Ja nie rozumiem Ludzi ciągle psioczących na Nią , nie należy Ona do Mojej ulubionej " świętej szóstki " ale też nic do Niej nie Mam .
W pierwszym sezonie była strachliwa ale to przez męża który traktował Ją gorzej niż śmiecia i robił z Niej swój worek treningowy a jedyne oparcie miała w Córce .Każdy z Nas na początku epidemii byłby jak Dziecko we mgle a tym bardziej jeżeli byłby skazany na męża sadystę i psychola .
W drugim sezonie kiedy Sophia zaginęła to Ona straciła Kogoś w Kim miała oparcie i znalazła to oparcie w Daryl'u ( Który wygląda na takiego że z kijem nie podchodź ale widać że Chłop serce posiada :) ) .
W trzecim sezonie zaczęła się podnosić i stawać na nogi i dobrze bo widać że nie daje już sobą pomiatać , umie strzelać i Hershel Ją tam czegoś nauczył , więc jest jak najbardziej przydatna .
Czytałam w jednym temacie że Ktoś napisał że " stara Baba nie pasuje do walki z żywymi trupami " , to jest jak najbardziej bzdurne pojęcie bo w czasie apokalipsy nie ma podziału na stare i młode .
Postać nuda, szarobura, nieciekawa , robiąca za tło, schematyczna. Przemiana z kury domowej w niezależną babkę, to nie jest dla mnie, ani nic ciekawego, ani odkrywczego. Nie widzę w tym też żadnego potencjału, na ciągnięcie dalej tej postaci, no bo już w tej kwestii praktycznie materiał został wyczerpany. Przecież nie zrobią z Carol, jakieś badassowej Mamuśki, bo to będzie śmieszne. Jedyne co ma ta postać do zaoferowania to ckliwy romansik z Darylem, ale to nie jest żaden progres. Podsumowując, uważam że ewolucja tej postaci już się zakończyła i w tym momencie jest ona zbędna. Fakt że przez praktycznie cały 3 sezon robi za statykę, tym bardziej mnie w tym utwierdza. Co prawda w 4 sezonie ma się to niby zmienić, ale zobaczymy jak to będzie w praktyce poza tym i tak raczej nie zmieni to mojego zdania - Carol go home!
Nie trzeba być zawsze na pierwszym planie (patrz choćby Daryl), aby być ciekawą postacią. Ale jeśli chodzi o Carol ,to dla mnie sceny z nią NIC nie wnoszą. Czy gadka o samolotach coś wnosi? Czy mącenie Daryla coś wnosi? Czy karmienie Judith coś wnosi? Czy jej zbolałe miny coś wnoszą? Generalnie jej rola ogranicza się do robienia za sztuczne tło, tym faktycznym bohaterom tego serialu.
Nie chodzi o to żeby były same twarde babki. Mogą być też i słabe - patrz chociażby Lori. Ona jest,a raczej była dla mnie bardziej ciekawsza i była jakaś. Problem tkwi w tym że dla mnie Carol jest po prostu właśnie bezbarwna i płaska. Ja wręcz nie cierpię tej postaci. To dla mnie taka Walking Dedowa Skyler :D
Co do tego jaka to ona jest biedna, bo miała męża sadystę:
Dla mnie baba, która daje robić z siebie ofiarę jakiemuś burakowi jak Ed i dalej z nim jest, baba która pozwala żeby taki facet robił krzywdę jej dziecku, baba która w momencie kiedy jej dziecko najbardziej jej potrzebuje, a ta nie jest w stanie mu pomóc, jest głupia i nie zasługuje na współczucie.
Daryl też wywodzi z się patologicznej rodziny, jednak on nauczył radzić sobie sam. Na początku nikt nie mógł się w tej nowej rzeczywistości odnaleźć. Jednak czy każdy przejawiał postawę takiej sierotki jak Carolinka? Wspomniany Daryl, czy chociażby Andrea? Andrea też wszystko straciła, a mimo tego szła do przodu. Starała się znaleźć sobie nowy cel i miejsce w grupie. Chciała być przydatna. A Carol? A Carol jest kobietą bluszcz jak Lori - ta jak nie miała Ricka, to sobie musiała przygruchać Szejna, musiała mieć swojego bodygurada. Tak samo Carol - trzyma się kurczowo Daryla i jeszcze próbuje na niego wpływać, podżegając go przeciwko Rickowi czy przeciwko bratu.
I jeszcze sytuacja z Sophie:
Za nic w świecie nie zrozumiem jak matka, mogła się zachować tak w takiej sytuacji. Tylko Rick pobiegł za Sophie, Rick - obcy facet. Ta nie potrafiła ruszyć tyłka. Dla mnie to jakiś kompletny kosmos, bo tutaj już wręcz powinien zadziałać instynkt. Nawet zwierzęta bronią swoich młodych. Gdyby ona za nią pobiegła, to wszystko potoczyło by się inaczej. Jej wizerunku nie poprawia jej późniejsze zachowanie - podżeganie Daryla i wąty do Ricka, choć ten nadal tego dziecka szukał. Dodatkowo jakieś teksty do Dixona że "ona nie może stracić i jego" - odnoszę wrażenie że w tym momencie bardziej jej zależało na obcym facecie niż na własnym dziecku. Ja nie widziałam w niej zrozpaczonej kochającej matki, która nie traci nadziei i DZIAŁA szuka córki dopóki jej nie odnajdzie, a ona bardzo szybko postawiła krzyżyk nad swoim dzieckiem. To już Lori jest lepszą matką.
W jakimś tak stopniu jest przydatna - opieka nad Judith, ale nie jest jest niezbędna dla grupy. Niezbędny to jest Rick czy Daryl albo Hershel, ale na pewno nie Carol. Już nawet Carl ma większe zasługi i więcej wnosi do tej małej grupki niż ona.
Też nie lubię kiedy Ktoś robi z siebie sierotę ale Ona bała się własnego męża , nie mogła Go rzucić czy zostawić ( to znaczy Ja bym Go dawno w dupę kopnęła :) ) ale Carol to już inny rodzaj charakteru , Moim zdaniem jest przydatna bo Ktoś musi gotować czy prać . Ja nie twierdzę że jest na tym samym poziomie co Michonne albo Andrea bo bym zgrzeszyła ale jednak nie widać w odcinkach by siedziała i dłubała w nosie kiedy to Inni coś robią .
i się zgodzę z twoją opinią. były momenty kiedy irytowała i życzyłem jej szybkiego spotkania ze szwędzaczem ale jakoś w 3 sezonie pogodziłem się z jej obecnością i na dobrą sprawę nie przeszkadza mi zbytnio. być może jest tłem dla innych ale taka miała być od samego początku, ta postać nie zmienia się diametralnie, u niej zachodzą stopniowe, drobne zmiany i dobrze, w końcu grupa nie może składać się z samych superbohaterów. jak dla mnie Carol jest ok a to co pisałem na innych wątkach, ważne że w końcu nauczyła się strzelać więc zaczęła w końcu pomagać grupie w ubijaniu zombie
Nie chodzi o superbohaterów, ale zwyczajnie mocne, charyzmatyczne i interesujące postacie. Oczywistym jest że w każdym serialu są też te słabsze postacie, robiące za tło tym silniejszym i taką właśnie postacią jest Carol czy Beth. Niemniej, nie zaszkodziło by je usunąć.
"Moim zdaniem jest przydatna bo Ktoś musi gotować i prać"
No właśnie, jesteś kolejną osobą, która wykazuje że Carol w tym serialu to taka darmowa gosposia. Czy Rick nie może sobie sam wyprać gaci? Czy nie może robić tego Beth? Czy nie można zrobić podziału obowiązków? Myślę że gdyby zabrakło Carol, to nikt by nie załamał rąk: "O boże, kto nam teraz skarpetki będzie prał?", bo by sobie jakoś poradzili. Albo by każdy prał na siebie albo...znaleźli by nową gosposię ;] To nadal nie jest coś, co by sprawiało że jest ona grupie niezbędna i jej wkład jest powrównywalny z wkładem innych.
Co do ostatniego zdania - sęk w tym że jej prawie w ogóle nie widać i właśnie kiedy inni coś robią, to ona się tylko gdzieś tam snuła, a jeśli już coś robi to jest w tle.
Po pierwsze - jak możesz porównać Carol do Skayler?
Lori i Skyler , ok ale tu?
Właśnie to jest najbardziej w Carol irytujące, że ona jest mdła całą sobą. Bo to ani aktorsko ani scenariuszowo nie powala. Już wolę Beth, której praktycznie nie ma (niech sobie siedzi w ukryciu, może jak będzie miała coś do powiedzenia to wyjdzie). Ale Carol to taki sztuczny twór, który jest tam zupełnie od czapy.
Co do braku szacunku do kobiet, które dają się maltretować to plisss.... nie wchodźmy na takie tematy. Masz doświadczenie w takich sprawach? znęcał się ktoś nad tobą w ten sposób? nie można oceniać ludzi w ten sposób, bo to nie jest tak, że kobieta stwierdza "ale fajnie - bij mnie". w zdecydowanej większości przypadków to jest proces. Długoletni proces wyniszczenia psychicznego osoby, do stanu kiedy można z nią zrobić wszystko, a ona będzie się bała na tyle, że nie piśnie słówka. Oczywiście są takie, które od początku wiedzą na co się piszą, ale są też osoby które nie mają innego wyboru.
