PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=712896}

Nowy początek

Arrival
7,3 189 849
ocen
7,3 10 1 189849
6,8 44
oceny krytyków
Nowy początek
powrót do forum filmu Nowy początek

Wszyscy piszą o zaletach ( i słusznie), to ja trochę poszukam dziury w całym.

Ciężko wywnioskować to z filmu samemu nie będąc lingwistą, ale twist fabularny związany z rozkodowaniem języka obcych jest oparty na hipotezie naukowej https://pl.wikipedia.org/wiki/Hipoteza_Sapira-Whorfa.
Skoro decydują się na zastosowanie elementu hard s-f, to wydaje się, że powinni trochę podbudować temat. Tymczasem w filmie pada tylko jedna zdawkowa wymiana zdań zahaczająca o ten temat i to w momencie, w którym jeszcze nie za bardzo daje się z ją z czymkolwiek połączyć. Bez tego ten zwrot akcji zajeżdża trochę deus ex machiną.
To trochę tak, jakby w Interstellar te wszystkie zawirowania czasowo-grawitacyjne miały miejsce "bo tak" bez odpowiedniego komentarza ze strony postaci z założeniem, że przecież jak ktoś się interesuje astrofizyką, to zrozumie.

Wydaje mi się, że ten brak podbudowy pod kluczowe dla filmu rozwiązanie jest jedną z rzeczy, które wynikają z zasadniczego problemu scenariusza, czyli złego rozłożenia akcentów.
Szerokie zagadnienie, z którego spokojnie można by zrobić miniserial, zostaje wciśnięte w 110 minut, z których połowa jest zarezerwowana na wojsko-polityczne banały ze sztampowym ściskiem dupy u.s. army, stereotypowymi reakcjami na kryzys poszczególnych nacji i robieniem z Chińczyków skrajnie agresywnych kretynów.
Ja rozumiem, że to jest podkład pod przesłanie o konieczności porozumienia między narodami, ale w takim układzie trzeba było albo wydłużyć film o godzinę, albo zepchnąć te banały na dalszy plan i zostawić więcej "czasu antenowego" na to, na co wszyscy przyszli do kina.
Przez takie, a nie inne rozłożenie akcentów w tak krótkim filmie, proces budowania komunikacji między bohaterką a obcymi zostaje potraktowany mocno skrótowo. Od etapu zupełnych podstaw bardzo szybko przeskakujemy do pełnej translacji, a już po chwili do płynnej komunikacji na nie do końca jasnych zasadach. Za szybko, za bardzo "po łebkach"

Odnośnie koncepcji, która stoi za rozszyfrowaniem "pisma" Heptapodów - sama idea powiązania sposobu komunikacji z brakiem linearności czasu jest bardzo ciekawa, natomiast sposób, w jaki to zostało zaprezentowane, prowokuje niewygodne dla scenariusza pytania :)
Pomijając już dziwaczną z punktu widzenia logiki i moralności decyzję bohaterki o podążaniu scenariuszem ukazanym w wizjach, mimo świadomości ile bólu będzie to kosztowało ją samą i jej najbliższych. Czy ta koncepcja nielinearności zakłada pełen determinizm i tylko jedną możliwą wersję przyszłości? Jeśli tak, to co jeśli, wiedząc to co wie, Louise jednak zdecydowałaby się odpuścić sobie tę rodzinną "sielankę"? Niepokalane poczęcie ? ;D
Natomiast jeśli ukazana bohaterce wizja jest tylko jednym z wielu możliwych wariantów przyszłości, to tu już wchodzimy na bardzo śliski grunt zahaczający o teorie światów równoległych, więc może lepiej się w to nie zagłębiać. Tak jak scenarzysta, który każe widzowi przyjąć finałowe rozwiązania "bo tak" ;)

Zastanawiający jest też koncept, w którym obcy naprowadzając, w ich mniemaniu, ludzkość na właściwe tory harmonii i współpracy, zadowoleni z siebie odlatują pozostawiając w naszych rękach "technologię", która w jakiś niesprecyzowany przez film sposób, pozwala zajrzeć w przyszłość, być może na nią wpływać. Możecie nazwać mnie cynikiem, ale Heptapody podchodzą do naszego gatunku chyba ze zbyt dużym optymizmem. Już widzę te wszystkie państwa rezygnujące ze służb wywiadowczych i grające ze sobą w otwarte karty bez ukrytej agendy. Wizja może i piękna, ale jak dla mnie nazbyt naiwna.
Przesłanie filmu słusznie zakłada, że konflikty często biorą się z barier komunikacyjnych, natomiast zdaje się nie dostrzegać innego istotnego czynnika - kompletnie sprzecznych interesów różnych grup.

