Witam wszystkich fanów Wikingów.
Zastanawia mnie scena próby samobójczej Ragnara?
Czy jest ona przypadkowa?
Może chciał się zabić dlatego, że synowie nie chcą z nim wyruszyć do Angii, stracił autorytet jako król...
Pamiętajmy, że Odyn również się powiesił na drzewie Yggdrasil - żeby posiąść wiedzę.
I jak dla mnie bardzo symboliczne - nad wiszącym Ragnarem zebrały się kruki (które zawsze towarzyszyły Odynowi - Hugin i Munin czyli Myśl i Pamięć).
Może to nawet one "przedziobały" linę.
Jakby Ragnar skończył żywot na drzewie to pewnie nie trafiłby do Valhalli (za jego flirty z chrześcijaństwem)
Jednak za dotychczasowe zasługi, Odyn dał mu kolejną szansę. Może jest nią wyprawa do Anglii, gdzie może wywalczyć sobie przepustkę do Valhalli.
Tak sobie gdybam :)
Pozdrawiam
Taa, mi też od razu nasunęła się historyjka z Odynem.
Dużo spraw ma symboliczny wymiar tutaj, więc to jego samobójstwo tym bardziej. No bo, Ragnar miałby chcieć umrzeć przed wycieczką do Anglii? On nie jest takim człowiekiem.
No właśnie. Po co miałby to robić? Przebył jak to wspomniał wieloletnią wędrówkę w głowie, po to żeby wrócić i się obwiesić na gałęzi?
Może to już zbyt naciągane, ale może chciał po prostu sprawdzić który bóg przyjdzie mu z pomocą (chrześcijański czy pogański)?
Przybył Odyn...
Ragnar według legendy zginął w Anglii przed 865 rokiem, wrzucony do dołu pełnego jadowitych węży na rozkaz króla Elli z Nortumbrii. Tak więc najprawdopodobniej, ta podróż na wyspy, zgodnie z historią, będzie jego ostatnią :) Ciekawe, czy serial zakończy się na jego śmierci, czy dalej będzie kontynuowana historia jego synów.
To by się zgadzało, król Ella pragnie zemsty na Ragnarze za zabicie jego brata.
Prawdopodobnie na koniec 4 sezonu zobaczymy śmierć Ragnara.
Piąty sezon już dawno temu był zamówiony więc serial będzie dalej kontynuowany bez Ragnara i
skupi się na jego synach. Ivar był słynniejszym wikingiem niż ojciec Ragnar.
Czytałem że Ivar (zwłaszcza) i Ubbe byli prawdziwym postrachem Anglii. Byli bezlitośni, ludzie delikatnie mówiąc panikowali na ich widok. Tak najpewniej się to skończy. Ragnar wraz z Ivarem popłyną do Anglii, a Bjorn z pozostałymi braćmi oraz Flokim i Rollo nad morze śródziemne. Ragnar zapewne zginie a Ivar jako świadek tego zdarzenia przekaże wieści braciom. Będą oni mieli wyrzuty, że nie popłynęli z ojcem (bo może historia by się inaczej potoczyła). Dlatego zbiorą Wielką Armię Pogan (fakt historyczny) i zdemolują z zemsty sporą część Angii.
Poza tym widziałem wywiad z twórcą serialu i powiedział, że jego wizja jest taka:
W ostatnim odcinku serialu (nie wiadomo która seria) jest scena jak wymęczeni i osłabieni przez długą podróż synowie Ragnara dopływają do lądu. Jest nim Ameryka...
Patrząc przez pryzmat pieniędzy, uśmiercanie Ragnara będzie strasznie nie opłacalne. Brak jego w 5 sezonie może skutkować spadkiem popularności serialu, według mnie reżyser dopiero go uśmierci w 5 sezonie, by Travis pokazał się jeszcze na zapowiedziach i innych marketingowych rzeczach do sezonu 5. Sam autor mówi, że Ragnar ma do odegrania jeszcze ważną rzecz w tym sezonie, a Travis pokaże nam swoją życiową kreację.
Dla mnie oczywiste jest, że serial bez Ragnara zanotuje spadki oglądalności nawet wtedy, jeśli Ivar zagra równie dobrze.
Wielu ludzi mówi, że po śmierci Ragnara kończy oglądać serial,
bo nie ma ochoty dalej oglądać tasiemca.
Travis chyba skończył już przygodę z serialem. Widać na najnowszych zdjęciach i wywiadach, że nosi się już bez brody i włosy mu odrosły. W tej chwili kręcony jest piąty sezon, śledzę aktorów, wrzucają zdjęcia z planu i nie ma tam Travisa :(
Pytanie tylko kiedy zadebiutuje 5 sezon. Z pewnością nie tak jak zawsze w lutym tylko będzie jakaś przerwa między sezonami.
Poza tym pisali w jednym artykule, że 5 sezon też ma mieć 20 epizodów więc pewnie też podzielą na 5A (10 odc) i 5B (10 odc) jak zrobili przy 4 sezonie.
Jestem przekonany, że raczej 5 sezon będzie ostatnim.
Zgadza się. Śmierć Ragnara może być wielkim ciosem dla serialu. Dlatego też Bjorn jest charakteryzowany na młodego Ragnara, żeby ból po jego odejściu był mniejszy. Ale wiadomo - Travisa nie da się tak po prostu zastąpić
Ja mam nadzieję, że Ragnar zginie w kilku najbliższych odcinkach, nie lubię go od początku serialu, niech ginie jak najprędzej, wtedy serial dużo dla mnie zyska:D
Chyba nie tylko ja tak mam, dla mnie od początku był irytujący, a z czasem to już się patrzeć na niego nie dało, myślę, że wielu widzów ma już go dosyć.
Z drugiej strony... zostanie jeszcze Bjorn, który też dużo traci przez to charakteryzowanie na ojca, ale mam nadzieję, że nie przegną z tym za mocno.
Chyba tylko Ty masz go dosyć. Travis jest świetny, orginalny. Jego pomysł na postać Lothbroka jest bardzo ciekawy. Dla mnie ten serial to Ragnar. Ciężko będzie jak go zabraknie. Wiążę teraz spore nadzieje z Ubbe i Ivarem. Zwłaszcza Ubbe bardzo mi przypomina Ragnara, taki wyluzowany a jednocześnie poważny śmieszek ( scena jak klepie Ivara po policzku, scena gdzie złowił rybę i rzucił ją na Hvistka).
Bjoern tylko fizycznie przypomina Ragnara, Postać Bjoerna zbrzydła mi ostatecznie po tym jak traktował swoją córeczkę, gorzej niż psa (nawet nie zauważał jej obecności). Ragnar kochał swoją córkę i strasznie rozpaczał po jej śmierci.
Bjoern jest agresywny, chorobliwie ambitny, groźny, dziki, przypomina Rollo (podobno prawdziwy ojciec Bjoerna), no ale to chyba dobrze. Tacy byli wikingowie.
Przepraszam, ale się wtrącę - ja też mam go dość. Najlepsze trzy słowa na określenie Ragnara to "męski, szowinistyczny wieprz." Nie jestem feministką, rozumiem, że takie czasy i kraj, i tak dalej, nie chodzi mi o coś pokroju "biedne kobiety". Facet mnie po prostu odrzuca. Jest bardzo ciekawy jako postać, ale jako głównego (jednego z głównych) bohatera nie jestem w stanie go polubić. Z drugiej strony nie znaczy to, że chcę, żeby zginął. A jeśli już, w to w bardzo widowiskowy sposób. Ale rzeczywiście, mam go dość. Może i córeczkę kochał, za to kobiety ogółem traktuje jak psy. Od początku wolałam Rollo.