Wracając do przeirytującej Carol, to ja ten metamorfozy po prostu nie kupuję. Wierzę, że taka metamorfoza jest możliwa i pewnie byłaby nawet ciekawa, ale w tym wykonaniu jest to dla mnie po prostu nierealistyczne. Nie wiem ile w tym winy scenarzystów a ile aktorki.
Ale są różni Ludzie i różne charaktery , Niektórzy Nam odpowiadają a Inni nie ale to nie znaczy by na Kimś psy wieszać jest taka jaka jest . To prawda z Niej nie będzie twardej babki typu Andrea bo to wykluczone ale nie stawiajmy na Carol krzyżyka bo Ta postać się rozwija i może jakoś się dopasuje by nie robić za zbędną " paprotkę " . I nie zapominajmy że w jednym a odcinków gdyby nie szwędacze to by przyjęła poród Lori ( wtedy by Ją Wszyscy z pewnością kochali bo by zrobiła coś co by się spodobało Widzom ) .
nie, nie wiem co musiałaby zrobić carol, żebym ją zaakceptowała.
I mówię - są postacie takie, które irytują bo taki jest ich cel. Bossshe jak mnie Szejn wnerwiał - no gościa nienawidziłam całym sercem (teraz w sumie perspektywa mi się zmieniła o 180stopni :P ). Lori jaka była wkurzająca z tą swoją babowatością.... Ale to były wnerwienia celowe. Ja ich miałam nie lubić.
Są też postacie, które wnerwiają scenariuszem. Czyli Gubcio-nieustraszony, Andrea jako głupiotka dziunia, Daryl jako paprotka. To są postacie które miały lub mają mega potencjał, tylko tfurcy troszkę przysnęli rozpisując ich sceny.
Ale Carol wybija się ponad to wszystko. Moim zdaniem jest beznadziejną aktorką, która owszem - sprawdzała się super w pierwszym sezonie, ale teraz po prostu nie daje rady. Ona nie ma źle napisanej postaci - ona po prostu mnie do niej nie przekonuje.
Nawet dzieciak Carl potrafił pokazać przemianę (nie wnikam, czy ludzie lubią/lubili jego postać), a Carol jest od samego początku identycznie-identyczna. tylko otoczka jej się zmieniła.
No ale to jak - jak jej nie lubię, to nie mogę powiedzieć że jej nie lubię i uzasadnić dlaczego, czy jak?
Mam dać szanse postaci, której od początku nie trawię, która nie ma dla mnie za grosz "tego czegoś" z którą w żaden sposób nie jestem zżyta, którą uważam za słabą ? Minęły 3 sezony. To już jest dostatecznie długi czas, by utwierdzić się w swojej opini. Poza tym nie przychodzi mi do głowy nic ewolucyjnego, jeśli chodzi o dalsze losy i rozwój Carol. Romans z Darylem? (That's aww!) albo usiłowanie zrobienia z niej poniekąd substytutu Andreii? Przecież ona kompletnie się nie nadaje na tego typu postać.
Znowu ostatnie zdanie - tyle że tego nie zrobiła. Poza tym Lori i tak i tak by zmarła. Maggie jakoś nie została za odebranie porodu wychwalona przed widzów, więc wątpie żeby w przypadku Carol było inaczej.
Porównanie było w kategorii irytowania widza :D Skyler mi tak samo działa na nerwy, choć w jej przypadku trochę zmieniło się to gdzieś w 4 sezonie i od tej pory denerwuję mnie tylko trochę. Oczywiście Carolka w tym pojedynku wygrywa i nie ma sobie równych.
NIe musiałam doznać takiej przemocy osobiście, żebym się mogła się na ten temat wypowiadać. O to samo mogę zapytać Ciebie ;]Ale akurat tak się składała że w bardzooo bliskim otoczeniu mam taki przypadek. I doskonale wiem o tym jak to jest żyć z człowiekiem, który używa przemocy fizycznej i psychicznej, kiedy dochodzi do tego alkohol i kiedy rola kobiety, to stanie przy garach i usługiwanie Panu-Mężu. To człowieka potrafi wyniszczyć, obrzydzić całkowicie życie i ile się trzeba wycierpieć przy tym i namęczyć. Patrzę na to codziennie i może dlatego mam do tego takie a nie inne podejście. Człowiek zawsze ma wybór. Nie trzeba się godzić na takie zachowanie na takie poniżenie, tymbardziej jeśli się ma dziecko. Co to nie ma ośrodków pomocy? Co prawda nie orientuję dokładnie, jak to wygląda w JUESEJ, ale nie wierzę w to że z tym się nie da nic robić i trzeba cierpieć. Trzeba tylko znaleźć w sobie odwagę i nie zatracić poczucia własnej wartości. Niestety ale problem polega na tym, że właśnie osoby, które padają ofiarą takiego terroru są słabe. Bo silna osobowość nie dałaby się stłamsić.
