Ostatnio przeczytałem kilka spekulacji o śmierci Daryla,JAkiś "death dinner" czy coś takiego a tu
znalazłem taki kawałek wywiadu z nim a po drugie Daryl to chyba kasa dla nich, nie wiem.Może mi
ktoś to wyklaruje :P
"Ponieważ jesteś tak popularny, pewnie razem z Andrew Lincolnem macie najlepszą gwarancję
na przetrwanie w serialu.
-Nawet nie próbuj mówić na głos takich rzeczy! To może podsunąć scenarzystom głupie pomysły.
Wiesz, co mam na myśli."
Jakby scenarzyści poczytali tu niektóre dyskusje na temat jego śmierci i sposobu w jaki może zginąć, to dopiero mieliby w czym wybierać :D A tak serio, to dajcie temu Derylowi chwile wytchnienia. Jeszcze żyje. Facet jest twardy, nie da sie tak szybko zabić ;)
Polać Ci bo dobrze gadasz... :-) Już przecież babcie nasze mówiły - żeby nie wywoływać wilka z lasu... ;-)
Tak więc ciii:P Może twórcy mają jakiś polskojęzycznych szpiegów dla natchnienia przeszukujących to forum;P
A wtedy aż strach się bać :D Ogląda ktoś scenę śmierci Daryla i :"Chwila, chwila. To był mój pomysł!" :P
A potem weź się upominaj w nieskończoność o jakieś wynagrodzenie za wykorzystanie Twojego pomysłu... Lepiej już nic więcej nie wymyślać :)
I te wyrzuty sumienia - "To przeze mnie, ja to im podsunąłem/am ! ZABIŁEM/ZABIŁAM DARYLA!":D
"To przeze mnie, ja to im podsunąłem/am ! ZABIŁEM/ZABIŁAM DARYLA!":D
....5 minut później.......
ehehehe a teraz szybciutko uzewnętrznię się na fejsbuczku, nie mogę trzymać uczuć w sobie, są zbyt ważne, zasługują, żeby świat się o tym dowiedział :D
......
a potem będzie zdziwko jak małolaty sfajczą dom :o
Ja tam nic nie wiem :3 ja tu gadam tylko o pogodzie, ewentualnie linii basowej w twórczości Slayera :)
No i czego to ma dowodzić?
Ja tu tyko widzę podśmiechujkę zwykłą i tyle.
Death Dinner, Święci z Bostonu i wprowadzenie Abrahama, to dosyć mocne argumenty przemawiające za uśmierceniem Dixona.
...A przeciw - Spadek oglądalności (murowany) a co za tym idzie spadek kasy z reklam...
Wątpię żeby nagle ileś tam milionów spełniło groźbę "If Daryl dies, I'll stop watching TWD". To nie jest Daryl show. Poza tym jeśli Reedus będzie musiał wybierać między Świętymi, a TWD to twórcy nic na to nie poradzą.
Nie wiem czy miliony,,, ale pewien odsetek na pewno... a właściciele stacji kasę liczyć umieją ;-) (W tym przypadku mam nadzieję że na nasze szczęście) A co do Świętych 3 - zajrzałam tu i tam i nie wygląda żeby to była "szybka sprawa"...
Wiesz może czy oni kręcą serial "na bieżąco" czy z nowym sezonem startują w momencie kiedy mają już całość?
Chodzi Ci o TWD? Startują jak nakręcą całość. Co do Świętych to wiem tylko tyle że mają kręcić 3 część i serial.
Obleciałam temat w necie i wydaje mi się ze to wszystko jeszcze "kijem po wodzie pisane".... A tak btw... nie wiem czy robienie ze Świętych serialu nie "zabiłoby" klimatu filmu....
Już nie wynośmy Daryla do rangi Bóstwa tego serialu. No i co się stanie? Spadnie może ta oglądalność o 2 do 3 mln i na tym koniec. Albo nie, nawet i wzrośnie bo tak się składa, że kontrowersja źródłem zainteresowania. Ludzie też się zarzekali że przestaną oglądać tytuł jak poleci Shane czy Merle, a tak się składa że TWD zaliczyło tendencję zwyżkową. To nie jest Daryl Show i już czas w końcu to zrozumieć. Laurie Holden też napędzała marketing i to chyba najwięcej z całej obsady a jednak nie mieli przeszkód żeby usunąć ją z obsady. Promocja nie leży tylko i wyłącznie na barkach Reedusa bo jak dobrze wszyscy widzą, każdy z obsady dokłada sporo od siebie.
