SANCTUARY FOR ALL. COMMENTARY FOR ALL. THOSE WHO ARRIVE - SURVIVE.
Cotygodniowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii, zachwytów oraz krytyki na temat siódmego odcinka szóstego sezonu TWD oraz przewidywań na temat dalszego rozwoju akcji w jednym miejscu. Korzystanie z tematu - jak zwykle - dobrowolne.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- Daryl w zamian za pomoc nieznajomym zostaje obrabowany z motocykla Daryla(TM) i kuszy Daryla(TM)
- podczas powrotu do Aleksandrii dzięki Patty bohaterowie słyszą z krótkofalówki przekaz o treści "Help", które na pewno pochodzi od Glenna/Ricka/Carla/kogokolwiek
Dużo osób marudzi, czemu sztywni nie mogli się wczołgać pod ten śmietnik? A moje pytanie brzmi- ludzie jak wy oglądacie? Sztywni zaczynali się wczołgiwać i tych pierwszych Glen dźgnął i zastawił nimi wejście! Pełno ujęć było jak otaczają go zwłoki.
Co do tego jak pilnują zbrojowni to się zgadzam-głupota. Rick powinien się tym dawno zająć.
Co do innych sztywnych, to grupa Michonne nie koniecznie musiała ich zabić. W desperacji, panice i ferworze zdarzeń to raczej strzelali na oślep niż celowali w czachę. Krew i flaki bryzgały, ale mogło to być po trafieniu w cokolwiek. Potem coś ich rozproszyło, tak jak tych od Glenna i się rozeszli. A fakt, że został tam tylko zaklinowany koleś z Alexandrii zapewne miał dodać dramatyzmu scenie.
O dialogach nie będę pisać, bo to czy się komuś podobają czy nie to kwestia gustu a o nich się nie dyskutuje:)
A co do tej całej sprawy, że nikt, szczególnie Rick i Carl (a już wtedy jak pouczał Rona przy nauce strzelania-dzieciak kipiał nienawiścią), nie widzi co Ron kombinuje już wyraziłam swoje rozczarowanie :P
zombiaki otoczyły ,,cudowny śmietnik,, z przynajmniej trzech stron - Glen mający odsłonięte 50% ciała nie został ugryziony , nawet draśnięty - wsunął się pod kontener - krzycząc, widząc rozdzieranego Nicholasa. Zombiaki nie zainteresowały się Glenem? Spoko? - wsunął się pod ciasny kontener . Zombiaki zaczęły wpełzać z każdej strony by dorwać świeże mięcho , ale nasz bohater miał na tyle swobodną sytuacje , że mógł z każdej strony pozabijać na tyle wielu walkerów by zablokować innym drogę. Super - to ja się pytam ilu zombie potrzeba by zabić Glena? I drugie pytanie - jak długo trzeba czekać by potężna horda znudziła się i poszła gdzie indziej?
Pamiętajmy mimo wszystko, że zombie wczołgająco-podczołgowo były trupami Darabonckimi, a to jednak inny gatunek :)
zombie to zombie - mięcho to priorytet a nie jakaś puszka !!!!
Ale wiem co chciałeś przekazać . Kiedyś było lepiej bo była jakaś logiczność w postępowaniu - teraz naciągamy logiczność pod pasujące nam fakty ...
Ja sobie zdaję sprawę jak bardzo ocalenie Glenna jest naciągane, ale ludzie też niektóre rzeczy pomijają i akurat to było dla nie to pominięcie. Dla mnie najbardziej nieoczywiste jest, że jak spadali to sztywni im zrobili idealne miejsce na upadek?! Przecież Glenn powinien na nich spaść a oni go od tyłu zacząć kąsać. Można całość rozkładać na czynniki pierwsze i analizować a i tak zawsze jak ktoś powie możliwe, to znajdzie się inny co zaneguje i na odwrót. Są nielogiczne śmierci to jest nielogiczne ocalenie. Ja się po prostu cieszę, Glenn żyje i jak mi się uda obronić jakiś szczegół w to to zrobię, a jak nie to zostawiam bez komentarza:P
jeszcze dodam odnośnie późniejszego postu, to wydaje mi się, że skoro Glenna otaczały trupy to zniwelowały jego zapach i turlająca się puszka była ciekawsza niż śmietnik:P
wiem, doceniam to ,że próbujesz bronić tej sytuacji , ale dla mnie są rzeczy , które można jako tako naciągnąć i takie , których nie można. Atak, oblężenie przez hordę ... nikt nie ma prawa tego przeżyć posługując się tylko nożem i będąc zamkniętym w ciasnej uliczce .
