiem wszystkiego. Powinieneś z tej wypowiedzi zrobić temat, to może by ludzie się ogarnęli...

ocenił(a) film na 8
tokar69

Moim zdaniem film bardzo wyraźnie mówi widzowi, że jest oparty na hipotezie Sapira-Whorfa. Nie trzeba być lingwistą - wystarczy nie przegapić sceny, w której Ian i Louise dyskutują o tej hipotezie

Miklak

Tak, ale ta teoria nie tłumaczy niespójności fabuły.

ocenił(a) film na 8
spo

Właśnie doskonale ją tłumaczy. Patrzysz na czas i wolną wolę w sposób konwencjonalny, ale język heptapodów (czyli świat postrzegany przez Louise) jest w dużej mierze achronologiczny i deterministyczny. To, że fabuła kłóci się ona z Twoją filozofią świata rzeczywistego, nie znaczy, że jest niespójna we własnym świecie przedstawionym. W końcu stawianie filozoficznych pytań na temat realności jest od zawsze tym, co czyni sci-fi tak świetnym i pobudzającym do myślenia gatunkiem.

ocenił(a) film na 10
Miklak

Film jest świetny i zgadzam się, że dostatecznie tłumaczy zagadnienia a do tego zmusza do pogłębienia jej na własną rękę. Ja np.po seansie doczytałam parę rzeczy: co Louise powiedziała generałowi? (Słowa umierającej żony) Miało to znaczenie i warto poszukać. Teoria Whorfa tez warta poszperania, jak i dlaczego wybrali imiona Abbot i Costello? Coś mi tam świtało,ale musiałam sobie przypomnieć.
A Louise przecież nie nauczyła się podróży w czasie i zmieniania przyszłości... Mogła tylko podróżować w "swoim" czasie.

ocenił(a) film na 7
Miklak

No!...

Miklak

Trafna uwaga! Napisałem analizę filmu do której przeczytania zapraszam. Z góry jednak mówię, że skupiłem się tylko na dwóch zagadnieniach, które mnie interesują. Pierwsze to hipoteza Sapira-Whorfa, którą przed laty byłem zafascynowany. Przeczytałem wtedy „Język, myśl i rzeczywistość” B. L. Whorfa czy inne podobne lektury. Drugi wątek o którym piszę to wątek mistyczny. Nie ma go w filmie, ale autor oryginalnego opowiadania, Ted Chiang jest autorem żywo zainteresowanym tematami biblijnymi – wystarczy spojrzeć na tytuły jego opowiadań.

Zgadzam się z wieloma uwagami krytycznymi co do scenariusza, które tu wyraża wielu ludzi. Trzeba sobie jednak uświadomić, że to bardzo trudne zadanie przerobić kameralne, bardzo naukowe opowiadanie na obraz w stylu Stalneya Kubricka. Scenarzyście udało się to bardzo dobrze. Srebrna Żaba dla filmu na Camerimage bardzo mnie cieszy. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będzie o tym filmie głośno.

W mojej analizie staram się wyjaśnić w najprostszy sposób na czym polega hipoteza Sapira-Whorfa. Może wspomnę tu tylko słówko o tym, że nasz język jest bardzo chaotyczny, przypadkowy. Język, którym my myślimy, mówimy i piszemy „każe” nam dzielić rzeczywistość na osobne byty. Więcej, „każe” nam widzieć byty tam, gdzie ich w ogóle nie ma. Kosmici zaś przynoszą nam w darze język uniwersalny, język który nie dzieli, nie analizuje, ale syntetyzuje ten obraz rzeczywistości, który mamy w głowach. Może więc to doświadczenie, jakie miała bohaterka, to doświadczenie wszystkich wyżej rozwiniętych istot we wszechświecie? To zaproszenie, by do nich dołączyć.

Jedno zdanie z książki B. L. Whorfa: „Uczciwe uprzytomnienie sobie niewiarygodnego zróżnicowania systemów językowych na naszej planecie uzmysławia nam, że duch ludzki jest straszliwie stary, że parę tysięcy lat historii utrwalonej w piśmie to zaledwie kropka postawiona ołówkiem na skali mierzącej minione doświadczenia Ziemi, że zdarzenia ostatnich milleniów nie przyniosły niczego odkrywczego ewolucyjnie, że rasa nasza nie dokonała nagłego zrywu, nie doszła do żadnej imponującej syntezy, a tylko igrała paroma formułkami językowymi i paroma poglądami na świat spomiędzy tych, jakie przekazała jej w testamencie niewyobrażalnie rozległa przeszłość.”