Dla mnie serial nie miałby już takiego smaku, ale kto wie jak to się potoczy. Póki co Reedus przyciąga bardzo fanów TWD przed telewizory itd.
Dla mnie ten serial zaczął tracić "smak" wraz ze śmiercią Lori. Tak tak, mówię serio. Później już tylko było przelewanie czary goryczy. Najpierw Axel, później Merle, a na końcu Andrea. Jeszcze zrozumiałbym gdyby na ich miejsce wprowadzono pełnokrwistych bohaterów, jednakże Sasha nie wystarczy do zapełnienia tych luk. A co do Daryla to mówiąc szczerze, wisi mi on i powiewa. Nie będę jakoś za nim płakał bo ostatnimi czasy zaczął zlewać się ze ścianami wiezienia i choć odrobinę odbił się od dna, to jednak nadal nie ma fajerwerków.
Yep. Daryl ostatnio nabrał kolorków (czym mnie zaskoczyli, bo spodziewałam się maskotki ciąg dalszy, ale i tak smrodku z 3 sezonu nie da się wymazać), ale jakiegoś wielkiego szału nie robi. Nie jest to porównywalne do 1 i 2 sezonu. Nadal mu brakuje takiego wyraźnego pazura. No ale dla mnie już się nie zlewa z tłem, więc źle nie jest. Jak zemrze, to pewnie jakiś żal będzie, ale żebym się zalewała łzami - nie.
Jak to się mówi, źle nie jest ale dobrze w cale. Oczywistym jest, że jakoś się jego zgon odbije na odbiorze serialu bo jakby nie patrzeć ponownie odejdzie jakaś część tego tytułu, ale raczej też nie będę w bóg wie jakie żale wpadał bo tak naprawdę nie ma po czym. Mówiąc szczerze to śmierć Lori miała na mnie większy wpływ, niż domniemany na ten czas zgon Daryla.
Może i masz w tym sporo racji.... nie znam dokładnych wyników oglądalności sprzed i po "uśmierceniu" innych lubianych postaci... aż tak głęboko nie siedzę w temacie... Lubię ten serial, lubię postać Daryla (aktorsko P. Reedus jest jednym z mocniejszych punktów serialu - choć scenę śmierci Merla trochę spiep...ył ) - w sumie temu co piszę bliżej do subiektywnych odczuć, niż do czegoś bardziej konkretnego - ale wolałabym jednak żeby Mr. "D" jeszcze sobie "pohasał" na planie :-)
"aktorsko P. Reedus jest jednym z mocniejszych punktów serialu - choć scenę śmierci Merla trochę spiep...ył"
Sorry, ale ostatnie dobre wyczyny aktorskie Reedusa miały miejsce w sezonie drugim. Tak drugim. To co wyprawiał w S3 było tak sztywne, tak płaskie i tak sztuczne, że nie wiem czy przypadkiem nie przebił samego Riggsa. Złość może i ma opanowaną do perfekcji, ale typowo dramatyczne i społeczne wstawki leżą i kwiczą. Scena śmierci Merle to nie jedyny przykład jego złej gry. Był u mnie w trójce najlepszych aktorów (Lincoln, Holden, Reedus) czemu nie zamierzam zaprzeczać, ale sprawnie został wyparty przez Morrissey'a.
Poza tym nie chcę nic mówić, ale zgodnie z przeciekami z planu Reedus jest jednym z niewielu aktorów, który nie ma stałego kontraktu z AMC. Co roku można usłyszeć, że przeprowadza kolejne rozmowy warunkujące jego udział, kiedy to np. taki Lincoln, Riggs czy Cohan mają już ustawione umowy na 7 sezonowy udział w serialu.
To zdaje się, że coś tak podobnie jak z Misha Colins w "Supernatural" :-) A Cass wciąż żyje.....
SPN bez Cassa NIE istnieje. TWD bez Daryla - jakkolwiek okrutnie i boleśnie to zabrzmi - poradzi sobie.
Poza tym Misha ma taki kontakt z fanami, jakiego Norman nigdy nie miał i nigdy mieć nie będzie, co jest zupełnie naturalne, bo mają zupełnie inne typy osobowości.