Jeśli chodzi o metamorfozę to tak jak już się wypowiedziałam - dla mnie to nie jest coś, co wzbudzałoby moją ciekawość i zainteresowanie, ani też nie widzę dalszego pomysłu co by tu zrobić z Naszą Carolką.
Możesz zapytać a ja Ci odpowiem - wychowałam się w takim domu. Byłam w centrum i wiem jak wygląda to od środka. I dlatego mam zdanie, że nigdy oceniać nie można. Ja się mogłam na mame wkurzać jak miałam lat <10. Później dorosłam i zdanie zmieniłam. Mi też jakoś to gładko nie poszło.
I wierz mi - moja mama ma tak mega silną osobowość, że wszystko później sama zrobiła i nie jednej osobie później pomogła. Ale to dopiero jak ja byłam większa i bezpieczna.
No tylko widzisz - są kobiety, które potrafią się same oswobodzić, a są takie, które dalej w tym tkwią. Carol uwolniła się tylko dlatego że tak się wydarzenia potoczyły że Ed zginął. Gdyby nadal żył, to wątpię żeby ona potrafiła się mu przeciwstawić i powiedzieć "dość" (patrz: scena prania z 1 sezonu. Miała ku temu okazje, ale jej nie wykorzystała, a jeszcze leciała do niego z płaczem).
To i ja dołożę co nieco do tej rozmowy. Oczywiście większość już było powiedziane. Tortuga dość dobitnie włożyła sposobem iście łopatologicznym (:D) problemy Carol. Ja jednak ugryzę temat od innej strony. Pomijając kwestię tego w jaki sposób ta postać była przedstawiana na przestrzeni tych trzech sezonów, jej proces ewoluowania jest wręcz nierealny, który sprawia że ze sporą łatwością trafia ona do panteonu największych karykatur tego serialu. Twórcy usilnie próbują zrobić z niej niesamowicie silną, ale mimo wszystko dramatyczną i emocjonalną postać. Niestety jednak osiągają efekt odwrotny do zamierzonego. Patrząc przez pryzmat poprzednich lat, idealnie widać że rys charakterologiczny Carol sprawnie uniemożliwia wyniesienie jej osoby do poziomu Andrei, Michonne czy Maggie. Ma ona nastawienie szarej myszy, która najlepiej czuje się będąc w drugim rzędzie, obserwują, ewentualnie coś tam sobie powie. Na tym koniec. Ot taka mamka, co to jak trzeba poklepie cię po ramieniu. Jest ona do tego rozchwiana emocjonalnie, ma tendencję do przesady jak i niestety sporej hipokryzji. Taka typowa mamuśka z zapędami manipulatorskimi. Ulica Wisteria Lane jest w sam raz dla niej. To jednak gryzie się z drogą jaką ona obrała. Twórcy z uporem maniaka starają się zrobić wielką bohaterkę, będącą przy tym męczennicą, potrafiącą się utożsamić z emocjami i przeżyciami innych. Idea bardzo dobra, ale nie w tym przypadku. Widzowie czują pewną dozę nieścisłości, szczególnie jeśli zestawimy ją z tak silnymi charakterami jak wspomniane wyżej bohaterki. Brak temu wszystkiemu składu, bo o realizmie nie chcę już mówić. Zmiana jej nastawienia jest wymuszona, a zachowanie bezpodstawne. Mam uwierzyć, że dziewczyna która przez cały sezon trzeci nie wyszła poza mury więzienia, w sezonie czwartym będzie sobie z dumną piersią spacerować pomiędzy hordami zombie? Bądźmy poważni. To jest po prostu czyste zaprzeczenie. Przyjmuję do wiadomości fakt ciągłej zmiany bohaterów, jednakże zmiana jakiej uległa Carol nie ma racjonalnych podstaw. Człowiek nie czuje u niej prawdziwości. Czuć tutaj pełną gębą wymuszenie. usilne starania się zrobienia z niej kogoś kim naprawdę nie jest. Mamy nie tą postać i nie te środowisko. Twórcy poszli w stronę przejaskrawienia, przekoloryzowania i wyolbrzymienia zjawiska. Tutaj niestety mamy łatanie dziur bo uśmierconych już bohaterach, przez co serial zamiast poprawić swoją jakość jeszcze ją pogarsza.
Dodam jeszcze od siebie tyle, że zadanie Carol dzieli się na cztery rodzaje:
-pranie, sprzątanie, gotowanie, doglądanie
-robienie co rusz zbolałych min, a do tego moralizatorska gadka
-ślizganie się na plecach innych
-zastraszanie ludzi w około.
Ale Macie całkowite prawo nie przepadać za postacią ale to nie wina Aktorki że gra miałką Carol , to Ktoś napisał scenariusz i charakterystykę postaci , tak czy siak Ona Mi nie przeszkadza .