Zapraszam do lektury. Z przyjemnością też odpowiem na maile. Mariusz.
http://dersu-uzala.info/cinema/nowy_poczatek/

ocenił(a) film na 9
mariuszkwiatkowski

Wybacz ale Twoich wypocin nie można czytać. Powtarzasz się jak płotki na biegu 110pp... Dywagujesz na tematy religijne, żeby wrócić z powrotem do tematu do którego zniechęcasz dywagacjami. Zero treści, milony słów. Jeden wielki chaos. Cieszę się, że posiadam umiejętność błyskawicznego czytania i wiedziałem jak ominąć 4/5 tekstu, a tak naprawdę rzygowin. Dziękuję za zmarnowane minuty.

yeromee

Zdziwisz się, ale przyznam ci rację, a przynajmniej część. Moja analiza nie jest robiona na chłodno. Film i opowiadanie jest dla mnie odkryciem, wydarzeniem i taka też jest moja reakcja, jest wydarzeniem, jak plastycznie to ująłeś wyrzygałem to z siebie. Na bardziej chłodną i mniej religijną analizę od mojej trafiłem w dziś nocy. Zapraszam wszystkich do jej obejrzenia, a potem ewentualnie do powrotu do mojej. Ukryte znaczenie Arrival Nowy Początek (Spoilery!): https://youtu.be/BFk9RoLkx2k Swoją drogą ciekawe jak to jest błyskawicznie czytać? Po ominięciu 4/5 tekstu nawet takiego, który ma sens co może pozostać?

yeromee

Obiecałem sobie, że podziękuję Ci za te "rzygowiny". Twoja szczera krytyka skłoniła mnie do tego, by temat przedstawić inaczej i to mi się udało. Zrobiłem PREQUEL NOWEGO POCZĄTKU. Na ile ten nowy tekst jest czytelny tego nie wiem. Łatwy nie jest. Więc może nie odbieraj tych podziękowań jako zachętę do czytania mojego tekstu. Nie chcę powtórnie marnować twojego czasu. Choć przyznam się, że chętnie poznałbym twoją opinię. Innych czytelników forum oczywiście zapraszam: http://dersu-uzala.info/cinema/nowy_poczatek/

ocenił(a) film na 8
mariuszkwiatkowski

Wróciłem niedawno z seansu, zerknę w wolnej chwili na te obie analizy. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
yeromee

Zrobiłem mały eksperyment pod kątem twojego tzw. "błyskawicznego czytania":
- przeczytałem wpis Mariusza w lekko podkręconym [na tyle aby rozumieć sens wypowiedzi], jak na moje skromne możliwości, tempie i uzyskałem 1:11.
- następnie przeczytałem 1/4 wpisu [więcej niż 1/5], de facto 1 akapit [tekst ma ich 4]. Wybrałem ostatni, najbardziej złożony intelektualnie [bez obrazy Mariusz] i zwolniłem tempo do niższego niż mam w zwyczaju czytać. Wyszło mi 29s.
- Ty swoim "błyskiem" ominąłeś [czytałeś/aś nie czytałeś/aś - nie da się jasno wywnioskować] 4/5 wpisu Mariusza a przeczytanie 1/5 [powiedzmy najkrótszy akapit] zajęło ci ową zmarnowaną minutę. Coś tu się nie klei i pachnie jakąś antylogiką.
Wniosek:
Dałeś przykład bezmyślnego i bezsensownego "hejtu" [nie przepadam za tym slangiem młodych, "ukształconych" korporacyjnie postępowców a w tym indywidualnym przypadku postępaka]. Ta wzmianka o "umiejętności błyskawicznego czytania", daje jeno pozór wyżyn intelektualnych, które jakoby osiągnąłeś - "patrzajta chamy jak błyskawicznie umiem czytać". Jeśli osiągnąłeś jakiekolwiek wyżyny, to są to wyżyny napompowania własnego ego, zupełnie nieuzasadnione, biorąc pod uwagę twój pogardliwy "wstrzyk" [bo przecież nie wpis].
Przyprułeś, żeby nie powiedzieć wulgarnie, zesrałeś się do kogoś, kto całkiem zgrabnie i niegłupio a co najważniejsze, z pełną kulturą wyraził swoją opinię. Zaoferowałeś w zamian nic nie wnoszące do sprawy "argumenta" o zerowej wartości dla dyskusji.
Bóg mi świadkiem irytują mnie, bądź śmieszą [zależnie od formy] wpisy typu: "intelektualne dno, nudny i pretensjonalny, ckliwe i sentymentalne skrzypce, niski budżet nie oznacza mądrego filmu, spłycenie tematu" etc. Ale i one maja jakąś wartość poznawczą, operują jakąś argumentacją a przede wszystkim odnoszą się do sedna, do treści obrazu a na tym polega prawdziwa dyskusja i ścieranie się opinii oraz "rozkminek". I to jest piękne. I to jest prawdziwa istota istnienia takiego forum.
Natomiast ty jedynie przeprowadziłeś chamski atak ad personam jak na prawdziwego i aroganckiego buraka przystało.

