Temat dla lostowych fanatyków, jak również wszystkich, którzy zagubili się w fabule Zagubionych ;)
Zamieszczamy tu odpowiedzi na często pojawiające się pytania dotyczące niejasnych motywów i wątków serii. Zaznaczam, że temat nie służy do snucia własnych teorii – wpisujemy wyłączne pewne odpowiedzi wynikające bezpośrednio z fabuły serialu, potwierdzone przez twórców w wywiadach bądź oficjalnych publikacjach; podajemy źródło.
1. Kiedy zginęli bohaterowie?
Dla osób uważnie oglądających serial sprawa jest oczywista, pytanie to pojawia się jednak zatrważająco często, tak więc umieszczam je na pierwszym miejscu. Bohaterowie giną dokładnie wtedy, gdy w serialu jest to ukazane (np. Charlie pod koniec 3 sezonu). Nie znamy momentu śmierci wszystkich postaci (np. Kate i Sawyera). W zaświatach (druga linia czasowa w 6 sezonie) spotykamy ich wszystkich, ponieważ w tym miejscu czas nie ma znaczenia.
2. Kogo widział Michael na moment przed śmiercią na Kahanie?
Nie był to Dymek, lecz Christian witający go wśród Szeptów. (źródło: Lost Encyclopedia)
3. Czy po powrocie z Wyspy w szpitalu Jack widział swojego ojca? Czy był to Dymek?
Jack miał halucynacje. (źródło: Lost Encyclopedia)
4. Co stało się, gdy brat Jacoba wpadł do Źródła?
Cytaty z Lost Encyclopedia (tłumaczenie moje własne) :
„Gdy Jacob wrzucił swojego brata do serca wyspy, powstał Czarny Dym/ Potwór (the Smoke Monster). Dusza Człowieka w Czerni zespoliła z wszechpotężną siłą ukrytą w sercu wyspy będącą źródłem zła, nienawiści i ciemności. Człowiek w Czerni w postaci przepełnionego czystym gniewem i wściekłością Dymu był mroczną siłą natury, wydającą się nie do powstrzymania. Czarny Dym był istotą działającą pod wpływem instynktu, pozbawioną wyrzutów sumienia.”
„Brat Jacoba został na zawsze przemieniony, z jego dawnego „ja” pozostało jedynie martwe ciało”
5. Dlaczego nie wszystkie działania Dymka wydają się celowe i sensowne?
Kolejny cytacik:
„MiB, nawet gdy jeszcze był człowiekiem, nade wszystko pragnął wydostać się z wyspy, na której był uwięziony. Skutkiem tego, w połączeniu z tragedią, jaką było przekształcenie w istotę ukształtowaną przez źródło zła, były niekontrolowane napady skrajnej wściekłości.
Przez wieki krążył on po wyspie i starał się wykorzystać słabości kandydatów zwabionych przez Jacoba na wyspę. Gdy ponosił porażkę, często przybierał postać Czarnego Dymu, w której wyrywał z korzeniami kilkusetletnie drzewa bądź brutalnie mordował ludzi. Czarny Dym był istotą działającą pod wpływem instynktu; najpierw działał, a dopiero później myślał. Czasem jednak istota ta działała celowo zabijając ludzi, którzy mogli wspomóc Jacoba, bądź wywierając wpływ na osoby, które mogły pomóc Człowiekowi w czerni osiągnąć cel.”
Co do pytania nr 4 to mam osobiście trochę inną wersję. Która jednak niekoniecznie musi kolidować z tym co zacytowałaś. Podstawową bowiem kwestią jest kto zniszczył obóz przybyszów oraz zasypał studnię do której potem wieczorem przyszedł Man in Black i spotkał tam swoją matkę. Jak wiemy postać strażnika wyspy nie dawała jakieś specjalnej siły fizycznej, podobnie ona jako kobieta też nie miałaby żadnych szans z grupą kilkunastu dorosłych facetów. Czy sama umiałaby zamienić się w Dym ? Szczerzę wątpię - wg mnie wezwała do tego Dym. W tej wersji Dym sam z siebie istniał równocześnie z nią, a nawet dłuuuugo dłuuuugo przed nią i służył faktycznie jako Cerberus, ochroniarz wyspy (sam siebie tak przedstawiał) , który pomagał (był wręcz na usługach) Strażnika Wyspy, a miejscem w którym był on najczęściej była jaskinia obok Źródła. W ostatnim odcinku widzieliśmy kilka szkieletów martwych osób, które do źródła chciały się dostać, a których właśnie tam wg mnie zabił Dymek (nie mógł tego zrobić już potem jako Man in Black, ponieważ nie wiedział, gdzie Źródło się znajdowało). Jacob przyprowadził brata do Światła i wrzucił go wówczas do wody. MiB stracił przytomność i wpadł do jaskini ze Źródłem. Tam "skanował" go Czarny Dym i w wyniku tego, że nie mógł określić czy ma on do czynienia z żywą osobą czy z martwą nastąpił jakiś błąd i obie te postaci się połączyły. Cała ta teoria bazuje na tym, że nie wiemy w jaki sposób "matka" Jacoba i MiBa była w stanie zniszczyć wioskę ludzi, zabić ich i do tego zakopać studnię.