Tylko denerwują Mnie komentarze typu " Stara Baba nie pasuje do serialu o zombie " ,
Ja mam do niej jeden główny wąt, czyli to, że nie pobiegła za swoim dzieckiem. I go nie szukała. Za to miała cały worek pretensji wobec innych, który co rusz otwierała i sypała obficie zawartością po grupie. A już największe pretensje miała do pana szeryfa, który jak rozumiem, był szeryfem dalej w czasach Apokalipsy i tylko brakowało, żeby mu powiedziała, że płaci podatki to wymaga od policja większego wysiłku w znalezieniu córki.
I kompletnie nie ogarnęła jakim wielkim obciążeniem było dla niego to, że jako jedyny potrafił podejść i zabić chodzące truchło jej dziecka i jeszcze miała czelność prowadzić wobec niego kampanie oszczerstw.
W 3 sezonie o tyle się poprawiła, że nie byliśmy faszerowani jej "przeżyciami". I gdyby ostała się w cieniu, nie mąciła z Darylem, nie mąciła w ogóle, za to rzuciła z czasem jakimś mądrym tekstem, gdyby się po prostu uspokoiła, to może z czasem przyzwyczailibyśmy się do niej i kto wie, nawet zaakceptowali? Mi ona przestała przeszkadzać, ale nie ukrywam, że to przez zastosowanie wobec niej techniki ignorowania :)
Carol jest irytująca i fakt, że jest babą i że jest stara nie ma znaczenia.
- nie pomogła własnej córce
- miała mnóstwo pretensji wobec wszystkich, żadnej wobec siebie
- mąci i jątrzy
- mogę się mylić, ale chyba pierwszy raz widać jak zabija zombie na sam koniec ostatniego sezonu
Ja bym dodała punkt Tomba:
-ślizga się na plecach innych
Btw, już myślałam żeś opuściła Naszą łajbę.
Moja droga, ja jestem jak zombi, czaję się, nikt mnie nie widzi, nikt nie słyszy, aż wypadam znienacka zza krzaka, jako te zombi, co ich nikt nie widział i co złapały Andreę za kołnierz jak się oparła o drzewo.
Ja bym jednak obstawiała, że nawet z tak beznadziejnej postaci dobry aktor mógł coś wyciągnąć.
Pamiętacie Merla z pierwszego sezonu i z drugiego? albo Szejna, Carla czy Daryla? przecież to zupełnie i absolutnie inni ludzie.
Tutaj scenariusz nam mówi, że Carol przeszła 180stopni metamorfozy a ona cały czas wygląda i zachowuje się identycznie. Ani nawet ciut się nie zmieniła
Merla z drugiego sezonu nie pamiętam, coś mnie ominęło? :D
A tak poważnie:
O, właśnie! Carl - Riggs to małe drewienko, ale mimo tego potrafi w miarę swoich możliwości, grać tak, że widzimy różnice między Carlem, którego grał w 1 i w 2 sezonie, a Carlem którego grał w 3 sezonie.
A Carol? Owszem, coś się tam zmieniła. Bardziej wyszczekana się zrobiła i ludziom chce gardła podrzynać, ale przy tym aktorka która ją gra nadal kreuje tą postać jako szarą myszkę. Oczywiście, wina też leży niewątpliwie po stronie tfurców, nie mniej aktorka mogła by trochę bardziej w swojej grze, uwydatnić tą przemianę. Bo tak to mówienie tym samym tonem głosu o przewijaniu Judith i podrzynaniu gardła Philipa i wieczne robienie zbolałych min, sprawia że widz nie do końca odczuwa przemianę tej postaci i nie jest ona taka wiarygodna. Już nie wspomnę o tym że nie wyobrażam sobie też badassowej postaci w wykonaniu tej bohaterki, nie tylko z powodu zarysu jej osobowości, ale też właśnie z powodu aktorki. Skoro od 1 do 3 sezonu, jedzie na zbolałych minach wiecznej cierpiętnicy, to jakoś śmiem wątpić, żeby potrafiła pokazać tak odmienną postawę, co dodatkowo przyczyni się do stworzenia jakieś karykatury.