Ostatnia porcja czepialstwa dotyczy faktu, że przez większość czasu filmowi udaje się unikać uderzania w zbyt ckliwe nuty, a pod koniec gubi tę konsekwencję. Najpierw naiwna scena, w której chiński generał turbodebil, który chciał koniecznie atakować obcych bez żadnego konkretnego powodu i nie mając pojęcia na co się w ogóle porywa, rezygnuje pod wpływem słów swojej zmarłej żony na trzy sekundy przed daniem rozkazu do ataku. Natomiast ostatnie sceny to już tani sentymentalizm po całości - płaczące skrzypce, ujęcia slow motion. Zastanawiam się jaki był w ogóle cel takiej końcówki. Czy to było wbijanie szpadlem do głowy dla szczególnie mało domyślnych i spostrzegawczych tego, że z tą córka to nie flasbacki, a flashforwardy? Nie wiem, ale niesmak pozostał ;)

No to tyle z mojej strony. Z tonu tej wypowiedzi można by wywnioskować, że film mi się nie spodobał. Absolutnie tak nie jest. Doceniam bodaj pierwsze od czasu Moon kameralne, stonowane s-f dotykające bardzo ciekawej tematyki, doceniam reżyserię i bardzo udaną kreację Adams. Natomiast jeśli lepiej rozłożono by akcenty, jeżeli podbudowano by jakoś i rozbudowano główny twist fabularny, to mogłoby być jeszcze lepiej, niż jest.

nash13

ujął bym, że w przeciągu 3tys lat bo za 3tysie będzie za późno, pozdro

ocenił(a) film na 3
plone

No widać że Lois i ten gość pozbyli się agresji na tyle skutecznie że nawet nie poruszyli specjalnie tematu ,,dlaczego wojsko chciało nas wysadzić w powietrze w tym statku '' wg.mogli im rysować rysunki z pewnością byłyby bardziej skuteczne wystarczyłoby narysować ziemię ,ludzi, kosmitów trzymających się za ręce/macki i inny rysunek jak walczą i po ptokach ...obcy zaakceptowali by jeden z rysunków i byłoby wszystko jasne...co do samego filmu to te wstawki nudne jak z albumu rodzinnego albo cała ta akcja z chińczykami ;) ciekawe co sobie myślą po obejrzeniu tego filmu ale mam nadzieję że go nie zobaczą ,zresztą mają w swoim kraju lepsze produkcje

ocenił(a) film na 9
Oeniusz

JPRDL co ty ziomek piszesz XD Rysunki ludzi trzymających się rękami z obcych mackami XD Przecież wiadomo było, że jak przylecieli i nas nie zaatakowali, to nie chcieli wojny (A to, że Chińczycy-turbodebile chcieli ich zaatakować, to tylko pretekst fabularny do tego, jak przedstawić to, że ludzie nie umieją się ze sobą dogadać - głupi zabieg, ale potrzebny). Druga sprawa - nie musieli w filmie pokazywać tej rozmowy, dlaczego żołnierze chcieli wysadzić kosmitów, bo przecież w filmie pokazali dokładnie, że ci żołnierze to byli zdrajcy, bo przecież jak przyjechały posiłki to z nimi walczyły, więc chyba każdy sobie umie dopowiedzieć w głowie, że taką wersję przedstawiono Louise, nie trzeba niepotrzebnie na to czasu ekranowego tracić. I jeszcze "te wstawki nudne jak z albumu rodzinnego " - bo takie nudne jest normalne życie? Trzeba było przedstawić widzowi relację matki i córki, a niestety życie dziecka nie jest jakieś specjalnie spektakularne, więc pokazali nudę . Widać, że ty kompletnie tego filmu nie zrozumiałeś, polecam lżejsze filmy.

ocenił(a) film na 3
luk11c4

Widzę że to ty decydujesz kto rozumie film a kto nie ...widać to po Twoim komentarzu nie tylko tu ale i u innych którzy nieprzychylnie skomentowali ten film ,wszyscy oni nie rozumieją ;) Może jutro przyleci do Ciebie generał helikopterem i powie ,,Słuchaj jesteś osoba która najbardziej rozumie ten film na świecie więc musisz przekonać tych ludzi że ten film jest tak oryginalny jak motyw z przylatującym generałem do głównego bohatera '' Fajnie że się Tobie podoba szanuję to ale jestem wymagającym widzem który nie lubi szablonowych motywów .

ocenił(a) film na 9
Oeniusz

Widzę, że to ty decydujesz co oznacza merytoryczna odpowiedź... Widać to po twoim komentarzu, który nie odnosi się do moich kontrargumentów, ale także jest masłem maślanym przez całą swoją treść. Może jutro przyleci do ciebie racjonalne myślenie i powie: "Słuchaj, zamiast rozmawiać o filmie, to ja pieprzę trzy po trzy, że ten koleś wszystkich się czepia, że nie rozumieją filmu, może by zacząć odpowiadać kulturalnie na argumenty, a nie nieoryginalnie potarzać rasowy motyw z przemądrzałym gościem tworzącym niezbyt śmieszne uszczypliwe historie?!". Fajnie, że Tobie się film nie podoba, staram się to zrozumieć, chociaż nie szanuję, jednakżę próbuję dyskutować, ale jestem typem, który nie lubi szablonowych kłótni internetowych.