Posłucham jeszcze komentarza na dvd do Across the Sea, może tam będzie coś więcej na ten temat. A czy możliwe jest, że fałszywa matka też była Dymem, tzn też kiedyś wpadła do źródła i została przemieniona? To mogłoby wyjaśnić sprawę tego mordu, a także to, że wiedziała, co stanie się, gdy wpadnie tam człowiek. Może np. uwięziona tam zła siła potrzebuje "nosiciela", żeby wydostać się na zewnątrz, a gdy już połączy się z człowiekiem, przejmuje jego wspomnienia oraz cele życiowe i w jakiś sposób je wypacza?
Chociaż teoria, że dym jednak jest strażnikiem wyspy też jest ciekawa.
Strasznie mętna ta lostowa mitologia, rozumiem, że twórcy chcieli pozostawić nam pole do wyobraźni (ciągle to podkreślają w wywiadach), ale tu trochę przegięli. Chyba wszystkich denerwuje niejasność tej części serialu. Osobiście uważam, że na tą historię należało poświęcić parę odcinków, wtedy miałaby więcej ładu i składu.
Poszukam jeszcze informacji na ten temat, może w weekend jeszcze coś napiszę.
Nie mogła być Dymem, bo jej syn - MiB zabił ją (co widzieliśmy). Gdyby była Dymem byłaby nieśmiertelna, no chyba. że ktoś przerwałby źródło (a wiemy, że do czegoś takiego nie doszło).
Właśnie sprawdziłam, w LE rzeczywiście nie ma żadnej sugestii, że mogła być ona Dymkiem, ale nie ma też nic o wzywaniu Dymu. Jest tylko: "[...] udała się do osady Człowieka w Czerni, gdzie pod osłoną nocy wymordowała wszystkich ludzi we śnie i spaliła ich domy."
Hmmm...teoretycznie jest to możliwe. Jeśli była to jedyna osada na wyspie, jej mieszkańcy pewnie nie czuli się zagrożeni i nie wystawiali na noc straży.
2. Kogo widział Michael na moment przed śmiercią na Kahanie?
Nie był to Dymek, lecz Christian witający go wśród Szeptów. (źródło: Lost Encyclopedia)
Ja byłam przekonana że to Dymek, dlatego że później jak Sun z Lapidusem przyszli na osiedle Othersów to usłyszeli szepty, a potem pojawił się Locke (nie wiedzieli że to Dymek pod postacią Johna). Więc myślałam że tam na frachtowcu też był Dymek, bo się pojawił w taki sam sposób ( w sensie że najpierw było słychać szepty,a później on się pojawiał).
Zakładam, że wersja z LE jest prawdziwa, dodatkowo było tam, że MiB nie może przekroczyć dużych obszarów wodnych. Tutaj twórcy się rypnęli, bo takie rzeczy powinny jednak wynikać bezpośrednio z serialu :-/
Ale tak właśnie było :) Pamiętam jak w szóstym sezonie była scena przy łodzi podwodnej gdzie wepchnięto Flocke'a do oceanu i jakoś wtedy było zdaje się powiedziane, że on nie lubi wody. A jak nie wtedy to w jakiejś innej sytuacji na 100%.
Wiesz co? Przejrzałam jeszcze raz LE i doszłam do wniosku, że być może masz rację.
Skąd wywnioskowałam, że Michael widział Christiana?