Nie dostrzegają intencji Rona i dlatego Rick już 2 razy nie dał mu amunicji, huh? :| A strzelać powinien nauczyć się każdy tak czy inaczej, prędzej czy później taka umiejętność ratuje życie.
Jak miło było zobaczyć Glenna całego i żywego i co z tego ze tyle w tym naiwności i bezsensu, Glenn to świetna postać i mam nadzieje ze długo go jeszcze będziemy mogli oglądać;*:*:*:*:*:*:*
Kolejny odcinek z cyklu: horda hordą (albo dwiema hordami), ale życie na Wisteria Lane do czegoś zobowiązuje. Wszyscy się tym lajfstajlem zarazili i wiodą lajtowe życie u boku smrodliwych somsiadów. Skutecznie ich ignorując.
Glenn z Enid - prawie umarł, prawie stracił szansę na zobaczenie ukochanej Maggie, znalazł się w międzyhordowej próżni... ale co tam. Najlepiej się goni na głodniaka, po traumie samobójczo-Nicolaso-zombi-śmietnikowej, wrzeszczy, hałasuje i sterczy na drodze rozmawiając o duszy smarkuli, a nie o hmmmm, np. co/ kto zaatakowało moją żonę, moją rodzinę. Choćby nie wiem co się działo, jakie niebezpieczeństwa czyhały na bohaterów TWD, czas na długie sceny na duszne rozkminy ZAWSZE się znajdzie.
Ekipa w Aleksandrii - eeeeeee taaaam. Ściany wytrzymią. Luuuuuz. Na to, co się tam dzieje już nie mogę patrzeć, to są jakieś kpiny. Oni się zachowują, jakby fakt, że nie widać zombi sprawiało, że ich nie ma, że problem nie istnieje. Nosz kuźwa jak małe dzieci. Co mnie dziwi na maksa, to postawa Ricka. Oto człowiek, który JUŻ JUŻ musiał wyprowadzić zombi z kamieniołomu oddalonego od osady, ALE TO JUŻ, natychmiast, teraz, wymyślał karkołomne plany, tu coś budowali, tam stawiali, ściany, płoty, baloniki............ teraz ma hordę jakieś 100 metrów od Judith, a to tu się przejdzie, tu z kimś pogada, tu zarucha, tu coś przybije, tam zamieni słowo. Rzuci w przestrzeń w jeden dzień, że Abraham z Darylem odciągną hordę, na drugi dzień stwierdza niezobowiązująco, że może pasowałoby jednak coś z tą hordą zrobić, ale spoko, bez pośpiechu, bo mam ŚCIANY. Motyla noga, w takim tempie może do Bożego Narodzenia COŚ by z nią zrobił!
Mówimy tu o Rychu, który widział jak płot koło farmy padł pod zombi, siatka wokół więzienia poddała się kilka razy - czy kolega nie pamięta, jak robił w gacie goniąc z belkami podpierając siatkę?
Przecież w te mury w przeciągu jednego dnia wbiła się ciężarówka i rozbiła się o nie "falka" (bo to jak się okazuje nie jest nawet fala :D ) zombi. I Rick dalej twierdzi, że to tylko błąd w Matriksie, "bo są ściany"? Że ściana wyczerpała limit wypadków i teraz ma wolne na następne 10 lat?