ocenił(a) film na 6
plone

Granica naszego języka jest granicą naszego świata - istnieje dla nas tylko to, co jesteśmy w stanie nazwać. W jakimś momencie na początku filmu jest o o tym mowa. Poznanie "technologii" pozwoliło Dr Banks przekroczyć linearne postrzeganie czasu i zobaczyć jednoczące możliwości "uniwersalnego języka".

grzech024

i to jest sedno sprawy !

moim zdaniem w tym filmie bylo to "cos" ale to nie bylo az takie zeby doszukiwac sie kwadratury kola, wymyslac teorie spiskowe i rozpisywac sie na 100 stron !

nie od dzis wiadomo ze jezyk jest kluczem do zrozumienia i sposobem dotarcia do drugiego czlowieka/narodu/isosty(obcego z innego swiata)

ocenił(a) film na 8
plone

A co myślisz o mieszkaniu bohaterki, o szybie która jest taka sama w kształcie jak ekran na promie obcych?:)

ocenił(a) film na 9
tokar69

Oczywiście wiem, że to nie zmieni odbioru filmu, ale warto przeczytać opowiadanie. Ma całkiem inny klimat i trochę rzeczy stawia w innym świetle.

"Gdybym opisała to komuś niewtajemniczonemu, mógłby mnie zapytać, po co siedmionogi w ogóle używają języka, jeśli z góry wiedzą, co powiedzą albo usłyszą? To rozsądne pytanie. Język nie służy jednak tylko do porozumiewania się z innymi. Jest również formą działania. Zgodnie z teorią aktów językowych, takie zdania, jak „Jest pan aresztowany”, „Nadaję temu statkowi imię…” albo „Obiecuję”, mają charakter performatywny. Mówiący mógł dokonać danej czynności, tylko wypowiadając te słowa. W takich przypadkach fakt, że słuchacze z góry wiedzą, co będzie powiedziane, niczego nie zmienia.
Każdy, kto jest obecny na ślubie, spodziewa się usłyszeć słowa „Ogłaszam was mężem i żoną”, lecz dopóki duchowny ich nie wypowie, ceremonia jest nieważna. W performatywnym języku słowa równają się czynom. Dla siedmionogów wszystko, co mówią, ma charakter performatywny. Język nie służy im do przekazywania informacji, lecz do urzeczywistniania. Faktycznie wiedziały, co będzie powiedziane w każdej rozmowie, którą kiedykolwiek przeprowadzą, lecz by ich wiedza okazała się prawdziwa, rozmowa musi się odbyć."

Bohaterka nie mogła niczego zmienić - całe jej życie już miało miejsce, a ona po prostu je przeżywała, także tutaj nie ma innych ścieżek. Mnie się to wydało oczywiste.

Jeśli chodzi o nie linearność - na początku wspomniano o teorii naukowej, ale co ważniejsze, potem dowiadujemy się, że cały język heptopodów jest nielinearny, ma taką gramatykę i ortografię - więc zakończenie sensowne, nie nazwałabym tego "po łebkach". Już zaraz po plot twist wiemy dlaczego to było istotne.

Jedyną rzeczą do jakiej bym się przyczepiła, to stereotyp żołnierza idioty i Chin, które natychmiast rzuciły się do walki.

ocenił(a) film na 7
ali99

Dzięki, że wspominasz o opowiadaniu. Trochę racji jest w tym, że film sf to to nie film dokumentalny, ani też edukacyjny.

ali99

Chciałem przytoczyć dokładnie ten sam fragment i podać podobną interpretacje, cieszę się że ktoś mnie w tym wyprzedził :)

Warto przeczytać opowiadanie tak jak mówisz jeśli chcemy poznać dokładniej zagadnienia zaprezentowane nam w filmie :)

ocenił(a) film na 9
kuba1235

Świetny fragment, "otwiera oczy" i rozszerza perspektywę filmu :)

ocenił(a) film na 7
ali99

Ciekawy fragment. Szkoda, że nie przeczytałam opowiadania przed obejrzeniem filmu.

ocenił(a) film na 9
ali99

A ja sie zastanawiam czy mogła cos zmienic i wydaje mnie sie ,ze moze mogła. On sie zapytał czy chesz dziecko i w tym momencie miałam wrazenie przynajmnniej w filmie, ze ona miała wybór i pomimo tego, że znała przyszłosc postanowiła powiedziec tak i tym mi jako bohaterka zaimponowała, ze nic nie zmieniła pomimo tego ,ze mogła nie ryzykowac.