Mariusz, chapeau bas za fason i kulturę z jakim zniosłeś tę żałosną zaczepkę internetowego ćwierćinteligenta. Naprawdę zaimponowałeś mi. We mnie taki przykład arogancji, chamstwa i pogardy wzbudza natychmiastową chęć dania takiemu skakańcowi w ucho, celem spuszczenia odrobiny pary z napompowanego łba. Szacuneczek. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
PPS

Hahahahahaha! Mistrzostwo :)

ocenił(a) film na 8
PPS

Brawo, pozamiatałeś i zrobiło się czyściej

ocenił(a) film na 9
PPS

Drogi PPS, na początku pragnę zaznaczyć, że Twój nick kojarzy mi się z zespołem napięcia przedmiesiączkowego, sam nie wiem dlaczego. Świetnie się składa, że popełniłeś swój tekst na chłodno, jak zauważyłeś po mojej wypowiedzi i po czasie jaki poświeciłem na przeczytanie i napisanie komentarza, tekst mój daleki był od chłodnego. Szkoda tylko, że jesteś tak nastawiony na pokazanie swojej wyższości intelektualnej poprzez odpowiedni dobór słownictwa, stylistykę i argumentację która na pozór wydaje się fundamentem nie do ruszenia.
Śmiało mogę założyć, że gdybym spotkał Cię osobiście i miałbyś mi coś do zarzucenia, nie użyłbyś połowy fikuśnych słów zawartych w swojej analizie mojej notatki. Nie stałbyś, ze stoperem przy tekście żeby udowodnić swoją rację. Twoja analiza jest błędna, nie przeczytałem jednego akapitu, z każdego wyciągałem najważniejszą treść, gdy treść się powtarzała, omijałem zdanie. Ale nie jest to istotne, było to dawno, nie powtórzę tego, szkoda mojego czasu aby na analizować jak to zrobiłem.
Sformułowań których użyłem miały funkcję tylko i wyłącznie wizualizacyjną, bardzo mi przykro, że się tego nie domyśliłeś. Zauważ proszę jaki efekt przyniósł mój tekst, stał się w jakimś stopniu bodźcem do ponownego sformułowania myśli przez Mariusza, co bardzo mnie cieszy. Zawsze gdy kogoś zmuszam do myślenia osiągam w jakimś stopniu satysfakcję. Niestety styl pisania pana Mariusza nie zachęcił mnie do zapoznania się z nim. Zarzucasz mi wykazywanie wyżyn intelektualnych dlatego bo napisałem, że posiadam jakąś magiczną umiejętność błyskawicznego czytania. Otóż drogi PPS, dziękuję za wytłumaczenie ułamków, szkoda, że nie zawarłeś w tekście także instrukcji obsługi stopera. Teraz robię to o co mnie posądziłeś mając nadzieję, że rozumiesz aluzję którą właśnie czytasz.
Oczywistością jest, że mój tekst był zaczepny i prowokacyjny, tak jak ten. Bardzo ciekaw byłem skutku jaki przyniesie, nie zawiodłem się. Jeśli chodzi o użyte sformułowanie „fikuśne słownictwo” które zapewne przykuło Twoją uwagę, pełni ono rolę punku zaczepnego do Twojej odpowiedzi na moją zaczepkę. Sformułowanie burak w Twojej dogłębnej analizie mojego wcześniejszego dzieła jest bardzo nieszczęsne, używasz go do określenia osoby która atakuje drugą personę. Jak to świadczy o Tobie drogi zespole napięcia przedmiesiączkowego?
Czyżbym właśnie przyznał, że dyskusja osiągnęła buraczany poziom?
Aby określić czyjąś inteligencję po kilku zdaniach trzeba mieć przerośnięte ego. Pewnie tego nie zauważyłeś ale Twoje ostatnie zdanie, mówiące o dotykaniu ucha jest bardzo dziwne, użyte sformułowania ćwierćinteligent, chamstwo, pogarda, skakaniec oraz napompowany łeb wydają się być nie tylko prowokacyjne ale również bardzo personalne. Szczerze mówiąc Twoje sformułowania nie różnią się od wyzwisk, forma owych ma tylko za zadanie ukryć czym tak naprawdę są, cel ich użycia jest wiadomy. To, że użyłeś takiej formy wcale nie oznacza, że jesteś kulturalny. Świadczy tylko o tym, że chciałeś mnie obrazić. Czy teraz wciąż uśmiechasz się czytając to co napisałeś? Czy może uśmiechasz się pisząc odpowiedź? Skoro tak bardzo troszczysz się o forum proponuję słowa Ty, Twoje, Twojego itd. pisać dużą literą. Chyba, że zrobiłeś to celowo aby pokazać swoją wyższość? Jeśli tak to szczerze gratuluję, zyskałeś uznanie na forum i odznakę łowcy trolli. Czekam na odpowiedź? Domyśl się inteligencie.