To jak Travis gra też mi się nie podoba. Doceniam pomysł, gra dobrze, ale nie kupił mnie tym sposobem.
Ragnar ? Szowinistą ? Owszem zdradził Lagerthę i może kilka razy wyrzucił jej to i owo, ale według mnie on najbardziej szanuje kobiety wśród wszystkich męskich bohaterów. Jak uganiał się za zimną i wyniosłą Aslaug, która owinęła sobie go na początku wokół palca ? Owszem powinien mieć swój mózg i ją odtrącić, a nie zdradzać Lagerthę. Koniec końców jako jarl musiał i chciał mieć więcej dzieci, których Lagertha już mu dać nie mogła. Z perspektywy ciągłości władzy postąpił słusznie, choć niemoralnie i źle zarazem. Cieszę się, że zauważasz, że takie były czasy, ale właśnie na tle tych czasów Ragnar wydaje mi się być liberalny i szanować kobiety. Przypomnij sobie jak traktowali i odnosili się do kobiet jarl Bjorg i jarl Haraldson albo jak syn Horika traktował Torvi. Pomiatał nią na każdym kroku. Piszesz, że wolisz Rollo co jest zaskakujące z powodu jego zachowania. Również go lubię, ale prawda jest taka, że był nieudacznikiem, w cieniu Ragnara. Przypomnij sobie jak przez kilka miesięcy upijał się i robił awantury Siggy. On ma być lepszy od Ragnara ? Sam przyznał, że źle ją traktował, kiedy zginęła ratując dzieci Ragnara. Pomijam fakt, że co najmniej dwukrotnie zdradził brata i swoich pobratymców. O ile wiem pijak i awanturnik nie jest i nigdy nie był ideałem mężczyzny dla chcącej założyć rodzinę kobiety. Chyba, że coś mnie ominęło w ostatnich latach ? Nie jestem specjalistą, ale wydaje mi się, że wbrew pozorom i panującym czasom kobiety u wikingów miały dużo praw. Mogły być tarczowniczkami i walczyć w boju u boku mężczyzn jak równy z równym albo nawet zostać jarlem jak Lagertha.
Dużo rzeczy zauważasz, a jednak pomijasz istotne sprawy. Aslaug co najmniej raz od niego dostała. On mógł robić na boku co chciał, ale ona dostała manto. A historia z tą Chinką? Zabił ją bo co, bo mógł? Super. Chwała królowi Ragnarowi.
Rollo jest zdrajcą, ale ja nigdy nie lubiłam "dobrych" bohaterów, więc w samej postaci mi to nie przeszkadza. Dobrze, że był w cieniu Ragnara, o to przecież chodziło. Zawsze wolę tych z pozoru gorszych. Łatwo kogoś lubić, jak mu wszystko wychodzi. Rollo zawsze był dla mnie ciekawszą postacią. Siggy może i dobrze nie traktował, ale sam to sobie wypominał i żałował, i czy ją kiedyś uderzył? Nie przypominam sobie. Mało tego, pomimo tego traktowania, chyba jej nigdy nie zdradził, a przynajmniej nie pamiętam takiej sceny.
Ragnar nie szanuje kobiet. Szanuje chyba tylko Lagerthę (przynajmniej teraz), jako wojowniczkę.
Spośród wszystkich męskich bohaterów, to akurat Rollo okazuje najwięcej szacunku kobietom. No, nie zapominajmy o Flokim, on jest w porządku wobec Helgi. Ale na pewno nie jest to Ragnar. Zdecydowanie nie jest to Ragnar. Osobiście jako kobieta nie dotknęłabym Ragnara nawet kijem, z zupełnie innych niż atrakcyjność powodów.
A ten tekst o zakładaniu rodziny skąd żeś wytrzasnął?...
To tylko serial, oceniam bohaterów i te ich cechy, które mi przypadną do gustu. A w samym serialu, cóż... akurat Rollo, porównując związki obu panów, dużo bardziej się na męża nadaje. Ale nie kraczę, bo nie wiem co nam twórcy zgotowali w tym sezonie.
Dla każdego co innego jest istotne. Oglądam równocześnie kilka seriali i nie pamiętam teraz dokładnie każdego wydarzenia. Planuję sobie jednak kiedyś odświeżyć cały serial. Z tego co pamiętam, Aslaug również robi co chce, Zdradziła Ragnara co najmniej dwa razy z Harbardem i nawet tego nie ukrywała. Wiedziała o tym Siggy i nawet synowie Ragnara o tym wspomnieli w ostatnim odcinku. Dokładnie pamiętam, że Rollo też raz uderzył Siggy po pijanemu. Kiedy miał już dość jej żądań/naciskań by postawić się bratu. Z drugiej strony tylko dzięki niej był w stanie jakoś funkcjonować, bo jednak motywowała go. Pałasz taką zadeklarowaną niechęcią do Ragnara, że nawet nie będę próbował Cię przekonać do swojego zdania, bo sam też nie dam się przekonać. Z tego co piszesz, Twoje lubienie takiego Rolla i nielubienie Ragnara wynika po prostu z Twoich przekonań w życiu. Jak wiadomo, każdy ma swoje gusta i nie warto o tym deliberować. Ragnar zabił Chinkę i jest mi z tego powodu przykro. To była niepotrzebna ofiara i mógł ją nawet puścić wolno. Nie zamierzam Ragnara nawet usprawiedliwiać. Prawdopodobnie zabił, bo go oszukała, że nie ma już więcej „leku” i stracił do niej zaufanie. Wcześniej oszukała go mówiąc o swoim pochodzeniu (mówiła, że jest wieśniaczką, a potem wyszło, że cesarza). Bardzo możliwe, że Ragnar nie był w stanie w tym czasie zupełnie logicznie rozumować i zabił ją w przypływie złości. Za to zupełnie zaskakująco nie zabił wieśniaka, który napluł mu w twarz w ostatnim odcinku. Fakt. Ragnar wygląda teraz jak starzec (choć prawdopodobnie powinien mieć maksymalnie ok. 50-55 lat). Między 10 a 11 odcinkiem obecnego sezonu wszystkich bohaterów (Lagerthę, Aslaug, Björna, Halfdana i jego brata itp.) postarzyli wizualnie o maksymalnie 5 lat, podczas gdy Ragnar wygląda na 20 lat więcej i bardziej przypomina jakiegoś dziada niż króla, ale i tak płynie z niego jakaś dostojność. Pomijam wygląd synów, bo im dodali 15-20 lat i po prostu są młodzi jak być powinni, ale Ragnar wygląda okropnie. Nadal mimo to zostanie moją ulubioną postacią. Piszesz, że łatwo kogoś lubić, jak mu wszystko wychodzi. Problem w tym, że ja też wolę bohaterów, którym nie zawsze wszystko wychodzi. Ragnar jest dla mnie kimś takim. Odniósł wiele zwycięstw, ale tak naprawdę chyba ze dwa razy więcej rzeczy mu nie wyszło. Nie zdobył Paryża, zniszczyli założoną przez niego kolonię w Anglii. Mało kto dotrzymał danego mu słowa. Własny brat zdradził go dwa razy. Dzisiaj jest nawet skończony dla swoich synów. Niemal wszyscy go nienawidzą kiedy wraca (może prócz Flokiego). Uważają, że nic nie osiągnął i że nigdy już nie osiągnie oraz, że opuścili go bogowie. Postanowił się powiesić, ale Odyn nie przyjął jego ofiary i jego kruki go uratowały. Wszystko to sprawia, że Ragnar nie jest jakimś narcystycznym herosem, ale jest bardzo ludzki. Popełnia błędy jak każdy człowiek i potem za to pokutuje. Utożsamiam się z nim trochę poprzez sympatię jaką do niego żywię. Jak ktoś napisał w tym wątku, Ragnar jest taki, że ma się ochotę go przytulić. Wiem, że Twoje odczucia są zgoła inne i nie zamierzam Cię odwodzić od nich i szanuję je. A tekst o zakładaniu rodzin wytrzasnąłem z tego, że wydawało mi się, że skoro Rollo i Siggy mieszkali razem, to stworzyli coś na kształt „ogniska domowego”. Byłem pewien, że Siggy chce być z Rollo i żeby wszystko było jak w „normalnym związku”.