O ile śmierć Daryla zbulwersowała by jego fandom, o tyle śmierć Castiela wywaliłaby CAŁY SPN fandom w kosmos.
No i last but not least - Castiel jest Postacią, Bohaterem Opowieści, a nie tylko atrakcyjnym dodatkiem do fabuły, jak pewien uroczy Kusznik z grzywką :P
Pewnym tego określić nie można, ale takie są wstępne plany realizacji bieżącego materiału komiksowego (o ile w ogóle możemy mówić o jakiejkolwiek realizacji przy tak silnym odcięciu się od pierwowzoru). O tym czy serial dostanie przedłużenie na kolejne sezony decyduje ilość widzów, zainteresowanie tytułem jak i dyspozycyjność głównych aktorów. Póki co dochody z TWD mają się dobrze więc raczej nie zanosi się na rychłe zakończenie produkcji.
Kasę z reklam to mają stacje ogólnodostępne, gdzie liczy się oglądalność z przedziału wiekowego 18-49. Przy AMC liczy się ogólna oglądalność, bo to oznacza, że ludzie wykupują dostęp do stacji. Oni mają główny przychód z abonamentu, a nie z reklam.
Moim skromnym zdaniem, Daryl odpadnie w tym sezonie. Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie jego postać przestała wnosić cokolwiek do serialu. W pierwszym i drugim sezonie był naprawdę charakternym facetem i nie było wiadomo czego się po nim spodziewać, był chodzącą zagadką. Teraz jest nijaki, wtopił się w tłum i mimo kilku ciekawych momentów od dwóch sezonów niczym się już nie wyróżnia.
Trudno określić czy jego postać jest jeszcze w stanie ewoluować w jakąś stronę, być może tak, ale na ten moment Daryl jest bardzo przewidywalny i po prostu robi się nudny.
Pozdrawiam
Dla Daryla jedynym sposobem na wyjście z marazmu w jakim znalazł się dzięki trzeciemu sezonowi mogłaby być konfrontacja z bardzo silnym charakterem cechującym się odmiennością, własnym światopoglądem, uniwersalnością, odrębnością. Na ten temat były prowadzone już kilometrowe rozmowy i za każdym razem spora liczba osób stwierdzała, że taką możliwość dawał Merle ze względu na ich burzliwą relację jak i jego osobowość. Bez takiego bodźca za Chiny Ludowe nie uda się ponownie popchnąć Dixona w stronę ciekawego storytellingu. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że na dzień dzisiejszy nie ma nikogo o takiej pozycji, bo wszelkich potencjalnych bohaterów (Dale, Andrea, Merle, a nawet Shane czy Lori) odstrzelono w poprzednich sezonach, a w tym żaden się jeszcze nie pojawił. Nie od dziś wiadomo, że zmiany zapoczątkowane są pod wpływem działalności innych ludzi. Niestety ale nagminne śmierci może odbijają się pozytywnie na odbiorze serialu, ale mają niezwykle negatywny wpływ na możliwości eskalacyjne poszczególnych płaszczyzn tytułu.
A co myślisz o ewentualnym ostrym konflikcie z Rickiem o Carol??? (Wiem że ta Pani nie cieszy się tu szczególnym uwielbieniem - choć ja przyznaję że ją bardzo lubię... bo ostatnio wreszcie zrobiła się ciekawa)
Myślę że właśnie rozbicie relacji Daryl-Rick mogłoby popchnąć jego postać w interesującym kierunku...
Wątpię w jakiekolwiek tarcia pomiędzy Rickiem, a Darylem w sprawie Carol. Wystarczy spojrzeć na reakcje pozostałych bohaterów, którzy uznali decyzję Grimesa za adekwatną do sytuacji. Z Dixonem będzie dokładnie to samo. Uważam ponadto, że to co zrobiła Peletier może być kresem ich relacji bo jaki stosunek do mordowania własnych ludzi DD ma każdy wie. Nie jest to materiałem, który popchnąłby Dixa do zmian.
Trochu się obawiam, czy nie będą chcieli zrobić z Darleny jakiegoś rycerzyka i żeby nie było że znowu przyklaskuje Rickowi (a akurat w tym przypadku to było by wręcz wskazane), poleci w las.