ocenił(a) film na 9
yeromee

Dopiero jeszcze raz spojrzałem na tekst. Cała moja wypowiedź nie była o tych 5 akapitach tylko o tym linku pod nimi, pozdrawiam:)

ocenił(a) film na 8
yeromee

Zrobiłem mały eksperyment pod kątem twojego tzw. "błyskawicznego czytania":
- przeczytałem wpis Mariusza w lekko podkręconym [na tyle aby rozumieć sens wypowiedzi], jak na moje skromne możliwości, tempie i uzyskałem 1:11.
- następnie przeczytałem 1/4 wpisu [więcej niż 1/5], de facto 1 akapit [tekst ma ich 4]. Wybrałem ostatni, najbardziej złożony intelektualnie [bez obrazy Mariusz] i zwolniłem tempo do niższego niż mam w zwyczaju czytać. Wyszło mi 29s.
- Ty swoim "błyskiem" ominąłeś [czytałeś/aś nie czytałeś/aś - nie da się jasno wywnioskować] 4/5 wpisu Mariusza a przeczytanie 1/5 [powiedzmy najkrótszy akapit] zajęło ci ową zmarnowaną minutę. Coś tu się nie klei i pachnie jakąś antylogiką.
Wniosek:
Dałeś przykład bezmyślnego i bezsensownego "hejtu" [nie przepadam za tym slangiem młodych, "ukształconych" korporacyjnie postępowców a w tym indywidualnym przypadku postępaka]. Ta wzmianka o "umiejętności błyskawicznego czytania", daje jeno pozór wyżyn intelektualnych, które jakoby osiągnąłeś - "patrzajta chamy jak błyskawicznie umiem czytać". Jeśli osiągnąłeś jakiekolwiek wyżyny, to są to wyżyny napompowania własnego ego, zupełnie nieuzasadnione, biorąc pod uwagę twój pogardliwy "wstrzyk" [bo przecież nie wpis].
Przyprułeś, żeby nie powiedzieć wulgarnie, zesrałeś się do kogoś, kto całkiem zgrabnie i niegłupio a co najważniejsze, z pełną kulturą wyraził swoją opinię. Zaoferowałeś w zamian nic nie wnoszące do sprawy "argumenta" o zerowej wartości dla dyskusji.
Bóg mi świadkiem irytują mnie, bądź śmieszą [zależnie od formy] wpisy typu: "intelektualne dno, nudny i pretensjonalny, ckliwe i sentymentalne skrzypce, niski budżet nie oznacza mądrego filmu, spłycenie tematu" etc. Ale i one maja jakąś wartość poznawczą, operują jakąś argumentacją a przede wszystkim odnoszą się do sedna, do treści obrazu a na tym polega prawdziwa dyskusja i ścieranie się opinii oraz "rozkminek". I to jest piękne. I to jest prawdziwa istota istnienia takiego forum.
Natomiast ty jedynie przeprowadziłeś chamski atak ad personam jak na prawdziwego i aroganckiego buraka przystało.

Mariusz, chapeau bas za fason i kulturę z jakim zniosłeś tę żałosną zaczepkę internetowego ćwierćinteligenta. Naprawdę zaimponowałeś mi. We mnie taki przykład arogancji, chamstwa i pogardy wzbudza natychmiastową chęć dania takiemu skakańcowi w ucho, celem spuszczenia odrobiny pary z napompowanego łba. Szacuneczek. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
PPS