Pod hasłem "Kahana" mamy: Right before the explosion, Christian Shephard appeared before Michael and said he could 'go now'
Pod hasłem "Michael Dawson": (...) the whispers surrounded Michael. A vision of Christian Shephard appeared and said, 'you can go now'
Pod hasłem "Man in Black" wymienione są sytuacje, w których MiB ukazywał się jako Christian; sytuacja na Kahanie nie jest tam wspomnianania.
Istnieją jednak argumenty przeciw tej teorii:
Pod hasłem "Christian Shephard" nie ma o tym ani słowa, jest tylko, że na Wyspie MiB przyjmował formę Christiana.
Jeśli jednak na Kahanie był MiB, pozostaje problem przekroczenia wody...Cóż, w takim razie odpowiedzią byłoby to, że ma on pewien ograniczony "zasięg", a statek znajdował się w tym zasięgu.
W takim razie kwestia zasięgu Dymka wygląda następująco:
oddziaływanie Wyspy nie urywa się w jednym miejscu, ale stopniowo słabnie - dlatego gdy Ben spowodował przemieszczenie się w czasie, Kahana pozostała na swoim miejscu (oddziaływanie Wypy było tam pewnie minimalne - za słabe, żeby ją przenieść i żeby załoga odczuwała zakłócenia, ale wystarczające, żeby MiB mógł tam dotrzeć). Jin został przeniesiony, bo pewnie po eksplozji wylądował w wodzie i zniosło go w kierunku wyspy.
Szkoda, że nie mogę już edytować pierwszego posta, beznadziejne to forum :-/
Ja jestem zdania, że nie był to MiB tylko właśnie Christian. MiB nie miał po prostu powodu (interesu), w tym,aby udać się na pokład Kahany tylko po to, aby pożegnać z tym światem Michaela. Pomijając fakt, że był materialny i nie lubił wody. Po wybuchu musiałby jakoś "dopłynąć" do brzegu. To wszystko przemawia za faktem, że był to Christian.
Dymek mógł bez problemu dostać się na Hydrę, która leżała jakieś 3 km od głównej Wyspy, tak więc w pewnym zakresie mógł on bez problemu przekraczać wodę.
Po zastanowieniu doszłam do wniosku, że ukazanie się Christiana nie miałoby wcale większego sensu (dlaczego niby on miałby witać Michaela?), poza tym w LE w artykule o Christianie nic o tym nie było, a byłoby to dość ważne dla tej postaci.
Ostatecznie nie da się jednak wykluczyć żadnej z opcji.
Scena ta miała po prostu na celu przekonaniu widzów, że Christian ukazujący się na Wyspie działa zgodnie z jej wolą. Ja bym ją w ogóle usunęła z serialu - tylko miesza a nie wnosi nic sensownego...
Wiesz duch Christiana jak to duch niematerialny - nie musiał nigdzie się fatygować, tylko tam się pojawił, dymek musiałby fizycznie tam się udać.
"Ja bym ją w ogóle usunęła z serialu - tylko miesza a nie wnosi nic sensownego... " Oczywiście pełna zgoda, ale z drugiej strony Eastern Eggs to przecież jedno z ulubionych zagrań Darltonów :) no complicated story = no fun ;D
Zabawię się trochę w archeologa, ale zainteresował mnie ten temat - skąd pomysł, że Dymek mógł swobodnie przelatywać na Hydrę? W 6 sezonie jest scena rozmowy z Sojerem w której on się pyta, dlaczego po prostu nie zamieni się w czarny dym i nie przeleci na drugą wyspę, a ten mu odpowiada że nie może tego zrobić. Założyłem że to prawda, bo w końcu płynie tam łódką, ale może coś przeoczyłem? Oglądając serial byłem przekonany, że w postaci dymu nie może się ruszyć ani na centymetr poza brzeg wyspy
Dobry temat na odkopanie!
Myślę, że obydwoje macie rację, bo
1. tak jak piszesz pytanie było o Czarny Dym więc odpowiedź była negatywna, bez wdawania się w szczegóły
natomiast
2. MiB mógł podróżować po wodzie ale nie jako Dymek, tylko jakieś iluzoryczne ucieleśnienie
(np. Flocke czy Christian)
dowód: S4E13-14 na frachtowcu Kahana pojawia się Christian i mówi Michealowi, że może zostawić już bombę
(a wszyscy dobrze wiemy, kto się podszywał na Wyspie pod Christiana,
więc skąd by się tam wziął jakby nie mógł)
A czytałeś moją wersję? Wg mnie Christian, który pojawił się na frachtowcu był prawdziwym duchem (takim jak np żona Alperta, która ukazała się Hugo w 6 sezonie).. W obu przypadkach MiB przybierał te formy, co nie znaczy, że ZAWSZE nim był.
