Ten serial, to istne arcydzieło, tak wiele ciekawych smaczków i wątków, tak wiele opartych o fikcje stworzeń.
Choć serial prezentuje nam wydarzenia Samej Wednesday jak i jej znajomych /przyjaciół, tak tez przestawia wiele tematów które w obecnych czasach są po prostu błędnie rozumiane, a jak wiemy ludzie teraz mają totalne fiubździu w łbach.
Jednak wracając, do detektywistycznego wątku- gra aktorska pełna werwy, samo zaparcia, umiejętności czy ogromu pewności siebie i swoich pragnien, przedstawia wprost mówią- Wiarę w siebie która prowadzi do pełni sukcesów.
owszem serial przedstawia też wątek wyizolowania od społeczności, pragnień które kolidują z zawieraniem społecznych relacji, jednak to jak jest prowadzony ten wątek, pokazuje, że tak naprawdę należy być sobą DO BÓLU, bo tak naprawdę nałożenie maski jest zabójcze dla nas samych w sobie niżeli szczerość czy pewność siebie.
Aktorzy oddają pełne skupienie w grę, fenomenalne zaangażowanie i jeszcze więcej- Dosłownie Arcydzieło.
Tak czy siak, podchodzę do tego serialu jak do czegoś (o kolejny) ale zostałem miło zaskoczony i zdumiewająco wciągnięty w historie panny Wednesday Adams- której to aktorka odgrywa luźne odniesienie do rodziny Adamsów, owszem luźne ale w pełni zajebiste !!!!!!!!!
Już pojawiają sie oceny 2,3 czy 5- uważam takie oceny za wyrażanie własnej opinii ale również za perfidne kaleczenie dobrego serialu no ale cóż ( Opinia jest jak D...a Każdy ma własną, nie zależnie od tego co ma w głowie)
Pełen podziw dla twórców i aktorów- Brawo, genialna produkcja.
Ja od siebie dodam, że muzyka jest genialna. Fantastycznie buduje atmosferę, oddziałuje na emocje. Z jednej strony jest pełna napięcia, nadaje tempo, ale także podkreśla czarny humor tam gdzie trzeba i dodatkowo świetnie komponuje się z fabułą. Rewelacyjny motyw w pierwszym odcinku z grą na wiolonczeli na dachu szkoły!
Zachęcony podobnymi recenzjami obejrzałem. No i coś mi tu nie gra. Fajny, netflixowy serial dla nastolatków. Nie ma nic wspólnego z Addamsami. Nie ma tu ani absurdu, ani czarnej komedii za grosz. Totalnie nie czuje klimatu. Zapewne miałbym inne odczucia, gdyby to był serial nie związany z twórczością Burtona.
Bo to nie jest rodzina Addamsów tylko inspirowany nimi serial będący swego rodzaju dekonstrukcją czy może zabawą motywami seriali dla nastolatek
Do arcydzieła to mu tyle brakuje co kurom do latania w ciepłe kraje.
Patetyczna i sztuczna opinia (a raczej udawany zachwyt) ale w końcu "Opinia jest jak D...a Każdy ma własną, nie zależnie od tego co ma w głowie". Ktoś tu chyba za dużo spędza na socjal-mediach.
„owszem serial przedstawia też wątek wyizolowania od społeczności, pragnień które kolidują z zawieraniem społecznych relacji, jednak to jak jest prowadzony ten wątek, pokazuje, że tak naprawdę należy być sobą DO BÓLU, bo tak naprawdę nałożenie maski jest zabójcze dla nas samych w sobie niżeli szczerość czy pewność siebie.” Ja to jestem ciekawa, w którym momencie znajdujesz to przesłanie.
Moim zdaniem to przesłąnie jest widoczne w całokształcie. Wensdey jest osobą aspołeczną której pasuje zło i groteska. Prowadząc swoje śledztwo i będąc w akademiku miała możliwość się np ZAPRZYJAŹNIĆ z innymi dziwakami a tego w zasadzie nie robi bo taka po prostu jest. Dodatkowo prowadzi swoje śledztwo mimo wszelkich przeciwności losu bo jest uparta i dociekliwa czyli byłby z niej niezły detektyw. W jednym odcinku złapali jej ojca i mało brakowało a matka by dostałą bez niego zawalu a Wensdey zamiast wszystkich pocieszać czyli założyć maskę dalej brnęłą w śledztwo i dopięła swego!!! Moim zdaniem ten serial jest świetnie nakręcony i dobrze przemyślany ale trochę mało Bartonowski bo mogłby być nieco bardziej mroczny.
Moim zdaniem strasznie słaby, obsada też nie powala. Jenny Ortega była świetna w You, ale tutaj za bardzo przećwiczona mina żywcem zdjęta z twarzy Christiny Ricci, przez co moje wrażliwe oko odbiera jako sztuczne . Bez obrazy dla Zety Jones ta sama sytuacja. Tim Burton się jakby przeterminował . Ten serial klimatem 0 /10. Nie ma tutaj nic z Rodziny Adamsów.
Fajnie że ustami Wednesday można powiedzieć prawdę o otaczającej nas rzeczywistości:
„Media społecznościowe to próżnia bezsensu wysysająca duszę”
„owszem serial przedstawia też wątek wyizolowania od społeczności, pragnień które kolidują z zawieraniem społecznych relacji, jednak to jak jest prowadzony ten wątek, pokazuje, że tak naprawdę należy być sobą DO BÓLU, bo tak naprawdę nałożenie maski jest zabójcze dla nas samych w sobie niżeli szczerość czy pewność siebie. „ - przecież kreacja tej bohaterki to jedna wielka maska- zdolna, ładna, wyćwiczoną w sarkastyczych tekstach, które sypie jak z rękawa , gra , tańczy , walczy , błyszczy talentem detektywistycznym…. Nie za wiele jak na jedną młodą pannę? Ona nie jest sobą. Pod naburmuszoną maską nie kryje się żadna prawda. Ot i tyle. Przy mieszaniu konwencji jak u Burtona trzeba być ostrożnym , bo przesada idąca w kierunku groteski ani nie śmieszy , ani nie straszy, ani nie jest prawdziwa.
Świetne podsumowanie. Z jednej strony protagonistka jest młodą dziewczynką, a z drugiej wprost omnibuską - detektywem, wojowniczką, poetką a nawet wiolonczelistką. Nie wspominając nawet o sztucznej i zmanierowanej socjopatii, którą Pani Środa sprzedaje w zestawie ze swoim ponurym wizerunkiem, czerniną i spoglądaniem spode łba. Gdyby nie supermoce pokroju jasnowidzenia, Wendesday byłaby po prostu kolejną nastoletnią emo-gotką, która fantazjuje o torturach i morderstwach, a boi się poprosić o keczup w McDonaldzie. "Mom, it's not a phase" - tak to szło?
Też bardzo mi się podobał, niestety wiem już dlaczego. To totalna zżynka z Harry’ego Pottera- masa scen i scenografii żywcem skopiowane z tych filmów.