Zresztą nawet jakby sobie poradziła, to i tak nic z tego nie będzie, bo ta postać nie jest w ogóle ukształtowana w tym kierunku i nie ma odpowiedniej aparycji - Nie chodzi już o to , że jest stara, ale takie chucherko z niej i nie ma w sobie tego czegoś, tego błysku w oku i takiej zmysłowości (bo dla mnie taka badasska powinna też być seksowna, tak samo jak w przypadku faceta-badassa - patrz ofkors: Dixony), a zmysłowość i Wąsowa to dla mnie, co najmniej abstrakcja :D
A co do tego ukształtowania, to raczej jest oczywiste. Ona od początku była taką szaro-burą Mamuśką, która się trzyma w tyłach i zawsze się chroni za czyimiś plecami. Nigdy nie należała do rady plemiennej, osoby której głos się liczy. Tak że, dlatego to co pokazują w trailerze, kompletnie gryzie się z tym, co wiemy do tej pory. To tak jakby Glenn, ni z tego, ni z owego, w 4 sezonie wyskoczył z przeklinaniem, pluciem i rzucaniem się z pięściami na każdego, jak rasowy maderfaker. Każdy wie, że to było by absurdalne i pozbawione logiki, bo Glenn już został nakreślony, jako sympatyczny, sprytny i pocieszny chłopaczek, który czasami ma kompleksy małych jajek.
"Merla z drugiego sezonu nie pamiętam, coś mnie ominęło? :D"
taki mały skrót myślowy :P
No ja właśnie mówię, że scenariusz jest kiepski ale jednak jakieś zmiany w Carol zakłada. Czyli aktorka miałaby szansę coś jednak z tego zrobić.
Dla mnie to aktorka jednej roli i jednej miny. W pierwszym sezonie się sprawdzała idealnie. Ale kiedy miała być już jakaś zmiana to po prostu zaczęła wnerwiać.
Co do tego, że tak samo zmienia pieluchę i planuje morderstwo, to właśnie kwintesencja tego o co mi chodziło.
Myślę że całkiem możliwe, że inna aktorka, bardziej utalentowana, dałaby rady bardziej podkreślić przemianę Carol, a i może sprawiła by, że ta postać by była do polubienia. Bo wieczne wykrzywianie gęby w pałąg i sztywniactwo nie wzbudza sympatii.
Do pierwszego sezonu to było dobre, bo Carol wtedy była zastraszona i sponiewierana przez swojego męża . Teraz podobno jest wolna, niezależna i silna, więc wypadałoby żeby to jakoś uwydatnić. Tymczasem dalej robi miny męczennicy i dalej jest tą sierotką.
Bo wieczne wykrzywianie gęby w pałąg i sztywniactwo nie wzbudza sympatii - hahahahaha. A to pseudogrożenie Merlinowi, to już w ogóle. Jest najgorsza po prostu i tyle.
Tu na tym forum Ktoś napisał że " Carol i Glenn to ten sam kaliber , że Glenn to taka ciota życiowa " z czym się nie zgadzam ..Carol przechodzi przemianę i być może przestanie Was irytować byciem sobą :P ale chyba porównywanie Jej do Glenn'a to też przesada .
Glenn to taka pipunia ale z zasady nie irytuje w ten sam sposób jak Carol. Ok, w 3sezonie ma totalnie skopany scenariusz (jak z resztą cała reszta obsady) ale on od początku jest jakąś postacią nakreśloną i wiadomo o co mu chodzi.
To jak właśnie Skyler - wnerwiająca do granic możliwości ale taka jest jej rola.
Jak mówiłam - Szejn mnie wnerwiał na maxa i nie mogłam zdzierżyć jego postaci. Ale to było właśnie piękne - to nie kucyki pony, żeby wszyscy byli mili, fajni i każdego kochać trzeba.
Postać Carol ma po prostu pecha, że gra ją kłoda. Jej zaginioną córką powinna okazać się laska ze Zmierzchu.
Dlatego właśnie jest Carol jest irytująca i wzbudza sympatie jedynie wśród fanek przystojnego Darylka, którego do cyca ktoś przytulić musi. Nie ma nikogo innego na horyzoncie, więc nada się i mamuśka-Carol
" Zmierzch " nie oglądałam bo wampiry jakoś Mnie nie poruszają jak zombie ( tak swoją drogą to filmy typu " Zmierzch " ogłupiają Ludzi , ponieważ po obejrzeniu tego serialu to wzrosła liczba " wampirów " , w Mojej Rodzinie niestety też , Moja siostra cioteczna kompletnie ześwirowała ..chodzi w jakieś szmacie i gada że jest " Boginią ciemności " co wywołuje u normalnej części Mojej Rodziny salwy śmiechu i zrzutek na Psychiatrę :P . Ja jakoś oglądałam " Wywiad z wampirem " i nie gadam dookoła że " chcę świeżej krwi " , niestety to pokolenie nie jest odporne na głupotę . )
Koniec spamu :)
Carol jest Mi obojętna i chyba dzięki Wam teraz inaczej Ją odbieram , znaczy nie to że życzę Jej śmierci ale Moja obojętność wzrosła , a co do Glenn'a to po tym jak Merle porwał Jego i Maggie to totalnie ześwirował z zemsty , w sumie nie ma co się dziwić skoro Maggie stała bez koszulki a Gubi Ją smyrał po plecach a Ją brało obrzydzenie to co sobie mógł Glenn pomyśleć ?