MiB przebrany za Christiana nie miałby żadnego interesu w tym aby pokazać się Michaelowi na 5 sekund i potem zniknąć. Poza tym MiB nigdy nie znikał, co najwyżej potrafił zmienić swoją postać.
To wszystko przemawia za faktem, że na frachtowcu pojawił się prawdziwy Christian, choć w pośmiertnej - duchowej formie.
Tak, czytałem, ale
1. Hugo (jako jedyny!) rozmawiał z duchami i je widywał, więc rozmawiał z duchem Isabelli,
bo . . . w ogóle rozmawiał z duchami
(nota bene później pośredniczył w rozmowie Alperta z duchem jego żony)
2. Micheal nie miał takich zdolności i nie mógłby zobaczyć ani ducha Isabelli ani Christiana czy jakiegokolwiek innego - dlatego uważam, że to był Czarny.
A jeśli to 'duch' decydował kto może go zobaczyć ? Ben nie miał tych zdolności co Hurley, a jednak ukazała mu się zmarła matka! I nie mógł to być MiB, ponieważ działo się to za barierami - w strefie ochronnej. Nie zapominajmy, że zmarły Jacob też kiedy chciał to potrafił być widziany przez wszystkich (nie tylko przez Hurleya) - patrz scena przy ognisku.
MiB działał zazwyczaj logicznie - jego pojawienie się na Kahanie byłoby raz - zupełnie nielogiczne i bezcelowe, a dwa - koliduje z tym co wiemy na temat jego podróżowania po wodzie.
A Christian jaki miałby powód aby ratować Michaela? Za życia był sadystycznym gburem a po śmierci jako duch łaził i pierdzielił Jackowi same morały, więc po co by mu to było?
P.S.
Może PejaPL nam pomoże, odpowie nam i nas tym pogodzi?!
http://www.filmweb.pl/serial/Zagubieni-2004-133834/discussion/Jak+czegos+nie+zro z%C3%B3miecie%2C+to+pyta%C4%87+mnie,2099258
A kto mówi, że chciał go ratować? 5 sekund przed wybuchem i tak nie miał takiej możliwości. On go zwyczajnie przywitał wśród innych duchów wyspy, bo wiedział, że mając na sumieniu Libby i Ana-Lucie i tak nie trafi 'wyżej' - najpierw musi swoje odpokutować.
A Peja to może nam possać, jeśli już jest taki skory do pomocy ;-]
Z tym Peją to się setnie uśmiałem :D
A z Twoim punktem widzenia - ciekawa wersja, coś w tym jest i pobudza do zastanowienia,
ale na 100% nigdy się nic nie dowiemy!
No to jest całe sedno Lost, wiele drobnych pytań na które tylko sami możemy szukać wyjaśnień i snuć swoje przypuszczenia ;-) Dla jednych to plus, dla innych minus całej fabuły. Ja zaliczam się do tych pierwszych.
Do tej pory nie wiem na 100% kto tam był, ale jako, że nie było tam wówczas FLocke'a z nimi, a pojawił się nagle niedługo później to stawiałbym właśnie na Dymka wówczas. Bardziej zagadkowo brzmi pytanie kim była skośnooka postać, którą w 3 sezonie zobaczył Hugo w starej chatce Jacoba ;P
Jeśli chodziło Ci o to - http://4815162342execute.files.wordpress.com/2011/09/4x01cap-0466.jpg
>>> When Hurley stumbled upon Jacob’s cabin, he saw Christian Shephard in Jacob’s rocking chair, wearing his usual outfit. He was also startled by a second figure peering through the window at him. It is unknown which of these figures, if either, was The Man in Black. ( S4E01 “The Beginning of the End”) <<<
Tak, oczywiście chodziło o tę scenę. Ten tekst po angielsku tylko potwierdza, że nie wiadomo kim oni byli :) Niemniej ja stawiam na MiB-a jako Christiana i jakąś zupełnie obcą drugą postać.
" Poza tym Dymek jak się komuś pokazywał to zawsze wcześniej było słychać szepty. "
Wiesz co, wcześniej nie zwróciłem na to uwagi ale to może być klucz, pytanie czy trzymali się go rygorystycznie?