Jestem głęboko, głęboko rozczarowana postawą mojego ukochanego. Niniejszym odkochuję się, nie o take Polske walczyłam!
Czy żeby mieszkańcy osady wzięli kwestię hordy na poważnie, ściana musiałaby być przezroczysta?
Muszę przyznać rację Carol - patałachy z Aleksandrii trzeba było wybić :P Co jeden w tej osadzie tą mądrzejszy i sprytniejszy. Z kierowniczką na czele, która zamiast robić coś pożytecznego, mazia po kartkach. No ale w sumie nikt tam nie robi nic pożytecznego, nic, co przyczyniłoby się w jakiś sposób do poprawienia sytuacji okołoapokaliptycznej, więc łotewer, pasują do siebie :D
Szczyt działalności dotyczącej stricte obecności hordy i prezencji apokalipsy: Rick przybija deseczki, Rosita uczy machać maczetą. Reszta - luzik.
Szczyt lajtowego podejścia do apokalipsy - Sam nie wie, na czym to wszystko polega. Nikt nie siadł i nie wytłumaczył bachorowi, jak wygląda rzeczywistość. No cóż, może zabrakło ciasteczek. No cóż. Choć jest szansa, że TERAZ może się WRESZCIE przełamie i ZEJDZIE z pięterka. Czy mamunia będzie dalej próbował łagodnie namówić bidulę do zejścia z hordą grzecznie czekającą na ganku? Dlaczego zabrakło zwyczajnej sceny, w której Carol mówi o "pewnej kobiecie", która nie potrafiła ochronić swojej córki przed zombi? I jak tej "pewnej kobiecie" dziecko się przemieniło i zostało zabite na jej oczach? Naprawdę, TWD próbuje babrać się w "dramatach" wymuszając bełkotliwe rozmowy o dupie maryni, a wystarczyłoby dać kilka takich otwierających oczy Aleksandryjczykom rozmów o strasznych przeżyciach Grupy Pewnych Osób :D
Rick też mógłby dołożyć swoje mówiąc brutalnie swojej niuniusi, że Sam musi się stać jak Carl, żeby przeżył, bo jak nie, to umrze. Że Blondi musi przyjąć do wiadomości, że może w każdej chwili umrzeć i że bez niej, bez dorosłych Sam ma zerowe szanse na przeżycie. I o ile smutno jest coś takiego powiedzieć, to niestety w tym świecie NIE MA miejsca i czasu na zabawy w psychologię. I albo można zrobić apo-wychowanie w kontrolowany sposób i uzyskać efekt Carla, albo w niekontrolowany sposób i uzyskać efekt Enid.
Albo zostawić tak, jak jest i modlić się o szczęście.
Co słyszę? Czy to Gubernator klaszcze, aż opaska podksakuje? Tak, Filipek sam wie najlepiej do czego prowadzi pobłażanie dzieciom w czasie apokalipsy. "Pewna kobieta" o imieniu zaczynającym się na Ca i kończącym na rol, wie również.
Brutalne, smutne - ale prawdziwe.
Ewidentnie nie dla Blondi, Alexandrii i Ricków.
Blondi to w ogóle jest gównianą matką, wychowuje te swoje dziecioczki, że hoho, wyrastają na użytecznych dla społeczeństwa młodzieńców!
W sumie jedyne co mi się podobało w tym odcinku, to jak się oko przylepiło temu gościowi do bramy :D tekst Rosity: "Too upset to keep going?" oraz satysfakcjonuje w stylu "a nie mówiłam?" zawalenie ogrodzenia.
A przepraszam - jeszcze mi się podobała Karolcia.
Do czego to doszło? :D
No i wyszedł mi długi post, ale powstrzymywałam się cały sezon :D Tamy puściły, jako ten płot pod naporem bulszitu :D
Razem z murami (no dobra, blachą wspartą belkami) Alexandrii runęła cierpliwość emo! Długi post, ostateczny hejt na Ryszarda, dramaturgia większa niż pod śmietnikiem!