ocenił(a) film na 6
tokar69

Byłam na filmie wczoraj i podpisuję się obiema rękami pod Twoją opinią. Nie do końca zrozumiałam jeszcze jednej rzeczy. Skoro poznanie/zrozumienie języków heptapodów miało dać ludziom możliwość postrzegania czasu tak jak one - jak właśnie Louise i najwyraźniej również ten chiński generał, który sam podał jej swój numer w przyszłości (przynajmniej wydawało mi się, że jego działanie oznacza właśnie to że on ten język również zrozumiał i miał możliwość spojrzenia w przyszłość, żeby wiedzieć w niej, co zrobić), to dlaczego nie miał tej zdolności Ian? W jednej scenie Louise mówi córce, że tatuś obraził się na mamusię, bo ona wyjawiła mu przyszłość ten córki. Dlaczego sam, poznawszy język heptapodów, również nie widział przyszłości? Czy przyszłość nie wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby ją znał - bo de facto wiedziałby, że córka umrze? Być może gdzieś pokręciłam, ale znalazłam w internetach recenzje potwierdzające moje rozkminy.

mon_mon

Właśnie ta scena na przyjęciu i rozmowa między Louise i Generałem Shangiem jest jedną z niewytłumaczalnych.

Jaki był sens jej pytania "Czy do Pana zadzwoniłam?". Wynika z tego, że Louise z przyszłości nie znała swojej przeszłości. Można więc wywnioskować, że nigdy nie zdobyła zdolności widzenia swojego życia jako całości, a jedynie jej umysł przeskakiwał w pewne momenty w przyszłości pozostawiając jednocześnie białe plamy w przeszłości. A wszystko po to, by w teraźniejszości podjąć działania spełniające jedyny "prawidłowy" ciąg przyczynowo-skutkowy. Przypomina to układanie puzzli z poszczególnych kawałków swojego życia.

Generał Shang wiedział, że musi podać jej swój numer i wypowiedzieć słowa umierającej żony. W jakiś sposób wiedział więc, którego puzzla brakuje aktualnie Louise. Prawdopodobnie nauczył się rozumieć kółeczka i bierze udział w globalnej układance łączącej ludzkie umysły wybrańców, którzy myślą jak stawonogi.

Co do Iana to wygląda na to, że nigdy nie przewidział śmierci ich córki, więc albo nie nauczył się myśleć (a może śnić na jawie) w języku heptapodów, albo nauczył się, lecz jego wizje nigdy nie zmierzały w kierunku rozpadu związku (może nie dopuszczał wewnętrznie takiej możliwości, bo za bardzo kochał Louise).

W skrócie poznanie języka heptapodów czyni człowieka aktorem w logicznym ciągu przyczyn i skutków. Jak dla mnie to trochę za dużo "Fi" w Sci-Fi.

spo

uwzglednij to, ze ona nie przez cale zycie ma te zdolnosc. to jest moment laczacy jej zycie przed uzyskaniem swiadomosci z zyciem po. to jest niezwykly moment i zarazem taki, ktory musial nastapic.

ocenił(a) film na 10
El_Draque

No właśnie jedyny punkt filmu który zastanawia wciąż.
Czemu ona widziała przyszłość całe życie?? Czy Kosmici widząc czas przyszłość przeszłość wpłyneli na nią bo była im potrzebna. A może po prostu rzekomo miała taki dar ?? Tego nie kumam.

ocenił(a) film na 9
Majkul89

Ona nie widziała przyszłości całe życie - film jest tak zbudowany, że w pierwszej połowie filmu pokazuje retrospekcje z jej dzieckiem - ale potem dowiadujemy się, że to nie były retrospekcje, tylko przyszłość. Louise dostała ten dar dopiero odkąd nauczyła się ich języka (więc dopiero od tego czasu widziała przyszłość), ale film jest tak zbudowany, że pokazuje te fragmenty wcześniej, nawet na samym początku filmu, a ma taką budowę, gdyż pokazać chce tym nielinearny ciąg czasu - czyli pokazuje mniej więcej jak świat widzą obcy, czyli przyszłość, przeszłość i teraźniejszość na raz. Podsumowując - musimy przestawić myślenie, że istnieje tylko teraźniejszość, bo to, co pokazane w 1 scenie to jest przyszłość, która dzieje się wtedy, co teraźniejszość i przeszłość. Mindblowing :P

ocenił(a) film na 7
spo

Hmmm, ciekawe...

spo

Powiedziane bylo w filmie ze ich jezyk dziala tak jakby pisac zdanie z obu koncow na raz i ze postrzegaja czas nieliniowo czyli Louise znajdujaca sie w scenie z generalem nie przezyla calej linii czasu a jedynie skakala po fragmentach czasu i stad nie znala przeszlosci.Chodzi poprostu o czas jako jezioro a nie linie.