Drogi PPS, na początku pragnę zaznaczyć, że Twój nick kojarzy mi się z zespołem napięcia przedmiesiączkowego, sam nie wiem dlaczego. Świetnie się składa, że popełniłeś swój tekst na chłodno, jak zauważyłeś po mojej wypowiedzi i po czasie jaki poświeciłem na przeczytanie i napisanie komentarza, tekst mój daleki był od chłodnego. Szkoda tylko, że jesteś tak nastawiony na pokazanie swojej wyższości intelektualnej poprzez odpowiedni dobór słownictwa, stylistykę i argumentację która na pozór wydaje się fundamentem nie do ruszenia.
Śmiało mogę założyć, że gdybym spotkał Cię osobiście i miałbyś mi coś do zarzucenia, nie użyłbyś połowy fikuśnych słów zawartych w swojej analizie mojej notatki. Nie stałbyś, ze stoperem przy tekście żeby udowodnić swoją rację. Twoja analiza jest błędna, nie przeczytałem jednego akapitu, z każdego wyciągałem najważniejszą treść, gdy treść się powtarzała, omijałem zdanie. Ale nie jest to istotne, było to dawno, nie powtórzę tego, szkoda mojego czasu aby na analizować jak to zrobiłem.
Sformułowań których użyłem miały funkcję tylko i wyłącznie wizualizacyjną, bardzo mi przykro, że się tego nie domyśliłeś. Zauważ proszę jaki efekt przyniósł mój tekst, stał się w jakimś stopniu bodźcem do ponownego sformułowania myśli przez Mariusza, co bardzo mnie cieszy. Zawsze gdy kogoś zmuszam do myślenia osiągam w jakimś stopniu satysfakcję. Niestety styl pisania pana Mariusza nie zachęcił mnie do zapoznania się z nim. Zarzucasz mi wykazywanie wyżyn intelektualnych dlatego bo napisałem, że posiadam jakąś magiczną umiejętność błyskawicznego czytania. Otóż drogi PPS, dziękuję za wytłumaczenie ułamków, szkoda, że nie zawarłeś w tekście także instrukcji obsługi stopera. Teraz robię to o co mnie posądziłeś mając nadzieję, że rozumiesz aluzję którą właśnie czytasz.
Oczywistością jest, że mój tekst był zaczepny i prowokacyjny, tak jak ten. Bardzo ciekaw byłem skutku jaki przyniesie, nie zawiodłem się. Jeśli chodzi o użyte sformułowanie „fikuśne słownictwo” które zapewne przykuło Twoją uwagę, pełni ono rolę punku zaczepnego do Twojej odpowiedzi na moją zaczepkę. Sformułowanie burak w Twojej dogłębnej analizie mojego wcześniejszego dzieła jest bardzo nieszczęsne, używasz go do określenia osoby która atakuje drugą personę. Jak to świadczy o Tobie drogi zespole napięcia przedmiesiączkowego?
Czyżbym właśnie przyznał, że dyskusja osiągnęła buraczany poziom?
Aby określić czyjąś inteligencję po kilku zdaniach trzeba mieć przerośnięte ego. Pewnie tego nie zauważyłeś ale Twoje ostatnie zdanie, mówiące o dotykaniu ucha jest bardzo dziwne, użyte sformułowania ćwierćinteligent, chamstwo, pogarda, skakaniec oraz napompowany łeb wydają się być nie tylko prowokacyjne ale również bardzo personalne. Szczerze mówiąc Twoje sformułowania nie różnią się od wyzwisk, forma owych ma tylko za zadanie ukryć czym tak naprawdę są, cel ich użycia jest wiadomy. To, że użyłeś takiej formy wcale nie oznacza, że jesteś kulturalny. Świadczy tylko o tym, że chciałeś mnie obrazić. Czy teraz wciąż uśmiechasz się czytając to co napisałeś? Czy może uśmiechasz się pisząc odpowiedź? Skoro tak bardzo troszczysz się o forum proponuję słowa Ty, Twoje, Twojego itd. pisać dużą literą. Chyba, że zrobiłeś to celowo aby pokazać swoją wyższość? Jeśli tak to szczerze gratuluję, zyskałeś uznanie na forum i odznakę łowcy trolli. Czekam na odpowiedź? Domyśl się inteligencie.

ocenił(a) film na 9
yeromee

Dopiero jeszcze raz spojrzałem na tekst. Cała moja wypowiedź nie była o tych 5 akapitach tylko o tym linku pod nimi, pozdrawiam:)

ocenił(a) film na 8
yeromee

Moszna?
Moszna.

BTW: sprawdziłem z listy "Coherence". Przyzwoity.

ocenił(a) film na 8
Miklak

Ale od kiedy (pobieżne) poznanie języka anachronicznego pozwala człowiekowi magicznie znać stan wszechświata, który materialnie jeszcze nie doszedł do skutku? Hipoteza Sapira-Whorfa chyba nie zakłada, że nauka języków daje nam ponadludzkie supermoce, czyż nie? Nawet z perspektywy ludzkich języków taka wyolbrzymiona, fantastyczna propozycja nie ma prawa bytu. Bo przecież nie ważne jak dogłębnie poznałbym język japoński, nigdy nie będę postrzegał świata niczym ktoś wychowany w Japonii. Nie ważne jak studiować będę literaturę średniowieczną – nie będę myślał jak czternastowieczny mnich. Dalej będę tylko tym, co zdążyłem poznać, zapamiętać i objąć rozumem.
Dodać też trzeba, że filmowe rozwiązanie to samonapędzające się koło. Główna bohaterka potrafiła poznać język septapodów i wykorzystać ich koncepcję czasu punktowego, bo studiowała go później przez długie lata i miała moc „przypomnienia” sobie tej wiedzy. A uzyskała tę moc, przez poznanie tego języka i koncepcji. Paradoks w najczystszej postaci, lub też rzeczywistość splątana kwantowo, co nie było wspomniane w filmie w najmniejszym stopniu.