Biedni Aleksandryjczycy, gdyby tylko nie pozwolili Glennowi opuścić osady, zombie podrapałyby blachę, podrapały i w końcu odciągnęłaby ich jakaś tocząca się po drodze puszka.
Mi się wydaje, że Blondi za tydzień będzie siedziała na gorącym krześle (midsezonowa potrzeba zgonów). Ten jej romansik z szeryfem w ogóle się nie klei, a co to za midsez bez furii Ricka. Jakiś za spokojny się zrobił. Nawet akcja z Tarą... nie wiem po cholerę potem do niej leciał z przeprosinami.
Te wszystkie Rony, Samy, Dijany, Alexandria_member44 padną jeszcze przed pierwszą przerwą reklamową :P
Ze starannie wystudiowaną hipsterską nonszalancją podeszłam do najświeższego sezonu, ale niestety - zapału i dobrych chęci starczyło do 7 odcinka :D
Ten odcinek mnie po prostu wku*wiał.
Nie pomogłoby, bo Glenn leżał pod tym śmietnikiem w cichości i tylko mrugał, a w Aleksandrii odkryli, że są Rzymem, Babilonem i Statkiem Miłości nowego świata. Nie ma szans, żeby jakaś turli-turli puszeczka się przebiła przez to grzeszne Las Vegas Makau.
Furia Rick abędzie - ale pewnie jakaś bezjajeczna na Morgana. Gdzie by tam Blondi zginęła. Wysoce nieprawdopodobne. Ja też nie wiem, czemu Rychu leciał z przeprosinami. W ogóle zapomniałam o tej scenie z Tarą, próbując wyprzeć z pamięci ten absurd z udziałem Tarzana, ale przecież była super, bo z Ricka wylazł Dark!Rychu, którego pokochałam, a który został wykoszony wraz z brodą - kiedy się wydarł na nią, że chce umierać na patałachów :D
Trzymam cię za słowo :D
O z pewnością, wyśmiewałabym twoje ewentualne egzaltacje i goniłabym cię do roboty. Kto by chciał siedzieć z kimś, kto by czegoś WYMAGAŁ :)
Nawet na darmowym stażu "z możliwością perspektyw"? Taka okazja drugi raz się nie trafi! A poza tym mam dziesięciu na twoje miejsce. I, I, um, eee, yyyy, ach ci milenialsi z pokolenia Y!
Do you think you aren't dead? We are dead, man! Sh*t is hitting the fan! Bullets, man! I ain't gonna, all life is precious! Too precious to work :P
Carolcia , przyklejone oko i koniec . Choć do oka też się można przyczepić ,bo jak to możliwe, że ten gość nie został zeżarty prze hordę?
Reszta to dno
W pełni zgadzam się z całym Twoim postem
Dzięki :)
Do czego to doszło, żebym chwaliła Karolcię jako jeden z niewielu aspektów TWD, który nie wywołuje u mnie boleści żołądkowych :D
Horda w ogóle dość oszczędnie obchodzi się z żywymi. Od pierwszego sezonu się tak ucywilizowali, że nie pogadasz, zostawiają jedzenie tylko nadjedzone, jak nie przymierzając moje spasione, wybredne koty :D Pamiętasz co zrobiły z biednym konikiem, na którym pomykał Rychu? Jeżeli dobrze pomnę, kosteczka nie została.
A LORI?
naprawdę jest mi żal - bo to mój flagowy serial ... po prostu żal ... smuteczek mnie ogarnął od wczoraj ... Wybaczałem wiele (fakas pokazany płonącemu budynkowi) , ale to co zrobili z Glenem jest nie wybaczalne ... o Spenserze nie wspomnę ... ehhh
Oj widać, że dopóki blondyna nie zginie straszną śmiercią rozszarpana przez tysiąc zombiaków, dopóty z postów Emo zazdrość przykryta nieumiejętnie zwyczajowym hejtem będzie się wiadrami lała :D
A tak z innej beczki, to w tym odcinku w większości scen gdy ktoś coś mówił do Ricka, to szeryf miał minę mówiącą "Otaczają mnie debile" :D
I dlatego jedyny szczery, bezkompromisowy, naturalny, niewymuszony, bez kitu, bez ściemy moment tego odcinka, jak nie całego sezonu, to jak się wydarł na Tarę i jej fak w odpowiedzi :)
Ale potem do przyczepy wkroczył Gimple i opieprzył scenarzystów "Co to ma być? Bezkompromisowy, wkurzony Rick w siódmym odcinku? W SIÓDMYM? Rozum Wam odebrało? Hard Szerif jest tylko w finałach i półfinałach sezonów! Dopisać, że pobiegł za Tarą i przeprosił, ALE JUŻ!"