Druga sprawa to tylko ona na tyle opanowala ten jezyk by miec wizje.

ocenił(a) film na 8
Wisnia88PL

Brawo. czas nie jest liniowy. I to nie tylko fikcja z filmu ale także hipotezy naukowe o nieskoczenie wielu światach równoległych i wyższych wymiarach gdzie fizyka pozwala na takie podróże w czasie bo w naszym wymiarze według najnowszych bada nie jest możliwe cofnięcie się. W wielu nowszych ksiażkach opisywane. Ale podkreślam to sa teorie naukowe, które nigdy nie zostały udowodnione poza obliczeniami które wyjaśniaja że może to być prawda jednak jesteśmy jeszcze za mało zaawansowani technologicznie i za mało wiemy bo to wszystko hipotezy.

galcius

ostatnio spotkałem się z hipotezą, że czas nie istnieje....

ocenił(a) film na 8
szudas

Prawdopodobnie wszechświat jest w kształcie kuli, jakby zmniejszyć go miliardy razy i mieć super teleskop mógłbyś przez ten teleskop zobaczyć siebie kilka lat wcześniej. To tylko przykład bo to niemożliwe ale przypuśćmy że można by było zobaczyć parę miliardów wcześniej jak nasz układ dopiero powstawał z pyłu i gazu.
Skoro tam gdzie jest silniejsza grawitacja lub prędkość no ale masa rośnie wraz z prędkością to czas płynie wolniej więc w każdym innym miejscu poza ziemią są jakieś różnice i czas nie jest uniwersalny.
Twórcy tego filmu tak jak Interstellar wybrali dobre "czasy" na produkcję. Wiadomo w filmie jest tylko namiastka ale i tak miło się ogląda. Jak ktoś chce naukowych produkcji to zapraszam na discovery albo do biblioteki :)

szudas

Pomyśl w ten sposób. Jestes na ziemi i masz ogromnnyyy teleskop. Znajdujesz na niebie ogrooomne lustro ktore znajduje sie milion lat swietlnych od ziemi. Patrzysz przez teleskop i widzisz odbicie ziemi i ...? Widzisz ziemie ktora była taką jaką ją widzisz za wieeeele lat pozniej. To tak jak patrzenie na gwiazdy . Wiemy ze wiele z tych ktore widac juz nie ostnieja ale swiatło od nich caly czas do nas leci. Czyli widzisz ziemie z dalekiej przyszłosci. TO samo w sobie tworzy kolejny równoległy świat.

ocenił(a) film na 10
spo

tylko Louise i heptopody wiedzieli o jej zdolnosci do zagladania (nie widzenia) w przyszlosc, Ian nie mial pojecia o tym co sie wydarzylo podczas jej ostatniego spotkania z Costello do mementu wspominanej przez nia klotni po ktorej zostawil rodzine. Chinski general o ile dobrze pamietam mowie cos w desen "nie rozumiem jak pracuje twoj mozg ale wiem ze chcesz to zobaczyc (tj. numer telefonu)", czyli to kolejny dowod na to ze jej zdolnosc pozostaje tajemnica. Poza tym wyobrazcie sobie jakim musialaby sie stac krolikiem doswiadczalnym gdyby ktokolwiek sie o tym dowiedzial ;)

spo

"Jaki był sens jej pytania "Czy do Pana zadzwoniłam?". Wynika z tego, że Louise z przyszłości nie znała swojej przeszłości. "

Ponieważ dopiero zmienia się postrzeganie czasu bohaterki i ta może zaglądać do przyszłości - widzimy przyszłość jej oczyma, ale w teraźniejszości. W przyszłości, która nadejdzie - Louise nie będzie zadawać takiego pytania, bo zna swoją przeszłość i całość historii. A czy to wieloświaty czy inne takie, to -przynajmniej dla mnie- bez znaczenia.

Jest to mimo wszystko film, który, jak większość wielkich produkcji jest kierowany do szerokiej publiczności, dlatego rozumiem decyzje pokazania tych scen w taki sposób. Rozumiem też bardzo emocjonalne zakończenie, którego wcale nie uważam za "ckliwe", choć rzeczywiście w pewnym momencie nawet trochę szkoda, że reżyser wykłada całą "kawe na ławe".
I w końcu rozumiem też niektórych fanów hard scifi rozkminiających ten pozorny brak logiki w niektórych scenach. Rozumiem, ale polecam w celu nabrania dystansu oddalenie się od monitora ;)

ocenił(a) film na 9
mon_mon

Moim zdaniem on jednak nie potrafił tego rozszyfrowac do końca i nie posiadł tej umiejętnosci. Nie dał rady jego mozg i tyle.