Ale tak zeszliśmy z Carol na Glenn'a .........w sumie to Ja zeszłam :P
Glenn nie jest taki zły, jakoś specjalnie mi nie przeszkadza. Ale Carol, to tragedia. Wszystko mnie w niej denerwuje. Jeszcze żadna serialowa postać kobieca nie irytowała mnie tak jak ona. Nigdy, przenigdy się nie przekonam do Wstręciuli.
Wiesz, dla mnie oboje są postaciami, które jakby zginęły to pewnie bym dopiero po jakimś czasie zauważyła ich brak. No może w przypadku Carolki to nie, bo czekam na te chwilę i aż otworzę wtedy szampana :D
Glenn w 1 i 2 sezonach był ok, ale odkąd ma jakiś kompleks małego pyrdka, bo Maggie ma większe jaja niż on, to jest nieznośny. Ogólnie, nigdy nie należał do moich ulubieńców. Jestem mi po prostu obojętny.
Piszesz że Carol, jest Ci obojętna, a tym usilnym przekonywaniem Nas do niej, odnoszę zupełnie inne wrażenie.
Ile można przechodzić przemianę? Jak ona się może jeszcze zmienić ?Przykro mi, ale jeśli stanie się ona badassową bohaterką, to będzie jeszcze bardziej tylko mnie irytować, ze wzgląd na to, co pisałam wyżej - to będzie groteskowe, karykaturalne i nielogiczne, bo ta postać nie jest ukształtowana w tym kierunku.
Ja mam tak, że jak mnie ktoś zwyczajnie wku rwia, to nie zmienię nagle stosunku do tej osoby, o 180 stopni. Tak że daremny Twój trud do przekonania mnie, jaka to Carolka jest fajna i super.
No a nie? :D
Ona sztywna jak te zombie.
Za fikanie do Knurka, już jest na czarnej liście forever.
Oby tfurcy ją wysłali do Belize.
Wysłali do Belize :D. Ona nawet jakby się w zombiaka zamieniła, to nie byłby wielkiej różnicy.
Wujków trzeba na nią :D
Mogłaby iść już teraz między nich, to by ją przejęli jak swoją.
Ale Ja absolutnie nie chcę Nikogo do Niej przekonywać , Każdy ma swoje zdanie a Mi na Niej zależy jak na zeszłorocznym śniegu , chodziło Mi tylko by założyć temat i już , a że o Daryl'u , Rick'u , Merle'u , , Andrei......itd jest mnóstwo tematów , więc chciałam znać Wasze zdanie o Carol , też nie pałam do Niej ogromnym uczuciem a prawdę pisząc to Ona Mi dynda , bardziej irytuje Mnie zdanie " Stara Baba nie pasuje do tematyki apokalipsy " to wszystko .
Aż tak to zdanie Cię zbulwersowało? Tutaj lepsze perełki znajdziesz, zapewniam :D
Tak , bo jest seksistowskie , tak jakby " Baba " Kimś gorszym a nie szukać daleko Andrea też " Baba " i do najmłodszych nie należała a jaka mocna i nie jeden Facet by zmiękł przy Niej .
Przesadzasz. Ja tam seksizmu w tym się nie dopatrzyłam. Jedynie dyskryminacje "starych baby".
Łohohoho...ale popatrz jak wygląda Andrea - ładne włosy, zadbana, ładna figura, co by nie mówić apetyczna, a Carol? Fryz na chłopa, swizna, która ją postarza, babcine ubrania, no nie jest to atrakcyjne. Wiesz, baba, babie nie równa.
Tylko że Carol to Kobita po przejściach a takie zazwyczaj nie widzą sensu dbania o Siebie , tym bardziej że podejrzewam że ma niską samoocenę bo na taką wygląda , a Andrea podejrzewam że nie była uzależniona od Nikogo , miała zawód , podejrzewam że mieszkała sama , Mężczyźni zabiegali o Nią to dbała o siebie .
No ale, to nie ma znaczenia. Co ludzie mają uważać ją za atrakcyjną, "a bo ona jest po przejściach, to może wyglądać jak sierota". Co to za usprawiedliwienie? Oczywiście, taki wygląd jest podyktowany scenariuszem i zarysem postaci, nie mniej nie zmienia to faktu, że taka stylówa sprawia że ta bohaterka nie jest atrakcyjna.
Z tą niską samooceną to nie była bym taka pewna - teksty że niczego się nie boi, że co ona by to nie pokazała Edowi, grożenie Merlowi itd. bardziej wskazują na pewność siebie.
Powiedziałabym, że nawet zbyt dużą. Choć, też mogą być przejawem niepewności.