Haha, pewnie tak właśnie było! Jak to, bohater TWD, na dodatek Ten Główny mógłby się zachować jak przeciętny, wkurzony człowiek? I ktoś by na jego wkurz zareagował jak przeciętny, wkurzony człowiek? I to tak bez żadnej przemowy, a zdanie miało początek, środek i koniec, było konkretne, zrozumiale i miało sens?
*Gimple celując dramatycznie palcem w sufit* nie w moim serialu!
Mnie rozwaliło jak ten kolo zobaczył,że Rick potrzebuje pomocy w przybijaniu deski,pomógł mu przez chwilę po czym deska sam już się trzymała bez niczyjej pomocy...i dopiero wtedy zaczęło się pukpuk,żeby ją przybić....jak będę budował schronienie to też chcę takie samo-trzymające się deski bez gwoździ :-D
Hmm...oglądając raz jeszcze,faktycznie były to śruby,ale czy decha by się nadal tak trzymała przykręcona ręką bez użycia wkrętarki to już pozostaje w sferze domysłów ;-)
idąc dalej - w blachach były już dziurki więc wystarczyło tylko odpowiednio nałożyć dechę i się jako tako trzymało przed właściwym wkręceniem. Ale to wszystko pierdoły mało istotne :) Rick miał śrubokręt ...
Previously on AMC's The Walking Dead:
"Nothing important happened today" ;-)
Odcinek trochę pokręcony jak dla mnie,niby fajny,ale pokręcony.Niestety coraz bardziej śmierdzi mi tu komercja i jeszcze raz komercja serialu.Zmartwychwstanie Glenna jak dla mnie jest totalnym nieporozumieniem,to się nie mogło stać i po mimo,że jest to serial s-f i może rządzić się swoimi prawami.Nie ma takiej możliwości,żeby kolo przeżył,przecież on spadł między zetki,a ciało Nicholasa po prostu nie mogło go w żaden sposób ochronić.Jeżeli w najnowszym odcinku okazało się inaczej to znaczy,że jest to celowe działanie twórców,żeby podkręcić napięci i powstrzymać widzów od porzucenia serialu.
Nie ma innego wytłumaczenia na tą sytuację,to jest bardzo smutny cios w stronę odbiorcy.Niestety nie przyjmuję tej kwestii z Glennem,a jak jeszcze dali mu szansę przeżyć tylko po to,żeby go za chwilę Negan rozwalił to jest to niestety zwykła żenada.I tyle w kwestii Glenna z mojej strony.
Co do reszty...hmm są sceny,które wręcz zaskakują:
- "Morgan,yeah thats a Guy ower guy..." - jeśli jeszcze w jednym odcinku zobaczę jak macha tym swoim kijem to mnie coś trafi,tak sztucznego i mało wiarygodnego poruszania się to dawno nie widziałem...to nawet Kung Fu Panda po mimo swego pięknego brzuszka miał więcej gracji.Przecież on wygląda jakby komary odganiał,a po jego facjacie wydaje się nawet jakby nie wiedział po co tym kijem w ogóle macha...
- Tara ma jaja?...oj ma i to jakie... jedyna,która pokazała Rickowi FU**A i zrobiła to naprawdę dobrze...tak dobrze,że nawet Rick poczuł skrupuły i po jakimś czasie zaczął przepraszać....rewelacyjna jest postać Tary,bo z jednej strony taka niepozorna,ale z drugiej strony kuma więcej niż cała reszta i ma totalną zlewkę nawet w kwestii Ricka...