ocenił(a) film na 8
tokar69

To może ja nieco przewrotnie odpowiem na Twoje wątpliwości.
A co jeśli to nie jest film o heptapodach, a hard sf jest tylko kostiumem dla opowieści o Louise? W końcu od niej film się zaczyna i na niej się kończy.
Wtedy ów "łzawy" koniec, to najpiękniejsza scena w całym filmie i rozwiązanie akcji. Wątpliwości dotyczące zamiarów obcych i konsekwencji ich działań dla ludzkości przestają mieć znaczenie, bo opowieść dotyczy jedynie konsekwencji dla Louise i jej relacji z przybyszami, a to zostało przedstawione bez niedomówień i luk. "Naiwna" scena z generałem staje się właściwym punktem zwrotnym całej fabuły, bo właśnie wtedy Louise zaczyna naprawdę rozumieć, jak działa dar, który otrzymała od obcych i jak będzie wyglądało jej życie. Decyzja o przyjęciu wszystkiego, co ją czeka, z odwagą i radością, to wzruszający akt dojrzałości istoty, która wykracza poza ramy kulturowe całej swojej cywilizacji, tworząc podstawy zupełnie nowej "ludzkości".
I tak dalej...
Villeneuve jawi mi się, jako facet, który zainteresowany jest raczej opowiadaniem historii o konkretnych ludziach niż o jakiś wydarzeniach. Podobnie "Sicario" jest w rzeczywistości przerażającą opowieścią o tym co przydarzyło się Kate, a nie filmem o walce z kartelami narkotykowymi. To, że reżyser ubiera te historie w atrakcyjne wizualnie i dźwiękowo kostiumy, to git. Jest ciekawiej, ale to chyba tylko forma.
Dla mnie najlepszy film roku, jeśli chodzi o mainstream.

omaa_kaan

W takim razie, albo Generał Shang musiał wcześniej zrozumieć jak działa dar obcych, albo Louise przeszła twardy reset pamięci w trakcie pogawędki na przyjęciu ;)

ocenił(a) film na 8
spo

O tym, że ma zadzwonić/zadzwoniła i co konkretnie ma powiedzieć/powiedziała, Louise dowiedziała się od generała na przyjęciu. A dzwoniąc do niego później/wcześniej zapewne powiedziała mu, że w przyszłości na przyjęciu powinien przekazać jej odpowiednie informacje - numer telefonu i słowa żony. Sam generał stwierdził, że nie rozumie, jak działa jej umysł, bo całość wymyka się naszemu obecnemu, powszedniemu rozumieniu ciągu przyczynowo-skutkowego w czasie.
; )
Ale w sumie, jak napisałem wcześniej, nie ma to większego znaczenia dla fabuły. Ważniejsze jest to, że w tym momencie Louise zrozumiała, jakiego rodzaju wyboru może dokonać w życiu. I wybrała radość, miłość, szczęście, razem z cierpieniem, śmiercią, stratą. Podobnie jak obcy, który wiedział przecież, że zginie w wybuchu.
: ) Miałem dużą frajdę z oglądania tego filmu.

omaa_kaan

Skoro zadzwoniła żeby mu powiedzieć, że w przyszłości na przyjęciu będzie musiał podać jej swój numer to skąd go wcześniej znała? Sam widzisz, że takie szczegóły scenariusza łatwo wymykają się spod kontroli , a skoro ten fabularny twist był taki istotny to mogli go lepiej wytłumaczyć. Tak wiem, czepiam się.

spo

>Skoro zadzwoniła żeby mu powiedzieć, że w przyszłości na przyjęciu będzie musiał podać jej swój numer to skąd go wcześniej znała?
Nie musiała go wcześniej znać bo to "wcześniej" się jeszcze nie wydarzyło(i w efekcie wcale wydarzyć się nie musiało).

i20918

w nielinarnej teorii czasu nie ma "wcześniej" ani "później". Nie istnieje determistyczna natura rzeczy, wszystko dzieje się tu i teraz, jest i będzie zawsze, niezmienne. W takiej rzeczywistości możliwe są paradoksy czasowe czyli takie coś że dowiaduje się w "przyszłości" o czymś czego potrzebuje w teraźniejszości aby zaistniała przyszłość jest możliwe, ponieważ WSZYSTKIE te chwile dzieją się jednocześnie. A o takiej naturze czasu własnie mowa w filmie.

To jak taki paradoks może pierwotnie powstać jest już trudniej wyjaśnić, gdyż w praktyce nie ma na to odpowiedzi. Właściwie w sumie jest tylko jedna. Nie powstaje, był zawsze. I nieskończenie się zapętla i tworzy swoją rekurencyjną postać.

kuba1235

zaciekawil mnie temat przedstawiony w filmie. Przekopalem sie przez wiekszosc komentarzy tutaj zastanawiajac sie, gdzie widze niescislosc scenariusza. Teraz juz widze wyraznie.
Film opiera sie na tej hipotezie, przez co zaklada ze bohaterka zaczyna postrzegac czas DOPIERO GDY zaczyna mowic jezykiem siedmnionogow. Tutaj wlasnie widze niescisosc - od samego poczatku filmu bohaterka miewa wizje przyszlosci. Uprzedzajac ewentualne komentarze na temat nieliniowosci czasu - punktem zapalnym rozpoczynajacym wizje jest dla niej dopiero moment, gdy zaczyna uzywac jezyka obcych. I wlasnie wtedy powinny zaczac pojawiac sie wizje przyszlosci, przeszlosci - calego jeziora czasu.