ocenił(a) film na 9
tokar69

Ja to widzę tak, że nie do końca zrozumiałeś o co chodzi w filmie :P Dobra, kontrowersyjne zdanie na początek, wrzuciłam je pół żartem. A teraz na serio - oni dostali OPCJĘ skorzystania z klucza do własnego umysłu. JEŚLI ktoś zechce się nauczyć języka Heptapodów. Gdzieś wyżej rozmawiasz z innym użytkownikiem i zastanawiacie się czemu zdolności nie miał Ian. Bo nie nauczył się, to proste.
Wiedzieć co czeka nas w przyszłości, tej naszej, personalnej? Ilu ludzi rzeczywiście zechciałoby posiąść taką wiedzę? Język był kluczem do jakiejś naszej świadomości, która odblokowywała inny rodzaj postrzegania. To nie była nagła, magiczna "technologia" dana z automatu całej ludzkości, jako zdolność. To było narzędzie do zrozumienia.
Poza tym nietrudno mi wyobrazić sobie, że teraz każdy rząd ma taką osobę, która zna język Heptapodów, lecz nadal taki prezydent potrafiłby zignorować radę takiej osoby.
Piszesz również, że jak mogła wybrać cierpienie i znowu związać się z Ianem i mieć z nim dziecko. Też się nad tym zastanawiałam. I doszłam do wniosku, że pośród tego całego bólu była również radość, szczęście, miłość, wspaniałe chwile, które Louis chce po prostu przeżyć całą sobą, a nie tylko opierać się na swoich "wspomnieniach".
"Skoro zadzwoniła żeby mu powiedzieć, że w przyszłości na przyjęciu będzie musiał podać jej swój numer to skąd go wcześniej znała?" - czy Ty przegapiłeś scenę, w której on na przyjęciu jej pokazuje ten nr? I nie rozumiesz, że dla Louis czas w naszym rozumieniu przestał istnieć? On jej pokazał numer na przyjęciu, dzięki czemu mogła ona sobie przypomnieć ten nr kiedy go potrzebowała, żeby z nim porozmawiać. I nie widzę nic, co Twoim zdaniem się "wymknęło spod kontroli". To wszystko dla mnie jest kompletne i bardzo logiczne :)

Vorbarra

Ok, czyli przypomniała sobie numer, o którym dowiedziała się później. Później, czyli wtedy gdy rozmawiała z Shangiem na przyjęciu i jednocześnie nie pamiętała wtedy tego, że do niego zadzwoniła. Jak to wytłumaczyć? Porusza się swobodnie w 4 wymiarze, ale ma zaniki pamięci z perspektywy osób widzących czas liniowo?

spo

bo to jest moment w ktorym dopiero zaczela sie jej podroz po calej lini czasu, wlasnie wtedy w miare nauki zaczely pojawiac sie u niej te przeblyski z "jej pozniej".
niedlugo po tym telefonie stwierdzila ze rozumie juz ten jezyk i wtedy ogarnela "swoj caly czas".
wiec dalej jest deterministycznie, wydaje sie ze nie ma wyboru, tylko musi przezyc reszte zycia tak jak to zostalo wyznaczone, kiedy obejmuje juz cale zycie tym bardziej to rozumie.

El_Draque

Ale przecież były też wcześniejsze przebłyski, które przez cały film widownia traktuje jako retrospekcje? Pojawiają się one jeszcze zanim Louise zrozumiała język heptapodów i widziała czas "liniowo". Czyli przełom, który zaszedł w jej postrzeganiu czasu, miał wpływ także na jej wcześniejsze losy? Wygląda to tak, jakby w momencie poznania języka siedmionogów uświadomiła sobie że znała ten język "od zawsze" i używała go już w przeszłości i przyszłości.

Zna scenariusz i musi go odegrać żeby mu nie zaprzeczyć - czyli jest całkowicie ubezwłasnowolniona. Potrzask ludzkości.

spo

eeee, tylko ze to nie retrospekcja, to przeblyski z przyszlosci. byc moze pojawiaja sie jako zaburzenie postrzegania czasu liniowo wlasnie dlatego, ze w niedalekiej przyszlosci osiagnie ten stan. pojwiaja sie przeblyski, ktorych nie rozumie, cos jak wizje jasnowidza. terazniejszosc to uczelnia i pozniej wyjazd do obozu wojskowego. wszystko inne to przyszlosc, w calym filmie nie ma jednej sceny z przeszlosci.

we wczesniejszym komentarzu powinienem dodac ze w scenie z telefonem zaczyna rozumiec swoje przeblyski, uzyskiwac swiadomosc i poczucie calego czasu. Chociaz masz racje, ze wczesniej miala jakies zaburzenia, niezrozumiale wizje, ktore zaczely sie chyba na uczelni podczas wykladu. Mysle, ze w ten sposob przelom mial wplyw na wczesniejsze wizje, ale ona nie znala tego jezyka.

El_Draque

zle to ujalem, bo wlasciwie wszystko napisales, na poczatku rzeczywisice wyglada to na retrospekcje. Mysle, ze w momencie w momencie "nauczenia sie logiki jezyka" przeblyski sie poukladaly. zadzialalo to jakby juz to wszystko przezyla od poczatku do konca, wiec nie ma sensu probowac ucieczki od tego co juz bylo, jest i bedzie. na tym po czesci polega zalozenie determinizmu, ze wszystko jest juz poukladane.