Zmełłam przekleństwo, bo trzeci raz już piszę ten komentarz. Co chwilę coś klikam i kasuję. Ufff...
Mnie nie też nie chodziło ani nie chodzi o to, żeby kogokolwiek przekonywać. Chciałam tylko dorzucić swoje trzy grosze do tego, że jest więcej osób, które Ragnara mają dość. Oczywiście, że jest to sprawa preferencji, bo czegóż by innego? Nie wiem, jakie seriale jeszcze oglądasz, ale jeśli Grę o Tron też, to może da to nieco większy obraz moich gustów, jeśli napiszę, że najbardziej lubię
Jaime'a, Ogara, Brienne i całkiem lubię przez wielu nielubianą Sansę. Za to kompletnie nie mogę zdzierżyć Khaleesi. Tyrion już dawno mi się znudził. Za to wcale nie cieszyłam się ze śmierci Joffa, bo bez niego jest nudno. Doceniałam go jako postać.
Ragnara też jako postać doceniam i uważam, że jest fajnym bohaterem. Ale i tak go nie lubię. Może serial nie zyska po jego śmierci, ale raczej płakać nie będę.
Dostojny jest / był, mówisz... Nadal kwestia postrzegania, ale się nie zgodzę. Nigdy taki nie był. Właśnie przez to, jak Fimmel go gra. Ragnar jest nerwowym, nieco neurotycznym, narwanym i impulsywnym typem z zestawem dziwnych min i dziwnie cienkim chichotem, który uruchamia w niektórych sytuacjach, o kręceniu ustami i zagryzaniu warg nie wspominając. To nie jest wada sama w sobie, taki pomysł na postać, jak już pisałam, doceniam to. Ale przez to nigdy nie wydawał mi się dostojny.
Co innego Rollo. Jest dużo spokojniejszy, postawniejszy, i nie daje po sobie tak łatwo poznać, że coś go denerwuje. Być może dlatego już podświadomie od samego początku go polubiłam. Björn także prezentuje się dużo lepiej niż ojciec, w moim mniemaniu rzecz jasna.
Co do postarzania postaci, właśnie w tym serialu ich w ogóle nie postarzają. Ragnar tylko chodzi w łachmanach i ma siwą brodę, to wszystko. W ogóle nie wygląda na swoje lata. O Lagercie to w ogóle szkoda gadać. Nie wiem ile lat ma Björn, ale ona nadal wygląda zdecydowanie zbyt młodo, nie jak jego matka. Chyba nawet pięknieje z sezonu na sezon. Też powinna być spokojnie a może i grubo po 40, a wygląda na środek 30.
Jeśli miałabym wymienić minusy serialu, to jest największy z nich. Jak zobaczyłam tę piękną Lagerthę w pierwszym odcinku tej części sezonu, to aż wywróciłam oczami i przez chwilę odechciało mi się oglądać.
A wracając do rzeczy...
Łatwo lubić kogoś komu się wszystko udaje - to się oczywiście tyczyło początków serii. Ale że ja mam na odwrót, od razu wybrałam Rollo i już mi tak zostało.
A teraz coś, nad czym pewnie mało kto się zastanawia oglądając :D
Kibicowaliśmy wikingom w zdobyciu Paryża, ale dlaczego? Nie mają do tego miasta żadnych praw. Siłą chcą zdobyć wszystko, nie szanując niczego.
Oczywiście, to tylko serial, kibicujemy Ragnarowi, bo to o niego tutaj w dużej mierze chodzi. Ale ja lubię sobie czasem przeanalizować rzeczy także w szerszym kontekście. I teraz wyjaśnia się, dlaczego nie przeszkadza mi ta zdrada Rolla. Zdradził brata i swoich ludzi, i to parszywie, kazał ich pozabijać. Ale jakby nie patrzeć, stanął po stronie Paryża, w dużej mierze przez swoją kobietę. I zrobił swoim pobratymcom dokładnie to, co oni zrobiliby mieszkańcom Paryża, prawda? Od tej strony to widzę. Wcale nie stoję po stronie Wikingów w tej sprawie. Wręcz mam wrażenie, że dostali za swoje, zadufani w sobie "zdobywcy".
Kończąc, nigdy nie odmawiałam Ragnarowi człowieczeństwa. Jest bardzo ludzki. Postać jest zrobiona super. Ale... i tak dalej, i tak dalej.
Oglądam razem z koleżanką, która w przeciwieństwie do mnie uwielbiała Ragnara od początku. Ale, no właśnie, do czasu. Bo też już ma go dość przez to jego traktowanie kobiet jak worków z odpadkami. Straciła do niego sympatię.
Pozostaje czekać na rozwój charakterów jego synów. Może znajdzie się ktoś do polubienia.
Tak, również oglądam GoT. Z osób które wymieniłaś lubię tylko Sansę. Leciutko irytowała mnie tylko na początku, ale kiedy dojrzała emocjonalnie i przestała być „rozwydrzoną księżniczką” to polubiłem ją. Współczułem jej bardzo, że musi poślubić przeklętego Joeffreya. To był dopiero okrutnik, sadysta i 100% szowinista. Scenę kiedy zdechł, z nieukrywaną radością, obejrzałem z 5 razy, choć może nie powinienem o tym pisać, bo to chyba niezupełnie normalne:D Wynika to z tego, że dla mnie był chyba jednym z największych schwarzcharakterów w historii kinematografii i jak pojawiał się na ekranie, to irytował mnie we wszystkim ten niewdzięczny, rozwydrzony i rozpieszczony bachor. Zdaję sobie sprawę, że to mój subiektywny wybór. Khaleesi jest mi obojętna. Myślę, że może być irytująca ta jej wszechwładza. Robi co chce, bo może i jest tak bardzo przekonana o swojej niemal boskości i nieomylności, że przebija w tym Aslaug. Tym sposobem wróciłem do Wikingów, bo za dużo napisałem o GoT.
Rozumiem Twoje wszystkie argumenty przeciwko postaci Ragnara i co ciekawe z niektórymi ciężko mi się nie zgodzić. Jednak i tak go lubię. Jak pomyślę, to w zasadzie obok byłej żony jest jedynym wikingiem w serialu, którego lubię bez przerwy od początku. Zawsze życzyłem mu, by pokonał swoich serialowych przeciwników, którzy byli rzeczywistymi niegodziwcami: jarla Haraldsona, jarla Borga czy króla Horika, którzy byli opętani rządzą zdobyczy za wszelką cenę, łamali przysięgi. On jeden był dla mnie najnormalniejszy. Odpowiadał innym wikingom złem tylko jak ktoś był niegodziwy wobec niego lub knuł przeciw niemu. Tak naprawdę był ciekawy świata, ale ostatecznie chciał po prostu zatrzymać swoją farmę, którą chciał mu odebrać Haraldson. Co prawda za niesubordynację, ale jednak to pociągnęło jakiś efekt domina.
Ragnar postępował dla mnie bardziej szczerze i mniej grzesznie niż chrześcijanie, których spotyka na swojej drodze. W serialu „Zachód”, a więc chrześcijańska Anglia i Francja (celowe uproszczenia ustrojowo-terytorialne) są zepsute do szpiku kości. Król Egbert zajmuje się odnawianiem greckich i rzymskich traktatów (uznawanych w owych czasach za pogańskie), sypia z żoną własnego syna, knuje przeciw wszystkim sojusznikom, by powiększyć swe dobra oraz zagarnia wbrew umowom całą Mercję dla siebie. Jego sojusznik , król Aellia z Nurtumbrii jest opasłym gnuśnym, wieprzem. Królowa Kwintirith jest szaloną nimfomanką. Egbert, zaraz po odpłynięciu Ragnara wycina w pień wikińskich osadników. W Królestwie Franków nie jest lepiej. Cesarz Karol jest kunktatorem. Składa niemoralną propozycję Rolandowi i jego siostrze, którzy dla utrzymania wpływów godzą się na nią. Stracony i niedoszły mąż Giseli to jakiś sadysta. Wszystkich łączy chorowita rządzą władzy. Po prostu sami gorliwi, bojaźliwi i godnie naśladowania chrześcijanie :D
Przy nich sam Ragnar jawi się jako święty. W średniowiecznych angielskich, frankońskich i niemieckich kronikach Wikingowie są opisywani zresztą jako kara Boża za grzechy chrześcijańskich władców. Nie pragnąłem, by Ragnar zdobył Paryż, bo jednak mieszkańcy byli chrześcijanami i pewnie byli mniej grzeszni od swego władcy i jego dworu. Pragnąłem, żeby tam nie umarł, a znając sagę, wiedziałem, że na pewno tak będzie, bo to nie czas i nie miejsce jego śmierci. Ponadto Ragnar poprzez Athelstana był trochę chrześcijaninem. Nie przyjął, ale i nie odtrącił w całości nauk Chrystusa. Intryguje go ta religia. To zresztą było odstawą oskarżeń braci wikińskiej, że opuścili go bogowie i dlatego Floki zabił Athelstana. Sądził, że namieszał Ragnarowi w głowie.
Rollo. Paradoksalnie on jako neofita jest czasem bardziej chrześcijański od swego teścia. Pomijam wyrżnięcie kilkudziesięciu Wikingów, którzy mu autentycznie sprzyjali. To było dla mnie niezrozumiałe. Być może chciał się odciąć grubą kreskę od wszystkiego co wikińskie i pogańskie, ale to było bardzo złe co zrobił. Mógł kazać im odejść i pogrozić dla pewności, ale zabijać ? Postąpił okrutnie. Ragnarowi w sumie też nie jestem w stanie wybaczyć, że kazał zabić bezbronną żonę i córki Horika…, ale oszczędził jego syna, który wiadomo, że już będzie niemal zaprogramowany na szukanie zemsty. I tak zresztą było. Mógł go zabić już wtedy, a jednak nie chciał być krzywoprzysiężcą. Zabijając wtedy Erlendura oszczędziłby sobie i Björnowi późniejszego kłopotu.
Co do wieku bohaterów. Ragnar, jako jedyny, ma takie wory pod oczami jakby miał co najmniej 70 lat. A co do reszty-wiadomo. Żeby serial był nadal atrakcyjny dla widzów, to m.in. muszą być atrakcyjni bohaterowie. Dlatego Lagertha pięknieje z sezonu na sezon, a reszta starzeje się niewiele. W każdym razie fajnie, że analizujesz rzeczy w nieco innym kontekście i od strony mało znanej i mało poruszanej. Nie zmieniłem zdania co do Ragnara i Rolla, ale Twoje argumenty pozwoliły mi spojrzeć na ich poczynania z innej perspektywy nad którą rzeczywiście wcześniej się nie zastanawiałem.
Synowie Ragnara, póki co, są dla mnie obojętni. Może oprócz Ivara, który jest dla mnie właśnie szowinistą. W imię swojego męskiego ego zażądał, by oddano mu jako nałożnicę niewolnicę, a gdy ze swej i tylko swej ułomności nie mógł okazać się w swoim mniemaniu mężczyzną, chciał ją zabić. Nie rozumiem jak mógł nie wiedzieć o swej ułomności w tym aspekcie wcześniej.
Co to Vikingów zgadzam się z Tobą chyba we wszystkim co napisales ;)
Jesli chodzi o GoT to chyba tez :D
Joffrey to psychol, nienawidzilam go calym sercem, zreszta podobnie jak drugiego męża Sansy :D
Obaj dostali na co zasluzyli z opoznieniem ale zasluzenie ;)
No tak. Zapomniałem o Ramsayu. Scenę w której Jon okłada go pięściami obejrzałem chyba też podobną ilość razy co śmierć Joffreya. Ramsay był nawet „gorszy” od Joffreya, bo był dojrzalszy i inteligentniejszy oraz bardziej przebiegły. Przez co jego sadyzm był bardziej „wysublimowany”. Powracając jednak do „Wikingów”. Lubię m. in. Lagerthę, Björna itp., ale serial jakoś by przetrwał, gdyby ich nie było. Natomiast dla mnie podstawą jest saga o Ragnarze. Oczywiście można było zrobić serial od wikingach bez Ragnara, ale to już byłaby inna historia. Obecność Ragnara spaja wszystkie wątki i jak już go niechybnie zabraknie, wątek jego synów będzie miał jakiś sens w dyskursie. Zanim nie wszedłem w ten temat na forum, to nie zdawałem sobie sprawy, że Ragnar swoimi dziwnymi minami, chichotem i szeptem (choć nikt tak nie chichocze jak Floki) może irytować. Mi się podoba taki pomysł na odegranie postaci, ale również rozumiem, że to może być naprawdę irytujące.
Z synów Ragnara najbardziej in minus wyróżnia się jak na razie Ivar, reszta jest nijaka (w sensie są do siebie podobni). Na dzień dzisiejszy jeśli któryś z nich miałby zginąć, to dla mnie tylko Ivar. Ale spokojnie. Prawdopodobnie szybko nie umrze żaden z nich.
Rollo nie jest tak błyskotliwy jak Ragnar, to jest prawda. Fortel z łańcuchem na rzece wyszedł mu, ale zawsze starał się po prostu działaś siłą niż np. użyć inteligentnego podstępu czy manewru. Zawsze kierowało nim myślenie na zasadzie „jestem wielki i silny, to idę naprzód i zobaczę co się stanie”. Stosował to i rzeczywiście to skutkowało, więc nic nie zmieniał w swojej filozofii. Ragnar czy Floki są słabsi fizycznie. Ragnar nadrabia zwinnością, ale też musiał od początku myśleć strategicznie. To samo Floki.
Björn ma ten problem, że wie, iż jest synem wielkiego Ragnara i żyje ze świadomością, że aby być zapamiętanym musi przewyższyć wszystko co zrobił ojciec. Rzeczywiście mu się to uda, natomiast na razie stawia czoło temu wyzwaniu. Być może czasem go to blokuje.
Aslaug, nienawidzę jej od samego początku. Zadufana w sobie królowa lodu. Wcale mi nie żal, że Ragnar ją czasem źle traktował i przez niego płakała. Nie wiem dlaczego Lagertha po prostu nie skróciła jej o głowę, ale może przez wzgląd na dziecko. Przybyła jako córka półboga z nastawieniem, że wszystko jej się należy z urodzenia.
Masz rację we wszystkim co piszesz. Ragnar faktycznie był najbardziej "fair" na tle swoich przeciwników i sam osobiście (nie licząc innych wikingów) wypadał dobrze również na tle mieszkańców krajów, które rabował.
Więc chyba możemy się zgodzić, że dostrzegamy różne aspekty każdej postaci, ale różnimy się w tym, czy są dla nas powodami do żywienia do nich sympatii.
Rollo postąpił okrutnie, fakt. Jeśli ktoś kazałby mi to wyjaśnić, napisałabym tak: owszem, mógł kazać im odejść, ale by nie odeszli. Znamy wikingów. Dwa, myślę że tak jak napisałeś, chciał coś udowodnić i się od tego odciąć. Trzy, myślę, że po tym jak zamieszkał po drugiej stronie bramy, poznał Giselę, zobaczyć Paryż od wewnątrz itd, trudno mu było sobie wyobrazić, że ktoś mógłby to po prostu zrabować i zniszczyć - to by była bardziej pozytywna interpretacja. Negatywna i prawdopodobnie bardziej prawdziwa jest taka, że wreszcie miał coś swojego i nie dałby tego sobie odebrać.
Co do Ivara też się zgodzę. Tyle że jest jeszcze młody i liczę na to, że po prostu dostanie od życia po tyłku i to wkrótce, a wtedy może się zmieni. Niby kaleka, który nienawidzi tego że inni mu współczują, z drugiej strony strasznie zarozumiały i przekonany o własnej wyższości - bardzo fajny psychologiczny zabieg. Dlatego, chociaż na razie nie zaskarbił sobie mojej sympatii, bardzo mnie zainteresował. Ale też nie wiem, czemu tak późno się zorientował :D
Bardzo dużo rzeczy przemyślałam dzięki tej naszej dyskusji. Pozdrawiam :)
Tak. Ragnar wydaje mi się najbardziej w porządku i jawi mi się jako postać, która postępuje bardziej szczerze i „chrześcijańsko” od chrześcijańskich władców (być może to wpływ Athelstana). Oni są chorzy na ambicję władzy i dla nich cel uświęca środki. Ragnar nie zabił Rolla za dwukrotną zdradę, a i na Sekwanie raczej średnio starał się go zabić. Nie zabił też Flokiego za śmierć Athelstana, bo obaj byli jego przyjaciółmi (Floki zresztą świetnie zagrał jako nibyzdrajca Ragnara na usługach króla Horika).
Tak dotkliwa kara dla Flokiego, była raczej powodem złej decyzji Björna, który uwięził Flokiego, gdy ojciec był nieprzytomny. Potem Ragnar chcąc zachować swój majestat musiał już coś z Flokim zrobić. Zaniósł mimo to Heldze worek ziarna na zimę, by miały jak przeżyć z córką. Na pewno zawsze miał swój powód do zabicia. Zabił Chinkę, bo go okłamała dwa razy i uzależniła od ziół (które mu pomagały, ale jak się skończyły a Chinka nie była już w stanie zrobić nowych…). Natomiast nigdy nie postąpiłby tak okrutnie jak Halfdan z bratem, którzy zarżnęli (mimo błagań o nie robienie im krzywdy ) niewinnych i bezbronnych frankońskich wieśniaków, bo mogli. Bo takie mieli swoje widzi mi się i taką naturę. Nic nie zyskali. Mogli ich obrabować i odejść, ale zabili ich ze śpiewem na ustach, a być może i chłopki przedtem zgwałcili. Ragnar zgotował okrutną śmierć Bjorgowi, ale bardzo nobliwą. Dzięki temu, że Bjorg nie krzyczał podczas „krwawego orła”, to poszedł do Valhalli.
Rollo był ambitny, ale nie umiał się wybić przy kimś takim jak Ragnar. Nie miał za bardzo na siebie pomysłu. Przy boku Ragnara, zawsze byłby tylko bratem Ragnara i sam o tym mówił. Powinien po prostu odejść z wioski i poszukać własnej drogi. Zamiast tego zawsze był podatny na zdanie innych. Przychodził Bjorg, Horik a potem Frankowie i zawsze przechodził na stronę wroga. Ostatecznie mu się to w końcu opłaciło. Został obrońcą Paryża i wszedł do rodziny królewskiej jako przyszły władca. Zabił pobratymców, co wydawało mi się głupie i nie byłem w stanie tego pojąć, ale prawdopodobnie chciał się zupełnie odciąć od przeszłości i pokazać Frankom, że jest całkowicie z nimi. Podczas bitwy na Sekwanie zabił nawet frankońskiego „rycerza” za samo zasugerowanie odwrotu. Zobaczymy czy przepuści i pomoże Björnowi opłynąć kraj Franków.
Synowie Ragnara są jeszcze bardzo młodzi i nic jeszcze na tym etapie nie osiągnęli. Są po prostu synami Ragnara. Wychowali się już na „gotowym”. Nie musieli walczyć o pozycję. Może jak dorosną i okrzepną w walce i w starciu intelektualnym z wrogami to dojrzeją i jakoś będą się między sobą różnić, bo na razie tylko Ivar wyróżnia się kalectwem i okrutnością. Na dzisiejszy odcinek taki król Egbert zjada ich na śniadanie swoim sprytem i kłamstwami czyt. dyplomacją. Dziękuję również za trafne i pouczające uwagi oraz miłą konwersację. Pozdrawiam :)
Nie zgadzam sie co do Twojego odbioru Ragnara i sanego Travisa ale to tez tylko moje zdanie ;)
Dla mnie Vikings to wlasnie Ragnar. Ake Ragnar to tez Rollo, Lagerta, jego synowie.
Bez Ragnara oni nie maja az takiego znaczenia ;)
Nie lubialabym Lagerty gdyby nie to, ze to zona Ragnara. Moze inaczej. Pewnie bym ją lubiala ale bym jej nie szanowala ;)
Taka Helga np jest bo jest ale jakby jej nie bylo to tez by bylo...
Rollo... Z nim mam problem bo raz go lubie a raz nie. Lubie go chyva tylko wtedy gdy jest na dnie. Lubie gdy ma swoje zdanie ale pod warunkiem, ze bie szkodzi tym Ragnarowi.
Jest postawny to fakt. Ale w przeciwienstwie do Ragnara ktory ma mozg i wie jak go uzywac, Rollo to tępa dzida sorry :D
Bjorn... Irytuje mnie jego postac i chyba tyle moge o nim napisac. Nue wiem czy to kwestia doboru aktorow (ten wczesniejszy rowniez mnie irytowal a Ludwig tylko poglebil tę niechec) czy poprowadzenie takue a nie inne jego postaci. Taki stary malenki.
Ivar. Niby psychil cos jak Joffrey ;) ale zaskakuje mnie jego postac. Jest nieprzewidywalny jak Ragnar i jestem go ciekawa.
Pozostali trzej bracia Ivara hmm takie emo wieśki... Ale nie skreslam ich. Moze oprocz tego wezowe oko bez weza tyle ze jego jestem ciekawa w kontekscie tego jak zginie :D moglby mu w tym pomoc Ivar ;)
Aslaug... Jesoo. Czemu to jeszcze żyje? Okropna od samego poczatku... Taka z niej krolowa jak z Dudy prezydent sorry za off...
Floki jeszcze. Lubialam go w 1sezonie. I tyle. Jak zabil Atelstana to czekam na jego koniec. Nie interesuje mnie co sue z nim dzieje byle by nie szkodzil Ragnarowi.
;)
Właśnie o to chodzi, że to tylko czyjeś zdanie. Prawdą może być fakt, że każdy kwadrat jest prostokątem, ale nie to, Ragnar jest fajny i czy Travis dobrze go gra. To są opinie, nie fakty. Nie chciałam się tu nigdy z nikim kłócić.
Jednak nazywanie Rollo "tępą dzidą"... hmmm. Jakby nie patrzeć przechytrzył Ragnara, łańcuchy na rzece to był jego pomysł.
Poza tym do postaci podchodzę w zupełnie inny sposób. Analizuję całość, zanim zdecyduję czy ktoś mnie irytuje. Dla mnie wielu postaci mogłoby nie być, ale gdyby nie było np. Helgi, nie obejrzelibyśmy tej przepięknej sceny nawiązującej do Lokiego i Sigyn, kiedy trzymała mu miskę nad głową. Niby detal, a taki istotny.
No tak motyw z łańcuchem był tak dobry, że zapomniałam iż to Rollo go wymyslil ;)
Podoba mi sie ze ma "cos swojego" ze juz nie jest zalezny od brata tylko szanowalabym go gdyby byl obok (nawet w tej Francji) ale by nie byli wrogami. Poswiecil mulosc brata dla jakiejs lali i wladzy. Wreszcie czuje sie kims waznym. Ale za haka cene? I niby jest kims ale w gruncie rzeczy jest nikim. Brak honoru go skresla, w moim mniemaniu. Stal sie marionetka na potrzeby Francji. Wyparl sie siebie. Z dawnego Rolla zistalt tylko jego wielkie ambicje. Nie zycze mu źle, ale jako wiking byl kims, nawet w cieniu brata. A jako francuzik jest cinajmniej smieszny.
Co nie zmienua faktu ze jestem ciekąwa co u niego ;)
Tylko wtrące ;) mi nie jest żal tego, że xabił chinkę. Ona go zniszczyła, uzależniła od "prochów". Ja bym ją zabiła jeszcze wczesniej niż on to zrobił ;)
Siggy chciala z Rolla zrobic wladce. Zalezalo jej na pozycji. Pewnie i pokochala Rollo ale milosc do kasy byla wieksza.
Dlayego sie poddala bo widziala ze Rollo nie podola.
Skoro tak nie lubisz Ragnara, to nie wiem jak dałaś radę dotrwać do czwartego sezonu ? Przecież to jest saga o Ragnarze i są odcinki, w których on występuje w co drugiej scenie. Dla mnie ten serial to głównie Ragnar i dla niego najbardziej go oglądam. Ragnar odepchnął mnie tylko na chwilę, kiedy porzucił Lagerthę na rzecz wyniosłej, zimnej i przeklętej Aslaug. Travis jest dla mnie świetnym aktorem. Uwielbiam sposób w jaki mówi oraz jak ekspresyjna jest mimika jego twarzy. Björn jest dla mnie trzecią ulubioną postacią w tym serialu (zaraz po Ragnarze i Lagercie) i podoba mi się, że jest taki podobny do ojca. Björn zresztą wkurzał mnie na początku, aż do momentu, w którym zaczął zachowywać się dojrzale i potępiał ojca za zdradę matki. Jeśli Ragnar zostanie zabity przez króla Aellię to nadal będę oglądał serial i kibicował wtedy Björnowi, ale to już nie będzie dla mnie to samo.
No bardzo ciężko było przebrnąć przez pierwszy sezon, robiłam kilka podejść, bo kompletnie nie poczułam fenomenu tego serialu, ani Ragnara, ale tak czy inaczej, serial dobrze zrobiony i ma fajny klimat więc jakoś przebrnęłam, a z każdym kolejnym sezonem jest dla mnie lepszy.
Dla mnie serial to nie Ragnar:P dla mnie to surowy klimat, tylko i wyłącznie. Żaden aktor nie jest tam dla mnie jakoś szczególnie ważny, ale nie ukrywam, że Ivara i Ubbe byłoby szkoda, pierwszy to wiadomo, ale i drugi ma potencjał.
Wiem, że Wikingowie to bardziej takie przygodowe fantasy niż serial historyczny, ale jakoś tam jednak do historii nawiązuje. Lubię takie klimaty, a dobrze zrobionych seriali stylizowanych w jakimś tam stopniu na czasy wczesnego średniowiecza mi brakuje, dlatego pomimo irytujacego Ragnara (no i dosyć częstego przynudzania...ale tu nie o tym) jeszcze oglądam ten serial.
Moje odczucia przed obejrzeniem serialu były takie, że może być słaby. Na początku był reklamowany jako taki, którym zachwycili się Amerykanie. Myślałem zatem, że może to być jakaś hamburgerowa papka dla niezbyt wymagającego widza (nota bene też lubię czasem zjeść hamburgera;-) I choć kilka odcinków w pierwszym i drugim sezonie jest nierównych, to jednak z każdym epizodem serial coraz bardziej „wymiata”. Ma niepowtarzalny klimat i jest po prostu dobrze zrobiony historycznie. Przyznam się, że Ivara nienawidzę jak mało kogo. Za to, że chciał zabić niewolną służącą, bo nie był w stanie (no wiadomo:-) Nie jestem w stanie zrozumieć jak mógł nie wiedzieć, że jest impotentem przedtem chociażby przy okazji podglądania braci. Potem powiedział, że lubi zabijać, a jego dzikość i porywczość spowodowała obawę nawet wśród jednego z braci.
Rzeczywiście jeśli chodzi o dobre seriale historyczne z epoki średniowiecza, to tu jest luka. Na pewno oglądałem podobne filmy, ale żaden nie dorównał serialowi.
Najlepszym serialem o średniowieczu jest:
"Robin of sherwood" 1984-1986 (26 odc)
Do dziś nikt nie powtórzył takiego klimatu.
nr 2 z seriali o średniowieczu można uznać "Vikings" 2013-2017
Również oglądałem ten serial jak byłem dzieckiem kiedy któryś raz powtarzała go telewizja. Pewnie zdajesz sobie sprawę, że nazwanie serialu "Robina z Sherwood" najlepszym serialem o średniowieczu jest mocno subiektywną oceną. Do której oczywiście masz prawo. Na pewno miał klimat, ale nigdy nie zgodzę się, że jest lepszy od "Wikingów". Seriale i filmy z lat 80tych, które bazują na historii mają niestety to do siebie, że są małohistoryczne i nie są tak realistyczne jak być powinny. Dla takich filmów wymyślono gatunek dramat kostiumowy, który jest oparty luźno na historii. Natomiast serialem historycznym bym go nie nazwał. Zresztą Ty też go tak nie nazwałeś. Dla mnie Wikingowie biją "Robina" na głowę, ale to kwestia postrzegania i tego kto co lubi.
Pod względem klimatu, postaci, walk, muzyki Robin bije na głowę Vikings. I takie są fakty. Takie opinie są wszystkich osób jakie znam, które dobrze poznały te seriale.
Radzę przypomnieć sobie jak wyraziste postacie w Robinie były np: Szeryf, Gisburne, pierwszy Robin, Will, Nasir.
I jak genialny był soundtrack Clannad.
Do dziś Robin of Sherwood obok Twin peaks to najlepszy serial pod względem klimatu. Ja te seriale widziałem po 5 razy i pewnie jeszcze kiedyś sobie kolejny raz zobaczę.
Zwłaszcza, że po 25 latach Twin peaks wraca z 3 sezonem w 2017 roku.
Wiele było innych świetnych seriali np:
Korzenie 1977, Północ-południe 85-86, Shogun,
Alternatywy 4, Dekalog, X-Files, Oz, Sopranos,
Kompania braci, Sześć stóp pod ziemią, Prawo ulicy, Deadwood, Lost, Rzym, Dexter, Breaking bad,
Czarne lustro, GOT, House of cards, Vikings,
Detektyw (1 sez), Utopia,Fargo, Gomorra,
Narcos, Westworld itp
Ale do żadnych innych prócz Robin of sherwood i Twin peaks nie powróciłem nawet drugi raz, bo nie ma ochoty.
W Tv Robin of Sherwood leciał na TVp 1 lub TVp 2
w 1988 (3 serie). Natomiast w 1991 (2 serie)
Z tymi faktami to przesadziłeś;-) Jak piszę, to jest Twój subiektywny osąd. Wobec tego ja oglądałem ten serial w 1991 roku. Być może jeszcze kiedyś sobie przypomnę "Robina" i nieco zmienię zdanie, ale nie sądzę. Na razie mam jeszcze kilka innych seriali i książek w kolejce. Z wymienionych przez Ciebie tytułów obejrzałem 90%, ale rozmawialiśmy o średniowieczu. Praktycznie każdy wymieniony przez Ciebie serial jest dobry, ale w swojej klasie. Nie można porównywać "Westworld" do "Wikingów". Mam nadzieję, że nie muszę pisać dlaczego. To jakby porównywać symmachię spartańską do demokracji parlamentarnej Anglii w XIX wieku. Chcesz powiedzieć, że postacie z Wikingów nie są wyraziste ? Ja mam inaczej. Nie znam nikogo kto oglądałby Robina z Sherwood, natomiast znam kilka osób, które oglądają "Wikingów".
Kilka postaci daje radę, ale to nie są postacie, które się długo pamięta i czymś mocno się wyróżniły.
A z tamtym seriali wymienionych zawsze kilka takich było.
Tu mamy z ciekawszych króla Eckberta, Flokiego, Ragnara i Ivara. Ale szału nie robią.
Porównać wystarczy z GOT i słabo to wygląda w Vikings:
Littlefinger, Tywin, Tyrion, Sandor, Bronn, Jaimie, Cersei,
Eddard, Ramsay, Joffrey, Oberyn, Theon itd
Albo z takiego Rzymu:
Marek Antoniusz, Atia miażdżą system.
Ojj ten Robin hehe
Myslalam do teraz ze tylko podlotki w wieku dojrzeeania kochaly ten serial :D nie dla sanego serialu, fabuly czy cos tyljo dla aktora i pioseneczki tytulowej :D
Ale zeby arcydzielo?
Wsrod seriali?
Ponioslo Cie :)
W latach 84 do końca lat 90' Robin of Sherwood miał status kultowy jak obecnie GOT.
W wielu rankingach jest w ścisłej czołówce najlepszych seriali ever. Między 1999, a 2003 na imdb miał 8,9. Z latami obniżali ocenę. Obecnie 8,5. W latach 80' i 90' był tak ceniony jak GOT który ma 9,5.
A Vikings całkowicie w cieniu GOT. Nikt nawet go nie stawia obok Rzymu czy GOT, tylko jako coś gorszego.
Takie Vikings teraz na fali popularności ma na imdb 8,6.
A po latach zapomnienia spadnie na 8,2. Daleko mu do pozycji kultowej. Na imdb nawet teraz w szczycie popularności jest na 156 miejscu w rankingu :)
Stawianie go obok Robin of Sherwood czy Twin peaks to zwykła obraza dla tych seriali. Vikings gdyby pojawił się 30 lat wcześniej byłby dużo lepiej odbierany.
Robin of Sherwood w pierwszych 2 sezonach nie miał żadnych zapychaczy i jest kilka epizodów, które robią takie wrażenie jak najlepsze epizody GOT. Vikings ma wiele zapychaczy i w sumie nic nie zrobiło na mnie w tym serialu wielkiego wrażenia, żebym mógł powiedzieć wow.
Genialne epizody Robin of sherwood:
Robin Hood and the Sorcerer x2
Seven Poor Knights from Acre
The King's Fool
The Swords of Wayland x2
The Greatest Enemy
The Time of the Wolf x2
Najlepsze epizody Vikings:
Brother's War 2x1
The Choice 2x9
The Lord's Prayer 2x10
To the Gates! 3x8
The Dead 3x10
The Last Ship 4x10
Pod względem najlepszych epizodów też wyżej stawiam ROS od Vikings.
Pod względem poziomu najlepsze to Twin peaks, Sopranos, Sześć stóp pod ziemią,
Prawo ulicy, Breaking bad.
Pod względem klimatu najlepsze to Twin peaks i Robin of Sherwood.
Najlepsze seriale jakie widziałem.
Janosik 1974 polski
Noce i dnie 1977 polski
Korzenie 1977
Shogun 1980
Alternatywy 4 1983 polski
Robin of Sherwood 1984-1986
Północ-południe 1985-1986
Dekalog 1988 polski
Twin peaks 1990-1991
X-Files 1993-2002
Oz 1997-2003
Sopranos 1999-2007
Kompania braci 2001
Sześć stóp pod ziemią 2001-2005
Prawo ulicy 2002-2008
Deadwood 2004-2006
Zagubieni 2004-2010
Glina 2004-2008 polski
Pitbull 2005-2008 polski
Rzym 2005-2007
Dexter 2006-2013
Breaking bad 2008-2013
Sherlock 2010-2017
Gra o tron 2011-2018
Czarne lustro 2011-2017
House of cards 2013-2017
Utopia 2013-2014
Cosmos 2014
Detektyw 2014 ( 1 sezon)
Fargo 2014-2017
Gomorra 2014-2018
Narcos 2015-2018
Stranger things 2016-2017
Westworld 2016-2017
Nigdy był Vikings nie umieścił na tej liście, bo daleko mu do poziomu najlepszych seriali, a twoja 10 jest zwyczajnie śmieszna.
Vikings -8/10 to max ile można dać
1 sezon - 8/10
2 sezon -9,5/10
3 sezon -8/10 poziom spada w stosunku do 2 sezonu
4 sezon -4-5/10 popłuczyny
No ja z Twojej listy skreslilabym Zagubionych bo serial zaczyna wiac nuda po 1sezonie ;) moze wtedy gdy byl na fali to jeszcze ujdzue ake im dalej w las tym gorzej ;)
A i Westworld tez bym kreslila bo to kilkka pierwszych odcinkow - teraz jest szal a moze byc szambo. Czego mu nie zycze ake podobnie bylo z Miasteczkiem Werword Pines (chyba przekrecilam nazwe)
Z Archiwum X.. Ekhm... Jak mialam lat nascie to oglsdalam z zaciekawieniem to fakt. Ale jak probowalam powtorzyc sobie ten serial na foxie ostatnio to Olaboga... Bida. Bida... :D
Zreszta porownywanie seriali jest bezsensu :)
Ktos lubi wampiry czy sztywnych, ufo, morze, gory, sielanke pod miastem, jeden woli detektywwa inny chirurga, listonosza itd itp
Ile ludzi tyle opini i weź sie wstrzel jak komus pasune nie jeden temst przewodni a kilka :P
Myślę, że powinieneś przystopować i zrozumieć, że każdy lubi co innego. Obecnie wręcz narzucasz swój pogląd i uznajesz go jako jedyny słuszny. Zaśmieciłeś wątek wymieniając bez mała ponad 30 seriali rozpisując, który był w jakich latach (każdy to sobie może sprawdzić w wyszukiwarce). Czego to ma dowieźć ? Skoro tak kochasz Robina z Sherwood, to sobie go oglądaj 24 godziny na okrągło, tylko pozwól innym mieć swoje zdanie, bo już przechodzisz do obrażania. Nie powiem, natchnąłeś mnie, żebym jeszcze raz się pochylił nad Robinem, ale mieszanie z błotem Vikings i naciskanie na innych, by uważali jak Ty jest po prostu niesmaczne. Wymieniłeś mnóstwo seriali. Niewątpliwie w swojej klasie część z nich to absolutna klasyka, ale nigdy nie porównałbym wielu z nich do siebie, bo się nie da i nie ma to sensu. Porównywać można tylko podobne seriale, o podobnej tematyce i powstałe w podobnych czasach. Obejrzałem 80 % seriali z Twojej listy. Ja bym umieścił Vikings w pierwszej 3-4 swoich ulubionych seriali wszech czasów, a Twój Robin na dzień dzisiejszy nie wiem czy by się u mnie znalazł w 30tce. Porównywać Vikings z Rodziną Soprano i Północ-Południe ? Litości. Przypuszczam, że wychowałeś się w latach 80tych, stąd masz taki sentyment do seriali z tego okresu i nikt tego nie zmieni. Moje dzieciństwo przypada na drugą połowę lat 90tych i zawsze dla mnie wszystko co powstało po 1995 będzie mi się wydawało lepsze od całych lat 80tych, które są dla mnie miejscami bardzo kiczowate. Można porównywać seriale o których piszesz przez pryzmat reżysera albo aktora, który je reżyserował albo w nich grał na zasadzie: uważam, że Igrekowski był słaby w serialu A, ale w serialu B wspiął się na wyżyny, ale nie można porównywać serialu o wojnie secesyjnej, powstałego w latach 80 z serialem o średniowieczu, powstałym 25 lat później. To jakby porównywać, miecz samurajski z karabinem maszynowym Maxim - i to i to dobre, ale na swoje czasy.
Oglądałem Rzym i podobał mi się, ale nigdy bym nie powiedział, że jest lepszy od Vikings. Vikings z każdym sezonem bije dla mnie nawet GoT. Nie ma dla mnie znaczenia jakaś ocena na imdb czy filmwebie. To jest moja subiektywna ocena, tak jak Twoja o wyższości Robina z Sherwood nad wszystkimi serialami. Obrażasz kogoś, że wystawił 10 Vikings i takie jest jego prawo. Dla mnie śmieszne jest to, że uważasz Zagubionych za lepszy serial od Wikingów. Sopranos – serial komediowy z elementami kryminalnymi o depresji gangstera. Serio ? Nie powiem, obejrzałem 1 sezon i nawet było zabawne, ale porównywać te dwa seriale ? A Wikingowie nie powstali 30 lat temu, tylko teraz i tylko tak należy na to patrzeć. Gdyby kręcono je wtedy, to na pewno ten serial tak by nie wyglądał.
Skoro tak nie lubisz Ragnara, to nie wiem jak dałaś radę dotrwać do czwartego sezonu ? Przecież to jest saga o Ragnarze i są odcinki, w których on występuje w co drugiej scenie. Dla mnie ten serial to głównie Ragnar i dla niego najbardziej go oglądam. Ragnar odepchnął mnie tylko na chwilę, kiedy porzucił Lagerthę na rzecz wyniosłej, zimnej i przeklętej Aslaug. Travis jest dla mnie świetnym aktorem. Uwielbiam sposób w jaki mówi oraz jak ekspresyjna jest mimika jego twarzy. Björn jest dla mnie trzecią ulubioną postacią w tym serialu (zaraz po Ragnarze i Lagercie) i podoba mi się, że jest taki podobny do ojca. Björn zresztą wkurzał mnie na początku, aż do momentu, w którym zaczął zachowywać się dojrzale i potępiał ojca za zdradę matki. Jeśli Ragnar zostanie zabity przez króla Aellię to nadal będę oglądał serial i kibicował wtedy Björnowi, ale to już nie będzie dla mnie to samo.
Zagubieni pierwsze sezony mają dobre, ale im dalej tym gorzej. 5 i 6 sezon wyraźnie gorsze.
Dexter podobna sytuacja. Pierwsze 4 sezony dobre.
Od 5 sezonu serial zaczął zjadać swój ogon, a ostatni ósmy sezon był najsłabszy.
X-Files wysoko cenione ma pierwsze 6 sezonów, ewentualnie 7. Niestety 8 i 9 bez Duchovnego to nie to samo.
Mi tam podobała się zarówna fabuła główna jak i odcinki na różne te,maty. Te 5 złotych globów nie wzięło się z niczego.
To scena symboliczna. Odyn w złożył ofiarę z samego siebie i wisiał przez 9 dni na drzewie Yggdrasil. Moim zdaniem Ragnar na serio chciał popełnić samobójstwo (pożegnał się z Flokim i Laghertą). Chciał złożyć z siebie ofiarę dla Odyna (ofiary dla Odyna wieszano). Ale skoro lina się zerwała to widać sam Odyn mówi Ragnarowi, że ma żyć i że ma jeszcze coś do zrobienia:)
Takie jest moje skromne zdanie.
A może Odyn nie przyjął wisielczej ofiary od Ragnara? Podczas rozmowy z Flokim powiedział, że nie jest pewien, czy trafi do Walhalli jak reszta wojowników. Kto wie, czy na dobre nie został chrześcijaninem ( a wiadomo, że Athelstan "zaraził" go nową wiarą). Może to był sprawdzian - do którego boga należy.
Mimo wszystko uważam, że Ragnar na "stałe" zamknął sobie drogę do chrześcijańskiego nieba. Było to w ostatnim odcinku 3 sezonu - jak podczas własnego pogrzebu zabił klechę. Wiedział jednak co robi.
Wcześniej jego poddani stwierdzili, że nie może rządzić nimi chrześcijański król (mówił to chyba Jarl Kalf).
Ragnar to wiedział. Zauważcie, że w czasie wszystkich odcinków nie zabił chyba żadnego księdza (zawsze stał z boku). Jednak gdy była taka konieczność, to w w/w odcinku to zrobił. Dlaczego? Żeby dać do zrozumienia swoim poddanym, że ciągle jest "starym Ragnarem". Dobrze to widać w tej scenie. Jak zadźgał księdza, spojrzał przez ramię do tyłu, jakby chciał się upewnić, że wszyscy to widzieli - tak żeby mogli to przekazać pozostałym wikingom