Kangaxxx

Nie, skoro czas jest nielineralny może tak samo przeżywać przeszłość jak i przyszłość. Do przeszłości się nie wracamy, bo nie było takiej potrzeby. Jej "wizje" zanim nauczyła się nim posługiwać wynikają z faktu że w tej teorii czasu nie istnieje skutek-przyczyna, bo to typowe linowe postrzeganie czasu. Tutaj nie musisz najpierw poznać języka obcych by w nim postrzegać czas. Nie jesteś ograniczony naszym postrzeganiem czasu. Musisz go (ten język) jedynie poznać kiedykolwiek. Poznanie języka może nastąpić później a wizji możesz doświadczać wcześniej. Skoro czas jest stały, niezmienny i nie przypomina rzeki a bezkresną płaszczyznę na której możemy się rozglądać w dowolnym kierunku, to nie widzę aby ten fakt był sprzeczny z teorią prezentowaną w filmie.

My, ludzie, tylko postrzegamy że czas płynie do przodu. Tak na prawdę cały czas jest stały jak nagrany film (według tej teorii)

Zdaję sobie sprawę że wyjaśnienie tego że doświadcza wizji zanim poznała ów język nie jest w 100% pewne. Jednak wydaje się trochę prawdopodobne. Skoro mogła dowiadywać się z przyszłości wydarzeń odnośnie teraźniejszości to tak samo mogła z przyszłości podświadomie czerpać nową perspektywę dotyczącą natury postrzegania czasu.

Tak czy inaczej jednak nie szukałbym dziury w całym :) Tak samo jak w Gwiezdnych Wojnach wybuchów w kosmosie. Gwiezdne Wojny polegały na akcji i przygodach. Arrival polega na rozważaniach na temat innej natury czasu. Oba obrazy ukazały to co miały ukazać :)

kuba1235

nie zgodze sie z Twoim punktem widzenia. A to dlatego, ze pewne sytuacje nawet w koncepcji 'oceanu czasu' podlegaja wciaz zasadzie przyczyna-skutek, np. bohaterka NAJPIERW poznaje meza, a pozniej POZNIEJ rodzi corke - zauwaz, ze corka nie istnieje przed poznaniem meza. Takim samym prawom powinny podlegac wizje, tj. NAJPIERW ma stycznosc z jezykiem i dopiero POTEM zaczyna miewac wizje.

Kangaxxx

W nilineralnej teorii czasu nie ma skutku-przyczyny :) Dlatego jest nielineralna. Fajnie to tłumaczy w opowiadaniu Chang stosując przykład promieniu świetlnego który padając na płaszczyznę wody zmienia swój kąt padania ze względu na zmianę gęstości ośrodka. Otóż okazuje się, że droga którą przebywa ów promień jest najkrótszą drogą (odnośnie CZASU, nie ODLEGŁOSCI) jaką promień musi obrać aby dotrzeć z punktu A do punktu B. jest to tak zwana zasada Fermata. Jak to się dzieje? Jakby się tak zastanowić to światło zanim jeszcze podąży z punktu A musiałoby wiedzieć jaki kąt padania obrać by droga do punktu B była najkrótsza względem czasu. My tłumaczymy to zjawisko załamania w kategoriach skutku -> przyczyny, gdyż tak postrzegamy czas. Natomiast interpretacja tego zjawiska w nielineralnej teorii czasu jest zupełnie inna.

W opowiadaniu chcieli nauczyć siedminogi naszej matematyki ale jej nierozumieli. Próbowali nauczyć ich prostych rzeczy jak funkcji trygonometrycznych czy wzoru na prędkość w ruchu jednostajnym. Oni jednak nie reagowali na te wzory. Potem napisaliśmy im zasade Fermata i zareagowały tylko wyjaśniły ją w zupełnie inny sposób i tak w opowiadaniu dowiadujemy się o ich sposobie postrzegania czasu. W tej teorii nie mamy deterministycznej natury rzeczy a sam pozorny ruch czasu jest tylko naszą ułomnością ludzką. Gdybyś widział przyszłość to ukazałaby Ci się córka mimo że jeszcze się nie narodziła.

Podkreślam: dar Banks nie polega na "przenoszeniu się w czasie" ani "doświadczaniu wizji" czy też "przewidywaniu przyszłości". Ona doświadcza przyszłości, widzi przyszłość, postrzega ją tak samo jak teraźniejszość czego wizualnie zaprezentować się nie da, bo my widzowie oglądamy go lineralnie. Klatka po klatce. Każda klatka jest następstwem kolejnej klatki. W postrzeganiu siedminogów możesz "przewinąć" film do ostatniej sceny gdy Banks stoi ze swoim ukochanym profesorem fizyki w domku. Mimo że chronologicznie wydarzenia które do tego punktu doprowadziły wciąż się (w postrzeganiu linowym) nie wydarzyły.