Mnie zastanawia inna rzecz. Mianowicie. Pokazane są momenty jak Jacob jest po za wyspą. Jak spotyka się z ludźmi i wybiera kandytatów - w tym momencie na wyspie NIE MA obrońcy. Nie ma tego który BLOKUJE dymek. Więc czemu pan dymek nie uciekł??
Dlatego też w finale Dymek chce ją zniszczyć. W odcinku "Ab Aeterno" Jacob wyjaśnił, że Wyspa jest jakby więzieniem dla złej siły (której część związała się nierozerwalnie z duszą brata Jacoba) http://www.youtube.com/watch?v=WwhtDXZc62s
A to przeoczyłem ten fragment. Jednak umyka trochę uwadze jak codziennie łyka się kilka odcinków bez przerwy ;) Dzięki za info
6. Skąd na Wyspie wzięły się niedźwiedzie polarne?
Zostały one sprowadzone przez Dharmę w celu przeprowadzania na nich eksperymentów.
7. Chatka Jacoba - o co chodziło?
Została ona zbudowana przez Horacego Goodspeeda za czasów Dharmy. Po Czystce przywódca Innych, Benjamin Linus, dowiedział się, że w miejscu tym Richard Alpert spotyka się z Jacobem. Chatka była otoczona barierą ochronną stworzoną z popiołu. Gdy Ben zabrał tam Locke’a, nie zauważył, że krąg z popiołu został przerwany, tak więc miejsce to nie jest już chronione przed Dymkiem. Był przerażony, gdy zaczęły się tam dziać dziwne rzeczy, podczas gdy Locke uważał, że to wszystko zaplanowana wcześniej przez Bena ściema. Ilana i jej ekipa zorientowali się, że miejsce to zostało przejęte przez MiBa, postanowili więc je spalić. (LE)
To tyle na dzisiaj, w planach mam m.in. notkę o skutkach detonacji bomby Jughead. Stay tuned!
Wczoraj dokończyłem wreszcie ostatni sezon. Lost to chyba najlepszy serial w historii, ale muszę powiedzieć, że niewiele z niego zrozumiałem.
Ja bym się skłaniał ku teorii Richarda (początek 9 odcinka 6 sezonu), że wyspa jest swego rodzaju piekłem, a bohaterowie są martwi. Jest to jednak piekło, rzekłbym, niezbyt głębokie; piekło, z którego można się wydostać. Alternatywne scenki zaś, to czyściec, z którego bezpośrednio można dostać się do nieba.
Każdy z piekła do czyśćca przedostawał się w swoim czasie (bo każdy miał inny bagaż grzechów), ale Bóg w jakiś sposób połączył losy bohaterów, dlatego do nieba mogli przejść tylko w momencie, gdy cała paczka była już w gotowa czyśćcu. Różne były też paczki, np. Linus należał do innej (nie wiem, może z Rousseau albo z Richardem).
Zakładam, że podobnych wysp stworzono setki milionów. Na każdej z nich znajdowali się inni grzeszni ludzie, których Bóg połączył w grupy. I na każdej wyspie ludzie oczyszczają się, tak ażeby mogli przejść dalej. Ja, ty, my, każdy z nas trafi na jedną z tych wysp, jeśli nie prowadziliśmy zbyt pobożnego żywota.
Nie podoba mi się wersja wydarzeń, w której wyspa jest prawdziwa, a bohaterowie żyją.
Co się dzieje w takim razie z resztą ludzkości? Co się dzieje z miliardami ludzi, którzy żyli i umierali na ziemi, a którzy byli grzeszni? Co się stanie ze mną i z wami? Gdzie trafimy? Trafimy np. do czyśćca, ale nic sobie nie przypomnimy, bo nigdy na żadnej magicznej wyspie się nie spotkaliśmy.
Poza tym nie tylko Richard mówi o tym, iż bohaterowie są martwi. W ostatnim odcinku przy Źródle Hugo mówi do Jacka "No, I'm not gonna let you die", a Jack na to "Hurley, I'M ALREADY DEAD".
A tak swoją drogą.
Nie wydaje wam się dziwny ten czyściec (chodzi o alternatywne flashe)? Sayid zabija ludzi z pistoletu, Charlie próbuje popełnić samobójstwo w samolocie. Dość dziwny sposób na samooczyszczenie się.
No, to wszystko na razie.
