Obejrzałam serial i szczerze nie rozumiem tych wszystkich negatywnych komentarzy. Jako fanka serialu "Rebelde" z 2004 roku, które wspominam z resztą z łezką w oku (do piosenek RBD powracam do tej pory), nie czuję, że ta nowa wersja jest gorsza. Po prostu jest INNA. Oczywiste było to, że klimat będzie się różnił, że twórcy dostosują serial do obecnych czasów, bo i grupa docelowa jest nieco inna niż kilkanaście lat temu. W czasach kiedy ja miałam kilkanaście lat nie poruszało się tematów tabu, albo traktowało się je bardzo powierzchownie. Telenowele meksykańskie, pomimo, że miały swój urok, bazowały na dosyć utartych schematach. Teraz się już od tego odchodzi... I chociaż z sentymentem wracam do wersji serialu stworzonej przez Televisę, to ten serial ma w sobie coś świeżego, coś co mogłoby trafić do dzisiejszej młodzieży. Przecież to nie miała być nowa wersja znanych nam "Zbuntowanych"! Oczywiście, istnieją powiązania z dawnym "Rebelde"-dla mnie jako dawnej fanki to są naprawdę miłe akcenty. Myślę jednak mimo wszystko, że trzeba potraktować ten serial jako osobny byt. Bo to już nie jest to samo "Rebelde", które było kiedyś. Czy to źle? Absolutnie nie! Czasy się zmieniły, bohaterowie których znaliśmy i kochaliśmy dorośli, a my wraz z nimi. Teraz nowe pokolenie będzie miało swoich "Zbuntowanych" i pozna twórczość zespołu, który kiedyś tak bardzo uwielbialiśmy. Czy to dobrze, że ta wersja powstała? Jasne! Twórcy nie chcieli skopiować tego co już było, a raczej "opowiedzieć" nową historię. Poza tym to jest jeden wielki ukłon i hołd dla dawnego "Rebelde" i zespołu RBD. Cieszę się, że powróciło kilka znanych nam, starym fanom, postaci. I szczerze, mam nadzieję, że pojawi się ich więcej w kolejnych sezonach...

Na zakończenie podsumuję... Jeśli oczekujesz serialu, który będzie miał klimat i postacie podobne tym, które były w "Rebelde" z 2004 roku, albo jeśli chciałeś/aś zobaczyć swoich ulubieńców z poprzedniej wersji, to odpuść sobie oglądanie, bo niestety się rozczarujesz... To nie jest serial o dalszych losach znany nam bohaterów, tylko nowe postaci i ich problemy w zupełnie nowej rzeczystości. I nie pozostaje nam nic innego tylko to zaakceptować.