żona to włączyła, ja leżałem chory obok. Po kilkunastu bodaj minutach otwieram oko i widze- (piękne zdjęcia, muzyka też)- czarnoskóry obywatel (ale tak czarnoskóry że ojej), piękny, wysoki, szykownie ubrany, napotyka z lesie jakiegoś białego obywatela ok 45tki w dużym suvie. Biały ma wredną gębę i jakiś taki. Zamykam oko i pytam się Żony- "co- kolejny film o tym jak to wspaniali szlachetni czarnoskórzy walczą ze spiskiem białych suprematystów?"
10 sekund
kurtyna