Czas nie ma "upływu". Ma za to chronologię zdarzeń. Ale doświadczając czasu jako wielkiej całości (przyszłość, przeszłość, teraźniejszość) ta chronologia jest nieważna. Jest potrzebna do zaistnienia, ale nie wynikają one bezpośrednio z siebie.

kuba1235

Bardzo chciałbym polecić film "Predestination". Jest to moim zdaniem jeden z najlepszych film SF jaki kiedykolwiek oglądałem. Ból głowy jaki spowodował u mnie ten film swoją wizją był nie do opisania.
Mamy tam do czynienia z paradoksem czasowym. Jak zdarzenia z przyszłości wpływają na teraźniejszość mimo że chronologicznie jest to niemożliwe.

Tak samo mamy w filmie. Dr Banks dowiaduje się od generała ostatnich słów jego żony z przyszłość. Dzięki czemu w teraźniejszość może zadzwonić. Co spowodowało że przyszłość wizji (to że napisała ksiażkę, to że urodziła córkę itp) mogła się wydarzyć. Jednym słowem nie ma tu chronologii liniowej. Tak samo może z przyszłości podświadomie czerpać informacje na tematy języka siedmionogich i ich postrzegania czasu.

kuba1235

Co więcej, w tej teorii ta chronologia zdarzeń jest ściśle powiązana z koncepcją entropii czyli miary rozproszenia, dążenia układu ze stanu skoncentrowanego do rozproszonego (chaotycznego). Stąd też tłukąca się szklanka tłucze się na drobne kawałki, a nie drobne kawałki składają się nagle do kupy w szklankę. Nie ma to związku z upływem czasu a miarą entropii (którą można też zahaczyć o wielki wybuch). Dlatego też czas płynie dla nas pozornie do przodu, nie do tyłu, w bok, czy jeszcze jakoś inaczej ;)a

Ps. oczywiście wszędzie tam gdzie pisałem "skutek -> przyczyna" miałem na myśli "przyczyna -> skutek" :) Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
kuba1235

ten pomysł był juz w star -treku stacja kosmiczna , z istotami nielinearnie patrzacymi na czas, tam nas nie rozumiały i mowiły ,ze gatunek ludzki przez te swoja linernosc jest ograniczony,

Ami_656

O, ciekawe :) nie oglądałem Star Treka, nie jestem fanem takich SF. Tak czy siak opowiadanie powstało 18 lat temu więc też nie jest jakąś świeżynką. W każdym razie o wtórności pomysłu prędzej można mówić gdy Marsjanie atakują Ziemię czy "zabili mu żonę i on się mści". mimo to ludzie oglądają i się cieszą :) Metro 2033 też nie było nową ideą jak się okazuje, jednak zyskały masę fanów na całym świecie.

Nie zrozum mnie źle, dałeś 9 filmowi więc wnioskuję że nie uważasz filmu za wtórny. Napisałem to tylko w kontekście całej rozmowy.

ocenił(a) film na 9
kuba1235

Uważam film za dobry, trzymajacy w napięciu i jestem płci żeńskiej:):):). Wiem ,ze sporo tematów juz było i cięzko wymyslić cos nowego, najwazniejsze jak dany temat zostanie ujęty i pokazany. Wszystko mozna popsuć albo zrobic z czegos dobry film czasem arcydzieło. Tutaj wszystko zagrało bardzo zgrabnie i dobrze sie to oglądało. Ważny był tez wątek psychologiczny w tym obrazie odnoszacy sie do przezyć głownej bohaterki, ładnie wplecione to zostało w fantastyke, film na plus.

Ami_656

przepraszam za nieumyślną zmianę Twojej płci :D Prawdą jest, że nawet nie spojrzałem uważnie na nick i stąd to moje niedopatrzenie ;)

ocenił(a) film na 9
kuba1235

Spoko, tak własnie pomyślałam, w końcu to tylko forum internetowe. Ważne ,ze rozmowa fajna bo z tym róznie bywa , nie tylko na forum zreszta. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
Kangaxxx

tylko ,ze film zaczyna sie wizja później i cofa nas do tego co było.

ocenił(a) film na 7
spo

takie filmy zawsze będą miały problem z syndromem dziadka, ale to bez znaczenia, tutaj liczy się co innego niż wyłapywanie naciągnięć.

DLoN92

To prawda, w dobrym sci-fi przede wszystkim chodzi o zmuszenie do takich dyskusji jak ta ;)

ocenił(a) film na 10
spo

"to skąd go wcześniej znała?"

bo w języku heptapodów czas nie jest linearny lecz stanowi jedność i całość swojego życia widzisz w każdej chwili

ocenił(a) film na 9
voltaire78

tak, dokładnie nawet to powiedzieli w filmie, wszystko sie dzieje w danym momencie

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones