Drobny głos krytyki się przyda, bo na pewno jestem w mniejszości.
Zaraz po premierze miałem "przyjemność" grać w Wiedźmina. Jakoś w połowie III aktu przerwałem... nie wiem dlaczego, po prostu mnie nie ciągnęło, coś innego przykuło moją uwagę i tak gra leżała na dysku do niedawna.
Z okazji nadchodzącej drugiej części postanowiłem zagrać w Wersję Rozszerzoną. Dotarłem do golema na bagnach i... Cóż, save przed walką, wsadzam odgromnik,
umieram, wczytuję grę i... Nie mam odgromnika. Podobnie autosave po wyjściu od kowala. Stwierdziłem, że nie mam siły dalej i dałem sobie spokój.
Wrażenia? Gra w ogóle mnie nie wciągnęła. MĘCZYŁEM się żeby to przejść celem podejścia do zachwalanej dwójki.
Gra jest prymitywna: system walki naprawdę nudny, fabuła mało wciągająca, misje prostackie i... Te słabe metody na przyciągnięcie do ekranu gimnazjalisty - prosty seks i
zabawa w zbieranie kart nagich kobiet. Cóż, trzeba czegoś więcej, żeby mnie do gry zachęcić.
Bo jak to jest - są RPG do których mogę wracać w nieskończoność (Gothic, Kotor) i takie
przez które nie sposób przebrnąć?
Słabo. Wolę poczytać opowiadania Sapkowskiego o Wiedźminie niż przypominać sobie tą beznadziejną i przereklamowaną nudę.
"system walki naprawdę nudny, fabuła mało wciągająca, misje prostackie"
Nie mam słów by znaleźć określenie na te bzdury. System walki jest jednym z najprostszych i najbardziej efektownych zarazem jakie kiedykolwiek powstały. Fabułą jest jedną z najbardziej wciągających fabuł w grach jakie powstały, a misje poboczne są świetnie zrealizowane i niezwykle klimatyczne. Ta gra wręcz ocieka klimatem, po prostu RPG idealny. Właśnie ukończyłem dwójkę, która moim zdaniem jest trochę słabsza od jedynki, ale to dzięki dwójce znów nabrałem ochotę na jedynkę. Wiedźmin jest jedną z najklimatyczniejszych gier RPG jakie dane mi było poznać, zaraz obok pierwszych dwóch Gothiców.
"misje poboczne są świetnie zrealizowane i niezwykle klimatyczne"
O tak, zabijanie 10 utopców i 30 ghuli jest niezwykle klimatyczne:) Fabuła w 1 jest jak dla mnie skopana (choć bardzo dobra jeśli oderwać ją od fabuły książkowej sagi) głównie przez wątek Alvina i tego kim niby się okazuje na koniec gry. To zwykły dzieciak a nie starsza krew... A co do walki to gorszej nie widziałem. Zupełnie się jej nie czuje. Walcząc czułem się jak podczas zmiany sygnatur na wnioskach w pracy... Nie wymaga od gracza niczego poza klikaniem w odpowiednim momencie.
System walki w tej grze jest poprostu świetny fabuła jest najlepszą fabułą jaką znam w RPG
człowieku przestań pierdzielić takie farmazony! Albo jesteś podstawiony przez producenta tej gry albo jesteś debilem. Gra jest nudna, system walki również. Walka mieczem polega na klikaniu jednego klawisza myszki co parę sekund. Nie da się parować ciosów, czy wybierać kierunku uderzenia, wszystko jest robione automatycznie przez komputer a sekwencje uderzeń są wybierane losowo. Nie tak jak w Gothic II gdzie się czuło walkę, można było wybrać czy mam uderzyć z dołu czy z góry, z lewej lub z prawej. Do samego machania mieczem używało się czterech klawiszy co sprawiało wyjątkową frajdę.
To jedyna gra w której walkę czuje się aż tak mocno. Czuje się tu wbijanie miecza, odrzynanie głów, rozpie*dalanie wrogów na strzępy, to jak Geralt wymachuje mieczem (zwłaszcza pod koniec gry) jest po prostu boskie. To jest najlepszy system walki z jakim się w grach spotkałem. Bo system walki ma być efektowny. A to, że prosty zupełnie mnie nie obchodzi. Ja gram po to, by poznawać fabułę, a nie zabijać wrogów.
Rozbijasz się o drobiazgi i powierzchowne głupstwa, a nie wspomniałeś o największej zalecie wiedźmina. Jest to bowiem gra jedyna w swoim rodzaju i unikatowa na tle gier w ogóle - dzięki decyzjom jakie możesz podejmować w jej trakcie. Jest to pierwsza w historii gra, gdzie faktycznie twoje wybory naprawdę miały poważny wpływ na rozgrywkę, i co więcej, gdy wybrałeś źle to mogłeś, ich żałować. To nie jest KotOR, gdzie nieważne od twojego wyboru i tak zwyciężasz - różnica polega tylko na tym, czy jako zły lub dobry. Wybory KotOR są jedynie powierzchowne i miałkie, twórcy nie potrafili w żaden sposób wyzwolić emocji u graczy, poczucia, że robiąc coś faktycznie coś robimy.
U Wieśka jest inaczej i to jest właśnie w nim takie cudowne. Dokonujemy wyborów i widzimy ich konsekwencje. Tu nie ma tak typowego dla wielu gier podziału linii dialogowych na 3 kwestie: 1 od góry jest dobra, 2 jest neutralna a 3 zła. Tu każdy wybór na pierwszy rzut oka jest zły, a ty właśnie musisz zdecydować, z którym złem możesz się pogodzić. Albo i nie, gdy przekonasz się, że twój wybór był najgorszy ze wszystkich. Gdy zapłakana ladacznica w domu rozpusty rzuca w ciebie mieszkiem i każe iść precz, gdy ty zabijesz jej całą rodzinę myśląc, że czynisz słusznie. Lub gdy stoisz nad stygnącym ciałem kogoś, kogo miałeś za druha, potem za zdrajcę... a na końcu przekonujesz się, ze znów popełniłeś straszną pomyłkę.
Twórcy wiedźmina są perfidni w niespotykany nigdzie indziej sposób. Pozwalają nam przywiązać się do postaci, przejąć się ich losem. A potem każą nam wybierać co jest ważniejsze, nasze korzyści, szeroko rozumiane poczucie sprawiedliwości, czy też los tych przyjaciół.
Bioware może się wypchać ze swoim schematycznym prowadzeniem drużyny, gdzie jak choćby w Dragon Age po poprowadzeniu kilku linii dialogowych nagle dowiadujemy się, że mamy romans, a postacie gdy skończą im się przygotowane odpowiedzi stają się dramatycznie pustymi wydmuszkami.
Pod tym względem żadne inne dzieło RPG nie dorasta twórcom wiedźmina do pięt. Żaden inny RPG nie był poprowadzony w tak emocjonujący sposób i nie zmuszał gracza do wiązania się z losem NPC.
Wielkie brawa dla ekipy CD-Project RED.
Pełna zgoda co do wyborów. To prawdziwy przełom w historii gier. Dlatego wielka szkoda, że znaczenie wyborów z wiedźmina 2 objawi się zapewne dopiero w wiedźminie 3:)
Dokładnie tak samo jak w genialnej serii Sapkowskiego. Postacie z tego świata zarówno w książce jak i w grze są tak ludzkie, tak świetnie wykreowane, każda coś wnosi, każda jest kimś, każda wzbudza emocje. SPOILER CO DO KSIĄŻKI Jak przypominam sobie końcówkę 2 rozdziału Wieży Jaskółki, gdzie Ciri opowiada co Bonhart zrobił jej ukochanej Mistle i całej kompanii Szczurów to mam łzy w oczach. Coś niesamowitego. I niesamowite jest to, że w grze odczuwamy dokładnie tak samo silne emocje. Nikt mi nie wmówi, że sztampowe gówna od Bioware'u są lepsze od Wiedźmina.