- "Wiszący na sznurku"...tak,tak,gdzieś to już widziałem...hmmm...acha w komiksie,a bo to jest serial na podstawie komiksu....hmmm...przez takie sceny faktycznie mogę potwierdzić,że serial jest dokładną adaptacją komiksu...."In your face" ;-).Ktoś mi wytłumaczy co to miało być,bo chyba w ogóle nie zrozumiałem tej sceny,chciał się zabić,żeby pomóc innym,a ostatecznie wpłynął na to,że Rick jest kolo i nawet środkowy palec tego nie zmieni...a zetki,oj źle,bardzo źle,coś za wolno się ruszają,spada im świeże mięsko,a te się przewracają i nie są wstanie go dorwać...ninja-zombie is not anymore in TWD?
- Carl-Prorok...."You will"..."You`ll try"..."You`ll see"...tak jest,dokładnie tak,a do tego zbuntowany chłoptaś się w ogóle na broni nie znał,a jak go Grimmsonowie wdrążyli to nawet wiedział jaką amunicję ukraść...nice shit ;-)...wszystko w parę sekund.
- Ciekawe jak długo będą podchodzić do ściany i dotykać dziury z krwią...prawie stało się to miejscowym rytuałem ;-)
- Lecą deski,oj lecą...przewróci się wieża kościelna? oj tak....,a w którą stronę,a no tam gdzie jest płot czy palisada czy mur czy jak to się tam zwie...
- Zielone baloniki kręcą wszystkich...dziękujemy Enid za użycie butli helowej i napełnienie baloników,a do tego za dialog jakże głęboki z Glennem ;-)
- Glenn alive,he is risen and he never give up because of Maggie ;-)
I co jeszcze? Wk***iony ksiądz z ulotkami...Dajana wyznawczyni Ricka...Morgan i laska inaczej idą do wilka,bez Carol?
Ogólnie odcinek trzymał poziom,wolny dość w wielu momentach,ale dał radę i jakoś się to oglądało.W każdym razie TWD nie przestaje zaskakiwać...to jest pewne ;-)
"Ciekawe jak długo będą podchodzić do ściany i dotykać dziury z krwią...prawie stało się to miejscowym rytuałem ;-)"
poczkaj, jeszcze ta ściana stanie się miejscem pielgrzymek :D
To można powiedzieć jest "Cud nad Aleksandrią" lub "Stygmaty Ojca Gabriela"...będą pielgrzymki,będą święci,będzie kult,będą obrazki dla wiernych :-D
Chyba coś przeoczyłam w trakcie oglądania poprzednich odcinków, bo nie za bardzo rozumiem motywu tej dziury (po kuli?). Powstała w trakcie starć z wilkami czy o co chodzi? w miarę możliwości proszę o wyjaśnienie ;)
Ja niestety nie pomogę, bo a) nie umiem tłumaczyć fenomenów miejsc kultu, b) nie wiem o co cho z tą dziurą :D
To jest głęboka metafora kondycji psychicznej mieszkańców osady, nawet mury już krwawią! Nie zrozumieliście przekazu tfurcóf! :D
Ale fakt pozostaje faktem,bo zauważ sączy się tam czerwona ciecz,w świetle ogólnej opinii wygląda na to ,że jest to krew,choć niektórzy sugerowali też jakiś wyciek cieczy z przęseł czy czegoś.Moja ciekawość jest duża ponieważ obiektywnie tam nie powinna sączyć się żadna krew,chyba,że za ścianą jest zbiornik dawców krwi.Jeśli kogoś tam ukatrupili to powinien być już zetką,jeśli nie to co ktoś powoli umiera i krwawi...może jestem zbyt prostolinijny,ale to daje do myślenia...i tak naprawdę nie wiadomo o co tam biega z tą dziurą i krwią ;-)