Być może mylę się w 100%. Nie jestem maniakiem, serial oglądałem tylko raz i wiele ważnych motywów, wskazówek pewnie mi uknęło.
Proszę o sprostowanie moich tez, jeśli się mylę.
Twojej teorii zaprzeczali temu sami twórcy w wywiadach. Tutaj je masz:
http://www.filmweb.pl/serial/Zagubieni-2004-133834/discussion/Wytłumaczenie+seri alu+-+ciekawe,1392811
Pozwoli ci to zrozumieć intencje twórców, którym nie do końca się udało je przekuć na serial. Poza tym, nie gorączkuj się, to fikcja.
"W ostatnim odcinku przy Źródle Hugo mówi do Jacka "No, I'm not gonna let you die", a Jack na to "Hurley, I'M ALREADY DEAD"." - a zauważyłeś, że Jack był śmiertelnie ranny? To właśnie miał na myśli mówiąc, że już jest martwy - nie wyjdzie z tego, zostało mu tylko kilka minut życia. Tak więc jest już martwy.
Nie, nie mieszaj wyspy z "czyśćcem" ukazanym w szóstej serii, bo oba te miejsca nie miały ze sobą nic wspólnego. Wyspa była tylko tym co połączyło te właśnie grupę ludzi, której przygody oglądaliśmy w serialu, a która ostatecznie była dla siebie w ich życiu najważniejsza. Każdy inny człowiek, który zasłużył, aby do czyśćca trafić, też się tam znalazł. Różne osoby w różnym czasie mogły pójść dalej, zależnie od kiedy sobie przypomnieli, że to już nie jest ich prawdziwe życie. Ważne jest też to, że czyściec był zupełnie oderwany od czasu rzeczywistego, tzn ktoś mógł umrzeć dziś, a ktoś inny za 100 lat, ale w czyśćcu i tak pojawiali się (rodzili) tak jak to było u nich wcześniej w prawdziwym życiu.
Co do słów Jacka do Hugo, że on sam już jest martwy, to znaczyło oczywiście, że Jack jako doświadczony lekarz wiedział dobrze o tym, że jego rana jest na tyle poważna, iż ten nie pożyje już zbyt długo.
Co do faktu, iż Sayid (a przy okazji także James "Sawyer"), którzy teoretycznie wcale nie mieli historii życia lepszej od Michaela, a jednak trafili do czyśćca, a Michael musiał odpokutować na wyspie, to już o to należałoby zapytać tylko scenarzystów.
Koniecznie obejrzyj kiedyś serial drugi raz, to chyba konieczne do jego ogarnięcia. Wyspa jest realnym, choć mocno abstrakcyjnym miejscem, na które bohaterowie zostali sprowadzeni przez Jacoba. Oni żyją, chodziło o to, że ci ludzie potrzebowali siebie nawzajem - dlatego w finale są razem, gdyż spędzili ze sobą najważniejsze chwile w życiu.
W planach mam dodanie do tego tematu dłuższych notek o Wyspie i sporze Jacoba z facetem w czerni, ale na razie trochę brakuje mi czasu :)
"Sayid zabija ludzi z pistoletu" - też się zastanawiałam, o co chodzi w tej scenie. Wcześniej było powiedziane, że Sayid przez całe lata starał się naprawić wyrządzone przez siebie krzywdy. Być może sens tej sceny jest taki, że mimo to ciągle widzi w sobie zabójcę - dopiero w finałowej scenie Hurley oraz spotkanie z Shannon pozwalają mu zrozumieć, że jego prawdziwe "ja" jest zupełnie inne.
"Charlie próbuje popełnić samobójstwo w samolocie" - sporo scen w tym wątku to taka ściema, chodziło o to, żebyśmy do samego końca myśleli, że jest to alternatywny wszechświat, który powstał dzięki detonacji bomby Jughead.
"Co się dzieje w takim razie z resztą ludzkości? Co się dzieje z miliardami ludzi, którzy żyli i umierali na ziemi, a którzy byli grzeszni? Co się stanie ze mną i z wami? Gdzie trafimy?"
Wg. Lost trafimy do tego drugiego świata a potem do nieba. Przecież ojciec Jacka też nie przebywał na Wyspie, no nie? Poza tym w serialu nie ma zawartej idei jakiegoś "wiecznego potępienia" - jest wyraźnie powiedziane, że zakończenie ludzkiego życia jest tylko jedno - o tym też planuję w przyszłości notkę.
Michael i reszta Szeptów nie pozostaną na Wyspie na zawsze - to wiemy z epilogu. Ten wątek w ogóle jest trochę bez sensu - czytałam gdzieś, że początkowo szepty wcale nie miały być duchami, ale później scenarzyści zmienili trochę wizję i trzeba to było jakoś wyjaśnić - a czy wyszło to z sensem, to już inna sprawa :/
"Nie podoba mi się wersja wydarzeń, w której wyspa jest prawdziwa, a bohaterowie żyją." - spora część serialu dotyczy poznawania tajemnic świata przy pomocy nauki (Dharma, elektromagnetyzm, wątki sci-fi) i wiary - do tego typu tematyki bohaterowie muszą żyć, no nie?
Jestem niepocieszony.
Wersja, którą przedstawiacie, moim zdaniem, zubaża serial.
Tym bardziej szkoda, że taka wersja wydaje się być wersją twórców serialu.
Taka interpretacja oznacza, że przez te 120 odcinków chodzi jedynie o to, żeby znaleźć zastępcę dla Jacoba. Zastępcę, który z chwilą śmierci Dymu traci na znaczeniu. No bo przed kim Strażnik ma strzec wyspy, skoro nikt jej już nie zagraża?
Setki, jeśli nie tysiące osób (samoloty, statek, którym płynął Richard, ludzie z Dharmy itp.) ginie tylko dlatego, że Jacob chce sobie znaleźć następcę.
Tak jak pisał ktoś w komentarzach w linku od _Garret_Reza_ - brat Jacoba nie mógł go skrzywdzić samemu, więc sprowadzanie ludzi przez Jacoba tylko podnosiło ryzyko, że coś złego stanie się z wyspą.
W ogóle to ci Strażnicy są wątpliwej reputacji - przecież przybrana matka Jacoba zabiła ciężarną kobietę. Jak to usprawiedliwić? Następne pytanie: już za czasów dzieciństwa Jacoba i jego brata na wyspie byli jacyś ludzie. Skąd ci ludzie się tam wzięli? Kto ich przywołał i po co, skoro wtedy jeszcze Dym nie hulał po polu?
Moja wersja z piekłem i czyśćcem (czy też czyśćcem pierwszego i drugiego poziomu) nadaje serialowi większego wymiaru. Wtedy to całe dłużące się nieco bieganie po dżungli nabiera większego sensu. Każdy z rozbitków ma jednakowo ważne zadanie (no, może Jack i Hugo mają ciut większe) do wykonania - oczyścić się. I tak, np. Kate w mojej wersji nie jest tylko wabikiem na kandydata, a swoją pomocą i zaangażowaniem naprawia winy z przeszłości. Itd. itp.
A teraz z innej beczki:
aqu32 piszesz, że ta grupa była dla siebie najważniejsza, dlatego w czyśćcu zebrali się razem w kościele.
Co do Jacka, Sawyera, Kate, Hugo i paru innych osób - OK. Ale co tam robi np. Christian Shephard? Rozumiem, że to może być najważniejsza osoba dla Jacka i może jeszcze Claire, ale dla reszty w kościele ten człowiek nie powinien mieć większego znaczenia. Podobnie ma się sprawa z np. Penny. Dla Desmonda to najważniejsza osoba, ale nie jestem pewien czy Jack i spółka w ogóle ją na żywo widzieli.
Jeszcze inna sprawa. Richard.
Człowiek, jeśli dobrze liczę, spędził na wyspie jakieś 150 lat.
Na samym końcu widzimy, że zawija manatki i odlatuje samolotem z wyspy.
Nie dziwi was to, że akurat on chce opuścić wyspę?
Przecież XXI wiek to nie są jego czasy, wszyscy jego bliscy już dawno nie żyją. Jak opuszczał swój świat, to ludzie jeździli na koniach. Owszem, liznął trochę cywilizacji na wyspie (np. samochody Dharmy), ale to nic w porównaniu ze zgiełkiem dzisiejszego cywilizowanego świata.
Ja na jego miejscu bym chyba został, tym bardziej, że zaczął się już normalnie starzeć (siwy włos).
Heh, tak sobie myślę, że po części narzekam dlatego, że serial się po prostu skończył. Zżyłem się z bohaterami, przyzwyczaiłem się do nich i chociaż nie jestem żadnym fanatykiem, to mimo wszystko jakoś tak głupio. :)
"Wersja, którą przedstawiacie, moim zdaniem, zubaża serial."
Jak dla mnie wręcz przeciwnie :) Lost tak ogólnie jest w dużym stopniu o odkupieniu - początkowo za życia, poprzez życie w społeczeństwie, wzajemną pomoc, więzi międzyludzkie, a później dopiero po śmierci. Dodatkowo w serii poruszane jest mnóstwo innych tematów, które nie miałyby sensu, gdyby bohaterowie nie żyli.
"Setki, jeśli nie tysiące osób (samoloty, statek, którym płynął Richard, ludzie z Dharmy itp.) ginie tylko dlatego, że Jacob chce sobie znaleźć następcę.W ogóle to ci Strażnicy są wątpliwej reputacji - przecież przybrana matka Jacoba zabiła ciężarną kobietę. Jak to usprawiedliwić?"
Jacob nie jest i nigdy nie miał być jakimś dobrem wcielonym, jego fałszywa matka tym bardziej. Byli ludźmi, a oni często błądzą - strażnicy nie są tu wyjątkiem.
"Co tam robi np. Christian Shephard? Rozumiem, że to może być najważniejsza osoba dla Jacka i może jeszcze Claire, ale dla reszty w kościele ten człowiek nie powinien mieć większego znaczenia."
Tak naprawdę finałowa scena robiona była pod widzów serialu - dlatego znaleźli się tam niby najważniejsi bohaterowie. Jack przez cały serial ciągle marudził coś o swoim ojcu, tak więc wypada pokazać, że w końcu się pogodzili :)
"Nie dziwi was to, że akurat on chce opuścić wyspę?
Przecież XXI wiek to nie są jego czasy, wszyscy jego bliscy już dawno nie żyją. Jak opuszczał swój świat, to ludzie jeździli na koniach. Owszem, liznął trochę cywilizacji na wyspie (np. samochody Dharmy), ale to nic w porównaniu ze zgiełkiem dzisiejszego cywilizowanego świata."
On już wcześniej opuszczał Wyspę, cywilizacja nie jest mu obca - to właśnie on był obecny przy rekrutacji Juliet :)
Richard był także poza wyspą wtedy kiedy Juliet chciała się przekonać czy jej siostra jeszcze żyje.
Gdy przeczytałem Twoją wypowiedź o odkupieniu, przypomniała mi się rozmowa twórców, serialu, w dodatkach do jednego z sezonów. chodziło o tytuł serialu, który jest wieloznaczny, bo bohaterowie są zagubieni również w życiu, nie tylko na miejscu katastrofy samolotu, ale co ciekawe, to chyba zwrócił na to uwagę współpracownik Abramsa, natomiast on sam otwarcie stwierdził, że nigdy nie patrzył na serial od tej strony i przy jego tworzeniu kierował się losem bohaterów na wyspie, a ich losy z przed katastrofy traktował tylko jako dodatek, tak przynajmniej wynika z tej rozmowy.
Możliwe, ale to właśnie Abrams pisał zakończenie. Taki finał nie pasuje do zwykłej opowieści o rozbitkach (w takim Robinsonie Crusoe wyglądałby absurdalnie), a w Lost wyszło to bardzo fajnie. Nie wiem, jaka była pierwotna koncepcja serii, w każdym razie Damon Lindelof wielokrotnie powtarzał w wywiadach, że jednym z głównych motywów Zagubionych jest odkupienie.
Strażnik miał nie chronić wyspy przed Dymem, tylko przed wścibskimi ludźmi, którzy na nią przypadkiem trafiali. Właściwie nie tyle samej wyspy co jej źródła. Wyspa jak wiemy była korkiem utrzymującym "złe moce" zamknięte przed możliwością wydostania się. To było ważniejsze niż śmierć pojedynczych ludzi. Pojedynek Jacoba ze swoim bratem był po prostu przy okazji.
Przeczytaj sobie tłumaczenie serialu przedstawione przez pracownika firmy produkującej serial, czyli Bad Robots:
http://www.filmweb.pl/serial/Zagubieni-2004-133834/discussion/Moje+osobiste+odcz ucia+co+do+ostatnich+odcink%C3%B3w+i+%22EPICKIEGO%22+fina%C5%82u+LOST%2C+jednego +z+najlepszych+seriali%2C+jakich+kiedykolwiek+ogl%C4%85da%C5%82em.,1426242
Wywiad jest w dwu częściach.