Gra jest wspaniała,wciągająca nawet dla osoby dla której Wiedźmin jest obcy-znany jedynie zarys całości. Niestety,ale na dyszkę nie zasługuje. Wiele bugów graficznych-niby nic takiego,ale psuje odbiór. Z tych ważnych rzeczy,które mnie wkurzają to zamykanie wątków pobocznych-na początku kiedy jeszcze nie ogarniałam mechanizmów gry wiele wątków zakończyło się niepowodzeniem, za daleko wybrnęłam głównym wątkiem i było już za późno. Wielka szkoda, bo chętnie bym je dokończyła. Poza tym przeskakiwanie z jakiegoś wątku pobocznego do głównego-chociaż ja chcę ten poboczny kontynuować. Znalezione listy/zapiski-to samo, większość mi poginęło bo albo je usunęłam.. albo coś innego się stało. Na pewno będę podchodzić do gry jeszcze raz.W tej chwili jestem już chyba na ostatniej misji.
A Wam co przeszkadza?
Zgadzam się. Za dużo tych różnych schematów, chociażby schemat na trzonek(!), dżizas, po kiego??? Skomplikowany podział punktów, bez sensu. Używanie eliksirów tragiczne - chcę użyć Gromu, to muszę wejść w ekwipunek i go włożyć do kieszeni, ale przecież podczas walki muszę mieć pod ręką Jaskółkę, więc muszę znowu wejść do ekwipunku i włożyć do kieszeni Jaskółkę, żeby móc jej użyć, a przecież Gromowi już się odlicza czas i to bardzo krótki. Jak dla mnie to najgorsze rozwiązanie, lepiej było w jedynce, gdzie każdy eliksir można było użyć z poziomu ekwipunku. Bardzo wolne zdobywanie punktów do awansu na wyższy poziom. Zadania poboczne, które się wykona gdy już są szare, dają 5 punktów doświadczenia. :/ A potem się chwalą, że gra zajmuje co najmniej 100 godzin, nic dziwnego, jeśli nie można wejść na wyższy poziom, bo łatwe potwory wybite, a z trudnymi nie mamy szans.
Ale graficznie i klimatycznie gra jest piękna i jak na razie, oprócz fabuły, jaram się właśnie wyglądem.
- kilka niedopowiedzeń fabularnych
- parę błędów psujących zadania
- Płotka debilka.
Są rzeczy które doprowadząją człowieka do frustracji, koń który zawsze teleportuje się w odległych miejscach,
system walki który jest tragicznie uproszczony i sprowadza się do naciskania 1 bądź 2 guzików.
Wielkie loadingi, dziwne drzewko rozwoju gdzie po dobrnięciu do 30 poziomu nie ma na co wydawać punktów.
Śmietnik w inwentarzu, notatki zamiast dodawać się do jakiegoś dziennika zbierają się w jedną wielką kupkę.
- słaby system alchemii
- za łatwa(słaby system walki i tragiczne AI przeciwników)
- tragicznie zrobione wampiry
- całość nie jest tak dobra jak wątek Barona(najlepszy quest w historii gier imo):D
- duża ilość bugów, ale grałem jeszcze przed najważniejszymi patchami
- brak reakcji świata na wydarzenia w grze, np. nikt nie mówi o spaleniu koszar, albo o śmierci Radovida
Mimo wszystko, W3 to mój kandydat na grę roku.
Mi przede wszystkim mechanika "gryzie" się z resztą gry. O ile dialogi, fabuła, zadania stoją na bardzo wysokim poziomie (pomijam już dziury fabularne, czy nieco słabsze momenty, bo zostały wymienione we wcześniejszych postach), tak pod względem mechaniki gra wygląda jak skrzyżowanie MMO z hack&slashem. Wcześniejsze zapowiedzi były bardzo obiecujące. Walki miały być bardziej intymne, kamera miała być blisko postaci, tym czasem otrzymaliśmy typowego slashera z "inteligentną" kamerą, która wzlatuje bardzo wysoko by objąć swoim zasięgiem wszystkich przeciwników. Chyba nie po to animatorzy trudzili się tyle by gracz nie mógł z bliska obserwować tańca Geralta?
Świat miał być skonstruowany podobnie jak w Gothicach, a więc od początku otwarty (no, może poza niektórymi fabularnymi miejscówkami) z sensownie rozmieszczonymi przeciwnikami. Tym czasem twórcy oparli grę na poziomowych ograniczeniach wszystkiego. Widzimy poziomy przeciwników, poziomy zadań i poziomy sprzętu. Często zdarza się, że w pobliżu zadania na dajmy na to 10 poziomie, kręcą się przeciwnicy na 20. Pomimo tych wszelkich ograniczeń twórcy nie zdecydowali się na stworzenie stref poziomowych co bardziej upłynniłoby eksplorację. A tak gra jest troszkę szarpana. Tak naprawdę nie robimy tego co chcemy a to co chcą twórcy. Większość pewnie stara się wykonywać zadania nim się "wyszarzą" i w ten sposób stracimy doświadczenie.
Nie piszę już o tym, że dany gatunek potwora może mieć totalnie różne poziomy. Możemy, więc spotkać utopca na poziomie 3., ale także na 10., 15. itd. Dochodzi to tego, że pod koniec gry spotykamy silniejsze utopce od pierwszego gryfa, którego spotkaliśmy w Białym Sadzie. Trochę psuje to wczuwkę.
Nie bardzo przypadł mi do gustu system rozwoju postaci ograniczony do 12 slotów. W sumie to dla mnie W3 mógł być sandboksem akcji w stylu gier Rockstara, jak np. Red Dead Redemption, bo w swoich uproszczeniach i staraniach by gra spodobała się największej liczbie graczy, wg mnie poszły zbyt daleko.
Wcześniejszego posta pisałem w trakcie ogrywania podstawki, więc jeszcze kilka uwag mam do dodania. Zadania wbrew pozorom są strasznie schematycznie. Może i posiadają ciekawe historyjki, ale wszystkie wykonujemy niemal tak samo nadużywając wiedźmińskich zmysłów. Robimy to praktycznie non-stop. Grając w podstawkę jeszcze mi to nie przeszkadzało, ale przechodząc dodatki coraz bardziej zaczęło mi to doskwierać. Żadnego powiewu świeżości, tylko ciągle "użyj wiedźmińskich zmysłów tu, użyj wiedźmińskich zmysłów tam...". Krew i wino nadal męczę, choć kupiłem w dniu premiery, głównie przez schematyzm rozgrywki. Redzi obiecywali brak fedeksów. Może i nie ma typowych zapchajdziur rodem ze Skyrima, generowanych losowo, jednak co z tego skoro w każdym queście jesteśmy zmuszani do korzystania z wiedźmińskich zmysłów? W poprzednich Wiedźminach jednak zadania były bardziej różnorodne. Nawet brakuje jakichś etapów skradankowych. Może nie były one wykonane po mistrzowsku, ale jednak urozmaicały rozgrywkę. A W3 do olbrzymia gra, więc potrzebuje urozmaicenia. Ogólnie uważam, że Redzi niepotrzebnie wciskali do gry archipelag Skellige. Biały Sad, Velen + Novigrad oraz Kaer Morhen w zupełności by wystarczyły. Z wielu dyskusji na forach wiem, iż niektórzy, podobnie jak i ja, na Skellige odczuwali pewne znużenie oraz zmęczenie rozgrywką. Sam zrobiłem sobie kilka tygodni przerwy by naładować akumulatory, choć już do końca gry nie czułem takiej chęci i frajdy z rozgrywki jak na początku. Najmilej wspominam początki: Biały Sad, później Velen z genialnym klimatem i świetnym wątkiem Krwawego Barona oraz Novigrad, które jest najwspanialszym miastem jakie miałem zaszczyt odwiedzić w erpegach (dalej jest Beauclair i Oxenfurt). Rozgrywka zamknęła się w 80 godzinach to większość graczy czułaby przyjemny niedosyt niż przesyt rozgrywką. Właśnie z powodu tego przesytu dodatki nie zachwyciły mnie tak jak mogłyby zachwycić gdybym nie był zmęczony konwencją rozgrywki.
Do tego dochodzi crafting, którego z czasem trudno ogarnąć. Ile ja czasu spędziłem tworząc wiedźmińskie pancerze to głowa mała. Przykładowo do zrobienia pancerza potrzebny nam składnik A. Jednak nie posiadamy go, więc patrzymy, że by stworzyć składnik A potrzebujemy składników B i C. Jednak C nie mamy, więc znów patrzymy co potrzebujemy do stworzenia składnika C. I tak dalej, i tak dalej... Dochodzi do tego, iż w końcu zapominamy co chcieliśmy pierwotnie stworzyć. Niepotrzebne jest też wg mnie psucie się zbrój i oręża. W poprzednich częściach tego nie było, w wielu grach też tego nie ma. Nie wpływa to w ogóle na rozgrywkę, W3 to nie survival by psucie się ekwipunku miało jakiś sens.
O mechanice napisałem powyżej, więc teraz tylko w skrócie: poziomowanie wszystkiego, ograniczenia poziomowe ekwipunku (Geralt mistrz miecza nie może złapać danego oręża, bo ma za mały level, sic!), wypaczają sens poruszania się po otwartym świecie, bo po co mi otwarty świat skoro i tak przy każdym podejściu rozgrywka będzie przebiegać niemal dokładnie tak samo? Do tego świat nieco bezsensownie wypełniony pytajnikami, które przywodzą na myśl najgorzej zaprojektowane sandboksy w stylu Ubisoftu. Taki patent stosuje się, gdy nie ma się pomysłu na wypełnienie świata. Redzi nie mieli.
W sumie to jestem dopiero na "początku gry"(chociaż w 10 godzinie to dużo gier się już kończy ;p), ale to co mi się nie podoba:
- Gwint. Sam pomysł może i dobry, ale jezusicku jak czasami ciężko wygrać. Gram z jakimś wieśniakiem, a ten mnie zasypuje kartami bohaterów, tak naprawdę odbierając mi jakąkolwiek szansę na zwycięstwo. W kościanym pokerze miało się szanse po równo, a tutaj czuję się jak nowicjusz w MTG grając na jakimś turnieju dla prosów.
- Glitche graficzne. Myślałem, że to tylko u mnie, ale widzę inni też się skarżą. W sumie to najmniejszy z problemów, piszę tylko dla formalności
- System rozwoju postaci. Nie dość, że te umiejętności zazwyczaj są "nudne"(5% do dmgu takiego, 1% do wytrzymałości itd), to ten pomysł z 12 skillami aktywnymi jest w ogóle do bani. Tym bardziej, gdy na początku ma się 2 "okienka". W ogóle wszystko jest tu limitowane. Nie mogę ubrać takich sandałów bo są na wyższym poziomie, nie mogę wykuć czegoś bo kowal jest na zbyt niskim poziomie, poziomy tu, poziomy tam. Czuję się jakbym grał w jakieś MMO. W dwójce nie myślałem o poziomach, tylko o kolejnych umiejętnościach które zdobędę, całkiem inaczej niż tutaj.
- Poruszanie się Geraltem, a zwłaszcza na kuniu wydaje się jakieś takie... dziwne. Jakby opóźnione i nie do końca responsywne. Znaczy się zamiast kierować kotem czuję jakbym kierował ciężarówą czasami. To samo w walce, pewno jest ulepszona od W2, ale tam czułem, że walka jest bardziej unikatowa, tutaj zaś quen + left-click. Ale może to dlatego, że często walczę z wilkami i bandytami, podczas gdy w W2 walka była jedna rzadsza
- Przygotowywanie się do walki i alchemia. Przeżyłem szok, gdy chciałem zrobić drugą jaskółkę a okazało się, że już mam taki przedmiot. No miałem, ale przecież wykorzystałem! No a się okazuje, że Geralt napełnia automatycznie podczas medytacji petardy i eliksiry. Poza tym eliksiry można sobie pić podczas walki. W sumie nauczyłem się, że jeżeli jakaś sfora wilków za bardzo mnie uszkodzi to lepiej wypić jaskółkę niż zjeść np. jabłko bo jabłko jest cenniejsze. Całkiem co innego niż w W2. Tam przed walką dowiadywałem się z czym będę walczył, trzeba było przygotować się przed walką, zrobić odpowiednie eliksiry. Tutaj mogę wpaść w sumie od razu na stworka bo jakby co wypije sobie eliksirki podczas walki, a jak będzie mi zdejmował za dużo hapsów to sobie będę jadł surowe mięso i miodzik żeby się zregenerować
Widzę, że prawie każdy wystawia 10 i to rozumiem, ale dla mnie to gra bardziej na granicy 8/9. Może moje oczekiwania były zbyt duże? Czuje, jakby CDPR poszedł bardziej pod mainstream i zachodniego gracza, ułatwiając grę i przestawiając bardziej na to, co spodoba się większej liczbie graczy. Nie mogę ich za to winić, ale W2 pomimo tego, że był o wiele mniejszy podobał mi się bardziej. No ale nigdy nie pragnąłem od RPG-ów wielkiego świata, zawsze wybiorę takiego Gothica 1 czy 2 przed Skyrimem.
Co do wersji gry na PS4:
1. Faktycznie, pojawiają się bugi czasami, np. miałam podążać za Triss, ale ona weszła gdzieś w futrynę i niby biegła, ale w miejscu. Próbowałam ją posunąć, ale nie pomogło, musiałam jeszcze raz załadować grę od ostatniego zapisu.
2. Na początku był straszny bałagan w ekwipunku, Geralt w trakcie gry zbiera dużo rupieci. Na szczęście po aktualizacji książki są w osobnej zakładce i już nie ma tego problemu.
3. Szkoda, że nie można usunąć zadań, których nie chce jednak się robić, albo tych, które mają już za niski dla nas poziom. Mam wrażenie, że w zakładce z zadaniami mam niepotrzebny chaos.
A ci, którzy narzekają, że za dużo jest eliksirów czy petard, niech zagrają na wyższych poziomach trudności, wtedy pewnie dowiedzą się, na co są potrzebne.
Zaś co do kuszy, to jest bardzo przydatna pod wodą, właściwie to jedyna sensowna broń tam.
Grze wystawię 9 albo 10, jeszcze się zastanawiam :)
Kilka drobnych rzeczy jest np przepisy na randomowe zbroje, których i tak nie robisz bo chcesz wiedźmiński pancerz czy ww jak nieścisłości fabularne. Od siebie dodam, że brak mi "tempomatu", Geralt sporo porusza się po mapie, czy pieszo czy koniem i trochę irytujące jest ciągłe trzymanie shift+w. Gdyby się udało ustawić taki tryb to wręcz przyjemnością byłoby zwiedzanie świata przesuwając jedynie myszkę w celu zmiany kierunku.
Najbardziej zdecydowanie irytowały mnie wyścigi konne. Nie raz mój koń zablokował się na jakimś drzewku, krzaczku, kilka razy nawet po torze spacerowały jakieś ludki. Mega mnie to irytowało, bo przecież chciałam wygrywać ;D
Wyspy skellige i milion kontraband na odludziach. Do tego te irytujące syreny i echidny. Brr! A nie chciałam iść po Umę, zanim nie odkryję wszystkiego na mapie, więc trochę się pomęczyłam.
Zakończenie związane z polityką - naprawdę ciężki orzech do zgryzienia, totalnie nie ma dobrego wyjścia chyba - Radowid wygrywa - źle bo giną niewinni. Poprzemy Vernona - Czarni zalewają Północ, no i trochę szkoda Dijskry. Poprzemy Dijsktrę - totalnie nie wyobrażam sobie doprowadzić do śmierci Talara, Ves, Vernona ;(
Zdziwiło mnie lekko drzewko umiejętności, ale o dziwo się przyzwyczaiłam. Co nie zmienia faktu, że wolałabym, żeby to inaczej wyglądało.
Kilka fabularnych kwestii mogło inaczej wyglądać, ale nie mam tu aż tylu zastrzeżeń. Chociaż czekałam na jakiś mały przełom rzucający więcej światła na relację Ciri z Avallac'hem, a ostatecznie nie jest to taka jasna sprawa.
Inna sprawa to konsekwencje wyborów z poprzednich części - jednak jestem nieco zawiedziona. Saskia i Iorweth nie pojawiają się ani na chwilę! jakim cudem? przecież byli naprawdę ważnymi postaciami w poprzedniej części :/
Zgadzam się natomiast w kwestii zadań pobocznych. Zagapiłam się trochę i nie mogłam dać Triss magicznej figurki do odczarowania, a potem było już za późno :/ Gdyby zadanie wcześniej oznaczyło mi się jako zakończone niepowodzeniem wróciłabym się, a tak to pod koniec gry jakoś dopiero okazało się, że nie da się z tym jednak nic zrobić.
Grafika jest jakaś.. dziwna, podobnie jak w dwójce zresztą. W jedynce była wspaniała bo realistyczna a tutaj jakaś dziwna jest. Ponadto drzewa się jakoś nienaturalnie ruszają.. To tez jest dziwne, oraz fakt że postacie żeńskie są umalowane czyli pomadki na ustach i pomalowane oczy - ciekawe skąd i po co - to tez nie jest realistyczne trochę.
Makijaż żeńskich postaci jest jeszcze w miarę zrozumiały w niektórych przypadkach. Czarodziejki miały złoto i wiedzę - mogły pozwolić sobie na zakup składników do makijażu albo same je tworzyć, a w końcu wyglądem podkreślały też swoją pozycję. To samo w przypadku zamożnych kobiet nie-czarodziejek. Z resztą gdyby odwołać się do historii to ludzie zawsze szukali sposobów na upiększenie się.
Co innego ubiór części postaci - jak to powiedział Vernon Roche "idą na bitwę z cycem na wierzchu".
Muszę jednak przyznać rację co do drzew. Ostatnio płynę sobie łódką po wodach Skellige, wszędzie dookoła mnie woda, a nagle patrzę, na środku morza, nade mną, lewituje drzewo ;D
Brak widoku FPS!!!!!!!!!!
To jest najgorszy, najbardziej gówniany element wszystkich Wieśków, tak samo zresztą jak tych syfiastych Gothików. Jak można grać w erpega z trzeciej osoby?! Czy to jest kurde GTA?! W sumie, po pograniu troszeczkę to stwierdzam że i owszem, to jest takie GTA, bo erpega tu mało - bardziej liczy się fabuła od rozgrywki, a jak wiadomo, w RPG chodzi o odgrywanie postaci a nie śledzenie wymyślonych przez scenarzystów historyjek.
NIe kompromituj się.... Gothic jest beznadziejny według ciebie? ahahah, co za tępak
Planspace torment tez nie jest rpgiem, bo odgrywam bezimennego narzuconego przez twórców, a nie wlasnego avatara?
No owszem jest to rolplej, dlatego właśnie brak widoku fpp- domyślam się, ze o niego chodziło, bo fps to skrót od strzelanki.
Gracz wciela się w postać Geralta, wiec obserwowanie cały czas postaci zza pleców tez wpływa na ten feeling. Tutaj równie dobrze można by argumentować, ze postać powinna być tez niema, bo tak było w klasycznych rpgach, ale no właśnie, to akurat rpg gdzie rolpejowanie jest sprowadzone do odegrania konkretnej postaci, a nie jakiegoś randoma, rodem z tesow.
Nie wyobrażam sobie tej postaci bez tego, bardzo wyrazistego głosu. Tak samo nie wyobrażam sobie grania, bez utwierdzenia organu wzrokowego w tym, ze tym Geraltem autentycznie jestem.
Porownanie do GTA mocno chybione- jeszcze jak. Piatka miała największy świat z dotychczasowych z serii, chyba największa liczbę zadana fabularnych, pierdyliard znajdziek i aktywności, ale to nie ojciec chrzestny wiedźmina. Pokaz mi opcje dialogowe, rożne sposoby na rozwiązania zadań, które przekładają się na fabule i narracje- poza finałem oczywiście, a wybory w rożnym prowadzeniu napadów rabunkowych to nie ten kaliber wyboru o którym pisze.
Drzewko rozwoju postaci - DNO totalne. Jakieś blokady, poziomy ograniczenia w umiejętnościach. Przecież to wiedźmin, większość z przeciwników pokonałby kuchennym nożem, w szczególności, że już mu się przez dwie gry podnosiło umiejętności. Tutaj zaczyna się jakby go dopiero co ze szkółki wypuścili. No i miecze ... największy szmelc jaki posiada :) Każdy inny, dostępny w grze ma większe możliwości niż toto co dostaje na początku. No i w cholerę gdzie podziały się moje miecze z Wiedźmina1 i Wiedźmina2?! Kurna jak migrowałem z 1 do 2 to przynajmniej trochę kasy mi przeniosło, eliksirów no i zbroję Kruka oraz Sihil i Księżycowe ostrze. Teraz absolutnie NIC. Walki ... bardzo słabe, głupi wilk po jednym ciosie mnie zabija?! Dno.
Grafika i możliwość eksplorowania świata 10/10, rozwój postaci 0/10, blokowanie poziomów do używania przedmiotów -10000/10. Tak spieprzyli tę część, że aż przykro. Dwójka miała QTS (konsolowe badziewie!) a Trójka ma beznadziejny rozwój postaci!
Zacząłem dopiero przygodę z Wieskiem, fajna fabuła itp, ale nie tylko to się liczy. Tak jak wielu pisze, denerwują mnie te bugi, czasem dziwne zachowanie postaci jak chce przeszukać skrzynkę która leży kolo mnie, czasem muszę zrobić kilka kółek żeby przeszukać, podczas walki też jakieś dziwne ruchy robi. Denerwuje mnie ze jak walczę z horda pracowników to mogę się tylko turlac, nie mogę biec itp przez takie coś psuje mi się rozgrywka. Ale ogólnie narazie na plus, jednak ja jestem dopiero w drugiej mapie.
Mnie przeszkadza dość średnia i bardzo krótka muzyka eksploracyjna. I bardo słabiutkie nocne utwory.
No i ciągle wiejący wiatr.
PLUSY :
- Klimat
- Grafika 9,5 / 10
- Muzyka
- Ogólnie pojęta grywalność
- Długość gry
- Rozbudowany Bestariusz
- Ilość i rozmieszczenie znaczników
- Poczucie humoru
- Piękna polszczyzna
- Możliwości wyboru odpowiedzi,które wpływają na dalsze losy
- Liczne drobne błędy,które dodają uroku i nie wpływają na jakość grania
- Dodające punkty umiejętności , miejsca mocy
MINUSY :
- Blokowanie się w jakimś miejscu i trzeba ładować ponownie by tam się nie znaleźć
- Tryb walki,który jeśli ktoś jest w pobliżu musisz walczyć, a nie możesz uciec, skakać czy też zajść przeciwnika od tyłu
- Kasujące się zadania ,których nie da się przejść czy dokończyć.
- Sterowanie Płotką( nagle się zatrzymuje, wchodzenie po schodach,samoistne skręcanie podczas jazdy)
- Mało sprawiedliwie przyznawane pkt doświadczenia za zadania - jeśli zrobisz je później liczą Ci bardzo nisko.
- Zbyt mała ilość potworów trudniejszych i powtarzające się proste
- Kłopotliwe poruszanie się po ekwipunku zwłaszcza gdy trzeba wybrać eliksir
- Brak zaznaczonych arcymistrzów płatnerstwa czy kowalstwa (trzeba ich szukać)
- Ograniczona możliwość dyskusji z przypadkowymi osobami
- Irytujące pojawiające się przy skrzyniach możliwość zapalenia świeczki ( trzeba się ustawiać)
- Ograniczone możliwości walki pod wodą, skomplikowane operowanie kuszą i celowanie
- Brak lokalizacji miejsc gdzie można znaleźć wybrane produkty do alchemii(zwłaszcza te rzadkie)
- Trudne poruszanie się po górach w Skellige
- Ślizganie,które uniemożliwia zmianę kierunku
- Zbyt mała ilość slotów w drzewku umiejętności i brak efektownych umiejętności
- Ograniczenia kuszy pod kątem rozbudowy i użytkowaniu
- Mała pojemność Płotki
- Wychodzenie z wody, zwłaszcza gdy nie ma optymalnego brzegu lub krawędzi
Grałem w Wiedźmin 3 wraz z dwoma dodatkami, a nie osobno na wersji 1,31.
Zero błędów. Ale cóż od wersji 1,00 do 1,31 to aż 16 gb patchy.
Z pewnością, gdy graliście na tych dużo wcześniejszych wersjach mogliście mieć błędy, które załatali.
Gra jest arcydziełem. Przejście wszystkich questów i zwiedzenie dokładnie całej mapy zajęło ok 200 godzin.
Zaznaczam, że grałem na poziomie trudnym jak w każdą grę. Nigdy nie wybieram łatwego lub normalnego trybu trudności.
Oczywiście najpierw zająłem się tymi z podstawowego W3, a później wszystkiego z Serca z kamienia,
a potem krew i wino. Zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie zawartość drugiego dodatku jak wiele zaoferował.
Ostatecznie zakończyłem grę na 60 poziomie.
Przypadły mi do gustu najbardziej komplety arcymistrzowskie wilka, żmii, kota.
Moim zdaniem to najlepsza gra w jaką grałem. A gram z przerwami od 1990 roku.
Wiedźmin 3 dziki gon śmiało mogę ocenić na 10/10. A z dodatkami nawet 10 z wykrzyknikiem.
Dla porównania Wiedźmin 1 na swoje czasy to 9,5. A Wiedźmin 2 9/10.
Od Gothic 1 z 2001 nie było gry, która tak mnie oczarowała jak Wiedźmin 3 z dodatkami.
System walki nawet w porównaniu do tego z pierwszej części jest tragiczny, sposób prowadzenia/wyboru zadań w dzienniku tragiczny. Graficznie widać,że czasem chcieli więcej niż mogli i efekty też bywają tragiczne. Ogólnie nie rozumiem wysokiej oceny tej gry. Fabuła zupełnie mnie nie ruszyła. Ot jakieś wojny nie wiadomo po co i na co. Polityka niczym z Gry o tron nuda straszna. Ledwo zmęczyłem tą grę i po kilku nudnych,przewidywalnych i bez celowych wątkach próbowałem jakoś przejść chociaż ten główny, który też okazywał się nudny. Już w części 1 i 2 było bardziej grywalnie, był lepszy intuicyjny i dość skopliowany system walki podczas gdy w 3 części wystarczy klikać klikać i klikać i patrzeć na mizerne graficznie piruety i skoki Geralta. Ekwipunek to też na zasadzie im więćej tym lepiej niech się nie połapią że to wszystko bez sensu bo grę można przejść dwoma mieczami więc po co reszta? Kupowanie sprzętu czy zbroi zupełnie bez celowe bo dostajemy wszystko darmo za parę questów i do końca gry mniej więcej od połowy już nic nam nie potrzebne tylko 2 miecze i zbroja. A pułapki i petrady to sobie wsadzić można. Gra mogłaby się obronić fabułą, ale gdzie tam jest nuda i nuda i w sumie to nie wiedziałem już po co i gdzie ja ide. Lepiej było odpalić Mass Effect 1 lub 2 zamiast tego czegoś. Więcej nie zagram, ale dajmy 10 bo polacy zrobili ;)
"Ot jakieś wojny nie wiadomo po co i na co"
Bo wojny sa dla wladzy wladzy i jeszcze raz wladzy tych co stoja najwyzej, a prosci, zwykli ludzie maja kupic idee, ktora tlumaczy tych wysoko i walczyc za nich. To ta gra idealnie pokazuje.
Co do nudy fabularnej. Jak tam uwazasz, twoje subiektwyne odczucie, ale dla mnie totalnie rozmijasz sie z uczciwa z ocena tego, co mozna powiedziec o narracji dzikiego hunta szczegolnie na tle innych, co nowszych crpgow. Co prawda sa tutaj schematy jak najbardziej- uzywanie wiedzminskich zmyslow, pytajniki sa powatarzalne itd. Nie da sie jednak zaprzeczyc, ze questy poboczne zawsze staraja sie pokazac jakas czesc mozaiki tego barwnego swiata, a nie sa nudnym fedexem ala the edler srolls "przynies mi 20 skor mamuta" "oczysc grobowiec" itd.
Odczarowujemy zakleta w swinie wioske, poznajemy interesujaca historie przekletej wiezy, probujemy rozwiazac problem lokalnego bozka, spotykamy istotne dla lore postaci w niespodziewanych momentach- letho, lambert, bierzemy udzial w rytuale dziadow, czasem zdarza sie, ze zlecenie na potwory jest niejednoznacze i zaskakuje, jak np odkrycie, ze to wieworki zostaly wziete za bestie, albo wilkolak, ktory nie byl sprawca mordu a zazdrosna kobieta itd.
Gra jak najbardziej nie jest idealna, ale to naprawde dalekie odejscie od typowych zmulajacych gier od bethsedy czy ubisfotu, gdzie masz pierdyilard nudnych misji na zasadzie "przynies i dostan zaplate" Moze niektore zlecenia bywaja czasem srednie fabularne, ale swoja role pelnia dobrze- czyli oddania fellingu bycia lowca potworow.
Do tego emocje. Slowo daje, ze zadna gra nie wywolala we mnie takich emocji od lat. Zwyczajnie dialogi, postaci, sa po prostu bardzo fajnie, ludzko napisane. Watek krawawego, barona, piesn prisciili, dylemat triss czy yen i wiele innych. Gra czesto chwyta za gardlo, a samo umotywowanie walki z wielkim zlem, jest swietne, bo bardzo ludzko umotywowane- nie jestes wielkim wybrancem z przepowiedni,ale walczysz o kogos kto jest dla ciebie jak corka. Pod katem narracyjnym, to gra jest na poziomie takich klasykow jak torment czy stare klasyczne fallouty.
Do tego tu nie ma wyborow moralnie idealnych, zawsze jest jakies "ale"- w przeciwenstwie od takiego ME, ktorego swoja droga cenie, ale to jednak nie zlozonosc fabularna w3 bo tam wszystko bylo oparte na klasycznym biegunie renagta i idealisty.
"Ekwipunek to też na zasadzie im więćej tym lepiej niech się nie połapią że to wszystko bez sensu bo grę można przejść dwoma mieczami więc po co reszta?Kupowanie sprzętu czy zbroi zupełnie bez celowe bo dostajemy wszystko darmo za parę questów i do końca gry mniej więcej od połowy już nic nam nie potrzebne tylko 2 miecze i zbroja."
Widac, ze gre ledwo liznales bo to totalnie nie tak. Gra oferuje specjalistyczne rynsztunki szkol wiedzminskich kota, wilka, gryfa, niedzwiedzia i z dodatkami mantikory i zmiji.
Sprzety mozna ulepszac, az do poziomu arcymistrzowskiego. Zestawy sa pod inne style gry, daja inne bonusy. Jeden pod szybkie ataki, inne olej, jeszcze inny znaki itd. Zwyczajne zbroje po prostu tego nie maja i imo ich noszenie jest przejsciowe, dopoki nie bedziemy mieli materialow i pieniedzy na wykucie tych specjalistycznych setow.
Rozumiem, ze mozna od gry sie odbic przez nadmierny hype, ale to naprawde dobra pozycja, ktora wyrwa sie z pulaki mialkosci fabularnej wspolczesnych gier, ubisfotu, bethesdy i bioware'u.
A twoj wtret o Polsce jest... zenujacy. Gra dostala ponad 250 nagrod, gdzie przytlaczajaca ilosc jest od zachodniej czesci swiata, zagraniczni recencencji doceniaja zlozonosc fabuly i dialogi, na yt pierdyilard materialow anglojezycznych gdzie ludzia opowiadaja dlaczego gra zrobila na nich wieksze wrazenie niz wspolczesne twory zachodni developerow. 33 miliony sztuk sprzedanej serii globalnie, wiadomo, ze to nie zasiegi jak Rockstar, ale jak na kraj z Europy srodkowej i studio, ktore ma na razie jedna seriie gier na koncie to jest bardzo dobry wynik. Przeciez 95% narodu nie wykupilo tych egzemplarzy gier, bo Polska gra XD- trzeba byc niezle odklejonym, zeby w ogole tak pomyslec ale trzeba dowalic grze bo jest polska.....
Tutaj wychodzi typowy kompleks Polaka, trapiacy niektorych ludzi w tym kraju. Sukcesy swojego kraju poczytuje za dno, sam sie gnoi. Dobrze, ze na zachodzie odbieraja ta gre normalnie, bo to co wypisuja niektorzy Polacy to jest juz jakis auto masochizm i obelzywe ponizanie sie, jakas choroba mentalana. Mozesz sobie nie lubiec tej gry, ale sukces na swiecie na pewna skale odniosla.