ocenił(a) film na 9
spo

@spo ale masz problemy... jeżeli wizje potraktować jako sen albo jak zauważył @El_Draque przebłyski jasnowidza to wizja w której na kolacji dowiaduje się od generała numer telefonu, udając zieloną to nie powoduje to w żaden sposób utraty logiki przyczynowo-skutkowej filmu. Całe -fi filmu opiera się na koncpecji 7-nogów jako istot względnie 4-wymiarowych, piszę względnie, bo nie korzystały one oficjalnie w naszym świecie z pełnych możliwości takiego teoretycznego konceptu - tj. np. nie zapobiegły śmierci jednego z nich, nie chwaliły się wszystkim co potrafią, ani nawet nie określiły po co "przyleciały" czy raczej się pojawiły, bo tak naprawdę nie było jak w "dniu niepodległości" szczególnie w jego najnowszej odsłonie wielkiego przylotu statku obcych i lądowania, po prostu się pojawiły: "ciach" i są.. mnie intrygują takie pytania:

1) czy w filmie było w jakikolwiek sposób wspomniane czy one się "pojawiając" w ogóle ruszały, czy po prostu się urodziły z niczego?
2) coś tam było o szachach - chyba że Chińczycy czy Ruskie ich nauczyły grać w szachy (albo to była tylko taka wrzutka, że co by było gdyby) - jeżeli tak było, to teoretycznie, znając zasady, 7-nogi nigdy by nie przegrałyby żadnej partii szachów. Intryguje mnie to najbardziej, bo grając w różne gry z przeciwnikami, które mają jakieś tam namiastki AI... są takie gry w których mogę cofać na jakiś moment czas - np. źle wszedłem w zakręt, więc chcę poprawić, 10 s do tyłu, ciach i jedziemy dalej.... i czasami jak jadę tuż za kimś i jestem od tego kogoś trochę wolniejszy, ale na tyle, że nie mam żadnych szans, mogę zrobić np. 10-20 albo i nieskończenie wiele prób tej samej sytuacji i np. jak 3 razy wjadę komuś chamsko w 4 litery, to za 4 razem ten ktoś panikuje - tj. symulacja komputerowa wie jakie są moje zamiary i żeby do tego nie doszło, to np. awaryjnie hamuje wypadając samemu w pojedynkę z trasy - unikając wypadku ale tracąc masę czasu, a ja mogę objechać tego kogoś w sposób, jaki normalnie, tj. bez testowania tych wszystkich możliwości, nigdy nie mógłby mieć miejsca, bo de facto wpłynąłem "w innych wariacjach" tej samej sytuacji na może nie tyle AI co jakiś program symulujący "spryt" przeciwnika. Jest to zwykłe oszustwo, ale jak to mówią czasami słabsi cel uświęca środki.
3) ciekawa była wizja, jak się nauczyła w "przyszłości" tego ich języka, napisała na ten temat książkę i prowadziła wykłady, co pozwoliło jej na szybko zrozumieć wizualizację zrobioną przez Iana, która powstała na podstawie ostatniego spotkania z obcymi i zapisu video - zupełnie jak w filmie matrix cz.1, kiedy to trinity zastaje na dachu helikopter, ale nie umie go pilotować, więc murzyn zza komputera jej wgrywa program do pilotowania helikoptera, ciach mach i voila! lecimy helikopterem jak pilot z tysiącami godzin stażu. Założę się że nasz umysł jest zdolny do tak szybkiego uczenia się, bo to de facto zwykłe programowanie, nie wiemy tylko jak to zrobić tak sprawnie i bez "rzeczywistych" doświadczeń.
4) jak komuś się udzieliła koncepcja istot z innego wymiaru i zderzenia tej technologii z marnym człowiekiem polecam pierwszy odcinek drugiego sezonu bajki "Rick&Morty" "A Rickle in Time", taki moje skojarzenie odnośnie tego filmu:
http://www.dailymotion.com/video/x3atrno

chavez_domingo

Koncept jest taki, że widzisz swój czas jako całość, ale nie możesz zmienić biegu wydarzeń, tylko musisz ich dokonać w odpowiednim momencie. Jeżeli 7-nóg ma przegrać partię szachów to przegra. Jeżeli ma zginąć, to zginie nie próbując zmienić niczego.

ocenił(a) film na 9
spo

ee tam... to już dorabianie sobie teorii do czegoś co nie zostało powiedziane, a dlaczego nie możemy założyć, że 7nogi nie są wszechmocne i nawet jak już zakumały wszystko i się pogodziły z losem swoim i ziemskim, to nadal są tylko 7nogami tak jak ludzie są ludźmi? nie potrafią cofać czasu, a jedynie przewidywać coś + podróże międzygwiezdne i zabawa grawitacją. Każdy może sobie dowolnie interpretować, ja tu się nie doszukiwałem jakiegoś determinizmu i skazania człowieka na określony los, który jest z góry zaplanowany. Oczywiście można się tego w filmie doszukiwać,... bo przecież przewidujemy coraz więcej, technika idzie na przód, moralność się zmienia, a prawy międzyludzkie mają inną dynamikę. A jasnowidzka Amy zadała ludzkości takiego wielkiego ćwieka, bo wiedziała, że jej dziecko umrze, a jednak przeżyła życie tak jak jej się przyśniło, co przecież jest takie nieludzkie. Jednakże tych całych interakcji z kosmitami było tak mało, że powstaje dużo nadinterpretacji. A co np. powiedzie na zdanie kosmity, że "będziemy was potrzebować za 3000 lat"? może ludzie mają być ich sprzymierzeńcem w jakiejś wojnie albo innej intrydze, a takie "wizyty" mają namieszać ludziom we łbach, ale też nie oddawać wiedzy i technologii za frajer, ale jedynie dawać do myślenia.

ocenił(a) film na 10
spo

Dokładnie o tym pisał Chiang. A dodałbym: nie tylko przegra, ale też chce przegrać.