No ale pamiętamy "she will understand", wiemy że Daryl wskoczyłby w ogień za swoimi, jest lojalny i ma zasady i to by było małym zgrzytem. Ponad to, skoro Carol dostała samochód to odszukanie jej może być wręcz awykonalne.
Jeżeli Daryl wyskoczy na Ricka o Carol, a nie wyskoczył do niego o Merla, jeżeli TO będzie powodem jego pierwszego odkąd jest w grupie buntu, to... to... to kuźwa nie wiem co, ale się zdenerwuję.
Mimo tego, że właśnie TAKI scenariusz przewiduję. Obym się bardzo pomyliła, naprawdę z chęcią zaakceptuję moje błędne przypuszczenie :)
Motyw z poszukiwaniami Carol byłby bardzo, ale to baardzo cliche. Nie wiem czy Gimple poszedłby w te zagrania, aczkolwiek kto wie? Nie raz nam serwowali telenowele rodem z "Żaru Młodości". Ja osobiście nadal liczę na to, że Dixon w świetle takiego obrotu sprawy najzwyczajniej w świecie zaakceptuje decyzję Ricka. Co by o Grimesie nie powiedzieć, to nadal jego opinie oraz podjęte kroki są respektowane przez członków grupy więziennej. Skoro nawet Hershel nie miał obiekcji, a jak wiadomo jest to najbardziej szanujący drugą osobę człowiek, to tym bardziej pan DD powinien się opanować.
Tym bardziej że Daryl sam dawał Rickowi do zrozumienia, że chciałby aby ten wrócił do bycia liderem.
Skoro zarówno Maggie jak i Hersh zrozumieli, to możliwe że Daryl też zrozumie, pomimo tego że są friendami z Carol.
Przypomnij sobie pierwszy sezon.... ja mam to w miarę świeże bo od niedawna zaczęłam oglądać (ale jestem już na bieżąco)... Stosunek pierwszosezonowego Daryla do prewencyjnego zabijania "potencjalnych zimnych" ;-) był zgoła podobny do tego co zrobiła (lub nie zrobiła - bo mam pewne wątpliwości czy przypadkiem tylko po kimś nie "posprzątała") Carol...
Nie sądzę też żeby wszyscy przyjęli to co zrobił Rick jednakowo spokojnie i jeżeli ktokolwiek może mieć z tym jakiś "problem" to wydaje mi się że będzie to Daryl...
Tyle że to był 1 sezon, gdzie Daryl był mini Merlem.
Poza tym to była zupełnie inna sytuacja - Jim został ugryziony i nie było dla niego już żadnego ratunku.
Karen i David za to byli chorzy, ale byli odizolowani, to jest raz. A dwa była szansa na ich wyleczenie. Nawet jeśli nie, to przynajmniej Hershel zapewnił by im w miarę godną śmierć, bez nagłego dźgania ni z tego ni z owego.
Chodzi mi po głowie taka myśl (znów wystąpię w roli "adwokata diabła" :-)) czy było pokazane w sposób wyraźny (nie w wyobraźni Ricka) że to ona zabiła Karen i Davida kiedy byli jeszcze żywi w dosłownym tego słowa znaczeniu? (nie czepiam się - nie zauważyłam tego, może przeoczyłam) Może Ona zrobiła dokładnie to co Hershel w ostatnim odcinku.... a my oceniając jej zachowanie bazujemy tylko na tym co sama powiedziała Rickowi...
Jeśli chodzi o próby wybielania Carol z czegoś co zrobiła, to sorry ale ja wywieszam białą flagę.
Ja też - Widzisz jak macham :-)!!! ale tu naprawdę mam pewne wątpliwości.... po prostu wydaje mi się że moment zabójstwa widzieliśmy tylko "oczami Ricka"... a samo rozwiązanie że Carol tylko "sprzątała po kimś" mogłoby stanowić ciekawy plot twist...
Tylko po kim miałaby sprzątać? Proszę, zakończymy już te spekulacje z kryciem kogokolwiek. Mówiła to aktora, mówili to producenci, mówił to showrunner. Carol zabiła i trzeba to zaakceptować. Zresztą jeden odcinek pitolenia o tym nie wystarczy?
Rick był policjantem, na podstawie śladów krwi mógł wyobrazić sobie mniej więcej jak to było. W końcu pewnie nie raz miał z taka sytuacją do czynienia przed epidemią.