Po raz kolejny zaprzeczasz sama sobie - zarzekasz że Carol jest Ci zupełnie obojętna, a cały czas ją bronisz/usprawiedliwiasz jak typowa fanka. To jak to jest w końcu? :P
Ja tu podaję Carol jako przykład , to że piszę o Niej pozytywnie nie oznacza że muszę Ją kochać a to że gadała tak do Merle'a czy Kogoś Innego to tylko pozory atak naprawdę to by przy najbliższej okazji by się schowała nawet do mysiej dziury , Ona nawet wygląda jak życiowa pipa ( przepraszam za wyrażenie :P )
A Mi chodzi o czasy przed apokalipsą , jedna Kobieta dba o siebie a druga nie widzi sensu , Andrea robiła to przed apokalipsą a Carol nie bo nie miała dla Kogo ( przynajmniej taki Jej tok myślenia ) Ona ma nadal syndrom ofiary , a może to taktyka by złapać Daryl'a ..:P , Chłop ma dobre serce to może weźmie Go " na sierotę " , może Merle Ją rozgryzł i dlatego tak była nastawiona na Niego :P
Z pierwszym akapitem się zgodzę.
Ale mi chodziło już o czas "po". Chodzi mi o to, że ktoś zadbany, jest bardziej estetyczny i atrakcyjny, niż ten mniej lub wcale niezadbany. Dlatego choćby ta Andrea, na tle Carol, choć obie są po 40 (choć widzę że aktorka grająca Carol jest jednak sporo starsza, a postać za pewne też jest w takim, bądź zbliżonym wieku) wygląda od niej lepiej i większość za pewne oddałaby swój głos właśnie na nią.
"może Merle Ją rozgryzł i dlatego tak była nastawiona na Niego :P" - Może, może. Choć bardziej jestem za wersją, że po prostu Merle stanowił dla niej zagrożenie w "rankingu" Daryla.
Problem w tym, że Tortuga zapewne mówi o czasach już po wybuchu apokalipsy, a tak się składa że na ten moment Andrea również była po przejściach i to traumatycznych, które niezwykle silnie odbiły się na jej życiu. Nie przeszkadzało to jednak w zachowaniu jakieś pozycji i wyglądu. Widać było, że kobieta o siebie dba, stara się wyglądać mimo panujących ciężkich warunków. Więzienie pozwala Carol na "szaleństwa". Spójrz na Lori z czwartego odcinka. Świeża, zadbana, promienia. Peletier cóż.... Przemilczę.
Peletier cóż.... Przemilczę - hahahahahahahhahahahha. Dokładnie. Założy jakieś czerwone, ponaciągane portasy i jeszcze w amory do Daryla idzie.
Widząc Carol zastanawiam się w jakim ona świecie życie. Lori, Beth, Sasha, Michonne, Andrea popylają sobie w dobrze dopasowanych jeansach, taliowanych koszulkach, w miarę modnych butach (jak na standardy), seksownych podkoszulkach, jeszcze lepszych kurtkach i dobrze dobranych fryzurach, a taka Carol w jakiś workowatych firanach, za dużych piżamach i chustach na głowie. Czasami odnoszę wrażenie, że chowają wszystkie modniejsze ubrania które znajdą w jakiś ciemnych i niedostępnych miejscach więzienia :D
eeeej akurat chustka była fajna. W sumie tylko w niej jakoś tako wyglądała.
Pamiętacie autostradę z 2sezonu? jak coś tam sobie wynalazła w samochodzie i mówiła Lori, że takie ładne rzeczy tu są. Że Ed nigdy jej takich ładnych nosić nie pozwalał....
Jak sobie przypomnę co ona tam wyciągnęła to aż mi przykro się robi :P
Hahahaha leżę. Te czerwone porcięta i roziciągnięta żółta bluzka - ja wiem że jest zombie-apokalipsa, ale to tym bardziej, można przebierać i brać całkowicie za friko, nawet najdroższe marki.
no ale ptaszki śpiewały, jakoby Carol przeszła jakąś wielką przemianę?
to w końcu przeszła czy nie przeszła?
Kobita sama w sobie jest ładna, ale kurcze..... stara nie jest a wygląda jak zeschła prukiew. A jej zalotny uśmiech jest tak romantyczny, że tylko się w zombiaki rzucić. Ona cała jest taka jakaś omkła. Zero jakiegokolwiek życia w tej kobiecie.
Mi się ogólnie sama idea podoba. Wielce romantyczną i ciekawą postać można by zrobić z tego. I absolutnie mi by nie przeszkadzało, jakby się skumali z Darylem (niekoniecznie w wydaniu romansowym) jako ludzie, o podobnej historii.
Ale tu wkrada się pojęcie "jakość". Gdyby to było dobrze zrobione, to byłoby super. W wydaniu takim jak tutaj jest absurdalne, nudne i wręcz niesmaczne