Zacząłem oglądać ten serial jakoś w kwietniu tego roku. Około miesiąca zajęło mi obejrzenie wszystkich odcinków do połowy czwartego sezonu. Bardzo wyczekiwałem drugiej połowy sezonu i nie zawiodłem się, do momentu kiedy doszedłem do tego odcinka. Zakończenie teoretycznie szczęśliwe, ale co z tymi latami które upłynęły? Twórcy serialu totalnie zabili wszystkie wątki zaczęte dotychczas. Nie rozumiem dlaczego po wyjściu z blasku wszystko wróciło do stanu początkowego. Gdy Cal po raz pierwszy wyszedł z blasku, wrócił do momentu gdzie działa się akcja - nie cofnął się parę lat. Co z Eden, co z dzieckiem Drei i Jareda? Spodziewałem się o wiele lepszego zakończenia, bo zakończenie to jedna z najważniejszych rzeczy w serialu.
A moim zdaniem zakończenie było świetne. Pewnie, ci którzy w miarę ułożyli sobie życie po powrocie ponieśli straty, ale też nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zrobili to znowu. A jednak znacznie więcej pasażerów miało mocno porozwalane życia. Szkoda mi tylko, że tych parę osób których nie było na pokładzie 828, a które przez cały czas bardzo pomagały, nie pamięta wydarzeń (zwłaszcza Vance, ten to ma przerąbane, stanął teraz przed kolejną niemożliwą do wyjaśnienia zagadką), no i że pierwszy pilot i Fiona nie wrócili do życia.