PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=547035}
7,8 177 tys. ocen
7,8 10 1 176999
6,6 33 krytyków
The Walking Dead
powrót do forum serialu The Walking Dead

nie wiem czy nie było podobnego tematu , ale zastanawiam się jakie jest Wasze zdanie na temat
tego co zrobił Rick- czyli nie poddał więzienia i wszyscy się rozproszyli, zginął lubiany Hershel.
jak każda postać , która dotrze do Terminusa zareaguje po spotkaniu lidera..?
Michonne go uratowała i podróżują razem, Carl wiadomo jest jaki jest i trochę racji ma i nie ma
zarazem.
Daryl uważa Ricka za dobrego i mądrego przywódce więc raczej jest w stanie zrozumiec jego
motywy.
ciężko wyobrazić sobie reakcje Carol po tym co między nimi zaszło, ale wydaje mi się że będzie
pełna pretensji.
najgorzej Maggie , zapewne Glenn no i Beth która w spotkaniu zapewne nie weźmie udziału. tutaj
spodziewam się silnego wybuchu bo utracili ojca ewidentnie przez zawahanie sie Ricka.
myślicie, że podzielą się ze względu na to?

NobodyOne

Ciekawy temat i kwestia, jednak najpierw bohaterowie (i widzowie) muszą sobie zdać sprawę na czym stoją - bo np o ile w bezpiecznym azylu byłby czas na takie rozmowy, to już w "kotle u kanibali" (umowna forma pułapki) raczej wszyscy myśleli by jak tu wzorem Bilba Bagginsa się wykręcić od udziału w menu ;D
Zakładając jednak, że wszyscy dotarli by do bezpiecznego schronienia sądzę, że nie będą obwiniać Ricka o to, co się stało z Hershelem. Każdy mógł wyjść poza obszar więzienia z tą "ważną misją palenia, czy tam chowania zwłok" i wpaść w ręce Gubernatora. Wiele postaci jak Daryl czy Michonne obwiniają się za porzucenie dalszego tropienia swego prześladowcy. Poddanie więzienia skończyłoby się jatką wśród jego obecnych mieszkańców, czy to od razu, czy też "po cichu" przez wysłanie uzbrojonej grupy, żeby wymordowała ich podczas snu gdzieś w lesie.
Maggie pewnie będzie się cieszyć ze spotkaniem z Glennem i siostrą, Rick i spółka wiadomo - z Judith, Tyreese z Sashą - ogólnie sporo tych rozbitych grup bliskich i krewnych. Rick pewnie da spokój Carol ze względu na wyjawienie tajemnicy Tyreesowi. Maggie jak dla mnie niezbyt okazuje żal po śmierci ojca i wszystkie uczucia przeznaczyła dla męża (może tak jej łatwiej, bo ma chociaż nadzieję, że przeżył).

ocenił(a) serial na 9
Valdoraptor23

predzej czy poźniej musieliby opuścić więzienie , ale moze Hershel by przeżył? a może nie musieliby sie rozpraszać, tylko spakowac manatki i po prostu odejść. w koncu dostrzegliby znaki prowadzące do Terminusa. tylko jak napisales to opcja na to lepsze zakonczenie czyli dotarcie do azylu a nie do jeszcze większego bagna.
ale juz słyszę kwestie typu 'Rick to wszystko twoja wina! Ty do tego dopusciles' itp itd.
cd Maggie aż dziwne że tak łatwo sie pogodzila, ale z drugiej strony chyba wszyscy potrafią już sobie przetlumaczyc że to nie ten sam świat i ze stratą można tylko się pogodzić i patrzeć na tych którzy pozostali przy życiu. siostry o siebie jakoś tez niezbyt się martwią..Maggie ma Glenna a Beth siedzi a raczej siedziała na barana u Daryla :P
ale dałeś mi do myślenia, w sumie Daryl czy Michonne moga mieć wyrzuty sumienia, że przestali poszukiwań że nie wykończyli szaleńca. bo czy tak naprawdę nikt w głebi duszy nie wiedział, że skoro on zyje to nie da im spokoju?

NobodyOne

Bohaterowie łatwo ulegają wrażeniu, że są już bezpieczni i kontrolują sytuację - mogli liczyć na to, że Gubnernator pozbawiony ludności z Woodbury gdzieś zginął. Nie dziwię im się, że przebywając więzieniu, które było "w miarę bezpieczne" zdążyli stracić czujność i zacząć w pewnym sensie myśleć tak jak przed wybuchem epidemii, jak my teraz myślimy, że żyjemy w dość bezpiecznym świecie, są służby, jest prawo itd. Wszystkiego nie da się przewidzieć, oczywiście pomijam kwestię nieszczęsnej siatki, której nie zabezpieczono bo, jak ktoś tu na forum kiedyś mądrze napisał, większość ludności więzienia to statyści, którzy się po prostu obijali i nie podjęli najprostszych czynności w celu zabezpieczenia lub wzmocnienia siatki. Mnie zdumiało, jak najbardziej zewnętrzna siatka padła pod naporem walkerów i jak te natychmiast przedostały się przez tę drugą siatkę na plac - ktoś tam zostawił tak wielką wyrwę, czy furtkę? Brawo xD
Myślę, że Rick mógłby po pierwszej radości ze spotkania przepraszać za śmierć Hershela, ale chyba szczęście ze spotkania znajomych twarzy i ewentualnego przebywania w Terminusie przeważy. Gdyby Gubernatorowi zależało naprawdę na szczęściu tej nowej rodziny, to zapomniałby o zabiciu Penny, która i tak była już martwa (i której zdjęcie spalił) i przemógł się, ale zamieszkał z grupą Ricka w bezpiecznym miejscu, by pomóc go bronić. Ale z nim nie dało się pertraktować normalnie, więc Rick nie mógł wiele poradzić, wyłożył wszystkie argumenty jakie miał. Dlatego ja bym go nie obwiniał, zwłaszcza, że zabójca Hershela już poniósł karę.

ocenił(a) serial na 9
Valdoraptor23

z ogrodzeniem to jakas kpina, to byl czas kiedy Rick sie odciał troche i zajął farmerstwem i sama nie wiem dlaczego nie interesowal sie za bardzo ogrodzeniem (scena ze słuchawkami jak uprawia pomidory a na siatke napiera horda walkerow, takie wzruszenie ramionami i dalej plewię grządki) wewnetrzna siatka kompletnie nie zabezpieczona a jak napisales ktos moglby łaskawie się tym zająć a nie szlajać bez celu..ale to już calkiem inna kwestia , więzenia już nie ma.
chyba psychika człowieka ma to do siebie że uciekamy od nieprzyjemnych mysli skoro jest nam dobrze tu i teraz..trzeba też pamiętać, że gubernator wrócił po parunastu miesiącach więc mogli stracić czujność. ale Rick, Daryl, Michonee.dziwi mnie, że nie woleli się zabezpieczyć i wykończyć faceta do końca, zawsze pozostaje ryzyko że ktos będzie chciał się zemścić, przynajmniej taki szaleniec. no i druga sprawa, że Rick się wypowiedział za wszystkich, nie odejdziemy i już możemy żyć razem itd.
pewnie jak piszesz, szczęście albo masa problemów przysłonią wszystko inne. poza tym większośc była zmuszona podejmować czasem niepochlebne decyzje.

NobodyOne

Cały wątek epidemii w więzieniu, jakkolwiek może być zwany "zapchajdziurą" lub "nudą", w dobry sposób pokazuje, jak ulotne jest poczucie bezpieczeństwa w takim świecie - pomijając oczywiste zagrożenia jak agresywni ludzie i walkery. Wystarczyłoby, żeby w okolicy nie było żadnych miejsc z lekami lub by w ekipie nie było żadnego lekarza, który mógłby te leki odpowiednio podać i dawkować, a przede wszystkim wybrać. I już mielibyśmy cały budynek trupów - ok, kilka osób odporniejszych (zawsze znajdzie się taki osobnik w stadzie dzięki różnorodności genetycznej) mogło by przeżyć, ale musieliby sobie poradzić z pozabijaniem wszystkich przyjaciół i znajomych, a potem żyć w takim opustoszałym więzieniu, nie wiedząc skąd się wzięła infekcja i czy np nowi ewentualni przybysze na nią nie zapadną. Swoją drogą to byłaby prawdziwa ironia - epidemia zmutowanej nieuleczalnej grypy niczym z "Bastionu" Kinga podczas zombie apokalipsy, dobijająca niedobitków xD