Tanatofobik

Wątek szachów zrozumiałem zupełnie inaczej. Chętnie się przekonam czy dobrze. Wedle mnie Chińczycy chcieli się porozumieć z heptapodami nie przy pomocy języka, ale przy pomocy szachów. Nasze języki są tak naprawdę bardzo mało logiczne, choć tego nie widzimy na co dzień. Przy pomocy ludzkich języków nie da się na przykład programować komputerów. Szachy są natomiast bardzo logiczne. W szkołach wprowadza się lekcje szachów by dzieci uczuć logicznego myślenia. Pomysł więc by porozumieć się z obcymi za ich pomocą byłby dobry, gdy nie jeden fakt.

Otóż szachy to gra o sumie zerowej. W przypadku wygranej jednego zawodnika drugi przegrywa. W przypadku remisu nikt nie wygrywa i nikt nie przegrywa. Zawsze na końcu jest wynik: zero. Gra o sumie zerowej to kwintesencja ludzkiej logiki. Większość naszych gier na tym polega, by wygrać kosztem czyjejś przegranej. Heptapody – widać to lepiej w opowiadaniu niż w filmie – były zupełnie odmienne od ludzi. Kierowały się też zupełnie inną logiką. Stąd kwestia, którą mówi Hannah – a za dużo ona w filmie przecież nie mówi – jest tak ważna. Pyta ona o grę o sumie nie zerowej. Gra o sumie nie zerowej polega na współdziałaniu zawodników, by wspólnie osiągnęli jakiś cel, którym nie jest czyjaś przegrana.

Macie jakieś przykłady takiej gry? Mnie się to kojarzy raczej z twórczością artystyczną, gdy wielu muzyków gra jednocześnie po to, by mieć frajdę i nagrać dobrą muzykę. Nie ma tu rywalizacji. Przeciwnie, jest wzajemna inspiracja. Ale w przypadku heptapodów nie chodziło o sztukę. Im chodziło o to, by uratować ludzkość, pobudzić ją do rozwoju po to, by w przyszłości ludzkość pomogła heptapodom uratować ich cywilizację. Oni mieli świadomość tego, że cały wszechświat jest Jednością.

Zatem gdy Chińczycy nie potrafili się dogadać z obcymi przy pomocy szachów zrozumieli, że obcy nie są sprzymierzeńcami, a przeciwnikami. Zareagowali bojowo, chcieli zniszczyć statki obcych. To zupełnie logiczne, jeśli przyjmiemy ich punkt widzenia. Można też powiedzieć, że to był typowo męski punkt widzenia. Lousie była jednak kobietą. Kobiety mają zakodowane myślenie pomocne im przy macierzyństwie. Macierzyństwo – albo mówiąc ogólniej: rodzina - jest też grą o sumie nie zerowej. Matka i dziecko dążą do wspólnego celu jakim jest urodzenie i wychowanie zdrowego, samodzielnego człowieka. Dlatego Lousie w przeciwieństwie do Chińczyków dogadała się z obcymi. Nieświadoma tego zastosowała tę samą logikę co heptapody, a inną logikę niż Chińczycy, rząd, wojskowi i inni.

Dlatego tak ważny jest w tym filmie i opowiadaniu wątek matki i dziecka. On pokazuje to, że by zmienić świat, by go uzdrowić, trzeba zacząć myśleć jak matka. Niestety nasza kultura współczesna jest patriarchalna. Co gorsza my patrzymy na matriarchat przez pryzmat patriarchatu. Myślimy, że to są rządy kobiet, ale to duży błąd. To wcale na tym nie polega. To jest zupełnie inny sposób myślenia i współdziałania jednostek. Patriarchat jest struktura pionową, a matriarchat strukturą poziomą. Jeśli mnie teraz pamięć nie myli to świetnie o tym pisał Alexander Lowen w książce „Lęk przed życiem”. Zatem – już poważnie mówiąc - jeśli chcemy przetrwać jako ludzkość musimy zmienić swój sposób myślenia i działania na ten drugi: matczyny, matriarchalny, na grę o sumie nie zerowej. Zapraszam do mojego prequelu Arrival: http://dersu-uzala.info/cinema/nowy_poczatek/

spo

nie patrz z punktu widzenia osoby ktora widzi czas liniowo bo dla Louise linia jest inna.

Wisnia88PL

A jak widzą Louise osoby które żyją obok niej i postrzegają czas liniowo?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones