PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=611112}
8,2 10 160
ocen
8,2 10 1 10160
Medal of Honor: Allied Assault
powrót do forum gry Medal of Honor: Allied Assault

Ale mi się w to wspaniale grało. Jaki klimacik. Co za wspomnienia. hehe

Będąc dzieckiem pamiętam jak się jarałem, że zobaczyłem lądowanie w Normandii i to miasteczko przeniesione żywcem z Szeregowca Ryana.

9/1 + serduszko. :)

ocenił(a) grę na 10
STAMiNA

Dokładnie z miła chęcią bym do niej wrócił, choć wiem z autopsji, że niektórych klasykow nie warto ruszać i niech pozostaną jedynie w naszej pamięci ;)

ocenił(a) grę na 9
e_booki_com

Dokładnie. Gry szybko się starzeją i to co kiedyś cieszyło dziś może frustrować. :)

STAMiNA

Akurat takie gry starzeją się bardzo dobrze. Naprawdę polecam zagrać. Ostatnio ograłem CoDa 1 + dodatek oraz Mafie 1, żeby wrócić do wspomnień z dzieciństwa i było genialnie. Grywalność i klimat znacznie większe niż w nowych produkcjach.

ocenił(a) grę na 9
Brzoza00

Kurde. Mafia. Za trudna jest dla mnie... Kiedyś lepiej grałem.

ocenił(a) grę na 10
STAMiNA

"Gdy byłem dzieckiem"... ;)
To ja grałem namiętnie w tę grę już będąc pełnoletni i nawet na studiach sporo ogrywałem ten tytuł.
Natomiast za czasów mojego dzieciństwa gry typu first person shooter dopiero raczkowały można powiedzieć.
Oczywiście było sporo kultowych dzisiaj tytułów typu DOOM, Duke Nukem czy QUAKE 1,2 itd.
Ale w tamtych czasach w takie gry grali tylko namiętni fani gatunku, ponieważ były bardzo toporne i właściwie
niefabularne:zero klimatu tylko typowa młucka.
MOH:AA to moim zdaniem dzieło wybitne i ponadczasowe.
Jestem skłonny stwierdzić, że jest to gra która należy do kilku najważniejszych gier w które kiedykolwiek grałem.
A napewno zalicza się do tych które wywarły na mnie największe wrażenie.
Przede wszystkim Allied Assault to był shooter który połączył grę typu FPS z elementem historii czy przygody.
Poza tym był to chyba pierwszy nowoczesny shooter w którego grałem namiętnie.
Z racji tego, że klimat gry mnie tak wciągał:zarówno sama rozgrywka w stylu skradania się i działania na tyłach wroga(co było ewenementem wówczas, skradanki były oddzielną niszą w grach) jak świetne klimatyczne lokacje oraz niesamowita ścieżka dzwiękowa.
Naprawdę można dużo by napisać o tej grze, na tamte czasy było to coś niesamowitego.
Czekałem później na kolejne części i spodziewałem się, że wywrą na mnie podobne albo jeszcze większe wrażenie.
Niestety już nigdy więcej nie przeżyłem czegoś równie fascynującego podczas grania w inny wojenny shooter, a nawet jakikolwiek inny shooter.
MOH:AA był jedyny swoim rodzaju:wszystkie inne odsłony tej gry były już dużo słabsze, a cała seria Call of GÓWNO może czyścić buty twórcom tego dzieła.

ocenił(a) grę na 9
astral_dream

No dwa dodatki (Spearhead i Breakthrough) również trzymają poziom... :>

astral_dream

Call of Duty z 2003 roku a zwłaszcza dodatek United Offensive są o niebo lepsze. Od COD 2 zaczął się powolny zjazd w dół a gwoździem do trumny był Modern Warfare.

ocenił(a) grę na 10
ffi

Zależy co kto lubi.
Jeżeli preferujesz walkę na linii frontu w całym tym gwarze jak na hollywodzkich filmach:
czyli rozpierducha na maska no to wiadomo, że Call of Duty będzie lepsze.
Natomiast tak jak napisałem MOH:AA to był tytuł który stawiał na działaniu w ukryciu na tyłach droga.
Czyli była to dywersja:skradanie się, podkładanie ładunków, ratowanie czyjejś skóry, kradnięcie doklumentów itp.
Oczywiście teraz tego typu gier się naroiło, ale to MOH:AA było pierwsze jeżeli chodzi o te sprawy czyli połączenie dywersji i akcji w czystej postaci czyli strzelania do wrogów a wszystko w realiach wojny.
W COD też są oczywiście(chyba bo mało gram, ale przypuszczam) tego typu misje, ale MOH:AA praktycznie przez całą grę stawiał na takie działania.
A poza tym trudno określić co w tej grze było takiego extra:tu nie chodzi o jakieś super rozwiązania które oczywiście na tamten moment były rewolucyjne a na dzisiaj już nie.
Poza tym grafika jest przestarzała i trąci myszką.
Dlatego przede wszystkim klimat lokacji:urocze miasteczka:Francjas, jakieś kościły, koszary, niemieskie obozy i ta muzyka w tle to wszystko się złoyło na to, że ten tytuł był taki zajebisty.
A przynajmniej dla takich osób jak ja.
Oczywiście dzisiaj wracać do tej gry jest trudno:na dzisiaj jest to już mały prehistoryk.
Ale gdyby zrobić remake na silniku jakiegoś Metro, albo innej nowczesnej gry z użyciem ray tracing to by było coś.
Nigdy nie byłem fanem Call of Duty z racji tego, że to jest taka masowa młócka, a w MOH:AA wreęcz przeciwnie było się takim superbohaterem i działało w pojedynkę przy czym nie było to zrobione tak, że wyskakiwałeś i napieprzałeś we wszytkich niczym rambo:to była raczej ostateczność i mało było takich misji,albo elementów misji gdzie chodziło o masowe eksterminowanie wroga. A przynajmniej twórcy dązyli do tego, żeby tego typu strzelanin unikać.
Co tu dużo gadać:świetna, ponadczasowa gra, która nie doczekała się godnego następcy.

astral_dream

Ja do dnia dzisiejszego gram w multi w United Offensive, także w singla, którego oceniam najlepiej ze wszystkich COD-ów (MW pomijam, bo to żaden COD).
W United Offensive pozostawiono to co wprowadził już COD a czego nie miało MOHAA - celowanie przez przyrządy, nie było jeszcze tego co wprowadził COD 2 - automatycznej regeneracji w połączeniu z bezustannym parciem do przodu (dopiero tu pojawiła się rozpierducha o której wspominasz). UO bardziej urealniło drugowojenne starcia w porównaniu z podstawką, wprowadzając nieco większą liczbę naszych kompanów, bardziej rozbudowane pozycje obronne (obrona Bastogne, Łuk Kurski) a w trakcie kampanii sowieckiej nie było czuć pustki i martwoty w terenie zabudowanym (Stalingrad w COD wygląda biednie przy Charkowie z UO). Znacznie ograniczono też działania w pojedynkę na froncie, które de facto sprowadzały się do samodzielnego powalenia trupem całej kompanii wroga (niesławna misja na tamie w COD).
Idealną jak dla mnie misją ukazująca działania na tyłach wroga jest właśnie w UO, gdzie w towarzystwie członków ruchu oporu mamy docelowo wysadzić pociąg. Jest jeszcze misja SAS-u na Sycylii gdzie mamy wysadzić działa (niestety druga jej część zbyt mocno już przypominała wysadzanie tamy w COD).
Natomiast MoHAA ma pełno misji, stylizowanych tylko na drugowojenne, niby na działania w ukryciu, ale de facto wymuszające położenie trupem setki wrogich wojaków (wszystkie misje w Afryce Północnej, Norwegii [no ok ten etap gdzie zwiedzamy bazę i doki Uboota była mega klimatyczna, pomijając drogę powrotną - typowe MOHAA, chyba moja ulubiona z tej gry, ale zawdzięcza to w dużej mierze utworowi Giacchino "U-Boat"], wszystkie misje w Bretanii [paskudny etap] prawie wszystkie z Fortu Schmerzen).
Owszem, MOHAA ma taką misję skradankową o której piszesz. Mam tu oczywiście na myśli nocną misję we francuskim chateau. W połączeniu z utworem "Amongst the Dead", włączaniem alarmu, wskutek tego tłumnym i bezustannym pojawianiem się wrogów, konieczności ich cichego eliminowania i w końcu wyłączaniu alarmu (jeżeli nie chciało się co chwila przeładowywać broni) za dzieciaka była wręcz przerażająca. Zresztą do dziś nie potrafię jej przejść bez emocji :). Z tym, że to za mało żebym tak wysoko oceniał tą grę.
Zdecydowanie bardziej do gustu przypadł mi dodatek Spearhead. W szczególności etap w Normandii (zdecydowanie bardziej zbalansowane misje niż w podstawce) a zwłaszcza etap w Ardenach (oczywiście poza dwoma pierwszymi misjami, czyli zdobyciem halftracku i przebijaniem się nim do własnych linii).
Z tego co widziałem na youtube Frontline na konsole też miał lepszy balans w misjach.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones